Blog: Say Something
Oceniająca: Carolle
Autor: Rozalinda
Pierwsze wrażenie 21/24
Pierwsze wrażenie, jakie wywiera na mnie ogół bloga, jest naprawdę
całkiem niezłe. Już od razu jestem w stanie stwierdzić, że kolorystyka nie
gryzie się i wpada w moje kanony piękna, a sam wygląd strony jest przejrzysty.
Odczuwam też pewnego rodzaju słodkość — nie tylko w barwach, ale i w kursorze o
kształcie serca. Dziewczyna z nagłówka to Lucy Hale, aktorka, którą znam z m. in. serialu „Słodkie kłamstewka”. Po jej prawej stronie zauważam
Caluma Hooda, jednego z członków zespołu 5 Seconds Of Summer, którzy również
nie są mi obcy. Przez wszystkie te szczegóły czuję się, jakbym była w domu, dzięki
czemu wzrasta moja chęć do przeczytania Say
Something.
Nie zauważam nic, co mogłoby kategorycznie odrzucić mnie od tego
bloga. Wydaje się raczej ciepły i zachęcający; właśnie tak go odbieram.
Jestem jednak ciekawa, co autorka uważa za najbardziej „swoje” —
oczywiście oprócz treści — na Say
Something. Zapewne wymyśliła tytuł dla swojego opowiadania, choć nie mogę
na razie stwierdzić, jakie ma on odzwierciedlenie w samym utworze. „Say
something” tłumaczy się na polski jako „powiedz coś”, co — tak szczerze mówiąc —
może znaczyć wszystko. Najbardziej kojarzy mi się z kłótnią dwóch osób: właśnie
zapada niezręczna cisza, aż w końcu jedno z nich błagalnymi słowami nalega,
aby jego przyjaciel/partner/rodzic/ktokolwiek inny „powiedział coś, cokolwiek”.
Może jednak wcale nie chodziło o kłótnię, a piosenkę! Nie znam na pamięć słów z
utworów 5sos, ale to może być to. Albo „Say something” z repertuaru Christiny
Aguilery i A Great Big World, wykorzystanej w soundtracku filmu „Zostań, jeśli
kochasz”.
Jakąś oryginalność tu widzę — chociażby w tytule. Say Something. Takie proste, a jednak przekonuję się, że może
służyć za nazwę dla czegoś większego.
W oczy rzucają się przede wszystkim postacie na nagłówku; to dlatego
wspomniałam o nich już na samym początku. Mogę jeszcze dodać, że gdy zjeżdżam w
dół strony, mój wzrok rozpraszają te wszystkie gify i obrazki. Dobrze, że
autorka ograniczyła się chociaż do dodawania ich jedynie pod koniec postów,
kiedy przychodzi czas na jej przemowę i zakończenie. W treści rozdziałów
przeszkadzałyby o wiele bardziej.
Grafika 17/23
Jeśli w „Pierwszym wrażeniu” wspomniałam o szablonie i wypowiedziałam
się o nim pozytywnie, znaczy to, że w jakiś sposób naprawdę do mnie trafił.
Grafika Say Somehing przemawia do
mnie głównie za pomocą swojej kolorystyki — pastelowe odcienie różu, fioletu i
błękitu świetnie ze sobą współgrają, a blog od razu staje się łatwiejszy do
przyjęcia.
Już od pierwszego zerknięcia zauważam, iż szablon wykonała KATH,
ponieważ jej nick został przyszpilony do róży po prawej stronie nagłówka i
naprawdę mocno go widać. Według mnie, tego typu podpisy niszczą pracę — jakby
nie mogły być mniej widoczne. To tak jakbym ja w połowie oceny napisała, że „tę
ocenę napisała CAROLLE”.
Wygląd bloga jest powiązany z jego treścią. W szczególności chodzi mi
o postacie Lucy i Caluma, którzy pojawiają się w opowiadaniu Say Something jako główni bohaterowie —
Camille i Calum.
