Blog: Pamiętniki Mills
Oceniająca: Carolle
Autor: Rozalinda
Pierwsze wrażenie 18/24
Pierwsze, co zauważam po
wejściu na bloga, to żółte serduszka z pomarańczowymi obramówkami spadające po
ekranie. Mylę się, czy jesteśmy w jakiejś słodkiej bajce? Ów dodatek, jak i —
przykładowo — zamek jako stock czy jaskrawa kolorystyka, mogą być tego
potwierdzeniem. Zdaje mi się jednak, że autorka podkreśliła w zgłoszeniu, iż
jest to fan fiction, a nie bajka. Dodatkowo, szkoda, że ani w Dziale Ocen, ani
na samym blogu, nie jest napisane, czy opowiadanie cechują wydarzenia typowo
romantyczne, czy może wręcz całkowicie inne, na przykład dramatyczne.
Do czytania nie zachęca
mnie raczej nic z wyglądu bloga. No, może oprócz Caluma Hooda, jednego z
członków zespołu 5 Seconds Of Summer, o którym mają opowiadać Pamiętniki Mills. Z treści natomiast,
oczywiście tej z dodatków, moją uwagę najbardziej przykuwa zdanie: „Wyjątkowy
blog dla wyjątkowej osoby.” Przekazuje nam, że autorka od samego początku
wiedziała, kto jest jej inspiracją, dzięki czemu mogła stworzyć coś naprawdę
fantastycznego, od razu wyobrażając sobie w głowie prolog opowieści, jak i
również jej epilog. Tylko jeśli okaże się, że Pamiętniki Mills nie są wyjątkowe ani oryginalne, to i ta osoba,
dla której blog jest dedykowany, też jest taka jak one?
Czuję, że blog może okazać
się czymś więcej, niż pomyślałam na samym początku, kiedy zobaczyłam go po raz pierwszy;
że pokaże mi swoje drugie dno.
Oryginalność autorki mogę
dostrzec już chociażby w tytule i adresie bloga, które, mimo iż brzmią tak samo
oraz nie są zbyt wyszukane, znaczą coś ważnego dla samej Rozalindy. Osoba
będąca inspiracją autorki Pamiętników
Mills ma imię rozpoczynające się od litery „M”, więc może była i ona
pomysłem do stworzenia takiej, a nie innej bohaterki? Naprawdę chętnie poznam
tytułową Mills i dowiem się, co jest w niej takiego nadzwyczajnego.
Pod kątem znaczenia samych
słów „Pamiętniki Mills”, mogę podejrzewać, że będzie to opowieść o dziewczynie
noszącej owe imię oraz jej wspomnieniach czy przeżyciach. Tylko co ma z tym
wspólnego Calum Hood? Naprawdę ciekawe, tylko błagam, żeby nie okazało się
banalne.
W oczy rzucają mi się
oczywiście te serca, o których wspomniałam na początku. Osobiście od razu bym
je usunęła. Plus, nie mogę zapomnieć też o kursorze ozdobionym znakiem
nieskończoności. W tym przypadku wygląda on dość dobrze, dlatego nie będę się
czepiać.
Grafika 20/23
Szablon naprawdę mi się
spodobał i potrafię wybaczyć to pomarańczowe tło, które nie bardzo wpisuje się
w moje kanony piękna. Grafika została wykonana przez osobę należącą do „The
Most Beautiful World Graphics” (nie śmiem nawet nie zgodzić się z ich nazwą) i
muszę przyznać, że wyszła naprawdę bardzo dobrze. Jest przyjemna w odbiorze.
Szczególnie podoba mi się to, że Lily Collins i Calum Hood na nagłówku zostali
połączeni przy pomocy białej mgiełki, która stworzyła idealny efekt, i aż miło
jest na to patrzeć.
Wygląd bloga wiąże się z
jego treścią — jest jasno, lekko, przejrzyście, a na nagłówku możemy dostrzec
czołowych bohaterów Pamiętników Mills.
Moją uwagę przykuł dodatek, którego
nie widać na pierwszy rzut oka. Musiałam zjechać aż na sam dół strony, aby go
dostrzec. Jest do gadżet o nazwie: „Jak długo tutaj jestem”. Pokazuje ilość
dni, godzin, minut i sekund, które — jak dotąd — Rozalinda spędziła na blogu.
Niedawno autorka Pamiętników Mills przekroczyła
liczbę stu dni. Wydaje mi się, że jak na opublikowanie dziewiętnastu
rozdziałów, jest to dosyć mało czasu — niecałe trzy i pół miesiąca.
Wybrana czcionka, jak i jej
kolor są przyjemne w odbiorze. Kolorystyka, mimo że nie moja ulubiona, pasuje
do całokształtu bloga. Wygląd strony ani trochę nie przeszkadza w czytaniu;
śmiem twierdzić, że wszystko wygląda raczej estetycznie — może oprócz liczby
wyświetleń, w której jedna cyfra nie łączy się z pozostałymi.
