sobota, 18 października 2014

Ocena #016

Oceniająca: Carolle




Pierwsze Wrażenie 7/24
Gdy wchodzę na bloga po raz pierwszy, nie zauważam nic, co przyciągnęłoby moją uwagę. Szablon kompletnie niedopasowany do tła odstrasza mnie, tak samo, jak puste i czarne oczy dziewczyny na nagłówku. Również muzyka, która w pewnym momencie sprawia, że łapię się za serce, ponieważ nie spodziewałam się czegoś tak mocnego. Nie jest ona dobrym dodatkiem.
Nic z tego nie zachęca mnie do przeczytania chociażby pierwszej notki, a jeszcze bardziej utwierdzam się w tym uczuciu, gdy zjadę trochę w dół strony, ponieważ zauważam w jaki sposób tekst został wprowadzony na bloga. Oprócz niechęci nie czuję raczej nic więcej, a jeżeli tak, nie jest to nic pozytywnego.
Widząc ogólny zarys bloga, nie dostrzegam w nim choćby najmniejszego pomysłu autorki i chodzi mi tu główne o stronę graficzną: tło przedstawiające języki ognia nie jest bombą kreatywności, a jeśli mówić o nagłówku, po mojej głowie krąży tylko imię i nazwisko dziewczyny się na nim znajdującej — Lily Collins — oraz cytat „If I’m not a human, then what am I?” z filmu „Dary Anioła: Miasto Kości”.
Dopiero gdy przejadę wzrokiem na nazwę bloga oraz jego adres, zaczyna pęcznieć we mnie nadzieja, że można jeszcze coś tu uratować. Oby blog nie okazał się tak złym, jak jego grafika.
Nazwa opowiadania jest podobna do adresu bloga, a brzmi ona „Białe Wróble”. Nie czytając wcześniej o opowieści praktycznie nic — żadnych wzmianek ani opisu fabuły— mój mózg wytwarza obraz małych ptaszków okrytych białymi piórkami, co w śniegu musiałoby wyglądać po prostu bajecznie. Jestem bardzo ciekawa, czy podpowiedź mojego umysłu będzie prawidłową wersją znaczenia tytułu „Białe Wróble”, czy też nie, dlatego to popycha mnie do dalszego zapoznania się ze stroną. Nareszcie widzę tu pomysł autorki, dlatego jestem bardzo chętna, aby zacząć już czytać i przekonać się, czy treść opowiadania będzie tak samo świetna, jak jego tytuł, czy może raczej powtórzy ona sławę grafiki bloga.
Oprócz nagłówka, w oczy rzucają mi się niesamowicie białe litery tekstu na czarnym tle. Wygląda to naprawdę niedobrze, a czyta się jeszcze gorzej. Zmieniłabym to jak najszybciej!