Po lewej stronie, dokładniej w lewej kolumnie, mogę zauważyć kilka
dodatków, jednak prześlizguję po nich jedynie szybkim spojrzeniem — są to zwykłe,
najzwyklejsze dodatki. Za coś ciekawszego mogę chyba uznać jedynie okładkę Say Something, która ukrywa pod sobą
link prowadzący do opowiadania na Wattpadzie. Sama okładka jest naprawdę
niezła.
Kolor czcionki da się odczytać, choć niektórych może razić po oczach.
Jest trochę za jasna, jeśli mam ją porównać chociażby z tytułami postów, które,
rzecz jasna, prezentują się na fiołkowym (bo to fiołkowy, prawda?) tle o wiele
lepiej. Wygląd praktycznie nie przeszkadza mi w czytaniu, kolorystyka — już
przeze mnie wspomniana — była strzałem w dziesiątkę. Większość dodatków jest
raczej przejrzysta, chociaż przeszkadza mi odcień buttonu do szabloniarni (tak
samo jak i gifów/filmików/obrazków w postach).
Na nagłówku potrafię wyróżnić Lucy, Caluma, róże oraz schody. Reszta
tworzy ciekawą plątaninę barw, której nie potrafię rozszyfrować, a mimo
wszystko intryguje mnie. Po prawej stronie można zauważyć napis „Just Say
Something”, który jest małym rozwinięciem tytułu opowiadania. Jedyne, co mi się
w nim nie podoba, to to, że „Just Say” i „Something” napisane zostały innymi
czcionkami, a jedna do drugiej naprawdę nie pasuje.
Blog nie jest przepełniony dodatkami. Żeby te, które znajdują się w
lewej kolumnie, wyglądały zgrabniej, wypadałoby podszlifować CSS-a — na
przykład oddzielić od siebie poszczególnie gadżety kreskami.
Treść 31/92
*Fabuła/Akcja 9/28
Początek
opowiadania był dla mnie bardzo trudny do przebrnięcia. Co chwilę wpadałam na
zdania niemające żadnego sensu lub niezgodności, zupełnie takie jak te:
— [Prolog]
Cami weszła w Caluma (dowiadujemy się potem, że Cal specjalnie zastawił jej
drogę), upadła na chodnik i upuściła książkę od historii, która znalazła się w
błotnistej kałuży; chwilę potem Cami zaczęła płakać. — Naprawdę? Płakała tylko
dlatego, że zniszczyła sobie książkę od historii? Rozumiem, że kochała książki
i było jej szkoda tego biednego, ubłoconego egzemplarza, ale to tylko książka
od historii!
— [Rozdział
1] […]czarną koszulkę na ramkach przyozdobioną błyszczącymi cekinami. — Jakie
ramki? Koszulki mają ramki?
— [Rozdział
1] Cami spotkała Caluma w klubie w tym samym dniu, w którym na niego wpadła lub
następnego, a gdy zagadał do niej, ta potraktowała go jako całkowicie obcego
jej mężczyznę, mówiąc, że naprawdę go nie pamięta. — Można nie mieć pamięci do
twarzy, ale chyba wiemy, z kim rozmawialiśmy przez ostatnie dwadzieścia cztery
godziny.
Wątków w
opowiadaniu jest dość dużo, lecz — mimo wielkich nadziei po „Pierwszym
wrażeniu” — okazują się one całkowicie rutynowe i po prostu nudne. Nie dzieje
się nic ciekawego, akcja pędzi tak szybko, jakby gonił ją lampart, a wypowiedzi
i zachowania bohaterów zdają się być sztuczne i bezsensowne. Jednym z przykładów,
które mogę zaserwować, aby potwierdzić moje zdanie, jest jedna akcja z
początkowych rozdziałów: Sara mówi Cami, że powinna dać szansę Calumowi,
ponieważ jest dobrym chłopakiem; sama zastrzega, że naprawdę zależy jej na
Camille, i nigdy nie zeswatałaby jej z kimś, kto by na nią nie zasługiwał. Po
tej wypowiedzi, mającej w rzeczywistości dwa lub trzy zdania, Cami zaczyna
płakać (znowu). Dodatkowym wnioskiem, który mogę z tego zdarzenia wyciągnąć,
jest fakt, że Camille Smile została przedstawiona w opowiadaniu jako dziewczyna
niestabilna psychicznie.
