Blog: Białe Wróble
Oceniająca: Carolle
Autor: Charlie Eileen
Pierwsze Wrażenie 7/24
Gdy wchodzę na bloga po raz pierwszy, nie zauważam nic, co
przyciągnęłoby moją uwagę. Szablon kompletnie niedopasowany do tła odstrasza
mnie, tak samo, jak puste i czarne oczy dziewczyny na nagłówku. Również muzyka,
która w pewnym momencie sprawia, że łapię się za serce, ponieważ nie
spodziewałam się czegoś tak mocnego. Nie jest ona dobrym dodatkiem.
Nic z tego nie zachęca mnie do przeczytania chociażby
pierwszej notki, a jeszcze bardziej utwierdzam się w tym uczuciu, gdy zjadę
trochę w dół strony, ponieważ zauważam w jaki sposób tekst został wprowadzony
na bloga. Oprócz niechęci nie czuję raczej nic więcej, a jeżeli tak, nie jest
to nic pozytywnego.
Widząc ogólny zarys bloga, nie dostrzegam w nim choćby
najmniejszego pomysłu autorki i chodzi mi tu główne o stronę graficzną: tło
przedstawiające języki ognia nie jest bombą kreatywności, a jeśli mówić o nagłówku,
po mojej głowie krąży tylko imię i nazwisko dziewczyny się na nim znajdującej —
Lily Collins — oraz cytat „If I’m not a human, then what am I?” z filmu „Dary
Anioła: Miasto Kości”.
Dopiero gdy przejadę wzrokiem na nazwę bloga oraz jego
adres, zaczyna pęcznieć we mnie nadzieja, że można jeszcze coś tu uratować. Oby
blog nie okazał się tak złym, jak jego grafika.
Nazwa opowiadania jest podobna do adresu bloga, a brzmi ona
„Białe Wróble”. Nie czytając wcześniej o opowieści praktycznie nic — żadnych wzmianek
ani opisu fabuły— mój mózg wytwarza obraz małych ptaszków okrytych białymi
piórkami, co w śniegu musiałoby wyglądać po prostu bajecznie. Jestem bardzo
ciekawa, czy podpowiedź mojego umysłu będzie prawidłową wersją znaczenia tytułu
„Białe Wróble”, czy też nie, dlatego to popycha mnie do dalszego zapoznania się
ze stroną. Nareszcie widzę tu pomysł autorki, dlatego jestem bardzo chętna, aby
zacząć już czytać i przekonać się, czy treść opowiadania będzie tak samo
świetna, jak jego tytuł, czy może raczej powtórzy ona sławę grafiki bloga.
Oprócz nagłówka, w oczy rzucają mi się niesamowicie białe
litery tekstu na czarnym tle. Wygląda to naprawdę niedobrze, a czyta się
jeszcze gorzej. Zmieniłabym to jak najszybciej!
Grafika 6/23
Tak, jak już wspomniałam powyżej, blog posiada nagłówek —
niby profesjonalnie wykonany — który łączy się z płomieniami ognia na czarnym
tle. Jak wygląda to razem? Niedobrze, naprawdę, naprawdę niedobrze. Na blogu
jest stanowczo za ciemno, jeśli chodzi o tło bloga, tło postów i tło lewej
kolumny oraz stanowczo za jasno, patrząc na tekst. Obydwie rzeczy w
rzeczywistości się wykluczają, choć zdawałoby się, że dają piękny owoc
współpracy: za ciemne i za jasne da razem idealne.
Na stronie widzę dwa bardzo ciekawe dodatki. Jednym z nich
jest „Logo Design” z krótką treścią na temat doceniania przez czytelników
opowiadania w postaci komentarzy. Chciałabym podać nazwę drugiego dodatku,
który mi się spodobał, lecz mam z tym problem, ponieważ czcionka jest na tyle
nieczytelna, że nie potrafię odszyfrować słów. Po dłuższym zastanowieniu,
stwierdzam, że to chyba „Nowy rozdział Wróbli” jest owym dodatkiem.