Grafika 6/23
Tak, jak już wspomniałam powyżej, blog posiada nagłówek — niby profesjonalnie wykonany — który łączy się z płomieniami ognia na czarnym tle. Jak wygląda to razem? Niedobrze, naprawdę, naprawdę niedobrze. Na blogu jest stanowczo za ciemno, jeśli chodzi o tło bloga, tło postów i tło lewej kolumny oraz stanowczo za jasno, patrząc na tekst. Obydwie rzeczy w rzeczywistości się wykluczają, choć zdawałoby się, że dają piękny owoc współpracy: za ciemne i za jasne da razem idealne.
Na stronie widzę dwa bardzo ciekawe dodatki. Jednym z nich jest „Logo Design” z krótką treścią na temat doceniania przez czytelników opowiadania w postaci komentarzy. Chciałabym podać nazwę drugiego dodatku, który mi się spodobał, lecz mam z tym problem, ponieważ czcionka jest na tyle nieczytelna, że nie potrafię odszyfrować słów. Po dłuższym zastanowieniu, stwierdzam, że to chyba „Nowy rozdział Wróbli” jest owym dodatkiem.
Już to pisałam, jednak powtórzę drugi raz: bloga nie czyta się przyjemnie, ponieważ czcionka niesamowicie gryzie się z tłem, jest o wiele za jasna i zbyt jaskrawa. Wspomnę też po raz kolejny o kolorystyce, która — jak do tej pory — wydaje się być największym błędem tego bloga. Przez niewłaściwe jej dobranie, strona traci o wiele za dużo na estetyce.
Na nagłówku zatrzymałam się przez dłuższą chwilę, ale nie dlatego, że mnie zaciekawił, tylko raczej przez bezdenne oczy Lily Collins, która się na nim znajduje. Wyglądają przerażająco, a że nie gustuję za bardzo w horrorach, dla mnie również trochę, hm, obrzydzająco? Wolę ludzi z normalnymi oczami, to pewne.
Oprócz tego, nagłówek nie zdaje się być za bardzo zachęcający, przynajmniej jak dla mnie. Uważam, że jest kropka w kropkę filmem „Dary Anioła: Miasto Kości” i swojego zdania na razie nie zmienię.
Wspomniałam już też, że tekst dodatków jest prawie nieczytelny, tak samo, jak tekst postów — choć z nimi jest odrobinę lepiej. Mimo wszystko nie omieszkam, że będę czytać „Białe Wróble” na Wattpadzie. Chyba nic, co blog mi proponuje, nie mogę nazwać w stu procentach przejrzystym, natomiast plusem jest, że autorka zadbała o to, aby na stronie nie znalazło się zbyt dużo dodatków, przez co nie mam wrażenia, że blog jest nimi przepełniony.


Treść 86/92
*Fabuła/Akcja 26/28
Czytając, można wyszukać się jakichś niezgodności lub niedociągnięć i niedopowiedzeń, lecz są one tak drobne, że gdy przychodzi mi ocenić całokształt, nie zwracam na nie szczególnej uwagi, ponieważ umykają mi z głowy tak szybko, jak przyszły do niej podczas śledzenia tekstu.
Wątków jest bardzo, bardzo dużo, i jak myślę o tym teraz, kiedy skończyłam już „Białe Wróble”, do głowy przychodzi mi tylko jedno zdanie: „naprawdę wciąż coś się działo, niesamowite”. Tak szybko i gładko czytało mi się tę historię, że dopiero teraz zdaję sobie sprawę, jak dużo zdarzyło się w fabule opowiadania i jak duże zaszły w niej zmiany. Co lepsze, wszystkie te wątki są ciekawe i nie nudzą, tylko trochę ciągną się na początku utworu, lecz to normalne: w końcu wszystko musi się kiedyś rozkręcić.
Teraz, gdy zaznajomiłam się z treścią opowiadania, wiem już, co oznacza nagłówek. Możliwe, że jest to lekka ściąga z Darów Anioła, lecz podany cytat idealnie odnosi się zarówno do Clary Fray, jak i Arlett, a czarne oczy dziewczyny z grafiki nie raz wspomniane były w „Białych Wróblach”.
Akcja notorycznie się zmienia i jest to zaskakujące; czytelnik rzadko ma okazję, aby „przewidzieć”, co stanie się za chwilę. Szczególnie spodobały mi się dwa wątki: moment, w którym Areta i Mateo biegną, a ich ubrania nadyma ostry wiatr, następnie skaczą oraz momenty ćwiczeń Williama oraz Matea z Aretą. Autorka trzyma wszystkich w nieustannym napięciu i sądzę, że to spora umiejętność!
Treść, jak do tej pory, trzymała się tematyki bloga i — jak na razie — radzę tego nie zmieniać. Jest dobrze tak, jak jest, ponieważ większość rzeczy, które blog na tę chwilę oferuje, pozostaje tajemniczą, przez co również zaskakuje.