Akcja nie
stoi w miejscu, ponieważ zwyczajnie nie ma na to czasu — pędzi jak szalona,
pomijając wiele ważnych wątków, które można byłoby rozwinąć lepiej i ciekawiej.
Nie sądzę,
żeby przez wydarzenia przeplatał się jakiś schemat, ale na pewno nie są to
wątki interesujące czy zachęcające do dalszego czytania. Kolejny tani romans,
na który się natykam.
Chyba
jedynym plusem jest to, że fabuła bloga trzyma się jego tematyki. Say Something, przedstawione mi jako fan
fiction o zespole 5 Seconds Of Summer, naprawdę się nim okazuje.
Treść
opowiadania była dla mnie największym zaskoczeniem, pobijającym wszystko inne
na kolana. Liczyłam na coś naprawdę dobrego, a dostałam banalne, typowe
opowiadanie o przypadkowej miłości członka słynnego zespołu z normalną
dziewczyną, w dodatku pisane przez nikogo innego niż fankę.
*Świat Przedstawiony 8/20
W Say Something Rozalinda przedstawiła
jedynie te najważniejsze postaci: Camille, Caluma i jego zespół, Sarę oraz
Simona. Okazyjnie pojawiali się też nauczyciele, Mali, One Direction czy
rodzice Caluma. Mimo całych trzynastu rozdziałów (i prologu), kończę
opowiadanie w uczuciem, jakbym była całkiem świeża i nowa w jego środowisku.
Nie mam pojęcia, jacy są rodzice Caluma (choć coś mi mówi, że po prostu mili) czy Simon (oprócz tego, że
zazdrosny i agresywny). Przedstawienie postaci nie jest na pewno jedną z
silniejszych stron opowiadania.
Camille Smile jest siedemnastoletnią
dziewczyną, która mieszka w jednym w londyńskich internatów, uczy się w szkole
i wiedzie normalne życie. Często wzrusza się i płacze, jest niezdarna,
nieśmiała, ale pewna siebie. Nie pozwoli sobą rządzić, łatwo wzburza się i
frustruje, czasami również przeklina. Jest zakochana w muzyce — potrafi grać na
pianinie — jak i również w książkach, nie tyle co w czytaniu, a po prostu
papierowych egzemplarzach wszystkiego. Gdy spotyka na swej drodze Caluma, nie
jest chętna do utrzymywania z nim kontaktu — ciągle kryje w sobie wspomnienie z
dawnych czasów, kiedy nakryła swojego byłego chłopaka, Harry’ego, z inną dziewczyną.
W końcu ulega urokowi Hooda i zakochuje się w jego „czekoladowych (jak opisuje autorka) tęczówkach”.
Calum Hood,
członek zespołu 5 Seconds Of Summer. Przeprowadził się z rodzicami do
Londynu, opuszczając Sydney, w którym się wychował, z powodu pracy swojego
ojca. Zawadiacki, pewny siebie i urokliwy podrywacz, który również potrafi stać
się troskliwym, romantycznym i pełnym pozytywnej energii chłopakiem. Przez dwa
lata obserwował Cami, codziennie mijającą go o tej samej godzinie na ulicy,
jednak ona nigdy go nie dostrzegała. W końcu zainicjował ich zderzenie na
chodniku, tym samym doprowadzając do upadku dziewczyny i stracenia jej ulubionej książki od historii. Po jakimś czasie
zapoznaje swoją wybrankę (którą Cami staje się po jednym lub dwóch spotkaniach
z nim) z przyjaciółmi z zespołu, gdy we dwójkę lecą do Sydney. W rodzinnym
mieście Calum pokazuje się z jej innej strony — jako rockowiec, muzyk i
basista.
Czas akcji jest
dość wyraźnie przedstawiony, choć przerwy między rozdziałami uniemożliwiają
czasami jego rozpoznanie. Były momenty, kiedy obstawiałam, ile czasu musiało
minąć od zdarzeń z poprzedniej notki. Osobiście radzę tego nie zaniedbywać —
jeśli decydujemy się, aby czas akcji przedstawiać naprawdę dokładnie, nie
możemy już o nim zapominać aż do samego końca.