Na nagłówku — o czym już
wcześniej wspomniałam — dostrzegamy Caluma oraz Lily, którzy odgrywają główne
role w opowiadaniu. Szczególnie podoba mi się wybrane zdjęcie dziewczyny — jej
sukienka jest prześliczna z tym ciemnym, kontrastującym kołnierzykiem. Wokół
postaci dostrzegam stock z czymś na kształt zamku oraz pewnego rodzaju kolumny
i korytarze. Dopełnieniem tego wszystkiego są okrągłe okna przypominające
witraże lub po prostu wzorki geometryczne — zależy już jak na to spojrzeć.
Elementów na blogu nie jest
za dużo. Może osobiście usunęłabym „Chatek”, ale to tylko dlatego, że po prostu
nie lubię jego wyglądu.
Treść 56/92
*Fabuła/Akcja 14/28
Mimo że opowiadanie
zapowiadało się naprawdę dobrze, w rzeczywistości okazało się nad wyraz
przeciętne. Głównym wątkiem w Pamiętnikach
Mills jest odkrywanie przez Emilię tajemnicy, którą owiła się jej
przeszłość — dziewczyna w wyniku wypadku dostała amnezji.
Jest to ciekawy sposób na
wybudowanie naprawdę mocnych fundamentów dla opowiadania, ponieważ pomysł ten wcale
nie prezentuje się źle, powiedziałabym nawet, że mógłby naprawdę przyciągać
uwagę i ciekawić, gdyby nie… no właśnie. Akcja Pamiętników Mills biegnie równie szybko, jak w Say Something, które już oceniałam, przez co staje się
wystarczająco chaotyczna, aby straciły na tym oczywiście relacje między
bohaterami, które — w tym wypadku — zawierane są szybko i nienaturalnie.
Niektóre wydarzenia nie zgadzają się z tymi, które wystąpiły wcześniej. Pojawiają
się też zwroty kompletnie niepoprawne i niezrozumiałe. Chciałabym się teraz o
nich rozpisać, przytaczając odpowiednie sytuacje z rozdziałów:
— [Rozdział 3] Emilia szła
do parku, słuchając muzyki, kiedy nagle rozładował jej się telefon. Kilka minut
potem sprawdziła na nim, która jest godzina. — Mówi to chyba samo za siebie,
prawda?
— [Rozdział 3] Emilia
huśtała się w parku, była tam sama. Nagle poczuła, że ktoś popycha huśtawkę.
Zaczęła się śmiać. — Naprawdę? Czy tylko ja zeskoczyłabym z tej huśtawki z
szybko bijącym sercem, ponieważ a) nie wiedziałabym, jakie są zamiary tej osoby
i b) byłabym po prostu przestraszona, bo nie spodziewałam się, że ktoś za mną
stoi?
— [Rozdział 3] Emilia,
kilka dni po wyjściu ze szpitala, do którego trafiła po wypadku, z brakiem
jakichkolwiek wspomnień z przeszłości, idzie do parku i spotyka przypadkowego
chłopaka. Jak to możliwe, że kilka minut potem on już ściera z jej policzka łzę
(chodzi o sam kontakt fizyczny, a nie o ten konkretny gest), a żegnają się
uściskiem? — Czyżby była na tyle przyjacielska?
— [Rozdział 6] Calum i
Emilia śpią w jednym łóżku. — Wspomniałam, że zdarzyło się to podczas ich
trzeciego spotkania?
— [Rozdział 7] Pojawił się
tu zwrot: „spałam jak nigdy”, kiedy Emilia chciała podkreślić, iż sen miała
dobry. — To brzmi trochę tak, jakby nigdy wcześniej nie spała.
— [Rozdział 14] „Najlepsze,
że byłam w samej koszulce[…] Wsunęłam palce do kieszeni i wymacałam w niej parę
drobniaków.” — Od kiedy w koszulkach, mając na myśli koszulki z krótkim
rękawem, są kieszenie?
— [Rozdział 13] Dopisek od
autorki: „Gdyby ktoś nie wiedział, w Australii średnia temperatura w nocy to
około 9 stopni latem i 20 stopni zimą.” — Nie, nie sądzę. Jeśli u nas, na
północnej półkuli, jest zima, to nie znaczy, że w Australii też nazywa się tę
porę roku zimą, ponieważ jest to po prostu zwyczajne lato. Zapamiętaj: na
północy zima, to na południu lato, a nie „ciepła zima”.