*Świat Przedstawiony 20/20
Zakładka „Bohaterowie” jest tylko i wyłącznie małym wprowadzeniem oraz — już podczas czytania — przypomnieniem wyglądu bohaterów oraz kilku niezbędnych o nich informacji. Tak naprawdę, dopiero łącznie z dalszym brnięciem w treść opowiadania dowiadujemy się, jak dokładnie wyglądają postacie, co sobą reprezentują, w jaki sposób się zachowują oraz czy są pozytywne, czy raczej negatywne. Poznajemy ich charaktery, cechy charakterystyczne oraz zachowania podczas przeróżnych sytuacji, gdzie muszą wykazać się swoją sprawnością — fizyczną, jak i intelektualną.
Główna bohaterka jest Hybrydą Lodu i walczy o nią całe Podziemie wraz ze Strachem na czele. Żywiołaki, czyli ci stojący po „dobrej stronie”, ukrywają ją, chronią i uczą różnych sprawności związanych z jej żywiołami. Poznajemy wiele fantastycznych postaci, które mogą być naszymi wiernymi przykładami, ponieważ w większości przedstawiają skrajne osobowości, tak bardzo potrzebne w tych czasach, aby zauważyć kontrast między dwoma różnymi światami.
Nie zauważyłam niczego, co w bohaterach mogłoby mi się nie spodobać. Widać jak na dłoni, że ich różne, nietypowe historie wpłynęły na to, jak postępują oraz w jaki sposób się zachowują. Także metoda ich porozumiewania się wspaniale wpasowuje się w kanony ich charakterów, wydaje mi się, że trochę gotyckich i starodawnych.
Czas akcji nie jest dokładnie przedstawiony, jednak to żaden błąd; jeśli pisze się fantasy, dla mnie oczywistym jest, że nie trzeba podawać naszych, ludzkich określeń czasu, szczególnie w przypadku, kiedy opowiadamy o innym, nieludzkim świecie.
Treść zawiera bardzo dużo opisów, są one rozległe, rozbudowane, a co najważniejsze — napisane nieprostym sposobem, który nie ogranicza się tylko do zwrotów tj. „To było tam, a to stało tu i było białe. Byłem wtedy wystraszony, bo to było straszne.” Dzięki opisom przedstawiającym sytuacje, postacie oraz miejsca, w mojej głowie wciąż pojawiały się barwne i wyraźne obrazy tego, co chciała przekazać mi autorka, jako swojemu czytelnikowi. I mam dobrą wiadomość: udało jej się!

*Styl/Dialogi 33/37
Uważam, że napisanie tego opowiadania było bardzo dobrym pomysłem. Spodobała mi się jego treść oraz sposób, w jaki wszystko zostało przedstawione, więc gdyby autorka brała udział w jakimś ważnym konkursie z tą pracą, a ja byłabym w jury, to na pewno by wygrała. Bez żadnych wahań z mojej strony.
W utworze wystąpiło naprawdę wiele bardzo nieprzewidywalnych akcji, o czym już wspominałam wcześniej. Wszystkie rozdziały przeczytałam praktycznie jednym tchem i nadal pozostaje we mnie uczucie niedosytu. Ciągle oczekuję, że zdarzy się coś więcej i czekam na to z utęsknieniem. Mimo że nadal nie wiem, co oznacza tytuł „Białe Wróble”, nie przeszkadza mi to w zrozumieniu treści. Wręcz przeciwnie: czekam również na wyjaśnienie tytułu, ponieważ jestem bardzo ciekawa, z którą częścią życia Arety wiążą się te małe, białe ptaszki.
Styl pisania autorki jest jedną z rzeczy, które wywarły na mnie największe wrażenie. Duża ilość błędów interpunkcyjnych tłumi odrobinę potencjał i lekkość tekstu, ale ja — mimo pomyłek przecinkowych — zdołałam to wychwycić. „Białe Wróble” napisane zostały stylem charakterystycznym i wyrazistym, powiedziałabym, że czasami nawet wprost bajkowym.
Słownictwo autorki nie wykracza poza normę, lecz nie jest też płytkie. Raczej nie musiałam korzystać z pomocy słownika, kiedy czytałam.
Dialogi, na które można natknąć się podczas śledzenia tekstu, zawsze opisują inne uczucia i wywołują u czytelnika przeróżne reakcje, co nie wprowadza nudności i rutyny. To dobra cecha, szczególnie, że dużo bloggerów i początkujących pisarzy nie potrafi sprawić, żeby dialog miał jakiś związek z treścią go okalającą i często jest wyrwany z kontekstu. W tym przypadku, na szczęście, jest inaczej.
Występuje narracja pierwszoosoba z perspektywy głównej bohaterki i wydaje mi się ona dobrym wyborem autorki, aczkolwiek nie pogardziłabym „Białymi Wróblami”, gdyby były też w formie narracji trzecioosobowej. Jedyny problem polega na tym, że — szczególnie w początkowych rozdziałach — notorycznie zmienia się czas, którym prowadzona jest opowieść. Raz przeszły, a raz teraźniejszy.
Podsumowując: opowiadanie jest lekkie i szybko się je czyta, towarzyszą przy tym ciekawość i — po części również — konsternacja, ponieważ zazwyczaj przewidujemy inny przebieg akcji, a później okazuje się, że sprawy biorą zupełnie nie ten obrót, co myśleliśmy i nastaje chwila, w której zastanawiamy się, gdzie popełniliśmy błąd w przemyśleniach. Bardzo mi się to podoba!

