niedziela, 19 kwietnia 2015

Ocena #036

Oceniająca: Carolle
Autor: Rozalinda



Pierwsze wrażenie 18/24
   Pierwsze, co zauważam po wejściu na bloga, to żółte serduszka z pomarańczowymi obramówkami spadające po ekranie. Mylę się, czy jesteśmy w jakiejś słodkiej bajce? Ów dodatek, jak i — przykładowo — zamek jako stock czy jaskrawa kolorystyka, mogą być tego potwierdzeniem. Zdaje mi się jednak, że autorka podkreśliła w zgłoszeniu, iż jest to fan fiction, a nie bajka. Dodatkowo, szkoda, że ani w Dziale Ocen, ani na samym blogu, nie jest napisane, czy opowiadanie cechują wydarzenia typowo romantyczne, czy może wręcz całkowicie inne, na przykład dramatyczne.
     Do czytania nie zachęca mnie raczej nic z wyglądu bloga. No, może oprócz Caluma Hooda, jednego z członków zespołu 5 Seconds Of Summer, o którym mają opowiadać Pamiętniki Mills. Z treści natomiast, oczywiście tej z dodatków, moją uwagę najbardziej przykuwa zdanie: „Wyjątkowy blog dla wyjątkowej osoby.” Przekazuje nam, że autorka od samego początku wiedziała, kto jest jej inspiracją, dzięki czemu mogła stworzyć coś naprawdę fantastycznego, od razu wyobrażając sobie w głowie prolog opowieści, jak i również jej epilog. Tylko jeśli okaże się, że Pamiętniki Mills nie są wyjątkowe ani oryginalne, to i ta osoba, dla której blog jest dedykowany, też jest taka jak one?
     Czuję, że blog może okazać się czymś więcej, niż pomyślałam na samym początku, kiedy zobaczyłam go po raz pierwszy; że pokaże mi swoje drugie dno.
     Oryginalność autorki mogę dostrzec już chociażby w tytule i adresie bloga, które, mimo iż brzmią tak samo oraz nie są zbyt wyszukane, znaczą coś ważnego dla samej Rozalindy. Osoba będąca inspiracją autorki Pamiętników Mills ma imię rozpoczynające się od litery „M”, więc może była i ona pomysłem do stworzenia takiej, a nie innej bohaterki? Naprawdę chętnie poznam tytułową Mills i dowiem się, co jest w niej takiego nadzwyczajnego.
     Pod kątem znaczenia samych słów „Pamiętniki Mills”, mogę podejrzewać, że będzie to opowieść o dziewczynie noszącej owe imię oraz jej wspomnieniach czy przeżyciach. Tylko co ma z tym wspólnego Calum Hood? Naprawdę ciekawe, tylko błagam, żeby nie okazało się banalne.
     W oczy rzucają mi się oczywiście te serca, o których wspomniałam na początku. Osobiście od razu bym je usunęła. Plus, nie mogę zapomnieć też o kursorze ozdobionym znakiem nieskończoności. W tym przypadku wygląda on dość dobrze, dlatego nie będę się czepiać.
    

Grafika 20/23
     Szablon naprawdę mi się spodobał i potrafię wybaczyć to pomarańczowe tło, które nie bardzo wpisuje się w moje kanony piękna. Grafika została wykonana przez osobę należącą do „The Most Beautiful World Graphics” (nie śmiem nawet nie zgodzić się z ich nazwą) i muszę przyznać, że wyszła naprawdę bardzo dobrze. Jest przyjemna w odbiorze. Szczególnie podoba mi się to, że Lily Collins i Calum Hood na nagłówku zostali połączeni przy pomocy białej mgiełki, która stworzyła idealny efekt, i aż miło jest na to patrzeć.
     Wygląd bloga wiąże się z jego treścią — jest jasno, lekko, przejrzyście, a na nagłówku możemy dostrzec czołowych bohaterów Pamiętników Mills.
     Moją uwagę przykuł dodatek, którego nie widać na pierwszy rzut oka. Musiałam zjechać aż na sam dół strony, aby go dostrzec. Jest do gadżet o nazwie: „Jak długo tutaj jestem”. Pokazuje ilość dni, godzin, minut i sekund, które — jak dotąd — Rozalinda spędziła na blogu. Niedawno autorka Pamiętników Mills przekroczyła liczbę stu dni. Wydaje mi się, że jak na opublikowanie dziewiętnastu rozdziałów, jest to dosyć mało czasu — niecałe trzy i pół miesiąca.
     Wybrana czcionka, jak i jej kolor są przyjemne w odbiorze. Kolorystyka, mimo że nie moja ulubiona, pasuje do całokształtu bloga. Wygląd strony ani trochę nie przeszkadza w czytaniu; śmiem twierdzić, że wszystko wygląda raczej estetycznie — może oprócz liczby wyświetleń, w której jedna cyfra nie łączy się z pozostałymi.
     Na nagłówku — o czym już wcześniej wspomniałam — dostrzegamy Caluma oraz Lily, którzy odgrywają główne role w opowiadaniu. Szczególnie podoba mi się wybrane zdjęcie dziewczyny — jej sukienka jest prześliczna z tym ciemnym, kontrastującym kołnierzykiem. Wokół postaci dostrzegam stock z czymś na kształt zamku oraz pewnego rodzaju kolumny i korytarze. Dopełnieniem tego wszystkiego są okrągłe okna przypominające witraże lub po prostu wzorki geometryczne — zależy już jak na to spojrzeć.
     Elementów na blogu nie jest za dużo. Może osobiście usunęłabym „Chatek”, ale to tylko dlatego, że po prostu nie lubię jego wyglądu.


