Blog: Forever Lost
Oceniająca: Carolle
Autor: PrincesssOfSeas

Pierwsze wrażenie 20/24
Forever Lost jest — według mnie — naprawdę wyjątkowym
blogiem pod względem pierwszego wrażenia. Grafika strony, jak i krótki opis
fabuły opowiadania w gadżecie „Fabuła”, trafiły do mnie od razu, kiedy po raz
pierwszy odwiedziłam bloga w połowie stycznia; dodawałam go wtedy do ISowego
katalogu. Naprawdę ucieszyłam się, gdy na początku lutego autorka Forever Lost złożyła u mnie zamówienie
na ocenę.
Szablon na blogu ma dość charakterystyczny układ i wygląda naprawdę
ciekawie w tej formie; dodatkowo na stronie panuje ład, widać, że
estetyka została zachowana. Niczego nie potrafię odebrać negatywnie; wszystko
wpada w mój gust i cieszy oczy.
Po
raz pierwszy mam do czynienia z Fan fiction o zespole One Direction, którzy są
mi dość bliscy, a Harry przedstawiony na nagłówku tym bardziej, dlatego chcę
już zacząć tę opowieść, aby przekonać się, że jest w całości tak dobra, jak
wyobrażam to sobie teraz, na początku. Mam nadzieję, że po tak dobrym wstępie
się nie zawiodę.
Pomysł autorki widać w wielu detalach bloga — chociażby w „Fabule”
(nigdy wcześniej się z taką nie spotkałam, a wygląda na to, że będzie naprawdę ciekawa) czy rysunku misia pod
nią, który, mimo iż w moich oczach wygląda na nieskończony, przedstawia się
słodko i uroczo.
Tytuł opowiadania brzmi prawie tak samo jak adres bloga (w adresie mamy
jedynie dodatek, którym jest „fanfiction”). Forever
Lost znaczy — oczywiście w moim wolnym tłumaczeniu — tyle co Wiecznie Zagubiona. Tylko wspomnę
jeszcze, że „zagubiona”, czyli w przypadku oryginalnej wersji: „lost” — słowo
to powinno być napisane małą literą (odsyłam do PWN-u — klikaj!). Uważam, że tytuł opowiadania wprost
idealnie odnosi się do jego fabuły — w dwóch słowach opowiada o wiecznej
zagubionej dziewczynie, Caroline, przyjaciółce głównego bohatera.
W
oczy rzucają mi się tytuły rozdziałów i podstron, które napisane są w języku
angielskim. A dlaczego właśnie tak? Rozumiem: w końcu to angielski, międzynarodowy język, uniwersalny, czasami brzmi lepiej
niż nasz ojczysty, poza tym tytuł również jest po angielsku, więc czemu by nie
użyć go w tytułach rozdziałów i podstron? Osobiście sądzę, że jeśli opowiadanie
pisane jest po polsku, lepiej to wygląda, jeśli wszystko na blogu jest po
polsku. Tytuł zostawić mogłaś, mnie jego angielska wersja podoba się
bardziej niż polska, ale myślę, że resztę by można zmienić.
Grafika 21/23
Szablon, jak się zorientowałam, wykonany został przez Clary G. z
Graficiarni 1D. Bardzo podoba mi się pomysł na niego: wykorzystana kolorystyka,
zdjęcia postaci, tło (nie białe, a z wzorami liści — dbałość o szczegóły!),
kompozycja, a nawet cytat. Całość robi dobre wrażenie, a ja czuję się zachęcona
do czytania Forever Lost; jestem
pewna, że szablon wpłynie na mnie pozytywnie, gdy będę w trakcie śledzenia
tekstu.
Wygląd bloga jest powiązany z jego treścią. Na nagłówku widzimy głównych
bohaterów: Harry’ego Stylesa oraz Rose Leslie wcielającą się w postać Caroline
Cameron. Grafikę dopełniają stocki ze skałami, różnymi wzorkami, liśćmi,
lampami i schodami. Całość zachowana jest w kolorach białym i niebieskim
przechodzącym w granatowy; dobrane barwy podobają mi się i — moim zdaniem — pasują
do obyczajowej, lekko psychologicznej opowieści.
Na blogu nie ma zbyt wielu gadżetów, bo
tylko dwa, ale myślę, że nic więcej tutaj nie potrzeba. Interesująca wydaje się
podstrona pt. „Trailer”, jak jej nazwa wskazuje, ze zwiastunem. Jeszcze go nie
oglądałam, ale czuję, że mi się spodoba — jak reszta bloga do tej pory.