*Oryginalność 7/7
Jeśli autorka ściąga z książek, ja osobiście nigdy takich nie czytałam. Dlatego też jej oryginalność oceniam bardzo wysoko.
Świat przedstawiony w opowiadaniu uwiódł mnie naprawdę mocno, mimo że wciąż kiełkuje we mnie przeczucie, iż nie wszystko jest jeszcze tam, gdzie być powinno, ale jestem pewna, że i to się wyklaruje.
Żywiołaki, Strach, Równoległa Rzeczywistość — naprawdę podobają mi się nazwy całego paranormalnego świata przedstawionego przez autorkę opowiadania. Szczególnie chwyciły mnie za serce tytuły rozdziałów, które, jak dla mnie, są naprawdę świetne.
Pomysłów autorki nigdy nie nazwałabym nijakimi. Wciąż coś się dzieje, a to jest bardzo dobre, jeśli chodzi o fantasy. Jestem pod wrażeniem!


Poprawność 13,5/50
Błędów jest całkiem sporo, oczywiście nie we wszystkich kategoriach, ale jednak. Najgorzej idzie z interpunkcją, muszę przyznać, że jest naprawdę źle. Brak przecinków lub przecinki postawione w nieodpowiednich do tego miejscach, błędny zapis dialogów powtarzający się przez wszystkie — jak dotąd — opublikowane rozdziały oraz brak przecinków przed imiesłowami. Ponadto błędy stylistyczne, przez które tekst czasami nie brzmi dobrze, pomyłki popełniane przez nieuwagę, powtórzenia — szczególnie w opisach oraz błędy ortograficzne, choć tych ostatnich z rozdziału na rozdział występuje coraz mniej.
Niepoprawnie zapisany tekst czyta się zazwyczaj źle. I tak było również w przypadku opowiadania „Białe Wróble”, mimo że nie wszystko, co niepoprawne, raziło mnie w oczy bardzo mocno. Tak, jak już wspomniałam, najgorzej było z interpunkcją, ale — przykładowo — ortografia jest już  o niebo lepsza.