Treść 56/92
*Fabuła/Akcja 14/28
     Mimo że opowiadanie zapowiadało się naprawdę dobrze, w rzeczywistości okazało się nad wyraz przeciętne. Głównym wątkiem w Pamiętnikach Mills jest odkrywanie przez Emilię tajemnicy, którą owiła się jej przeszłość — dziewczyna w wyniku wypadku dostała amnezji.
     Jest to ciekawy sposób na wybudowanie naprawdę mocnych fundamentów dla opowiadania, ponieważ pomysł ten wcale nie prezentuje się źle, powiedziałabym nawet, że mógłby naprawdę przyciągać uwagę i ciekawić, gdyby nie… no właśnie. Akcja Pamiętników Mills biegnie równie szybko, jak w Say Something, które już oceniałam, przez co staje się wystarczająco chaotyczna, aby straciły na tym oczywiście relacje między bohaterami, które — w tym wypadku — zawierane są szybko i nienaturalnie. Niektóre wydarzenia nie zgadzają się z tymi, które wystąpiły wcześniej. Pojawiają się też zwroty kompletnie niepoprawne i niezrozumiałe. Chciałabym się teraz o nich rozpisać, przytaczając odpowiednie sytuacje z rozdziałów:
     — [Rozdział 3] Emilia szła do parku, słuchając muzyki, kiedy nagle rozładował jej się telefon. Kilka minut potem sprawdziła na nim, która jest godzina. — Mówi to chyba samo za siebie, prawda?
     — [Rozdział 3] Emilia huśtała się w parku, była tam sama. Nagle poczuła, że ktoś popycha huśtawkę. Zaczęła się śmiać. — Naprawdę? Czy tylko ja zeskoczyłabym z tej huśtawki z szybko bijącym sercem, ponieważ a) nie wiedziałabym, jakie są zamiary tej osoby i b) byłabym po prostu przestraszona, bo nie spodziewałam się, że ktoś za mną stoi?
     — [Rozdział 3] Emilia, kilka dni po wyjściu ze szpitala, do którego trafiła po wypadku, z brakiem jakichkolwiek wspomnień z przeszłości, idzie do parku i spotyka przypadkowego chłopaka. Jak to możliwe, że kilka minut potem on już ściera z jej policzka łzę (chodzi o sam kontakt fizyczny, a nie o ten konkretny gest), a żegnają się uściskiem? — Czyżby była na tyle przyjacielska?
     — [Rozdział 6] Calum i Emilia śpią w jednym łóżku. — Wspomniałam, że zdarzyło się to podczas ich trzeciego spotkania?
     — [Rozdział 7] Pojawił się tu zwrot: „spałam jak nigdy”, kiedy Emilia chciała podkreślić, iż sen miała dobry. — To brzmi trochę tak, jakby nigdy wcześniej nie spała.
     — [Rozdział 14] „Najlepsze, że byłam w samej koszulce[…] Wsunęłam palce do kieszeni i wymacałam w niej parę drobniaków.” — Od kiedy w koszulkach, mając na myśli koszulki z krótkim rękawem, są kieszenie?
     — [Rozdział 13] Dopisek od autorki: „Gdyby ktoś nie wiedział, w Australii średnia temperatura w nocy to około 9 stopni latem i 20 stopni zimą.” — Nie, nie sądzę. Jeśli u nas, na północnej półkuli, jest zima, to nie znaczy, że w Australii też nazywa się tę porę roku zimą, ponieważ jest to po prostu zwyczajne lato. Zapamiętaj: na północy zima, to na południu lato, a nie „ciepła zima”.
     Można przyznać, że tekst jest dosyć spójny, ale jak już podkreśliłam, znajduje się w nim dużo niezgodności i niedomówień. Wątków pobocznych jest w miarę sporo, tak samo jak zostało przedstawione wiele postaci, dlatego nieustannie coś się dzieje. Akcja jest żywa, jak wspominałam, nawet aż nazbyt żywa, co psuje efekt, jaki mogłoby dać opowiadanie, kiedy opisywane byłoby staranniej i dokładniej. Potrafię dostrzec, że autorka, pisząc — dla przykładu — niektóre dialogi, spieszyła się, aby dotrzeć o wiele dalej, do sedna, do wskazówki, która pomogłaby rozwiązać zagadkę przeszłości Emilii, przez co same dialogi traciły na wartości. Tak było na przykład z telefonem, który główna bohaterka odnalazła dzięki pomocy Caluma, albo chociażby pamiętnikiem skrywanym przez jej matkę.
     Mimo niechlujnego zapisu treści Pamiętników Mills, podczas czytania trafiałam na akcje, które naprawdę potrafiły mnie zaciekawić. Przyłapałam się na tym, że po skończeniu ostatniego opublikowanego rozdziału zawiodłam się, pozostając bez odpowiedzi na pytania, które sobie zadałam, i bez potwierdzenia moich domysłów oraz teorii na temat przeszłości Emilii.
     Czasami też wątki były dość… banalne, powiedziałabym. W takich momentach, już podczas opisu akcji, wiedziałam, że to lub tamto zaraz się wydarzy. Zazwyczaj nie było to nic dobrego! A mówią, że zakończenia budzące zaskoczenie są dobre.
     Treść trzyma się tematyki bloga. Tak jak autorka pisała w zgłoszeniu, Pamiętniki Mills są tytułem fan fiction opowiadającym o 5 Seconds Of Summer — w utworze na razie pojawili się Calum i Ashton, jestem ciekawa, czy przyjdzie też pora na Michaela lub Luke’a.
     Szkoda tylko, że nie została określona dokładniejsza tematyka bloga — mam na myśli to, że Pamiętniki Mills są również dramatem i — mam nadzieję, iż w przyszłości również romansem.
     Sądzę, że napisałam już o wszystkim, o czym miałam wspomnieć. Nic więcej nie zaskakuje mnie pozytywnie — choć mogłoby, prawda?