Już to pisałam, jednak powtórzę drugi raz: bloga nie czyta
się przyjemnie, ponieważ czcionka niesamowicie gryzie się z tłem, jest o wiele
za jasna i zbyt jaskrawa. Wspomnę też po raz kolejny o kolorystyce, która — jak
do tej pory — wydaje się być największym błędem tego bloga. Przez niewłaściwe
jej dobranie, strona traci o wiele za dużo na estetyce.
Na nagłówku zatrzymałam się przez dłuższą chwilę, ale nie
dlatego, że mnie zaciekawił, tylko raczej przez bezdenne oczy Lily Collins,
która się na nim znajduje. Wyglądają przerażająco, a że nie gustuję za bardzo w
horrorach, dla mnie również trochę, hm, obrzydzająco? Wolę ludzi z normalnymi
oczami, to pewne.
Oprócz tego, nagłówek nie zdaje się być za bardzo
zachęcający, przynajmniej jak dla mnie. Uważam, że jest kropka w kropkę filmem
„Dary Anioła: Miasto Kości” i swojego zdania na razie nie zmienię.
Wspomniałam już też, że tekst dodatków jest prawie
nieczytelny, tak samo, jak tekst postów — choć z nimi jest odrobinę lepiej. Mimo
wszystko nie omieszkam, że będę czytać „Białe Wróble” na Wattpadzie. Chyba nic,
co blog mi proponuje, nie mogę nazwać w stu procentach przejrzystym, natomiast
plusem jest, że autorka zadbała o to, aby na stronie nie znalazło się zbyt dużo
dodatków, przez co nie mam wrażenia, że blog jest nimi przepełniony.
Treść 86/92
*Fabuła/Akcja 26/28
Czytając, można wyszukać się jakichś niezgodności lub
niedociągnięć i niedopowiedzeń, lecz są one tak drobne, że gdy przychodzi mi
ocenić całokształt, nie zwracam na nie szczególnej uwagi, ponieważ umykają mi z
głowy tak szybko, jak przyszły do niej podczas śledzenia tekstu.
Wątków jest bardzo, bardzo dużo, i jak myślę o tym teraz,
kiedy skończyłam już „Białe Wróble”, do głowy przychodzi mi tylko jedno zdanie:
„naprawdę wciąż coś się działo, niesamowite”. Tak szybko i gładko czytało mi
się tę historię, że dopiero teraz zdaję sobie sprawę, jak dużo zdarzyło się w
fabule opowiadania i jak duże zaszły w niej zmiany. Co lepsze, wszystkie te
wątki są ciekawe i nie nudzą, tylko trochę ciągną się na początku utworu, lecz
to normalne: w końcu wszystko musi się kiedyś rozkręcić.
Teraz, gdy zaznajomiłam się z treścią opowiadania, wiem już,
co oznacza nagłówek. Możliwe, że jest to lekka ściąga z Darów Anioła, lecz
podany cytat idealnie odnosi się zarówno do Clary Fray, jak i Arlett, a czarne
oczy dziewczyny z grafiki nie raz wspomniane były w „Białych Wróblach”.
Akcja notorycznie się zmienia i jest to zaskakujące;
czytelnik rzadko ma okazję, aby „przewidzieć”, co stanie się za chwilę. Szczególnie
spodobały mi się dwa wątki: moment, w którym Areta i Mateo biegną, a ich
ubrania nadyma ostry wiatr, następnie skaczą oraz momenty ćwiczeń Williama oraz
Matea z Aretą. Autorka trzyma wszystkich w nieustannym napięciu i sądzę, że to
spora umiejętność!
Treść, jak do tej pory, trzymała się tematyki bloga i — jak
na razie — radzę tego nie zmieniać. Jest dobrze tak, jak jest, ponieważ większość
rzeczy, które blog na tę chwilę oferuje, pozostaje tajemniczą, przez co również
zaskakuje.
*Świat Przedstawiony 20/20
Zakładka „Bohaterowie” jest tylko i wyłącznie małym
wprowadzeniem oraz — już podczas czytania — przypomnieniem wyglądu bohaterów
oraz kilku niezbędnych o nich informacji. Tak naprawdę, dopiero łącznie z
dalszym brnięciem w treść opowiadania dowiadujemy się, jak dokładnie wyglądają
postacie, co sobą reprezentują, w jaki sposób się zachowują oraz czy są
pozytywne, czy raczej negatywne. Poznajemy ich charaktery, cechy charakterystyczne
oraz zachowania podczas przeróżnych sytuacji, gdzie muszą wykazać się swoją
sprawnością — fizyczną, jak i intelektualną.