Jasna czcionka na ciemnym tle zawsze dobrze działa na moje oczy. Kiedy
inni skarżą się, że tekst ich po prostu razi, ja jestem z niego zadowolona.
Kolor czcionki oraz jej motyw nie przeszkadzają mi w czytaniu.
Strona prezentuje się ładnie, estetycznie, przejrzyście i porządnie.
Ciekawi, zachęca do wgłębienia się w treść bloga — same plusy. Może jedynie
kolor pasków, na których widnieją tytuły poszczególnych notek, zmieniłabym na
ten ciemniejszy z podstron (a konkretnie: co drugiej).
Blog nie jest przepełniony dodatkami; można by powiedzieć, że jest ich
raczej mniej niż więcej. Minimalizm bardzo mi się podoba, dlatego nic bym tu
nie zmieniała.
Jeśli chodzi o jedyną sprawę, którą uważam za minus, mogę powiedzieć, że
według mnie strona za bardzo rozciągnęła się w pionie. Zostawiłabym na głównej
tylko jeden lub dwa rozdziały, a resztę schowała.
Treść 60/92
*Fabuła/Akcja 20/28
Szczególnie, gdy zaczynałam opowiadanie, wydawało mi się, że tekst jest
ociężały i brzmi dość sztucznie — emocje bohaterów były jak gdyby naciągane, a
sytuacje proste, wręcz banalne. Również na samym początku wyłapałam najwięcej
niezgodności. Oto te, które uznałam, że warto zawrzeć w ocenie:
—
[Rozdział 3] Szpital. Harry, za zgodą pielęgniarki, zabrał Caroline do
łazienki. Kilkanaście minut później w łazience odnalazła ich ta sama pielęgniarka,
ponadto była zła. We trójkę wrócili do sali. Spotkali tam Johna [lekarza],
który również był zezłoszczony, że „uciekli do łazienki” i skończył rozmowę z
Harrym słowami: „będziesz się tłumaczył pani psycholog”. — Przepraszam, ale z
czego? Bo zabrał ją do łazienki? W dodatku za zgodą pielęgniarki? To dość
płytkie.
—
[Rozdział 4] Harry po raz pierwszy rozmawia z Giselle, która ma zostać
psychologiem Caroline. Od razu mówi jej, że powinna zmyć makijaż i się
przebrać, zanim zobaczy się z zagubioną i roztrzęsioną Cameron. — A czy nie
powinien mieć do niej choć odrobinę szacunku, jako przed psychologiem, a nie
traktować jej jako przyjaciółki, od razu z nią żartować i wytykać sprawy takie
jak ubiór, jakby był nie wiadomo kim? Respekt.
—
[Rozdział 8] Caroline widzi smartfona i nie ma pojęcia, czym on jest. Harry w
końcu pojmuje, dlaczego tak się dzieje: otóż w 2004r. nie było smartfonów.
Istniały tylko przysłowiowe „cegły”. — Pierwszy dotykowy telefon pojawił się na
świecie w 1992r., więc o czym my tu mówimy?
—
[Rozdział 9] Caroline i Harry rozmawiają o odnalezieniu rodziców dziewczyny.
Ona wpatruje się w niego swoimi zielonymi oczami. — A czemu w pierwszych
rozdziałach przynajmniej ze dwa razy przeczytałam, że jej oczy są szafirowe?
—
[Rozdział 4] Harry śpi przy Caroline na OIOM-ie. — Gdy chory leży na OIOM-ie
ciężko jest się nawet do niego dostać, wizyty trwają zwykle jedynie kilka
minut. Jakim sposobem Harry mógł przy niej spać? Plus, Caroline nie była na
tyle chora, żeby się tam znaleźć.
Wątków w opowiadaniu występuje dość dużo, a pomysły autorki, wraz z
postępującymi naprzód rozdziałami, są coraz lepsze i bardziej naturalne niż na
samym początku. Akcja nie stoi w miejscu, raczej można powiedzieć, że ciągle
coś się dzieje: a to szpital, to znów przejazd do Londynu, opieka nad Caroline,
jej „wybryki” w postaci dość częstych ucieczek (od problemów oczywiście, choć
czasami ona naprawdę ucieka, w sensie: biegnie).
Przez Forever Lost nie
przeplata się żaden schemat, o jaki w fan fiction bardzo łatwo; wątki i problematyka
opowiadania nie nudzą ani się nie dłużą, choć nadmierna ilość błędów (o której
obszerniej wspomnę niedługo) psuje jakość czytania.