Można przyznać, że tekst
jest dosyć spójny, ale jak już podkreśliłam, znajduje się w nim dużo
niezgodności i niedomówień. Wątków pobocznych jest w miarę sporo, tak samo jak
zostało przedstawione wiele postaci, dlatego nieustannie coś się dzieje. Akcja
jest żywa, jak wspominałam, nawet aż nazbyt żywa, co psuje efekt, jaki mogłoby
dać opowiadanie, kiedy opisywane byłoby staranniej i dokładniej. Potrafię
dostrzec, że autorka, pisząc — dla przykładu — niektóre dialogi, spieszyła się,
aby dotrzeć o wiele dalej, do sedna, do wskazówki, która pomogłaby rozwiązać
zagadkę przeszłości Emilii, przez co same dialogi traciły na wartości. Tak było
na przykład z telefonem, który główna bohaterka odnalazła dzięki pomocy Caluma,
albo chociażby pamiętnikiem skrywanym przez jej matkę.
Mimo niechlujnego zapisu
treści Pamiętników Mills, podczas
czytania trafiałam na akcje, które naprawdę potrafiły mnie zaciekawić.
Przyłapałam się na tym, że po skończeniu ostatniego opublikowanego rozdziału
zawiodłam się, pozostając bez odpowiedzi na pytania, które sobie zadałam, i bez
potwierdzenia moich domysłów oraz teorii na temat przeszłości Emilii.
Czasami też wątki były
dość… banalne, powiedziałabym. W takich momentach, już podczas opisu akcji, wiedziałam, że to lub tamto zaraz się wydarzy. Zazwyczaj nie
było to nic dobrego! A mówią, że zakończenia budzące zaskoczenie są dobre.
Treść trzyma się tematyki
bloga. Tak jak autorka pisała w zgłoszeniu, Pamiętniki
Mills są tytułem fan fiction opowiadającym o 5 Seconds Of Summer — w utworze
na razie pojawili się Calum i Ashton, jestem ciekawa, czy przyjdzie też pora na
Michaela lub Luke’a.
Szkoda tylko, że nie
została określona dokładniejsza tematyka bloga — mam na myśli to, że Pamiętniki Mills są również dramatem i —
mam nadzieję, iż w przyszłości również romansem.
Sądzę, że napisałam już o
wszystkim, o czym miałam wspomnieć. Nic więcej nie zaskakuje mnie pozytywnie —
choć mogłoby, prawda?
*Świat Przedstawiony 14/20
Wykreowani przez autorkę Pamiętników Mills bohaterowie są
zwyczajnymi nastolatkami wiodącymi na pozór normalne życie w Sydney. Pewnego
dnia główna bohaterka zostaje poszkodowaną w wypadku, przez który traci
wszystkie swoje wspomnienia.
Gdy wraca ze szpitala,
spacerując po parku, trafia na Caluma — chłopaka, który pomaga odzyskać jej
dawne życie. Tajemnica owiana wokół przeszłości Emilii, głównej bohaterki,
zaczyna być coraz bardziej klarowna. Opowiadanie nie jest jeszcze skończone,
więc nie będę zdradzać moich teorii dotyczących rozwiązania całej tej sprawy,
ponieważ wiem, że autorka jeszcze nie raz zaskoczy swoich czytelników. Co jak
co, ale jej pomysł na fabułę być strzałem w dziesiątkę — przynajmniej według
mnie.
Autorka nie przedstawia w
opowieści zbyt wielu bohaterów. Oprócz Caluma i Emilii poznajemy też: matkę
dziewczyny, Rose, rudego chłopaka, Ashtona i lekarzy ze szpitala, w którym
znalazła się Emilia po wypadku. Dzięki ograniczonej ilości bohaterów, jest
szansa, że autorka nie pogubi się w treści i będzie potrafiła skupić się na
każdej postaci z osobna.
Emilia Aliston jest wysoką, szczupłą, nastoletnią dziewczyną, która
została poszkodowana w wypadku (który, możliwe, że sama zainicjowała) i straciła
całą pamięć. Po powrocie do domu zaczęła nadrabiać stracone lata. Najpierw z
mamą, z którą ma dość dobry kontakt, choć w niektórych sprawach nie potrafią dojść
do porozumienia. Potem też z Calumem, chłopakiem poznanym (nie wiadomo, czy po
raz pierwszy w życiu, czy na nowo) w parku oraz z Rose, dziewczyną z księgarni
„Sowa”. Emilia jest na samym początku dość mocno zdezorientowana, co powinno
być naprawdę naturalnym uczuciem, skoro straciła całą pamięć. Po jakimś czasie
staje się bardziej otwarta na ludzi, choć nadal trudno jest zdobyć jej zaufanie
— za swojego najbliższego przyjaciela uważa jedynie Caluma.