*Świat Przedstawiony 14/20
     Wykreowani przez autorkę Pamiętników Mills bohaterowie są zwyczajnymi nastolatkami wiodącymi na pozór normalne życie w Sydney. Pewnego dnia główna bohaterka zostaje poszkodowaną w wypadku, przez który traci wszystkie swoje wspomnienia.
     Gdy wraca ze szpitala, spacerując po parku, trafia na Caluma — chłopaka, który pomaga odzyskać jej dawne życie. Tajemnica owiana wokół przeszłości Emilii, głównej bohaterki, zaczyna być coraz bardziej klarowna. Opowiadanie nie jest jeszcze skończone, więc nie będę zdradzać moich teorii dotyczących rozwiązania całej tej sprawy, ponieważ wiem, że autorka jeszcze nie raz zaskoczy swoich czytelników. Co jak co, ale jej pomysł na fabułę być strzałem w dziesiątkę — przynajmniej według mnie.
     Autorka nie przedstawia w opowieści zbyt wielu bohaterów. Oprócz Caluma i Emilii poznajemy też: matkę dziewczyny, Rose, rudego chłopaka, Ashtona i lekarzy ze szpitala, w którym znalazła się Emilia po wypadku. Dzięki ograniczonej ilości bohaterów, jest szansa, że autorka nie pogubi się w treści i będzie potrafiła skupić się na każdej postaci z osobna.
     Emilia Aliston jest wysoką, szczupłą, nastoletnią dziewczyną, która została poszkodowana w wypadku (który, możliwe, że sama zainicjowała) i straciła całą pamięć. Po powrocie do domu zaczęła nadrabiać stracone lata. Najpierw z mamą, z którą ma dość dobry kontakt, choć w niektórych sprawach nie potrafią dojść do porozumienia. Potem też z Calumem, chłopakiem poznanym (nie wiadomo, czy po raz pierwszy w życiu, czy na nowo) w parku oraz z Rose, dziewczyną z księgarni „Sowa”. Emilia jest na samym początku dość mocno zdezorientowana, co powinno być naprawdę naturalnym uczuciem, skoro straciła całą pamięć. Po jakimś czasie staje się bardziej otwarta na ludzi, choć nadal trudno jest zdobyć jej zaufanie — za swojego najbliższego przyjaciela uważa jedynie Caluma.
     Calum Hood, wysoki, ciemnowłosy, brązowooki chłopak, wiecznie uśmiechnięty i skłonny do żartów. Gdy wymaga tego sytuacja, potrafi być pomocny, uczynny i opiekuńczy. Bardzo zależy mu na bliskiej relacji z Emilią, choć na razie my, jako czytelnicy, nie wiemy, jakie są tego powody. Calum jest też przyjacielski i bardzo otwarty — też dlatego on i Mills zostali przyjaciółmi. Nie rezygnuje z osób, na których mu zależy. Mimo że na początku jego relacja z Emilią jest z lekka nienaturalna (wystarczy spojrzeć na „Fabułę/Akcję” i przeczytać zdania wypisane od myślników), ta sytuacja zmienia się później. Co jak co, ale Rozalinda kompletnie nie potrafi poznawać ze sobą bohaterów — ten sam problem był również przy Say Something.
     Czas akcji nie jest przedstawiony zbyt dokładnie, ale nie przeszkadza to w czytaniu. W zasadzie jest to przemyślane działanie autorki — trudniej będzie jej się pogubić we wszystkich dniach tygodnia i wydarzeniami z nimi związanymi.
     Muszę przyznać, że jakość opisów w Say Something była o wiele słabsza, niż jest teraz w Pamiętnikach Mills. To znaczy, że Rozalinda ulepszyła swój styl pisania, choć nadal nie jest on na tyle zachwycający, żebym mogła być dumna z tej zmiany. Opisy, może i nie zawsze dość dokładne, pozwoliły mi wyobrazić sobie wszystkie rozgrywane sytuacje i miejsca, w których znaleźli się bohaterowie. Gorzej było natomiast właśnie z nimi, samymi postaciami. Wygląd zewnętrzny Caluma potrafię opisać tylko dlatego, że znam go z zespołu 5SOS. To z Emilią miałam większy problem. Jakby ktoś zapytał mnie teraz, jakiego koloru miała włosy, nie uzyskałby żadnej odpowiedzi. Mogę jedynie podejrzewać, że były one ciemne, tak samo jak włosy Lily Collins na nagłówku bloga.