Akcja nie trzyma w napięciu; nie ma momentów, w których wstrzymujesz na
chwilę oddech i zaczynasz szybciej czytać, żeby tylko poznać w końcu
rozwiązanie tego wątku! W końcu to
fan fiction, w dodatku coś pokroju obyczaju z lekką domieszką dramatu i czegoś
bardziej psychologicznego, więc to raczej zrozumiałe.
Treść trzyma się tematyki bloga, co potwierdziłam jeden akapit wyżej.
Myślę, że spokojnie można by Forever Lost
nazwać też dramatem.
Bardzo
pozytywnie odbieram pomysł na fabułę, który uwiódł mnie już na samym początku —
o czym wiele razy podczas oceny wspominam. Gorzej niestety wyszło z jakością
tekstu, który w pewnych momentach stawał się dla mnie wręcz nieczytelny przez
źle skonstruowane stylistycznie zdania czy interpunkcję.
*Świat Przedstawiony 13/20
Podczas czytania Forever Lost poznajemy
dwóch głównych bohaterów opowieści — Harry’ego Stylesa i Caroline Cameron. Są
oni zwyczajnymi na pozór dziećmi wiodącymi proste życie. Pewnego dnia, gdy
dziesięcioletnia Caroline opuszcza dom swojego przyjaciela, Harry’ego, zostaje
zatrzymana przez tajemniczego mężczyznę. To ostatni raz, gdy jest widziana w rodzinnym
miasteczku. Zostaje porwana, a słuch o niej ginie.
Akcja przenosi się czternaście lat w przód i opisuje losy Harry’ego jako
dwudziestoczteroletniego mężczyzny, studenta medycyny, praktykanta w szpitalu i
oczywiście tęskniącego przyjaciela, który swój największy skarb stracił już
tyle czasu wstecz.
Pewnego dnia, gdy Harry wraca do rodzinnego miasteczka, przy drodze zauważa
wychudzoną, ledwo trzymającą się na nogach dziewczynę. Styles postanawia
zatrzymać samochód i jej pomoc. Gdy dziewczyna odwraca się w jego stronę,
okazuje się, że to Caroline. Ta Caroline.
Od tej pory śledzimy losy owej dwójki, poznając ich na nowo.
Caroline Cameron jest nie za wysoką,
młodą kobietą. Jej włosy są rude, a oczy szafirowe (czy w końcu zielone?).
Wrażliwa dziewczyna i wydawałoby się też, że słaba psychicznie, ale ducha walki
ma większego niż wielu z nas. W szybkim tempie wraca do normalnego życia po
porwaniu, jednak jest statyczna, zdystansowana i nieufna. Jedynie Harry’ego
dopuszcza do siebie na samym początku; potem dochodzi do ich grona jeszcze
psycholog Caroline, Giselle Carter. Rudowłosa jest dość dziecinna, a jej
rozumowanie proste. Lubi odczuwać czyjąś (czyli Harry’ego) bliskość. Myślę, że
minie jeszcze trochę czasu, a ona powróci do normalności. Miejmy nadzieję, że
Harry z nią pozostanie: w końcu jest on jednym z niewielu powodów, dla których
warto jej żyć.
Harry Styles, zwykły,
dwudziestoczteroletni mężczyzna. Co ciekawe, nie członek słynnego zespołu One
Direction, a student medycyny. Jest pomocny, wrażliwy, opiekuńczy. Dla Caroline
zrobiłby wszystko. Wpada w panikę, gdy nie widzi jej w zasięgu swojego wzroku —
wciąż nawiedzają go wspomnienia z przeszłości; boi się stracić Caroline ponownie
po tym, jak już ją odzyskał. Można na nim polegać, mimo że jest dość
zapominalski, roztargniony i zapracowany. Jest bardzo pozytywną postacią, aż
nie potrafię powiedzieć na niego złego słowa. Uważam, że nadal czuje coś do
swojej przyjaciółki. Po tych czternastu latach w jego sercu pozostało coś z
miłostki z dzieciństwa. Oby tylko opiekował się Caroline najlepiej jak może, bo
ona właśnie tego potrzebuje: jego i tylko jego.
Oprócz Harry’ego i Caroline poznajemy też Giselle Carter, panią Smith,
Johna, mamę Harry’ego — Anne i kilka innych, epizodycznych postaci. Wszyscy są
charakterystycznymi osobami, o których wiele da się powiedzieć.