*Ortografia 8/15
Prolog
Kroki cichnął. = „cichną”
[…]oświetla całą sypialnie. = mówimy o l. poj., dlatego powinno być na końcu „ę”

Je suis un Feu
[…]daję ci przyzwolenie na flirtowanie z tyloma chłopcami ile tylko chcesz. = „ z iloma tylko chcesz” [+przecinek po „chłopcami]
Trudno, przyznaje, mój błąd. = „przyznaję”, jeśli mówimy w 1 os. l. poj.
[…]nie zważając na gratulację mijanych ludzi[…] = „gratulacje”

Zaufanie
[…]nawet w tedy gdy upadałam. = „wtedy” piszemy jako jeden wyraz
Już nie daleko…. Nie daleko… = „niedaleko” razem, „nie” z przysłówkami w stopniu równymi piszemy łącznie

*Interpunkcja 0/10
Prolog
Niewiele myśląc rzucam się przez płomienie[…] = przecinek po „myśląc”
Żar buchający ze wszystkich stron, odbiera mi siły[…] = zbędny przecinek
Czuję jak ktoś łapie mnie za kostkę. = przecinek przed „jak”
- On tu jest.-charczy, patrząc mi w oczy. = prawidłowo: — On tu jest — charczy, patrząc mi w oczy. [myślniki, nie dywizy; spacja między myślnikami(!); bez kropki, przecież nie stawiamy jej w środku zdania]
Czekam aż ogień dosięgnie i mnie[…] = przecinek po „czekam”

Je suis un Feu
[…]witał wszystkich przybyłych, z niezmiernie ważną miną[…] = zbędny przecinek
[…]szept tuż przy uchu, sprawił[…] = zbędny przecinek
[…]powiedziałam patrząc siostrze w niebieskie zielone oczy. = przecinek przed „patrząc” [+chyba raczej „niebieskozielone”, jeśli chodziło o zielone o odcieniu niebieskim lub „niebiesko-zielone”, jeśli myślałaś raczej o dwukolorowych (niebieskich i zielonych) oczach]
Odett, przechyliła zawadiacko głowę. = zbędny przecinek
No, chyba, że Remi, coś z siebie wskrzesi… = zbędny przecinek po „chyba” i  po „Remi”
Po pokazie goście przeszli do obszernej wykwintnie urządzonej Sali[…] = przecinek po „obszernej”
[…]gotyckich świeczników i zimnych woskowych świec. = przecinek po „zimnych”
Cała służba dobrze pamiętała nakaz Alice aby nigdy nie rozpalać[…] = przecinek przed „aby”
Zapisałam sobie w pamięci, by przestrzec Yves’a, przed jej humorami. = zbędny przecinek po „Yves’a”
Widząc moją minę uśmiechnął się[…] = przecinek przed „uśmiechnął”
Chłopak wyprostował się szeleszcząc długim[…] = przecinek przed „szeleszcząc”
[…]powiedział nieznajomy szczerząc białe nieco zaostrzone zęby. = przecinek przed „szczerząc” i przed „nieco”
Widząc moją reakcję na swoją propozycję chłopak ukłonił się nisko[…] = przecinek przed „chłopak”
Byłam pewna, że, gdybym raz jeszcze spojrzała[…] = zbędny przecinek po „że”
[…]widząc jego niknącą w tłumie sylwetkę wciągnęłam przed siebie rękę[…] = przecinek po „sylwetkę” [ +„wyciągnęłam”, a nie „wciągnęłam”]
Wciąż wpatrzona w plecy tajemniczego chłopaka mrugnęłam. = przecinek po „chłopaka”

*Inne błędy 4,5/15
Prolog
Dotykam jej jednym palem. = podejrzewam, że chodziło o „palcem”
W piersiach kołacze się moje oszalałe serce. = bez „się”
Napinam wszystkie mięsnie[…] = „mięśnie”
- On przyszedł……. po ciebie. = po co tyle tych kropek?
[…]obraz zaczyna zamazywać mi się przed suchymi oczami[…] = naprawdę przenigdy nie słyszałam jeszcze o suchych oczach