*Styl/Dialogi 22/37
     Jeśli chodzi o samą ideę napisania Pamiętników Mills, była to naprawdę dobra decyzja. Potrafię dostrzec w tej treści potencjał, który — niestety — zostaje mocno przyćmiony przez sposób, w jaki opowiadanie jest napisane. Jeśli mam wypowiadać się na temat publikacji tego fan fiction, myślę, że najpierw mogłabyś potrenować poprawność językową — i zwracam się teraz prosto do autorki. Całe Pamiętniki Mills to błąd na błędzie. Ciężko jest odnaleźć zdanie, które byłoby napisane poprawnie.
     Na początku miałam nawet nie oceniać tego bloga, tylko zająć się Początkiem, ale Rozalinda stwierdziła, że jeśli Say Something dostało dwóję, to za drugie fan fiction, tworzone w tym samym czasie, nie ma się co brać (bo będzie ten sam efekt). Biorąc Pamiętniki Mills pod swoje skrzydła, dostałam gwarancję, że będą o niebo lepsze. Ale chyba nie pod kątem poprawności, która jak leżała i kwiczała, tak teraz również to robi, co, Rozalindo?
     Nieprzewidywalnych zwrotów akcji nie było wiele, lecz zdarzały się — a jeśli już, to takie naprawdę zaskakujące. I to idzie na plus! Kreatywność — właśnie ona jest największą zaletą bloga Rozalindy. Bez niej nic by nie powstało.
     Muszę przyznać, że opowiadanie nie wciągnęło mnie, choć mogłoby, gdyby nie te wszystkie błędy, przez które chciało mi się czasami niemal płakać z żalu. Właśnie przez nie Pamiętniki Mills straciły tę ważną dla siebie iskierkę, dzięki której mogłyby błyszczeć.
     Styl autorki jest dosyć przecięty, a słownictwo niezbyt bogate i proste. Jeśli ktoś zaczyna używać zwrotów i słów, tj. „olać kogoś”, „żarcie”, „ogarnąć” czy — i to jest najgorsze — „facepalm”, zaczynam tracić słowa w ustach. Zawsze wydawało mi się, że każdy autor chce być traktowany choć trochę poważnie, nawet ten nastoletni amator, który publikuje rozdziały na blogu o ulubionym zespole, i chce również, aby jego prace zostały doceniane. Ale niestety, gdy widzę, że ktoś używa takich słów/zwrotów, sama mam ochotę „walnąć” sobie tego „facepalma”. Tego nie da się docenić.
     Chyba nawet nie muszę wspominać o tym, że nie miałam potrzeby używania słownika, aby zrozumieć przekaz słów autorki.
     Dialogi w opowiadaniu nie zawsze mają jakiś większy, głębszy wpływ na to, jak potoczą się dalsze losy bohaterów, ale odgrywają znaczną rolę w całości treści. Może i nie kipiały one inteligencją, to fakt, ale potrafiły wzbudzić we mnie emocje, a to również jest ważne. Gdyby jeszcze były poprawnie pisane!
     Występuje narracja pierwszoosobowa z perspektywy głównej bohaterki, Emilii. Została ona dobrze dobrana pod kątem treści i tematyki bloga, choć nie ukrywam, że ciekawie byłoby przeczytać rozdział „oczami” Caluma, aby dowiedzieć się, ile on tak naprawdę wie o całym wypadku Mills.
     Jak już wspomniałam, czytałoby mi się o wiele, wiele lepiej, gdyby natężenie błędów w treści było mniejsze.