Calum Hood, wysoki, ciemnowłosy, brązowooki chłopak, wiecznie
uśmiechnięty i skłonny do żartów. Gdy wymaga tego sytuacja, potrafi być
pomocny, uczynny i opiekuńczy. Bardzo zależy mu na bliskiej relacji z Emilią,
choć na razie my, jako czytelnicy, nie wiemy, jakie są tego powody. Calum jest
też przyjacielski i bardzo otwarty — też dlatego on i Mills zostali
przyjaciółmi. Nie rezygnuje z osób, na których mu zależy. Mimo że na początku
jego relacja z Emilią jest z lekka nienaturalna (wystarczy spojrzeć na
„Fabułę/Akcję” i przeczytać zdania wypisane od myślników), ta sytuacja zmienia
się później. Co jak co, ale Rozalinda kompletnie nie potrafi poznawać ze sobą
bohaterów — ten sam problem był również przy Say Something.
Czas akcji nie jest
przedstawiony zbyt dokładnie, ale nie przeszkadza to w czytaniu. W zasadzie
jest to przemyślane działanie autorki — trudniej będzie jej się pogubić we wszystkich
dniach tygodnia i wydarzeniami z nimi związanymi.
Muszę przyznać, że jakość
opisów w Say Something była o wiele
słabsza, niż jest teraz w Pamiętnikach
Mills. To znaczy, że Rozalinda ulepszyła swój styl pisania, choć nadal nie
jest on na tyle zachwycający, żebym mogła być dumna z tej zmiany. Opisy, może i
nie zawsze dość dokładne, pozwoliły mi wyobrazić sobie wszystkie rozgrywane
sytuacje i miejsca, w których znaleźli się bohaterowie. Gorzej było natomiast właśnie
z nimi, samymi postaciami. Wygląd zewnętrzny Caluma potrafię opisać tylko
dlatego, że znam go z zespołu 5SOS. To z Emilią miałam większy problem. Jakby
ktoś zapytał mnie teraz, jakiego koloru miała włosy, nie uzyskałby żadnej
odpowiedzi. Mogę jedynie podejrzewać, że były one ciemne, tak samo jak włosy
Lily Collins na nagłówku bloga.
*Styl/Dialogi 22/37
Jeśli chodzi o samą ideę napisania Pamiętników Mills, była to naprawdę
dobra decyzja. Potrafię dostrzec w tej treści potencjał, który — niestety —
zostaje mocno przyćmiony przez sposób, w jaki opowiadanie jest napisane. Jeśli
mam wypowiadać się na temat publikacji tego fan fiction, myślę, że najpierw
mogłabyś potrenować poprawność językową — i zwracam się teraz prosto do
autorki. Całe Pamiętniki Mills to
błąd na błędzie. Ciężko jest odnaleźć zdanie, które byłoby napisane poprawnie.
Na początku miałam nawet
nie oceniać tego bloga, tylko zająć się Początkiem,
ale Rozalinda stwierdziła, że jeśli Say
Something dostało dwóję, to za drugie fan fiction, tworzone w tym samym
czasie, nie ma się co brać (bo będzie ten sam efekt). Biorąc Pamiętniki Mills pod swoje skrzydła,
dostałam gwarancję, że będą o niebo lepsze. Ale chyba nie pod kątem
poprawności, która jak leżała i kwiczała, tak teraz również to robi, co,
Rozalindo?
Nieprzewidywalnych zwrotów
akcji nie było wiele, lecz zdarzały się — a jeśli już, to takie naprawdę zaskakujące. I to idzie na
plus! Kreatywność — właśnie ona jest największą zaletą bloga Rozalindy. Bez
niej nic by nie powstało.
Muszę przyznać, że
opowiadanie nie wciągnęło mnie, choć mogłoby, gdyby nie te wszystkie błędy,
przez które chciało mi się czasami niemal płakać z żalu. Właśnie przez nie Pamiętniki Mills straciły tę ważną dla
siebie iskierkę, dzięki której mogłyby błyszczeć.
Styl autorki jest dosyć
przecięty, a słownictwo niezbyt bogate i proste. Jeśli ktoś zaczyna używać zwrotów
i słów, tj. „olać kogoś”, „żarcie”, „ogarnąć” czy — i to jest najgorsze —
„facepalm”, zaczynam tracić słowa w ustach.
Zawsze wydawało mi się, że każdy autor chce być traktowany choć trochę
poważnie, nawet ten nastoletni amator, który publikuje rozdziały na blogu o
ulubionym zespole, i chce również, aby jego prace zostały doceniane. Ale
niestety, gdy widzę, że ktoś używa takich słów/zwrotów, sama mam ochotę
„walnąć” sobie tego „facepalma”. Tego nie
da się docenić.
Chyba nawet nie muszę
wspominać o tym, że nie miałam potrzeby używania słownika, aby zrozumieć
przekaz słów autorki.
Dialogi w opowiadaniu nie
zawsze mają jakiś większy, głębszy wpływ na to, jak potoczą się dalsze losy
bohaterów, ale odgrywają znaczną rolę w całości treści. Może i nie kipiały one inteligencją,
to fakt, ale potrafiły wzbudzić we mnie emocje, a to również jest ważne. Gdyby
jeszcze były poprawnie pisane!