Czas akcji jest dość wyraźnie przedstawiony, ale według mnie nie jest
ważne, jak bardzo autorka się o to postarała. Po prostu trzeba próbować się w
tym czasie nie pogubić, co PrincesssofSeas na razie się udaje.
Opisy nie były najlepszą częścią opowiadania i muszę to szczerze
przyznać. Powtórzenia, proste zdania, praktycznie nic ciekawego. Nie zapamiętałam
żadnego dokładniejszego opisu z tych czternastu rozdziałów, nie mogę przyswoić
szczegółów — może dlatego, że autorka sama zmienia zdanie podczas pisania, np.
Caroline raz miała oczy szafirowe, a raz zielone (o czym już wspominałam).
Myślę, że trzeba do opisów sytuacji i miejsc przyłożyć się bardziej; postaci
trzymają się jeszcze na względnie dobrym poziomie.
*Styl/Dialogi 22/37
Forever Lost nie jest idealne, ale
myślę, że po poprawkach mogło by wyjść z tego coś naprawdę niezwykłego.
Najbardziej spodobał mi się pomysł na opowiadanie i do samego końca miałam
nadzieję, że będzie to coś tak wspaniałego, jak myślałam o historii na samym
początku, po wejściu na bloga. Okazało się, że jest inaczej — trochę gorzej i mniej
poprawnie.
Najbardziej niespodziewane w opowiadaniu były na pewno ucieczki
Caroline. Ona chyba naprawdę lubiła biegać, bo robiła to przez większość czasu:
wtedy, gdy na przykład na jej drodze stawał problem. Da się to zrozumieć,
oczywiście, w końcu przez czternaście lat zamknięta była w domu bez okien, jak
się okazuje, bo nawet deszczu nie widziała, więc stała się bezbronna i słaba:
jak dziecko, którym była, gdy odebrano jej wolność.
Opowiadanie na pewno by mnie wciągnęło, gdyby nie fakt, że ciągle
natykałam się na błędy. To zawsze mnie stopowało i wybijało z rytmu, a pomyłek
było tak dużo, że czasami naprawdę się gubiłam. Mimo wszystko opowiadanie
czytałam tylko trzy dni, a przez dwa ostatnie wracałam do niego z uśmiechem na
twarzy; historia Harry’ego i Caroline od początku wydała mi się bardzo ciekawa.
Styl pisania autorki jest przeciętny, na pewno niczym nie wyróżnia się
przy tysiącach innych amatorskich „pisarzy”. Jej słownictwo nie jest zbyt
bogate, to fakt, ale autorka nigdy nie używa wulgaryzmów, żeby sztucznie
wzmocnić przekaz swojego tekstu, co mogę pochwalić. Muszę też powiedzieć, że
zwroty, których używał Harry w stosunku do Caroline czasami mnie śmieszyły.
Szczególnie ten: „nie złość się na mnie, misiu
kolorowy”.
Dialogi czasami były ciekawe, a czasami nudne. Zależało to od jakości
rozdziału. W każdym razie spodobała mi się relacja, która dzięki dialogom — czyli
po prostu rozmowom — wytworzyła się między Harrym i Caroline. Kto by pomyślał,
że po czternastu latach rozłąki nadal będą sobie tak bliscy?
W
opowiadaniu występuje narracja pierwszoosobowa z perspektywy Harry’ego. Na
początku wydawała mi się dobra, ale teraz, po przeczytaniu czternastu
rozdziałów, stwierdziłam, że chętnie poznałabym uczucia i pogląd na świat
Caroline — w końcu ona jest tą zagubioną, niedorosłą bohaterką. Historia pisana
jest w czasie przeszłym, choć autorka czasami się myli i używa czasu
teraźniejszego — zwracaj na to uwagę.
Opowiadanie ciekawi, więc mimo błędów i potyczek, tekst czyta się dość
przyjemnie. I na pewno miło jest do niego wracać.
*Oryginalność 5/7
Już na samym początku podkreśliłam, że byłoby grzechem dla mnie nie
przeczytać opowiadania zapowiadającego się tak genialnie po krótkim opisie
fabuły, zaledwie kilku zdaniach.
Jeszcze żadne fan fiction nie zachęciło mnie do siebie tak szybko! Trzy miesiące
czekałam, aż zacznę je czytać.
Uważam, że pomysł na opowiadanie jest naprawdę bardzo, bardzo dobry.