Je suis un Feu
Stałam samotnie na szycie ciemnych, kamiennych schodów. = „szczycie”
Nie chciała aby zauważył, że mu się przyglądam. = „chciałam”
Ważne jest to, że jest wolny[…] = powtórzenie — 2x „jest”
[…]Alice nic ni też nie powie, jeśli trochę zgorszycie pokojówkę[…] = „ci”
Teraz w moim lodowym świcie było mi jak w bajce. = „świecie”
[…]choćby domem na drzewie zrobiony własnoręcznie przez tatę = „domek”
Teraz gdy wiodłam to życie gdy miałam czternaście lat. = nie rozumiem tego zdania
[…]Remi miał nam zając miejsca. = „zająć”
[…]zatrzymałam się w ostatniej chwil[…] = „chwili”
[…]o wytapetowaną na karmazyn ścian. = „ścianę”
[…]ruszył korytarzem, a później po schodach, prowadzą mnie na parkiet. = „prowadząc”

Zaufanie
[…]na rozczulanie nad sobą, bo oto zobaczyłam lecący nad sobą ogromny filar. = powtórzenie — 2x „nad sobą”

Początek końca
Miałam wrażenie, że to nigdy nie było mojej życie. = „moje”
[…]do zastygłej, na wpół zamknę tej dłoni, zwracając tym samym[…] = „zamkniętej”
- Wesz czym to jest? = „wiesz”
Poczułam jak moje żebra przestają istnień. = „istnieć”


*Dodatki 12,5/15
Blog zawiera siedem dodatkowych zakładek, a są to:
ü  „Zwiastun” — zwiastun bloga z youtube; sądzę, że odkrywa on rąbek tajemnicy osnutej wokół opowiadania, co napawa czytelników ciekawością, a to dobry znak;
ü  „Bohaterowie” — krótkie opisy postaci występujących w opowiadaniu bez zdjęć, które mogłyby przedstawiać ich wygląd zewnętrzny, co naprawdę bardzo mi się podoba; same opisy są ciekawe i intrygujące; mimo że nie rozumiem z nich wiele przed rozpoczęciem czytania opowiadania, sprawiają, że chcę je poznać od zaraz;
ü  „Katalogi i Zwiastunownie” — spis pięciu linków, prowadzących do różnorakich katalogów i zwiastunowni; wyświetla się tylko pierwszy i ostatni odnośnik, a reszta dopiero wtedy, gdy najedzie się na nie kursorem, dlatego radzę coś z tym zrobić;
ü  „Legenda o Żywiołakach” — legenda o ludziach, posiadających moce władania nad żywiołami; nie wiem, ile z tego jest prawdą i czy w ogóle cokolwiek nią jest, lecz brzmi to całkiem wiarygodnie, a ponadto oryginalnie;
ü  „Legenda Złodziei Chaosu” — legenda opowiadająca o Żywiołaku zwanym Mateem oraz o jego dziewczynie, Evicie, którzy ukradli z Piekła Chaos; bardzo ciekawa, krótka i barwna historia; przez chwilę poczułam się, jakbym czytała baśń, a to zdarza mi się nieczęsto;
ü  „Rysunki Wróbli” — kilka rysunków przedstawiających głównych bohaterów opowiadania; po opisie śmiem sądzić, że autorka bloga jest również autorką tych małych dzieł; naprawdę bardzo mi się podobają, szkoda tylko, że jedynie trzy z nich można powiększyć.
W prawie każdej z powyżej wymienionych zakładek możemy znaleźć jakieś informacje o opowiadaniu, jednak brakuje mi tu czegoś konkretnego. Chciałabym kiedyś zobaczyć na tym blogu krótkie streszczenie (opis) fabuły oraz gatunek literacki utworu — choć możemy się domyślać nawet i bez tego.
Na blogu widnieje również kilka dodatków:
ü  „Nowy Rozdział Wróbli” — odliczanie do nowego rozdziału;
ü  „Logo Design” — logo przypominające o tym, jak ważne dla autora są komentarze;
ü  „Czy podobają Ci się Wróble?” — ankieta, która sądzę, że jest zbędna, skoro nikt w niej nie głosuje;
ü  „Google+ Followers”, „O mnie”, „Archiwum bloga” oraz „Translate” — nie ma potrzeby, abym tłumaczyła, co się w nich znajduje;
ü  „Białe wróble: Wattpad” — link do opowiadania „Białe Wróble” na Wattpadzie.
Wszystkie linki i odnośniki działają jak należy, wyglądają estetycznie i są uporządkowane. Na blogu widnieje odnośnik do ISu.
Zbędnych zakładek, jak dla mnie, nie ma, lecz usunęłabym niepotrzebną ankietę.
Szczególnie spodobały mi się legendy, które wywarły na mnie naprawdę spore wrażenie, ponieważ są oryginalne i nietypowe, a rzadko zdarza się, aby takowe były na blogach.