Występuje narracja
pierwszoosobowa z perspektywy głównej bohaterki, Emilii. Została ona dobrze
dobrana pod kątem treści i tematyki bloga, choć nie ukrywam, że ciekawie byłoby
przeczytać rozdział „oczami” Caluma, aby dowiedzieć się, ile on tak naprawdę
wie o całym wypadku Mills.
Jak już wspomniałam,
czytałoby mi się o wiele, wiele lepiej, gdyby natężenie błędów w treści było
mniejsze.
*Oryginalność 6/7
To prawda, że bardzo dużo
opowiadań, a tych internetowych szczególnie, zaczyna się od wypadku. Tu ktoś
zmarł, tu przeprowadzka, tu poważny uszczerbek na zdrowiu. Jednak, mimo
wszystko, pierwszy raz czytałam utwór, w którym ktoś ma amnezję i za wszelką
cenę stara się zbadać tajemnice swojej przeszłości. Jest to, jak dla mnie,
naprawdę ciekawy motyw, i cieszę się, że został pociągnięty aż do ostatniego
rozdziału. Nie warto jest to kończyć: od amnezji się zaczęło, to i niech się
również na jej skutkach skończy.
Pomysły autorki są ciekawe
i interesujące, ale daję słowo, że mogą stać się lepsze — trzeba jedynie
poćwiczyć nad odpowiednią aranżacją tekstu, między innymi nad poprawnością
językową (żeby była choć na takim poziomie, na jakim nie będziemy ranić języka
polskiego aż tak bardzo).
Poprawność 0,5/50
Błędów jest naprawdę dużo. Tak dużo, że niejedna polonistka by
się załamała, naprawdę. Nie da się swobodnie czytać tekstu, a co dopiero, żeby
w jednym akapicie, nawet tym najkrótszym, nie znaleźć błędu(ów).
Język polski nie składa się
z na tyle trudnych do opanowania konstrukcji, żeby nie można było napisać
poprawnie zdania z równoważnikiem imiesłowowym. Z tego, co pamiętam, pierwszy
raz powiedziano mi o nim chyba w podstawówce, a w gimnazjum wbito jeszcze raz
do głowy i utrwalano na całe życie. Co więc stało się z tobą, Rozalindo?
Może zacznę od ortografii. Na pewno masz
problem z pisaniem nazw własnych dużą literą. Poza tym, wszystkich „ty”, „cię”
i „ciebie” używasz w sposób, w jaki normalnie użyłabyś ich tylko w liście.
Oprócz tego: niepoprawne cudzysłowy, zła odmiana słów przez przypadki i
tendencja do pisania wyrazów, których nie ma w żadnym słowniku.
Z interpunkcją jest najgorzej. Wszystko
wyjaśniłam przy konkretnych przykładach, więc nie ma sensu, żebym tutaj pisała
coś, czego bez przykładowego zdania po prostu się nie zrozumie. Proszę cię
tylko, Rozalindo, żebyś szczególnie przyłożyła się do dialogów. Zacznij się
poprawiać od jakiejś łatwiejszej części — możesz na razie używać chociażby poprawnych
myślników (—) zamiast dywizów (-).
W „Innych błędach” są literówki,
powtórzenia i wszystkie pozostałe pomyłki.
*Ortografia 0/15
Prolog
[…]doprowadziły ją do messengera. =
Messengera, nazwa własna
Szybko wstukała odpowiedź i
kliknęła "wyślij". = niepoprawny cudzysłów [„”]
Rozdział 1
[…]nie
wyraźne głosy[…] = „niewyraźne”, „nie” z przymiotnikami w stopniu równym
piszemy łącznie”
[…]i
odeślemy Cię do domu. = „cię” małą literą, to nie list
Tylko...
