wtorek, 16 lutego 2016

Artykuł „Kiedy publikować?



Cześć! Tematem dzisiejszego artykułu jest oczywiście nasza kochana blogosfera. Tekst przedstawia rozkminy autorów opowiadań wszelkiego rodzaju. Sama miewałam takie problemy i jestem prawie pewna, że przez głowę każdego pisarza kiedyś przedarło się takie pytanie. Kiedy publikować?
Najpierw pod lupę weźmiemy wariant pisania i publikacji na bieżąco.
Moim zdaniem jednym z najważniejszych aspektów jest oczywiście opinia czytelników. Piszesz, publikujesz i dostajesz podsumowanie swojej pracy od ludzi, którzy czytają. Od razu mówią, co myślą, co ich zdaniem nie ma sensu, co trzeba zmienić, co poprawić, co zostawić. Wtedy wiesz, jak jest. Nie masz zaplanowanej historii, możesz spokojnie modyfikować losy bohaterów. W dowolny sposób. Na dodatek czytelnicy często są źródłem weny i podpowiedzi. Dostaniesz komentarz z jakimś przypuszczeniem, założeniem osoby czytającej i co? Spodoba się? Może akurat trafiła w Twe gusta? A jak, niech będzie. Zabijmy sobie kogoś, a co. Zróbmy parę z Ally i Petera, hm? Dobre. Po prostu czasami czerpiesz pomysły z komentarzy. Osobiście zdarzyło mi się, że kompletnie nie miałam wizji opowiadania, a tu taka osóbka, sama nieświadoma, że mi podpowiedziała, przedstawiła swoją koncepcję, a ja długo nie myśląc, wykorzystałam to. Kolejnym plusem (może minusem) jest to, że masz możliwość zawieszenia opowiadania bez zobowiązań. Jakich zobowiązań? Nie będzie Ci szkoda, że napisałeś się tyle, wszystko zapisane, a tu nici z tego, dalszej historii świat nie zobaczy.
Jak zawsze, są też minusy. Zwykłe lenistwo, zero pomysłów, brak chęci czy motywacji. I wtedy co? Czytelnicy muszą czekać, a tego nie lubi nikt. Wciąż ich ubywa, Ciebie to jeszcze bardziej dobija. Aż w końcu stwierdzasz, że nie ma dla kogo pisać i zawieszasz bloga, co najczęściej kończy się bezpowrotnym porzuceniem go. W skrajnych przypadkach wracasz do pisania. Nie będę się rozczulać nad tym, że trzeba pisać regularnie. Autor, który dodaje rozdział raz na dwa miesiące nie ma zbyt wielu zainteresowanych tekstem wokół siebie. No, chyba, że pisze prawdziwy bestseller – to zmienia postać rzeczy. W realu jednak taka osoba wzięłaby się za wydanie książki, a nie publikowanie w Internecie.
A może lepiej jednak napisać trochę do przodu, a potem wrzucać do sieci?
Dlaczego nie? To niesie ze sobą całą masę korzyści. Pierwszą, dla wielu najważniejszą, jest to, że piszesz, kiedy tylko masz czas, chęci, wenę, pomysł. Nic na siłę. Masz możliwość stukania na klawiaturze cały tydzień, czemu by nie? To zdecydowanie jest plus. Napiszesz jedno – brzydkie! Nie podoba się. Do kosza i od nowa. Pisząc na bieżąco niestety zdarza się, że ponad jakość ceni się długość, co nie jest dobre, bo autor pisze i pisze, żeby mieć jak najwięcej, nie patrzy czy dobrze. Ty masz możliwość pisać i długie, i dobre rozdziały. Nikt Cie nie goni, na spokojnie.
Fajnie, fajnie, ale gdzie haczyk? Jest, jakżeby inaczej. Wszystko pięknie. Twoje opowiadanie powali wszystkich na kolana. Będziesz mieć stado czytelników, masę wyświetleń i cudowną liczbę obserwatorów. Historia jest wspaniała! Tak, może dla Ciebie. A co, jeśli innym się nie spodoba? Będziesz mógł zapomnieć o wielu wyświetleniach, obserwatorach czy komentarzach. No, chyba że przesiąkniętych krytyką. I wtedy co? Smuteczek. Będziesz się czuł źle, nikt nie będzie czytał. I nastąpi najgorsze – rezygnacja. A jak okropnie będzie Ci źle! Wszystko, co napisałeś pójdzie do kosza. Dlatego czasem warto popytać innych o zdanie, znać ich opinię, mieć dystans do własnego tworu.
Na tym kończymy te wywody. Wszystko, co zostało przedstawione wyżej, było pokazane z punktu widzenia pisarza. To samo tyczy się też grafika czy filmowca. Kiedy publikować? – zadajemy sobie pytanie.
A Wy, co o ty myślicie? Jak postępujecie? Czekam na opinie, a tymczasem lecę na „Grę o Tron”.
Pozdrawiam!