Przyjaciółka, która odnajduje się po czternastu latach; chłopak, który musi (i
chce) na nowo pokazać jej, jak ma żyć. Już po tym zdaniu wiadomo, że to będzie
fenomen — i na pewno byłby, gdyby
autorka bardziej przyłożyła się do niektórych spraw tj. — przykładowo —
poprawność językowa, a w szczególności interpunkcja i stylistyka. Czuję, że
czytałoby mi się o wiele łatwiej i przyjemniej, gdybym co chwilę nie musiała
zatrzymywać się przez błędy.
Pomysły autorki są ciekawe, choć na początku opowiadania wydają się
banalne. Szczególnie nie spodobała mi się scena, w której Harry odnalazł
Caroline — a była to jedna z najważniejszych scen, o ile nie najważniejsza!
Autorka poszła na łatwiznę i przedstawiła pierwsze spotkanie głównych bohaterów
po czternastu latach rozłąki bardzo prosto, wręcz banalnie i nudno. Poza tym
wydaje mi się, że było to trochę sztuczne, a reakcje Harry’ego i Caroline na
widok siebie nawzajem wyzute z emocji.
Przy
okazji: jak to możliwe, że przyjaciółka Harry’ego była przez czternaście lat więziona w tym samym
miasteczku, w którym mieszkała na co
dzień i nikt — nawet podczas
poszukiwań, co było dziwne, bo jej porywacz jako jedyny nie przejmował się
„tajemniczym zaginięciem” Caroline, więc chociażby powinni przeszukać jego dom
— jej nie zauważył? To było trochę słabe.
Poprawność 5/50
Kłamać nie będę: błędów jest mnóstwo, a tekst traci przez nie naprawdę
wiele. Wątpię, żeby był choć jeden poprawnie zapisany akapit w całych
czternastu rozdziałach Forever Lost.
Pomyłki nie są przypadkowe; autorka wyraźnie nie zna podstawowych zasad
poprawności językowej. Jeśli opowiadanie ma przyciągać, radziłabym się
podszkolić lub poszukać bety, ponieważ na razie treść potrafi jedynie mnie
odtrącić.
Z
punktacji wychodzi, że to z ortografią jest najlepiej. Niestety interpunkcja i
„inne błędy” leżą i kwiczą. Proszę cię, PrincesssofSeas: przejrzyj dokładnie te
błędy, które wypisałam — szczególnie interpunkcyjne — i postaraj się coś
przyswoić, choć najprostsze rzeczy. Myślę, że gdybyś chociaż nauczyła się pisać
poprawnie dialogi — klikaj! — tekst bardzo zyskałby na estetyce. Przy
błędach poniżej pisałam uzasadnienie, dlatego mam nadzieję, że wszystko jest
jasne.
*Ortografia 5/15
PROLOGUE
Na chudych nogach, o ile patyki
obwodu nadgarstka można było nazwać nogami, okrywały liliowe legginsy. =
albo „Na chudych nogach […] były liliowe legginsy”, albo „Chude nogi […]
okrywały liliowe legginsy”
I niestety była łatwowierna i nie
ostrożna. = „nieostrożna”, partykułę „nie” z przymiotnikami w stopniu równym
piszemy łącznie
CHAPTER 1
Rozglądałem się w około. = „wokoło”
[…]bo miałem złą manierę nie zamykania
głównych drzwi. = „niezamykania”, partykułę „nie” z rzeczownikami
odczasownikowymi (zakończonymi na –nie, –cie) piszemy łącznie
Jednak znowu nie dotrzymałem obietnicy,
którą dałem sobie ostatnim razem. = „złożyłem”
Żebym bezkońca mógł na nią patrzeć. = „bez
końca”
CHAPTER 13
[…]a ona spojrzała na mnie spod łba. =
„spode łba”
- Oczywiście, że nie Misiaku –
powiedziałem[…] = „misiaku” małą literą, to nie list
Nie do końca wiem, ile tam siedzieliśmy.