Treść
zawiera dość sporo opisów, i mimo że nie wszystkie z nich są perfekcyjnie, to
tak wyglądają — szczególnie na tle dialogów. Z opisami miejsc czy sytuacji nie
było problemów (zresztą dużo akcji zostało pominiętych, np. przedstawiono tylko
wejście i wyjście z koncertu One Direction, a jego przebieg usunięto), jednak
sądzę, że trzeba bardziej przyłożyć się do postaci. Gdyby nie gify
przedstawiające bohaterów, wiedziałabym tylko, że Cami na brązowe, falowane
włosy, a moja wiedza o jej wyglądzie zewnętrznym na tym szczególe właśnie by
się kończyła.
*Styl/Dialogi 13/37
Nie jestem
pewna, czy napisanie Say Something
było aby na pewno dobrym pomysłem. Nie potrafię dostrzec praktycznie żadnych
zalet tej opowieści, co zresztą widać po mojej punktacji. Po prostu kolejne,
zwyczajne fan fiction.
Nie było
praktycznie żadnych nieprzewidywalnych zwrotów akcji ani wątków, które mogłyby
wzbudzić większe zainteresowanie czytelnika. Jak na ten czas, myślę, że każdy
potencjalny odbiorca zniechęci się opowieścią już po dwóch, trzech rozdziałach.
Tak bardzo
jak chciałam wciągnąć się w Say Something,
tak tego nie zrobiłam. Jestem naprawdę rozczarowana! Widać nie mogę oceniać
książki po okładce — a w tym wypadku naprawdę szkoda, że nie mogę, prawda?
Styl autorki
jest przeciętny, używa tak oklepanych słów jak „fajny”, czasami jej zdań nie da
się rozszyfrować. Zasób słownictwa nie zwalił mnie z nóg, ale również nie było
nagannie — w każdym razie ani razu po słownik nie sięgnęłam.
Przechodząc
do dialogów, muszę przyznać, że są one jedną z najgorszych części opowiadania.
Sztywne i sztuczne — takie właśnie mi się wydały. Poza tym każdy został
napisany niepoprawnie, co dodatkowo odebrało im uroku, kiedy czytałam.
Występuje
narracja pierwszoosoba z perspektywy Camille, rzadziej Caluma, a raz nawet Sary. Wydaje się być ona dobrze dobrana
do treści Say Something.
Jeśli mam
być szczera (a muszę), powiem, że nie czytało mi się zbyt przyjemnie. Błędy,
banalna fabuła, sztuczne dialogi. Jedna wielka katastrofa! Widzę światełko dla Say Something, ale Rozalinda musi
postarać się, aby naprawdę je wydobyć. Wystarczy trochę więcej pracy i od razu
zauważymy efekty!
*Oryginalność 1/7
Aby
skomentować oryginalność autorki pozytywnie, muszę wytężyć mój umysł i sięgnąć
po jeden, jedyny wątek Say Something,
który szczerze mi się spodobał. Mam na myśli oczywiście wyjście do Sydney Opera
House, kiedy to Calum wziął Camille na scenę. Tak, to było pomysłowe i trafiło
w samą dziesiątkę. O reszcie opowiadania nie potrafię powiedzieć nic podobnego.
Typowy romans, o ile romans; bohaterowie są w związku już po czwartym
rozdziale, mimo że nie poznali się nawet zbyt dobrze! Każdy wątek był
zwyczajny, nudził mnie lub sprawiał, że chciałam wyjść z tej strony jak
najszybciej. Nic mnie nie zaciekawiło, co, w pewnym sensie, jest dla mnie
totalnym szokiem — zapowiadało się przecież tak dobrze!
Pomysł na Say Something okazał się banalny i
niedopracowany. Nawet tytuł stracił znaczenie przy treści utworu, stał się po
prostu nudny. Skłamałabym, mówiąc, że Rozalinda mnie nie zawiodła.
Poprawność 11,5/50
Błędów jest
naprawdę bardzo dużo. Trudno było mi
znaleźć w stu procentach poprawne zdania, zwracając szczególną uwagę na
interpunkcję. Z ortografią jest trochę lepiej niż z interpunkcją, ale spotkane
przeze mnie błędy są po prostu absurdalne — kto na poziomie choćby
przedostatniej lub ostatniej klasy podstawówki pisze, „że ktoś mu pomoRZe”?