Ciemność. = „ciemność” małą literą, to wciąż jedno zdanie
Choć bym
nie wiem jak się starała. = „choćbym”, tryb dopuszczający
Przejechałam
opuszkami palców po złotym napisie "Alison"[…] = niepoprawny
cudzysłów [„”]
- Nic Ci
się nie kojarzy?- Pokręciłam przecząco głową.- Chodź. Pokażę Ci Twój pokój. =
dwa razy „Ci” i „Twój” małymi literami, to nie list [+ spacja między znakiem
zapytania a myślnikiem, a potem między kropką a myślnikiem]
-
Zostawię Cię samą. = „cię” małą literą, to nie list
[…]i w
końcu padłam zmęczona na łóżku. = „łóżko”, zła odmiana rzeczownika przez
przypadki
Rozdział 17
Świetnie
pasowała do jasno piaskowego płaszcza[…] = „jasnego, piaskowego[…]”
Pod
moimi nogami coś za chrupało. = „zachrupało”
Pogłaskałam
delikatnie persa, za co podziękował mi mrukiem. = „mruczeniem” lub
„mruknięciem”
*Interpunkcja 0/10
Prolog
[…]Takich
jak sposób, w jaki się czułam zasypiając koło ciebie[…] = przecinek przed
„zasypiając”, oddzielamy zdanie nadrzędne od podrzędnego wyrażonego
równoważnikiem imiesłowowym
O tak
Pamiętniczku...[…] = przecinek przed „Pamiętniczku”
Nie będę
Cię zanudzać tą sprawą po raz setny ale... = przecinek przed „ale”
Była
jedną z wielu lecz jednak wyjątkową. = przecinek przed „lecz”
Przejechała
opuszkami palców po ukośnych literkach i zamknęła pamiętnik pamiętając aby go
zakluczyć i ukryć na[…] = przecinek przed „pamiętając” (zasada taka sama jak w
pierwszym zdaniu) oraz przed „aby”
Jej
palce przejeżdżając po dotykowym ekranie doprowadziły ją do messengera. =
przecinek przed „przejeżdżając” i przed „doprowadziły”, oddzielamy zdanie
nadrzędne od podrzędnego wyrażonego równoważnikiem imiesłowowym
Rozdział 1
Jakby
ktoś je zszył uniemożliwiając mi ich podniesienie do góry. = przecinek przed
„uniemożliwiając, oddzielamy zdanie nadrzędne od podrzędnego wyrażonego
równoważnikiem imiesłowowym [+ „podniesienie ich” a nie „ich podniesienie”]
- Skarbie.
Jesteś w szpitalu.- powiedziała kobieta. = dywiz (-) nie pełni funkcji myślnika
(—), bez kropki po „szpitalu”, ponieważ cała wypowiedź jest jednym zdaniem,
spacja między „szpitalu” a myślnikiem
-
Emilii? Jak się czujesz?- zapytał lekarz. = spacja między znakiem zapytania a
myślnikiem
- Masz
wstrząśnienie mózgu. Byłaś[…] i odeślemy Cię do domu.- Powiedział miłym głosem
i posłał mi firmowy uśmiech. = bez kropki po „domu” [wypowiedź jest jednym
zdaniem, a w środku zdania nie stawiamy kropki, prawda?], spacja między „domu”
a myślnikiem
[…]poświecił
mi latarką przed oczami.- Pamiętasz jak doszło do wypadku? = spacja między
kropką a myślnikiem, przecinek przed „jak”
[…]a
następnie wyszedł bez słowa machając do kobiety dłonią. Ta posłusznie wyszła za
nim. = przecinek przed „machając”, oddzielamy zdanie nadrzędne od podrzędnego
wyrażonego równoważnikiem imiesłowowym [+ Jakiej kobiety? Były tam dwie: matka
i pielęgniarka.]
Byłam
ciekawa jak wygląda. = przecinek przed „jak”
Jedyne
co ciągle słyszałam w głowie lub widziałam jakby napisane białymi literami na
czarnym tle gdy zamykałam oczy to pchnięcie,
trzask, ból, ciemność. = przecinek przed „co”, „jakby”, „gdy” i „to”
Nie wiem
co się stało. = przecinek przed „co” [+ w tym przypadku będzie „działo”, nie
„stało”, ponieważ to działo się nadal]
Opowiadała
mi o tym jak kochałam tańczyć, czytać, słuchać muzyki, śpiewać pod
prysznicem... = przecinek przed „jak”
Mama
odkluczyła dom i pociągnęła za klamkę wpuszczając mnie do środka. = przecinek
przed „wpuszczając”, oddzielamy zdanie nadrzędne od podrzędnego wyrażonego
równoważnikiem imiesłowowym
Odwróciłam głowę aby spojrzeć na mamę stojącą w drzwiach. = przecinek
przed „aby”
- A ta
luka?- zapytałam pokazując puste miejsce. = spacja między znakiem zapytania a
myślnikiem; przecinek przed „pokazując”, oddzielamy zdanie nadrzędne od
podrzędnego wyrażonego równoważnikiem imiesłowowym
Opuściła
pokój a ja usiadłam przy biurku i zaczęłam oglądać zawartość szuflad. =
przecinek przed „a”
*Inne
błędy 0,5/15
Rozdział 1
Każdej
nocy budziłam
się z koszmarem. = Ale że z koszmarem u boku? Siedział przy niej czy
co? Może raczej „każdej nocy budziłam się przez koszmary”.
Nigdy
nie zapamiętałam
niczego poza mrokiem. Jakbym wpadła w wir. = w tym przypadku: „nie
zapamiętywałam” i „wpadała” [bo to działo się wielokrotnie]
Pomachałam
głową w odpowiedzi. = Głową nie machamy w odpowiedzi. „Kiwnęłam” lub „pokiwałam”.