Nie liczyłem czasu, bo nie musiałem. = „wiedziałem”, nie mieszaj czasów
CHAPTER 14
Jakoże Caroline była niemałym leniuszkiem[…]
= jako że
*Interpunkcja 0/10
PROLOGUE
- Oczywiście proszę pani – przytaknęła
Caroline i pobiegliśmy do mojego pokoju. = przecinek przed „proszę pani” [+
pamiętaj, aby zamiast dywizów (-) używać myślników (—); ten błąd powtarza się w
każdym dialogu]
Kiedy tylko go zobaczyła na jej twarzy
pojawił się ogromny uśmiech. = przecinek przed „na”; oddzielamy przecinkami
zdanie podrzędne od nadrzędnego
Pokiwałem twierdząco głową i czułem jak
moje policzki płoną. = przecinek przed „jak”, ponieważ po wyrazie tym występuje
orzeczenie
- Muszę iść, bo mama mnie udusi – zaśmiała
się Caroline i wyszła z pokoju.- Pa! – rzuciła
krótko. = spacja między pierwszą kropką a myślnikiem (nie dywizem!) znajdującym
się za nią; o jedną spację za dużo między myślnikiem(!) po „Pa!” a słowem
„rzuciła”
Caroline wychodząc pożegnała się z moją
mamą. = przecinek po „wychodząc” [imiesłów]
Caroline idąc skakała. = przecinek po
„idąc” [imiesłów]
CHAPTER 1
W dodatku, tamtego dnia nie mogłem
zaliczyć do mało istotnych. = zbędny przecinek
- Wiem, ale szczerze mówiąc bardzo mi się
spieszy – powiedziałem spokojnie. = przecinek po „mówiąc”
[…]a to co miałem załatwić było
najważniejszą rzeczą w ciągu całego roku. = przecinek przed „co” i „było”
Chyba od tego czasu, nie zauważyła pewnej
rzeczy. = zbędny przecinek
- Należy się 50 centów, balon zapewne –
zaczęła, a ja już wiedziałem, co powie. = zabrakło wielokropka po „zapewne”
Na szczęście, niedługo potem zobaczyłem
mój dom. = zbędny przecinek
- Witaj Harry – powiedziała z uśmiechem. =
przecinek przed „Harry”
Przywiązałem list do balonu i sprawdziłem
czy będzie mógł polecieć. = przecinek przed „czy”, ponieważ wprowadza ono
zdanie podrzędne
[…]mówiłem patrząc w blat. =
przecinek przed „patrząc” [imiesłów]; „na blat”
[…]powiedziałem powstrzymując się od
płaczu. = przecinek przed „powstrzymując” [imiesłów]
Chociaż czy zrobię to po raz dziesiąty czy
setny, nie miało znaczenia. = przecinek przed drugim „czy”
Z jej wielkim uśmiechem i niesfornymi,
pięknymi rudymi włosami. = przecinek przed „rudymi”
Tak
po prostu wyjechali nie pozostawiając czegokolwiek. = przecinek przed „nie
pozostawiając” [imiesłów]
Ile
ja bym dał, żeby wtedy kiedy ona zniknęła, stanął czas. = przecinek przed
„kiedy”, oddzielamy zdania podrzędne od nadrzędnych
W
dodatku przerażało mnie to, że nie wiedziałem jak ona mogła wyglądać. =
przecinek przed „jak”, ponieważ po nim występuje orzeczenie
Obraz dziecka, które gdzieś tam, było
dorosłą, może przerażoną kobietą. = zbędny przecinek przed „było”
*Inne błędy 0/15
PROLOGUE
Chodziliśmy razem do jednej klasy,
mieliśmy wtedy po 10 lat. = liczebniki piszemy słownie
Tamtego dnia ubzdurałem sobie, że zaproszą ją
na pierwszą randkę. = „zaproszę”
To znaczy na przechadzkę obok rzeki, przemyślając,
jak to jest być dorosłym. = Nie rozumiem. Chodziło ci o to, że na tej
przechadzce będą rozmyślać o dorosłości? Wtedy może bardziej pasowałoby: „To
znaczy na przechadzkę obok rzeki, aby razem pomyśleć, jak to jest być
dorosłym”.
Wiedziała nawet gdzie są trzymane słodycze, czego
ja nie wiedziałem.
= powtórzenie
Co innego mógł sądzić 10-letni chłopak.
= po prostu „dziesięcioletni”
- Okay, mam czas, ale wiedz, że ciężko
będzie być moją
dziewczyną, bo jestem zarobiona – udała, że dramatyzuje, na co się
zaśmiałem. = albo „twoją dziewczyną”, albo „moim chłopakiem”
Caroline podeszła i starała się coś wyparzyć[…]
= „wypatrzyć”
Oczywiście, miłości 10-latka nie
można było
brać na poważnie, ale dla mnie było to coś wielkiego. = powtórzenie,
„dziesięciolatka”
CHAPTER 1
10 Funtów się należy[…] = „dziesięć”
Za 3 godziny miałem zacząć dyżur w klinice[…]
= „trzy”; Klinice? Kilka zdań wcześniej jest napisane, że w szpitalu.