Literówek wcale nie jest mniej.
Czymś, co
ciężko mi przyznać, jest to, że patrząc na prolog/rozdział pierwszy i rozdział
trzynasty, nie zauważam różnicy pod względem natężenia błędów. Gorzej nie jest,
ale lepiej również, choć obserwuję okres około ośmiu miesięcy!
Błędy są
naprawdę widoczne i psują jakość czytania, pozbawiając — już i tak wybrakowanej
treści — dodatkowego uroku. Mogę nawet powiedzieć, że te pomyłki aż rażą moje oczy.
Jeśli chodzi
o ortografię, autorka ma problem z partykułą „nie” — nie zawsze wie, czy wyraz
pisać z „nie” razem, czy może oddzielnie. Z interpunkcją jest trochę gorzej.
Radzę powtórzyć sobie zasady pisania przecinków — przede wszystkim — przed
„ale” oraz przed imiesłowami. Przydałoby się zerknąć również na poprawny zapis
dialogów, ponieważ, niestety, leżą one całkowicie i tylko wołają o pomoc.
*Ortografia 9/15
Prolog
[…]że mi nie
pomorze i pędem ruszyłam do internatu. = zraniłaś język polski, pisząc „pomoże”
przez „rz”
Rozdział 1
Czuję się
taki bezradny kiedy widzę jej ciemno zielone[…] = „ciemnozielone”
Rozdział 11
[…]moim
oczom ukazała się nie wielka łazienka. = „niewielka”
Rozdział 12
Posłałam
spojrzenie trójce osobników stojącej w drzwiach. = [osobników – jakich?]
„stojących”
Nie chcę być
nie miły ale wypad. = „niemiły”
Nie jeden zawodowy
muzyk[…] = „niejeden”
*Interpunkcja 0/10
Prolog
Kocham to miasto całym sercem, to poniekąd mój dom
ale pogoda bywa dobijająca. = przecinek przed „ale”
Przystanęłam na chwilę przy witrynie sklepowej
oglądając sukienki. = przecinek przed „oglądając”
Jeszcze nie miną tydzień od ostatniej wizyty u niej
ale już tęsknię. = przecinek przed „ale”, choć lepiej brzmiałoby „a ja już
tęsknię”, oczywiście z przecinkiem przed „a”
Przymknęłam oczy przypominając sobie słodką[…] =
przecinek przed „przypominając”
Szybko odgoniłam tę myśl wiedząc[…] = przecinek
przed „wiedząc”
Pod wpływem uderzenia wylądowałam na ziemi obijając
sobie tyłek. = przecinek przed „obijając”
Już byłam gotowa skorzystać z pomocy kiedy kątem
oka zauważyłam moje nowe książki leżące w kałuży brudnej deszczówki zmieszanej
ze śniegiem. = przecinek przed „kiedy”
To pikuś ale ucierpiała moja duma. = przecinek
przed „ale”
Otworzyłam usta żeby coś powiedzieć ale
zrezygnowałam. = przecinki przed „żeby” oraz „ale”
Oczywiście jakżeby inaczej mój „kolega” miał ten
sam pomysł. = przecinek przed „jakżeby” i po „inaczej”
[…]bąknął kiedy próbowałam go wyminąć. = przecinek
przed „kiedy”
- Daruj sobie.- odpowiedziałam nadal rozzłoszczona.