Rozdział 17
Otworzyłam
szafę
w poszukiwaniu czegoś cieplejszego. Na dnie szafy[…] = powtórzenie
[…]znalazłam tylko taki do zrobienia w garnku. Zmarszczyłam brwi i
przeczytałam etykietkę. Wystarczyło tylko
przypilnować[…] = powtórzenie
Widząc
unoszący się dym nad kuchenka przybiłam sobie face palma. = „kuchenką”; jeśli już
coś, to „facepalm”, a nie „face palm”, poza tym można było napisać po prostu:
„uderzyłam dłonią w czoło”
Rozdział 18
Nadal
psychicznie byłam w rozsypce ale nie aż takiej, jak tydzień temu. Nadal
jednak[…] = powtórzenie
Mój
umysł domagał się wyjaśnień kiedy serce mówiło spadaj na drzewo Hood. = „kiedy
serce mówiło: „spadaj na drzewo, Hood”.
[…]na
przeczytanie jego wiadomości. A było ich sporo. Przejechałam
wzrokiem po długiej liście wiadomości. = powtórzenie
Może
jednak wyjdź na dwór. Ale nie za długo. = „Ale nie bądź tam za długo”
[…]w oczekiwaniu
na jej odjazd wgapialimsię
się w ścianę. = „wgapiałam się”, jeśli już
Miałam
dziś w planach zakup jakichś puszek dla kotów. = „Puszki dla kotów”? Domyślam
się, że pewnie z jedzeniem, dlatego napisz raczej: „jakichś puszek z jedzeniem
dla kotów”.
Pozwoliłam
im dziś na nieco swobody i pozostawiłam rozpuszczone. = „pozostawiłam je
rozpuszczone”
Taka
"Bad Girl"
w początkowym stadium, czy coś... = „bad girl” małymi literami, to nie nazwa
własna [+ mogłabyś raczej napisać to po polsku, czyli „zła dziewczyna”]
Posłał
mi uroczy uśmiech ukazując dołeczki i białe zęby. Przezcesał jasne loczki dłonią i obdarował
spojrzeniem. Jasny brąz mieszał się z odcieniem zieleni. = „przeczesał”; „[…]obdarował mnie spojrzeniem”; w
ostatnim zdaniu chodzi pewnie o jego oczy, ale w ogóle nie jest to wyjaśnione w
tekście
Rozdział 19
[…]zainteresowania
spojrzałam naekran
telewizora. = „na ekran”
[…]i
zajął miejsce na środku blatu kuchennego. Nachyliłam się do jego mordki i
oparłam o krawędź mebli. = „mebla”
Rodzicielka
układała napoje na
jedną z półek. = „na jednej z półek”
- Na
dwór z nim!
Nie chcę go widzieć w domu. Zrób coś z nim! Teraz. = powtórzenie
Posłałam
jej wrogie spojrzenie i wyminęłam. = „wyminęłam ją”
Pogoda
dopisywała ale musiałam przyśpieszyć jeśli nie chciałam wracać sama po ciemku. Nigdy nie wiadomo,
a ja mam strasznego pecha. = Proszę? Co „nigdy nie wiadomo”?
Według moich kalkulacji
moim
celem był dom na końcu ulicy. = powtórzenie
Westchnęłam
przeszłam przez ulicę. = „westchnęłam
i przeszłam[…]”
Wdusiłam dzwonek i zaczekałam aż ktoś otworzy. = „Wdusić dzwonek”?
Naprawdę?
Nałożyłam kaptur na głowę opuściłam posesję. = „nałożyłam[…] i opuściłam[…]”
*Dodatki
10,5/15
Na blogu widzimy sześć dodatkowych
podstron:
— „Rozdziały” jako zwyczajny spis treści bez
żadnych dodatków;
— „Bohaterowie” — imiona, nazwiska i wiek głównych
bohaterów wraz z gifami osób, które ich grają; po „lat” nie powinno być kropek;
— „Zwiastun” — w tytule jest błąd, mianowicie:
„Pmiętniki” zamiast „Pamiętniki”, ale zgaduję, że autorka jest go świadoma,
tylko po prostu nie da się już tego poprawić; zwiastun wykonany samodzielnie
przez Rozalindę — i rany, on naprawdę do mnie przemawia!; bardzo mi się
spodobał;
— „Button” — odnośniki do katalogów i spisów, w
tym button Internetowego Spisu;
— „Informowani” — tylko szkoda, że nie ma tu
żadnej listy osób ani chociażby komentarzy, w których można byłoby się zgłosić;
ponadto błędy:
*Jeżeli
chcesz być na bieżąco i wiedzieć o nowych rozdziałach podaj[…] = przecinek
przed „podaj”, oddzielamy zdanie podrzędne od nadrzędnego;
*[…]podaj
swojego Twittera albo aska albo co tam jeszcze innego masz = przecinek przed
drugim „albo”, kropka na końcu zdania, „Aska” dużą literą;
— „Spam”
— również pusty, ponieważ nie ma komentarzy.