Również wymusiłem uśmiech, ale było to
ciężkie, zważywszy na to, co było tamtego dnia. = powtórzenie
- Należy się 50 centów[…] = „pięćdziesiąt”
- Bo od 5 lat przychodzę[…] = „pięciu”
Niecodziennie widziało się 24-letniego mężczyznę z balonem. = „dwudziestoczteroletniego”
Była już 18:34. = „osiemnasta trzydzieści
cztery”
Czekał mnie bardzo ciężki dzień i noc. = albo po prostu
„ciężka doba”
- Wiem, ale czy możemy za
chwilę o tym porozmawiać? = „na chwilę”
- 14 lat temu[…] = „czternaście”
[…]kiedy
widziałem małą 10-letnią Caroline. = „dziesięcioletnią”
Ciekaw byłem, jak mogła wyglądać wtedy. =
„teraz”, tak wynika z kontekstu zdania
Na pewno była jeszcze piękniejsza, bo ona
żyła. = nie była jeszcze piękniejsza, bo żyła; zrób
z tego
zdania dwa oddzielne
Są takie, które odnajdywały się po 12
latach. = „dwunastu”
- Minęło 14 lat, a to uczucie[…] =
„czternaście”
Jednak 23 września się nie zakończył. =
„dwudziesty trzeci”
Zbyt żyłem 2004 rokiem, a nie 2018, żeby
się po prostu oderwać. = „Bardziej żyłem dwa tysiące czwartym rokiem niż dwa
tysiące osiemnastym, żeby się po prostu oderwać”.
CHAPTER 13
Musiał się jej przyśnić jakiś koszmar, to było
jedyne logiczne wytłumaczenie. Nie chciałem jej od
razu o wszystko wypytywać, żeby jej jeszcze bardziej nie wystraszyć. = powtórzenia
[…]bo oparzyła w się w język. = zbędne „w”
Rudowłosa usiadła na moich kolonach i
ponownie przytuliła. = „kolanach”
CHAPTER 14
[…]pobiegłem w stronę metra. Potrąciłem
chyba po drodze parę osób, ale nie przejąłem się tym. Zbiegłem po schodach i
rozejrzałem się na wszystkie strony. Tamta stacja wiodła prosto na peron, więc
Caroline mogła znajdować się tylko tam. = Nie mogła. Żeby dostać się na peron,
trzeba przejść przez bramki. Żeby przejść przez bramki, trzeba kupić bilet.
*Dodatki 13/15
Blog zawiera sześć dodatkowych zakładek, są
to:
— „Chapters” — spis rozdziałów; przy
„Chapter 11” nie ma przerwy (spacji) między słowem a liczbą;
— „Heroes” — pierwszoplanowi i
drugoplanowi bohaterowie opowiadania; ich imiona, nazwiska, wiek, gify oraz
cytaty mówiące o tym, w jaki sposób postrzegają świat;
— „Trailer” — zwiastun opowiadania, który
potwierdza, że fabuła opowiadania jest po prostu mistrzowska: już nawet nie chodzi o to, w jaki sposób została
przedstawiona, bo sam pomysł jest genialny; nie rozumiem zdania „Jednak musiał
żyć obok niej […] bo zniknęła, gdy mieli po 10 lat…” — a nie „bez
niej”?;
— „Links” — link do Graficiarni 1D, a
także do spisów i ocenialni, w tym do Internetowego Spisu;
— „Authoress” — czyli jak dotrzeć do
autorki; błędy, które znalazłam:
*Forever Lost to moje "drugie dziecko".
= niepoprawny cudzysłów;
*Zobaczymy co z tego wszystkiego wyniknie
;) = przecinek przed „co”; można by doczepić się jeszcze, że brakuje kropki na
końcu zdania, ale konwencja to konwencja;
— „Your Blogs” — czyli po prostu spam.
W lewej kolumnie mamy też dwa dodatkowe
gadżety:
— „Fabuła” — krótki opis fabuły; coś, co
już na pierwszy rzut oka mnie zaciekawiło i sprawiło, że chciałam przeczytać
bloga jeszcze przed złożeniem przez autorkę zamówienia na ocenę;
— „Miś” — rysunek misia; czy to miś, który
Caroline otrzymała od Harry’ego?
Dodatkowe informacje o opowiadaniu
znajdziemy w „Fabule” i podstronie „Heroes”. Linki i odnośniki są poukładane,
wyglądają estetycznie i wszystkie działają prawidłowo. Nie ma zbędnych
zakładek.