= bez kropki po „sobie”, spacja między „sobie” a myślnikiem (nie dywizem!) [+
„odpowiedziałam, będąc nadal rozzłoszczoną”]
- Jestem Cal!- usłyszałam za sobą. = spacja między
wykrzyknikiem a myślnikiem(!); „usłyszałam” dużą literą
Prychnęłam pod nosem sama do siebie wywracając przy
tym teatralnie oczami. = przecinek przed „wywracając”
Rozdział 1
- Tak! Wiem! Przepraszam.- zawołałam wychodząc z
łazienki. = bez kropki po „przepraszam”; myślnik a nie dywiz; przecinek przed
„wychodząc”
*Inne
błędy 2,5/15
Prolog
Kocham to miasto całym sercem, to poniekąd mój dom ale pogoda bywa
dobijająca. = powtórzenie — 2x „to”
Szczególnie kiedy nie potrafisz ogarnąć burzy
włosów na głowie, które bywają nieokrzesane przez wilgotną atmosferę. = „która
bywa nieokrzesana” — burza, a nie włosy
Nic się tu nie zmienia. Odkąd mieszkam w okolicy, a
trwa to już trochę. = radzę połączyć to w jedno zdanie
Od kilku minut zaczął prószyć śnieg. = albo „od
kilku minut prószy śnieg”, albo „kilka minut temu zaczął prószyć śnieg”
Jeszcze nie miną tydzień od ostatniej wizyty u niej ale już
tęsknię. = „minął”
Nie zrobiłam jednak drugiego kroku kiedy
napotkałam wysoką przeszkodę w postaci silnego i dobrze zbudowanego chłopaka. =
nie „kiedy” a „ponieważ” lub „bo”
Rozdział 1
- Hllo! Ziemia do Camille! = może raczej „hello”
Zmarszczyłam brwi próbując sobie sytuację[…] = „próbując przypomnieć sobie”
Rozejrzałam się i zobaczyłam czerwoną sukienkę
wirującą na parkiecie. = od kiedy sukienki same wirują?
Poczułam, że moje bluzka robi się mokra i nasiąka żółtą cieczą[…]
= „moja”
Podniosłam głowę do góry by spojrzeć w oczy mojej napotkanej
właśnie przeszkodzie. = to zdanie jest nielogiczne; może raczej: „podniosłam
głowę do góry, by spojrzeć w oczy napotkanej przeze mnie przeszkody”
[…]upuściłaś te cegłę prosto w kałużę[…] = „tę”
- Nie mów na mnie kotko!- wysyczałam. = „do mnie kotku”
Tylko raz zwróciła na mnie wagę. = „uwagę”
Zawsze podszedłem do laski i miałem jej numer po chwili
rozmowy. = „podchodziłem”
Dla mnie też to dziwnie brzmi ale What ever?
= zanim zaczniemy używać angielskich słów (tylko nie w opowiadaniach pisanych
po polsku), powinniśmy sprawdzić, jak się je pisze poprawnie, oraz co one
oznaczają (bo „whatever” totalnie nie pasuje do tego zdania)
Rozdział 11
Na słońcu mamy ponad 27 stopni. = cyfry i liczby
zapisujemy słowami
Rozdział 12
Szepną przez pocałunek. = „szepnął”
Znaleźliśmy
się w ogromnej sali [Sydney Opera House], wzdłuż której rozciągały się
rzędy wygodnych, czerwonych foteli. = tam nie ma czerwonych foteli, są czarne
Tuz po
ostatnich dźwiękach[…] = „tuż”
Rozdział 13
Przyłapałam się na wpatrywaniu się w sylwetkę perkusisty. =
powtórzenie — 2x „się”
Odstawił mnie na ziemi[…] = „ziemię”
Nareszcie zaczęłam poprawnie nabierać powietrze
do płuc. = „powietrza”
- Co Cię tak rozbawiło? = „cię”; to nie list
Chłopak wywróciła oczami[…] = „wywrócił”
*Dodatki
9/15
Mimo że blog nie oferuje zbyt dużej ilości dodatków, pocieszyć można się gadżetem Menu, bogatym w aż sześć podstron. Zacznijmy więc poznawać je lepiej:
— „Rozdziały” — zwyczajny spis notek (nieuzupełniony!); nie wydaje ci się, Rozalindo, że gdybyś zrobiła je mniejszymi (chodzi oczywiście o linki), to czytałoby się je lepiej, szczególnie, gdy ich ilość się zwiększy?;
— „Bohaterowie” — gify nie są tej samej wielkości, opisy zwyczajne i nudne; jak dla mnie zakładka do usunięcia: niech czytelnicy sami, poprzez opisy w treści, dowiedzą się więcej o bohaterach;
— „Zwiastun” — nie jest idealny, ale naprawdę bardzo mi się spodobał; szczególnie doceniam to, że autorka wykonała go samodzielnie;
— „Button” — odnośniki do spisów i katalogów, w tym do Internetowego Spisu;
— „Informowani” — lista osób informowanych o nowych rozdziałach;
— „Spam”.