Mowa końcowa
Dodatkowe punkty od oceniającej: 3/5 punktów
Może zacznijmy od dodatkowych punktów, które przyznałam. Są one na zachętę — chciałabym, żebyś ćwiczyła interpunkcję i żeby z czasem twoje teksty stawały się coraz lepsze pod tym względem. I chyba to jest jedynym, co musisz (albo raczej: powinnaś; nie będę rozkazywać) zmienić na lepsze: poprawność. Możesz też popracować nad grafiką bloga, aby zawsze wywierał na czytelniku dobre pierwsze wrażenie, bo, co jak co, jest ono podstawowym — o ile nie najważniejszym — elementem, jeśli chcemy zdobyć nowych zwolenników. Zadbaj o estetykę, ład i porządek tak, jak robisz to teraz, a będzie dobrze.
Pierwszy raz mówię o czyimś stylu pisania, jako o „bajowym”. Naprawdę bardzo mi się spodobał i nie obraziłabym się, gdybyś wydała kiedyś jakąś książkę lub chociaż starała się osiągnąć sukces w tej branży.
Jeśli pisanie jest twoją pasją, nie mogę życzyć ci nic innego, jak pozostania w tym jak najdłużej. Sama uczestniczę w mojej małej podróży z tworzeniem podobnej sprawy, dlatego wiem, że jest to niesamowite pod każdym względem — ciężka, ale satysfakcjonująca robota, siedzenie po nocach, sny podpowiadające dalszy rozwój akcji, pomysły nadchodzące w najmniej oczekiwanych momentach, wyrazy uznania po dobrze napisanym tekście, dumni bliscy. Czasami zdaje mi się, że to jest tym, co pcha nas, jako ludzi, do dalszego tworzenia. Jest inspiracją. Dlatego też chciałabym życzyć ci wytrwałości.
Gratuluję wszystkich rzeczy, które były najwyżej punktowane!

Punkty w sumie 128/209

Ocena:


ok. 61%, czyli Trójka też nie jest taka zła!

1 komentarz:

  1. Na początku czytania tej recenzji serce mi zamarło- aż tak źle z moją grafiką? Już to poprawiam. Tak nie będzie! Jeśli chodzi o interpunkcję, to wiem, że u mnie z tym cienko. Wszystkie przecinki stawiam „na czuja”. Nad ortografią pracuję…
    Nie boję się krytyki. Krytyki kulturalnej, oczywiście. Dlatego wezmę pod uwagę wszystko, o czym napisałaś. Będzie idealnie. No, bardzo dobrze.
    Bardzo mi miło, że doceniłaś moją pracę, jeśli chodzi o świat przedstawiony i bohaterów. Pracowałam nad tym długo ( prawie dwa lata) i starałam się (wciąż staram) by historia i osoby były naprawdę żywe. Miały mózg i serce. Wciąż uśmiecham się na wspomnienie twojego zdania: „Pierwszy raz mówię o czyimś stylu pisania, jako o <>.” Niektórych pochwały stopują, ale dla mnie to dodatkowa motywacja do dalszych starań.
    Chciałabym podziękować za tę ocenę. Za krytykę i pochwałę. Za wszystko!
    Pozdrawiam. +D

    OdpowiedzUsuń

Poprzednie Notki