Mamy też
do dyspozycji dwie kolumny pełne dodatków. Zacznijmy od lewej:
— „Strony”
— czyli strona główna oraz wszystkie blogowe podstrony;
— „Moje
blogi” — wraz z linkami do „Początku” i „Say Something”;
— tekst
„Wyjątkowy blog dla wyjątkowej osoby.”;
— „Wattpad”
— link do Pamiętników Mills na
Wattpadzie wraz z okładką książki, która — szczerze mówiąc — jest naprawdę
urocza (dzięki Lily);
— „*♥*♥*♥*”
— osiągnięcia bloga dotyczące liczby wyświetleń;
— „Autorka
:D” — link do profilu Rozalindy na Bloggerze;
— konto
na Ask.fm — dodaj przecinek przed „czuję”.
Prawa
kolumna:
— sonda
„Czy czytasz Pamiętniki Mills?”;
— „Rozdziały”
— notka informacyjna od autorki; przecinek przed „ale”!;
— „O
Pamiętniki Mills” — a może raczej: „O Pamiętnikach Mills”?; kilka zdań o
prawach autorskich; no i przecinek przed „więc”;
— „Wyświetlenia”
— z tą jedną, feralną i odstającą cyfrą;
—
„Szablon”
— wraz z linkiem do „The Most Beautiful World Grapfics”;
— „Chatek”
— czyli po prostu chat dla czytelników;
— „Udostępnij,
jeżeli uważasz, że warto”.
Oraz
„Jak długo tutaj jestem” na samym dole strony.
Blog nie
zawiera żadnych, dosłownie ż a d n y c h dodatkowych informacji o opowiadaniu.
Wiemy tylko, że jest to fan fiction, i nic więcej. To bardzo duży błąd. No bo
skąd czytelnicy mają wiedzieć, o czym opowiadają, pokrótce, Pamiętniki Mills?
Wszystkie linki i odnośniki są poukładane, działają oraz wyglądają
estetycznie.
Jak wspominałam, bardzo dobre wrażenie
wywarł na mnie tekst z dodatku o inspiracji autorki. Myślę, że do tych
ciekawszych gadżetów mogłabym zaliczyć również „Strony” (ze zwiastunem na
czele!) i „Wattpad”. Zbędnymi zakładkami są na razie „Informowani” i „Spam”,
ponieważ nie ma opcji dodawania komentarzy.
Mowa
końcowa
Dodatkowe
punkty od oceniającej: 1/5 punktów
Na
samym początku mojej ostatniej mowy chcę podkreślić, że opowiadanie Pamiętniki Mills na pewno nie jest nic
niewarte. Autorka zaskoczyła mnie swoim otwartym umysłem, dzięki któremu tworzy
te wszystkie ciekawe pomysły, a potem przelewa je z myśli na papier — może
jeszcze w nienajlepszy sposób, ale jednak.
Zawiodłam się tym, że Pamiętniki
Mills miały być lepsze od Say Something
pod względem poprawności językowej, o którą już tak cię meczę, Rozalindo, a
nie były. Co się stało? Jest o wiele gorzej niż wcześniej. Zabieraj się do
roboty, bo inaczej będzie słabo!
Postaraj
się też, żeby relacje między wykreowanymi przez ciebie postaciami były bardziej
normalne, naturalne, ludzkie. A
ludzie nie przytulają się po pierwszym w życiu spotkaniu. Możesz również
zrezygnować z prostych słów i nadać swojemu opowiadaniu klasy.
Myślę,
że cała reszta została wypisana przeze mnie powyżej. Mam nadzieję, że jesteś
zadowolona z oceny, którą dostajesz ode mnie prawie tydzień wcześniej, niż
planowałam. Pamiętaj, aby nigdy się nie poddawać — jeśli aż tak trudno ci z
interpunkcją i ortografią, postaraj się o betę, a zyskasz naprawdę wiele.
Wynik taki
sam jak Say Something, ale musisz wiedzieć,
że tym razem otrzymałaś około piętnastu punktów więcej. Małymi kroczkami, ale
idziesz do przodu! Powodzenia!
Punkty w sumie 106/209
Ocena:
ok. 51%,
czyli Dwójka, nie postarałeś się!
Dzięki, dzięki. Staram się opanować problem dotyczący komentarzy. Ogólnie przyznam, że moja polonistka nie skarżyła się na błędy xD
OdpowiedzUsuńInspiracją jest moja przyjaciółka. Staram się jak mogę, osobiście uważam, że Pamiętniki Mills są lepsze od Say Something pod względem całokształtu, a nie ortografii.
Oczywiście z wieloma rzeczami się nie zgadzam, ale tylko dlatego, że doskonale znam motywy bohaterów i nie mogę ich ujawnić.
Dzięki za recenzję. Pozdrawiam.