Przejdźmy do dodatków z kolumny po lewej stronie:
— „Menu”;
— „Moje blogi” — dwa linki do dwóch stron — „Pamiętników Mills” oraz „Początku”; wydaje mi się, że są nierówne;
— „O "Say Something"” — krótka informacja o opowiadaniu i prawach autorskich;
— „Łączna liczba wyświetleń”;
— „O mnie” — wraz z profilem Rozalindy na Bloggerze;
— „Szablon” — z linkiem do szabloniarni „Szablony Na Wesoło”;
— „Udostępnij, jeśli uważasz, że warto :)” — wraz z jakimś małym urządzonkiem, dzięki któremu udostępnimy Say Something;
— „Translate” — tłumacz Google, który niestety nie da rady poprawnie przetłumaczyć opowiadania;
— oraz „Wattpad” — opisany przeze mnie trochę wyżej.
Strona nie zawiera żadnych dodatkowych informacji o opowiadaniu, co jest naprawdę złym posunięciem. Potencjalny czytelnik może sugerować się jedynie nagłówkiem bloga przy zgadywaniu jego tematyki, a chyba nie o to chodzi, prawda?
Wszystko trzyma się w jako takim ładzie, choć budzi parę moich, wcześniej wymienionych, zastrzeżeń. Linki i odnośniki działają prawidłowo. Zakładką do wyrzucenia jest według mnie ta pt. „Bohaterowie”.
Mowa
końcowa
Dodatkowe
punkty od oceniającej: 0/5 punktów
Wystarczająco punktów już odjęłam, więc nie będę pastwić się dłużej.
Niestety, nie dodam też nic „ekstra”, ponieważ nie mam z czego wybierać, nie
mam nic, na czym mogłabym się oprzeć, jako na dobrej części tego opowiadania.
Mogę ganić cię, Rozalindo, za poprawność. Niektóre błędy są — mówiąc
całkiem szczerze — na poziomie podstawówki! No bo kto nie daje przecinka przed
„ale”?
Czytałam jedną recenzję Say
Something, w której opowiadanie dostało 7/10 (czego komentować nie będę).
Zgadzam się z większością wypisanych tam rad. Zapoznałam się również z twoim
komentarzem pod ową recenzją; napisałaś, że dopiero zaczynasz (lub coś w ten
deseń), dlatego rozumiem tę oklepaną fabułę i jestem w stanie wybaczyć połowę
niedociągnięć z twojego bloga. Początki nigdy nie są łatwe, o czym przekonałam
się na własnej skórze.
Cóż, pozostaje mi tylko życzyć ci jak największej ilości sukcesów, no i
oczywiście — poprawiaj się! Mam wielką nadzieję na zobaczenie efektów twojej
pracy w przyszłości.
Punkty w sumie 89.5/209
Ocena:
ok. 43%,
czyli Dwójka, nie postarałeś się!
No cóż... Ja tam kłócić się nie będę. Dziękuję, że popoświęciłaś swój cenny czas. Staram się jak mogę ale nigdy nie byłam orłem z ortografii xD Przyznam, że czasem chciałam się śmiać czytając Twoją opinie. (śmiała się z siebie dla jasności) Każdy ma swój gust. Nie chciałam pisać wielkiego ff tylko zwykły, ttradycyjny romans. Wnioskuję, że mi to wyszło. Jeśli nie chcesz kolejnych rozczarowań to lepiej nawet nie zaglądaj na bloga "Początek", który znajduje się na Twojej liście recenzji. Chciałabym go zamienić na "Pamiętniki Mills" jeśli jest taka możliwość.
OdpowiedzUsuńDziękuję i postaram się zmienić i poprawić. Pozdrawiam :*
Jeśli chcesz zamienić blogi, to usuń swoje zgłoszenie z "Początkiem" i złóż od nowa z "Pamiętnikami Mills", a ja po prostu je zastąpię, więc nie stracisz swojego miejsca w kolejce.
Usuń