*Oryginalność 6/7
     To prawda, że bardzo dużo opowiadań, a tych internetowych szczególnie, zaczyna się od wypadku. Tu ktoś zmarł, tu przeprowadzka, tu poważny uszczerbek na zdrowiu. Jednak, mimo wszystko, pierwszy raz czytałam utwór, w którym ktoś ma amnezję i za wszelką cenę stara się zbadać tajemnice swojej przeszłości. Jest to, jak dla mnie, naprawdę ciekawy motyw, i cieszę się, że został pociągnięty aż do ostatniego rozdziału. Nie warto jest to kończyć: od amnezji się zaczęło, to i niech się również na jej skutkach skończy.
     Pomysły autorki są ciekawe i interesujące, ale daję słowo, że mogą stać się lepsze — trzeba jedynie poćwiczyć nad odpowiednią aranżacją tekstu, między innymi nad poprawnością językową (żeby była choć na takim poziomie, na jakim nie będziemy ranić języka polskiego aż tak bardzo).


Poprawność 0,5/50
     Błędów jest naprawdę dużo. Tak dużo, że niejedna polonistka by się załamała, naprawdę. Nie da się swobodnie czytać tekstu, a co dopiero, żeby w jednym akapicie, nawet tym najkrótszym, nie znaleźć błędu(ów).
     Język polski nie składa się z na tyle trudnych do opanowania konstrukcji, żeby nie można było napisać poprawnie zdania z równoważnikiem imiesłowowym. Z tego, co pamiętam, pierwszy raz powiedziano mi o nim chyba w podstawówce, a w gimnazjum wbito jeszcze raz do głowy i utrwalano na całe życie. Co więc stało się z tobą, Rozalindo?
     Może zacznę od ortografii. Na pewno masz problem z pisaniem nazw własnych dużą literą. Poza tym, wszystkich „ty”, „cię” i „ciebie” używasz w sposób, w jaki normalnie użyłabyś ich tylko w liście. Oprócz tego: niepoprawne cudzysłowy, zła odmiana słów przez przypadki i tendencja do pisania wyrazów, których nie ma w żadnym słowniku.
     Z interpunkcją jest najgorzej. Wszystko wyjaśniłam przy konkretnych przykładach, więc nie ma sensu, żebym tutaj pisała coś, czego bez przykładowego zdania po prostu się nie zrozumie. Proszę cię tylko, Rozalindo, żebyś szczególnie przyłożyła się do dialogów. Zacznij się poprawiać od jakiejś łatwiejszej części — możesz na razie używać chociażby poprawnych myślników (—) zamiast dywizów (-).
     W „Innych błędach” są literówki, powtórzenia i wszystkie pozostałe pomyłki.
    

*Ortografia 0/15
Prolog
      […]doprowadziły ją do messengera. = Messengera, nazwa własna
      Szybko wstukała odpowiedź i kliknęła "wyślij". = niepoprawny cudzysłów [„”]

Rozdział 1
     […]nie wyraźne głosy[…] = „niewyraźne”, „nie” z przymiotnikami w stopniu równym piszemy łącznie”
     […]i odeślemy Cię do domu. = „cię” małą literą, to nie list
     Tylko... Ciemność. = „ciemność” małą literą, to wciąż jedno zdanie
     Choć bym nie wiem jak się starała. = „choćbym”, tryb dopuszczający
     Przejechałam opuszkami palców po złotym napisie "Alison"[…] = niepoprawny cudzysłów [„”]
     - Nic Ci się nie kojarzy?- Pokręciłam przecząco głową.- Chodź. Pokażę Ci Twój pokój. = dwa razy „Ci” i „Twój” małymi literami, to nie list [+ spacja między znakiem zapytania a myślnikiem, a potem między kropką a myślnikiem]
     - Zostawię Cię samą. = „cię” małą literą, to nie list
     […]i w końcu padłam zmęczona na łóżku. = „łóżko”, zła odmiana rzeczownika przez przypadki

Rozdział 17
     Świetnie pasowała do jasno piaskowego płaszcza[…] = „jasnego, piaskowego[…]”
     Pod moimi nogami coś za chrupało. = „zachrupało”
   Pogłaskałam delikatnie persa, za co podziękował mi mrukiem. = „mruczeniem” lub „mruknięciem”