Mowa końcowa
Dodatkowe punkty od oceniającej: 0/5 punktów
Zdecydowanie, czy przyznać Forever Lost dodatkowe punkty, czy nie,
było dla mnie dość trudną decyzją. Z jednej strony ta oryginalność, którą tak
bardzo byłam zaskoczona, pomysł na fabułę i naprawdę dobra kreacja świata
przedstawionego, ale z drugiej bardzo, bardzo dużo błędów, praktycznie pomyłka
na pomyłce. Tak oto wszystko się wyzerowało i jesteś na czysto,
PrincesssofSeas.
Po punktacji można wywnioskować, że dobrze
by było nad tą okropną poprawnością popracować. Naprawdę warto to zrobić i
mówię to szczerze. Lekkim, bezbłędnym tekstem zachęcisz do siebie większą ilość
czytelników. Twój pomysł na fabułę już, nawet z tymi błędami (nie tylko w
tekście, ale i niezgodnościami zaznaczonymi przeze mnie w „Fabule”), bije setki
innych fan fiction na kolana.
Myślę, że warto wysłuchać moich rad.
Jestem pewna, że Forever Lost może
kiedyś zabłyszczeć, tylko sama musisz tego chcieć, PrincesssofSeas. Życzę ci
powodzenia w dalszym pisaniu i większej ilości komentarzy, oczywiście. Mam
nadzieję, że jesteś z oceny zadowolona.
Trójka to w końcu nie taki zły wynik,
prawda?
Punkty w sumie 119/209
Ocena:
ok.
57%, czyli Trójka też nie jest taka zła!
__________________________________________
-WSPÓŁPRACA-
Katalog Opowiadań O Wampirach organizuje konkurs literacki pt. "Wampirza czy człowiecza zbrodnia?". Zadaniem chętnych jest napisanie opowiadania dotyczącego tajemniczego morderstwa. Wszystkie szczegóły i regulamin konkursu znajdziecie na specjalnej podstronie katalogu: klikamy! oraz w poście na naszym katalogu: klikamy!
Termin zgłoszeń upływa 3 czerwca 2015 roku. Serdecznie zapraszamy do udziału w konkursie!
Podstrona konkursowa:
Załoga Katalogu Opowiadań O Wampirach.
Dziękuję ci bardzo za ocenę i popracuję nad rzeczami, które jeszcze sprawiają mi trudności ;) Twoje uwagi są dla mnie bardzo cenne i pewno mi się przydadzą :D
OdpowiedzUsuńPrzybywam! Mwahaha! :D
OdpowiedzUsuń[+ pamiętaj, aby zamiast dywizów (-) używać myślników (—); ten błąd powtarza się w każdym dialogu] – Można używać również półpauz ;). Niemniej zdobyłaś u mnie plusa za to, że zwróciłaś na to uwagę. Zapiszę to sobie w moim special notatniku (nie no, żart, nie mam takiego).
Z jej wielkim uśmiechem i niesfornymi, pięknymi rudymi włosami. – http://www.jezykowedylematy.pl/2011/10/piekne-jasne-wlosy/
- Wiem, ale czy możemy za chwilę o tym porozmawiać? = „na chwilę” – Jak już to raczej „przez chwilę”. Nie znam kontekstu, ale może chodzi o to, że nie chce porozmawiać teraz, tylko za kilka minut? Jeśli się mylę, bardzo przepraszam, jednak mimo wszystko to „na chwilę” strasznie mi nie pasuje.
Dobra ocena, Carolle! Mam nadzieję, że w tym komentarzu Cię nie uraziłam, jak zrobiłam to poprzednim razem (zdaję sobie z tego sprawę, więc bardzo, bardzo pragnę Cię przeprosić i prosić o wybaczenie). Aha, sprawdziłam też to „znikł” i „zniknął”. Oba wyrazy mają takie same znaczenie i nie ma między nimi żadnej różnicy, no chyba że w liczbie liter.
Pozdrawiam,
Pelargia
Ano, wiem, że można używać też półpauz, ale to tak przykładowo było. W każdym razie dzięki za tego plusa. ;)
UsuńPrzy włosach przecinek jest raczej opcjonalny.
Ta trzecia uwaga: nawet nie wiem, czemu poprawiłam to zdanie. Wydaje się w stu procentach poprawne. Zmienię to. ;)
Dziękuję, starałam się przy pisaniu ocenki. Jasne, że mnie nie uraziłaś. A tych naszych wcześniejszych rozmów już nie pamiętam, nie ma więc za co przepraszać.
Pozdrawiam!