6 komentarzy:

  1. Hm, moim zdaniem nie powinno się pisać pod publikę, tj. tylko wtedy, kiedy komuś się coś spodoba. Na początku należy pisać przede wszystkim dla siebie, bo przecież nie da się zadowolić większej liczby osób - zawsze znajdzie się ktoś, komu coś się nie spodoba. Nie mówię, że to źle; przecież nie da się napisać czegoś, co przypadnie do gustu absolutnie wszystkim. Tak samo nie da się być osobą przez wszystkich lubianą - prędzej czy później znajdzie się osoba, której nie będzie się w tobie podobało to, tamto czy siamto.
    Ale dobra notka, ciekawa :D
    Pozdrawiam! kotołaczka02

    OdpowiedzUsuń
  2. Moim zdaniem pisze się dla siebie, nie dla kogoś. Może 10 zapytanych o radę nie spodoba się mój pomysł, zaryzykuje i opublikuję i okaże się, że mam 50 komentarzy i szczerych czytelników.
    Publikowanie częstsze? Czasem to nie wena, a czas jest problemem. Ja publikuje raz na miesiąc i czytelnicy nie zawodzą mnie. Zdarza się, że po miesiacu dlugo na komentarze czekam, ale to mnie nie zniechęca. Nie skasuję bloga z tego powodu ;). No ale... ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że powinno się pisać dla siebie. Może faktycznie przedstawiłam to w zły sposób. Nie chodziło mi o pisanie pod publikę, ale kto zaprzeczy, że 10, a 1 komentarz to jest różnica...
      Co do czasu - również nie do końca zrozumiale to ujęłam. Niektórzy z nas faktycznie nie mają go za wiele, także od razu informują, że rozdział będzie albo raz na ileś tam, albo będzie nieregularnie. Ale będzie. Najgorsze jest to, kiedy autor zapewnia, że będzie dodawał coś załóżmy co tydzień, czytelnicy czekają, mija kolejny,kolejny i kolejny, a tekstu nie ma. To jest złe, bo nie wiadomo co się dzieje. Blog porzucony? Może.
      Taka sytuacja może się zdarzyć, ale bez przesady.
      Nie wiem czy mnie zrozumiałaś, ale kurcze, nie mogę myśli ująć w sensowne słowa. Inaczej tego nie sformułuję :/
      Mimo wszystko ja z własnego doświadczenia, że pisanie podciąga się nieco pod publikę... To tak, jak z powiedzeniem "bądź sobą". Niektórym się udaje, ale zawsze pozostają tacy, którzy chcą się upodobnić do reszty i czy robią źle?... To czasem wychodzi im na dobre ;)
      Może teraz jaśniej, nie mam pojęcia.

      Usuń
    2. Ah, no oki ;) Czaję, czaję ;)

      Usuń
  3. Moje opowiadania na początku dostawały ''skrzydeł'' - czyli było wielu czytelników, ale z roku na rok malała ich liczba aż w końcu zostałam bez żadnego czyteelnika, choć próbowałam wszystkich zadowolić, i naprawde pracowałam nasd swoim opowiadaniem, że któregoś dnia stwierdziłam, że nie ma sensu pisać. Opowiadanie/ a raczej blog umarł z dniem, gdy tych czytelników ubywało. Spam powiększał się typu ''fajny rozdział, u mnie nn, zapraszam'', albo kopia innego komentarza, bo czytającemu nie chciało się przeczytać posta to sobie zjechał po kimś innym. Ech... pomimo tego ze bardzo sie starałam, mój blog umierał. I co zrobiłam? Najpierw dałam przerwe np. mieisąc - dwa. Później zawiesiłam wiedząc ze juz nikt tego nie czyta a na koniec usunęłam, wraz z kontem. I nie ma mnie w blogosferze.
    czy załowałam? moze trochę, bo wiele wspaniałych wspomnien było i w ogóle... no i te pisanie układanie tcyh rozdziałów. Wszystko poszło bezpowrotnie.
    teraz sama nie wiem czy założe konto, bo nie chce aby to sie powtórzyło/ Chyba największą szansę na duza liczbe czytelników było w 2012 gdy onet sie psuł. To kazdy uciekał na blogspot i tyle i szukał sobe czytelników
    czytasz=komentujesz, lub czytasz moje=ja czytam twoje itp.

    artykuł dośc ciekawy bo wywołał mi wspomnienia związane z blogosferą.
    I pytanie czy każdy moze blogować?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana!
      Osobiście uważam, że jak najbardziej powinnaś wrócić do blogosfery ;) Na początku nic nie musisz pisać, załóż konto. Znajdź sobie jakieś fajne grono zainteresowanych Twoją osoba. Kiedy już tak będzie zacznij myśleć na poważnie o rozpoczęciu czegoś, publice. Nic na siłę. Jestem pewna, że Ci się uda ;)
      Co do pytania - jak dla mnie? Nie każdy. Żeby ktoś faktycznie nie nadawał się na blogera musiałby chyba ani nie potrafić tworzyć grafiki, zwiastunów, robić zdjęć, nie mieć wyczucia stylu, nie umieć gotować, piec czy cokolwiek tego typu rzeczy, kompletnie nie znać się na ortografii, interpunkcji itp. Mimo wszystko myślę, że każdy jest w czymś dobry, może jeszcze tego nie odkrył, ale na pewno ma talent do czegoś. Typów blogów jest mnóstwo, więc raczej coś dla siebie znajdzie ;)
      No, chyba, że mówimy o pustej osobie, która chce "zrobić fejma" w sieci. Taki ktoś nie nadaj się absolutnie.

      Na koniec życzę powrotu do blogosfery!
      Pozdrawiam!

      Usuń

Poprzednie Notki