*Interpunkcja 0/10
Prolog
     […]Takich jak sposób, w jaki się czułam zasypiając koło ciebie[…] = przecinek przed „zasypiając”, oddzielamy zdanie nadrzędne od podrzędnego wyrażonego równoważnikiem imiesłowowym
     O tak Pamiętniczku...[…] = przecinek przed „Pamiętniczku”
     Nie będę Cię zanudzać tą sprawą po raz setny ale... = przecinek przed „ale”
     Była jedną z wielu lecz jednak wyjątkową. = przecinek przed „lecz”
     Przejechała opuszkami palców po ukośnych literkach i zamknęła pamiętnik pamiętając aby go zakluczyć i ukryć na[…] = przecinek przed „pamiętając” (zasada taka sama jak w pierwszym zdaniu) oraz przed „aby”
     Jej palce przejeżdżając po dotykowym ekranie doprowadziły ją do messengera. = przecinek przed „przejeżdżając” i przed „doprowadziły”, oddzielamy zdanie nadrzędne od podrzędnego wyrażonego równoważnikiem imiesłowowym

Rozdział 1
     Jakby ktoś je zszył uniemożliwiając mi ich podniesienie do góry. = przecinek przed „uniemożliwiając, oddzielamy zdanie nadrzędne od podrzędnego wyrażonego równoważnikiem imiesłowowym [+ „podniesienie ich” a nie „ich podniesienie”]
     - Skarbie. Jesteś w szpitalu.- powiedziała kobieta. = dywiz (-) nie pełni funkcji myślnika (—), bez kropki po „szpitalu”, ponieważ cała wypowiedź jest jednym zdaniem, spacja między „szpitalu” a myślnikiem
     - Emilii? Jak się czujesz?- zapytał lekarz. = spacja między znakiem zapytania a myślnikiem
     - Masz wstrząśnienie mózgu. Byłaś[…] i odeślemy Cię do domu.- Powiedział miłym głosem i posłał mi firmowy uśmiech. = bez kropki po „domu” [wypowiedź jest jednym zdaniem, a w środku zdania nie stawiamy kropki, prawda?], spacja między „domu” a myślnikiem
     […]poświecił mi latarką przed oczami.- Pamiętasz jak doszło do wypadku? = spacja między kropką a myślnikiem, przecinek przed „jak”
     […]a następnie wyszedł bez słowa machając do kobiety dłonią. Ta posłusznie wyszła za nim. = przecinek przed „machając”, oddzielamy zdanie nadrzędne od podrzędnego wyrażonego równoważnikiem imiesłowowym [+ Jakiej kobiety? Były tam dwie: matka i pielęgniarka.]
     Byłam ciekawa jak wygląda. = przecinek przed „jak”
     Jedyne co ciągle słyszałam w głowie lub widziałam jakby napisane białymi literami na czarnym tle gdy zamykałam oczy to pchnięcie, trzask, ból, ciemność. = przecinek przed „co”, „jakby”, „gdy” i „to”
     Nie wiem co się stało. = przecinek przed „co” [+ w tym przypadku będzie „działo”, nie „stało”, ponieważ to działo się nadal]
     Opowiadała mi o tym jak kochałam tańczyć, czytać, słuchać muzyki, śpiewać pod prysznicem... = przecinek przed „jak”
     Mama odkluczyła dom i pociągnęła za klamkę wpuszczając mnie do środka. = przecinek przed „wpuszczając”, oddzielamy zdanie nadrzędne od podrzędnego wyrażonego równoważnikiem imiesłowowym
     Odwróciłam głowę aby spojrzeć na mamę stojącą w drzwiach. = przecinek przed „aby”
     - A ta luka?- zapytałam pokazując puste miejsce. = spacja między znakiem zapytania a myślnikiem; przecinek przed „pokazując”, oddzielamy zdanie nadrzędne od podrzędnego wyrażonego równoważnikiem imiesłowowym
     Opuściła pokój a ja usiadłam przy biurku i zaczęłam oglądać zawartość szuflad. = przecinek przed „a”


*Inne błędy 0,5/15
Rozdział 1
     Każdej nocy budziłam się z koszmarem. = Ale że z koszmarem u boku? Siedział przy niej czy co? Może raczej „każdej nocy budziłam się przez koszmary”.
     Nigdy nie zapamiętałam niczego poza mrokiem. Jakbym wpadła w wir. = w tym przypadku: „nie zapamiętywałam” i „wpadała” [bo to działo się wielokrotnie]
     Pomachałam głową w odpowiedzi. = Głową nie machamy w odpowiedzi. „Kiwnęłam” lub „pokiwałam”.

Rozdział 17
     Otworzyłam szafę w poszukiwaniu czegoś cieplejszego. Na dnie szafy[…] = powtórzenie
     […]znalazłam tylko taki do zrobienia w garnku. Zmarszczyłam brwi i przeczytałam etykietkę. Wystarczyło tylko przypilnować[…] = powtórzenie
     Widząc unoszący się dym nad kuchenka przybiłam sobie face palma. = „kuchenką”; jeśli już coś, to „facepalm”, a nie „face palm”, poza tym można było napisać po prostu: „uderzyłam dłonią w czoło”

Rozdział 18
     Nadal psychicznie byłam w rozsypce ale nie aż takiej, jak tydzień temu. Nadal jednak[…] = powtórzenie
     Mój umysł domagał się wyjaśnień kiedy serce mówiło spadaj na drzewo Hood. = „kiedy serce mówiło: „spadaj na drzewo, Hood”.
     […]na przeczytanie jego wiadomości. A było ich sporo. Przejechałam wzrokiem po długiej liście wiadomości. = powtórzenie
     Może jednak wyjdź na dwór. Ale nie za długo. = „Ale nie bądź tam za długo”
     […]w oczekiwaniu na jej odjazd wgapialimsię się w ścianę. = „wgapiałam się”, jeśli już
     Miałam dziś w planach zakup jakichś puszek dla kotów. = „Puszki dla kotów”? Domyślam się, że pewnie z jedzeniem, dlatego napisz raczej: „jakichś puszek z jedzeniem dla kotów”.
     Pozwoliłam im dziś na nieco swobody i pozostawiłam rozpuszczone. = „pozostawiłam je rozpuszczone”
     Taka "Bad Girl" w początkowym stadium, czy coś... = „bad girl” małymi literami, to nie nazwa własna [+ mogłabyś raczej napisać to po polsku, czyli „zła dziewczyna”]
     Posłał mi uroczy uśmiech ukazując dołeczki i białe zęby. Przezcesał jasne loczki dłonią i obdarował spojrzeniem. Jasny brąz mieszał się z odcieniem zieleni. = „przeczesał”; „[…]obdarował mnie spojrzeniem”; w ostatnim zdaniu chodzi pewnie o jego oczy, ale w ogóle nie jest to wyjaśnione w tekście

Rozdział 19
     […]zainteresowania spojrzałam naekran telewizora. = „na ekran”
     […]i zajął miejsce na środku blatu kuchennego. Nachyliłam się do jego mordki i oparłam o krawędź mebli. = „mebla”
     Rodzicielka układała napoje na jedną z półek. = „na jednej z półek”
     - Na dwór z nim! Nie chcę go widzieć w domu. Zrób coś z nim! Teraz. = powtórzenie
     Posłałam jej wrogie spojrzenie i wyminęłam. = „wyminęłam ją”
     Pogoda dopisywała ale musiałam przyśpieszyć jeśli nie chciałam wracać sama po ciemku. Nigdy nie wiadomo, a ja mam strasznego pecha. = Proszę? Co „nigdy nie wiadomo”?
     Według moich kalkulacji moim celem był dom na końcu ulicy. = powtórzenie
     Westchnęłam przeszłam przez ulicę. = „westchnęłam i przeszłam[…]”
     Wdusiłam dzwonek i zaczekałam aż ktoś otworzy. = „Wdusić dzwonek”? Naprawdę?
     Nałożyłam kaptur na głowę opuściłam posesję. = „nałożyłam[…] i opuściłam[…]”


*Dodatki 10,5/15
     Na blogu widzimy sześć dodatkowych podstron:
                        — „Rozdziały” jako zwyczajny spis treści bez żadnych dodatków;
                    — „Bohaterowie” — imiona, nazwiska i wiek głównych bohaterów wraz z gifami osób, które ich grają; po „lat” nie powinno być kropek;
                    — „Zwiastun” — w tytule jest błąd, mianowicie: „Pmiętniki” zamiast „Pamiętniki”, ale zgaduję, że autorka jest go świadoma, tylko po prostu nie da się już tego poprawić; zwiastun wykonany samodzielnie przez Rozalindę — i rany, on naprawdę do mnie przemawia!; bardzo mi się spodobał;
                       — „Button” — odnośniki do katalogów i spisów, w tym button Internetowego Spisu;
           „Informowani” — tylko szkoda, że nie ma tu żadnej listy osób ani chociażby komentarzy, w których można byłoby się zgłosić; ponadto błędy:
   *Jeżeli chcesz być na bieżąco i wiedzieć o nowych rozdziałach podaj[…] = przecinek przed „podaj”, oddzielamy zdanie podrzędne od nadrzędnego;
     *[…]podaj swojego Twittera albo aska albo co tam jeszcze innego masz = przecinek przed drugim „albo”, kropka na końcu zdania, „Aska” dużą literą;
     „Spam” — również pusty, ponieważ nie ma komentarzy.
     Mamy też do dyspozycji dwie kolumny pełne dodatków. Zacznijmy od lewej:
     „Strony” — czyli strona główna oraz wszystkie blogowe podstrony;
     „Moje blogi” — wraz z linkami do „Początku” i „Say Something”;
     tekst „Wyjątkowy blog dla wyjątkowej osoby.”;
     „Wattpad” — link do Pamiętników Mills na Wattpadzie wraz z okładką książki, która — szczerze mówiąc — jest naprawdę urocza (dzięki Lily);
     „****” — osiągnięcia bloga dotyczące liczby wyświetleń;
     „Autorka :D” — link do profilu Rozalindy na Bloggerze;
     konto na Ask.fm — dodaj przecinek przed „czuję”.
     Prawa kolumna:
     sonda „Czy czytasz Pamiętniki Mills?”;
     „Rozdziały” — notka informacyjna od autorki; przecinek przed „ale”!;
     „O Pamiętniki Mills” — a może raczej: „O Pamiętnikach Mills”?; kilka zdań o prawach autorskich; no i przecinek przed „więc”;
     „Wyświetlenia” — z tą jedną, feralną i odstającą cyfrą;
     „Szablon” — wraz z linkiem do „The Most Beautiful World Grapfics”;
     „Chatek” — czyli po prostu chat dla czytelników;
     „Udostępnij, jeżeli uważasz, że warto”.
     Oraz „Jak długo tutaj jestem” na samym dole strony.
     Blog nie zawiera żadnych, dosłownie ż a d n y c h dodatkowych informacji o opowiadaniu. Wiemy tylko, że jest to fan fiction, i nic więcej. To bardzo duży błąd. No bo skąd czytelnicy mają wiedzieć, o czym opowiadają, pokrótce, Pamiętniki Mills?
     Wszystkie linki i odnośniki są poukładane, działają oraz wyglądają estetycznie.
     Jak wspominałam, bardzo dobre wrażenie wywarł na mnie tekst z dodatku o inspiracji autorki. Myślę, że do tych ciekawszych gadżetów mogłabym zaliczyć również „Strony” (ze zwiastunem na czele!) i „Wattpad”. Zbędnymi zakładkami są na razie „Informowani” i „Spam”, ponieważ nie ma opcji dodawania komentarzy.


Mowa końcowa
Dodatkowe punkty od oceniającej: 1/5 punktów
     Na samym początku mojej ostatniej mowy chcę podkreślić, że opowiadanie Pamiętniki Mills na pewno nie jest nic niewarte. Autorka zaskoczyła mnie swoim otwartym umysłem, dzięki któremu tworzy te wszystkie ciekawe pomysły, a potem przelewa je z myśli na papier — może jeszcze w nienajlepszy sposób, ale jednak.
     Zawiodłam się tym, że Pamiętniki Mills miały być lepsze od Say Something pod względem poprawności językowej, o którą już tak cię meczę, Rozalindo, a nie były. Co się stało? Jest o wiele gorzej niż wcześniej. Zabieraj się do roboty, bo inaczej będzie słabo!
     Postaraj się też, żeby relacje między wykreowanymi przez ciebie postaciami były bardziej normalne, naturalne, ludzkie. A ludzie nie przytulają się po pierwszym w życiu spotkaniu. Możesz również zrezygnować z prostych słów i nadać swojemu opowiadaniu klasy.
     Myślę, że cała reszta została wypisana przeze mnie powyżej. Mam nadzieję, że jesteś zadowolona z oceny, którą dostajesz ode mnie prawie tydzień wcześniej, niż planowałam. Pamiętaj, aby nigdy się nie poddawać — jeśli aż tak trudno ci z interpunkcją i ortografią, postaraj się o betę, a zyskasz naprawdę wiele.
     Wynik taki sam jak Say Something, ale musisz wiedzieć, że tym razem otrzymałaś około piętnastu punktów więcej. Małymi kroczkami, ale idziesz do przodu! Powodzenia!

Punkty w sumie 106/209

Ocena:
 ok. 51%, czyli Dwójka, nie postarałeś się!

1 komentarz:

  1. Dzięki, dzięki. Staram się opanować problem dotyczący komentarzy. Ogólnie przyznam, że moja polonistka nie skarżyła się na błędy xD
    Inspiracją jest moja przyjaciółka. Staram się jak mogę, osobiście uważam, że Pamiętniki Mills są lepsze od Say Something pod względem całokształtu, a nie ortografii.
    Oczywiście z wieloma rzeczami się nie zgadzam, ale tylko dlatego, że doskonale znam motywy bohaterów i nie mogę ich ujawnić.
    Dzięki za recenzję. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń

Poprzednie Notki