Główna bohaterka jest Hybrydą Lodu i walczy o nią całe
Podziemie wraz ze Strachem na czele. Żywiołaki, czyli ci stojący po „dobrej
stronie”, ukrywają ją, chronią i uczą różnych sprawności związanych z jej
żywiołami. Poznajemy wiele fantastycznych postaci, które mogą być naszymi
wiernymi przykładami, ponieważ w większości przedstawiają skrajne osobowości,
tak bardzo potrzebne w tych czasach, aby zauważyć kontrast między dwoma różnymi
światami.
Nie zauważyłam niczego, co w bohaterach mogłoby mi się nie
spodobać. Widać jak na dłoni, że ich różne, nietypowe historie wpłynęły na to,
jak postępują oraz w jaki sposób się zachowują. Także metoda ich porozumiewania
się wspaniale wpasowuje się w kanony ich charakterów, wydaje mi się, że trochę
gotyckich i starodawnych.
Czas akcji nie jest dokładnie przedstawiony, jednak to żaden
błąd; jeśli pisze się fantasy, dla mnie oczywistym jest, że nie trzeba podawać naszych, ludzkich określeń czasu,
szczególnie w przypadku, kiedy opowiadamy o innym,
nieludzkim świecie.
Treść zawiera bardzo dużo opisów, są one rozległe,
rozbudowane, a co najważniejsze — napisane nieprostym sposobem, który nie ogranicza
się tylko do zwrotów tj. „To było tam, a
to stało tu i było białe. Byłem wtedy wystraszony, bo to było straszne.” Dzięki
opisom przedstawiającym sytuacje, postacie oraz miejsca, w mojej głowie wciąż
pojawiały się barwne i wyraźne obrazy tego, co chciała przekazać mi autorka,
jako swojemu czytelnikowi. I mam dobrą wiadomość: udało jej się!
*Styl/Dialogi 33/37
Uważam, że napisanie tego opowiadania było bardzo dobrym
pomysłem. Spodobała mi się jego treść oraz sposób, w jaki wszystko zostało
przedstawione, więc gdyby autorka brała udział w jakimś ważnym konkursie z tą
pracą, a ja byłabym w jury, to na pewno by wygrała. Bez żadnych wahań z mojej
strony.
W utworze wystąpiło naprawdę wiele bardzo nieprzewidywalnych
akcji, o czym już wspominałam wcześniej. Wszystkie rozdziały przeczytałam
praktycznie jednym tchem i nadal pozostaje we mnie uczucie niedosytu. Ciągle
oczekuję, że zdarzy się coś więcej i czekam na to z utęsknieniem. Mimo że nadal
nie wiem, co oznacza tytuł „Białe Wróble”, nie przeszkadza mi to w zrozumieniu
treści. Wręcz przeciwnie: czekam również na wyjaśnienie tytułu, ponieważ jestem
bardzo ciekawa, z którą częścią życia Arety wiążą się te małe, białe ptaszki.
Styl pisania autorki jest jedną z rzeczy, które wywarły na
mnie największe wrażenie. Duża ilość błędów interpunkcyjnych tłumi odrobinę
potencjał i lekkość tekstu, ale ja — mimo pomyłek przecinkowych — zdołałam to
wychwycić. „Białe Wróble” napisane zostały stylem charakterystycznym i
wyrazistym, powiedziałabym, że czasami nawet wprost bajkowym.
Słownictwo autorki nie wykracza poza normę, lecz nie jest też
płytkie. Raczej nie musiałam korzystać z pomocy słownika, kiedy czytałam.
Dialogi, na które można natknąć się podczas śledzenia
tekstu, zawsze opisują inne uczucia i wywołują u czytelnika przeróżne reakcje,
co nie wprowadza nudności i rutyny. To dobra cecha, szczególnie, że dużo
bloggerów i początkujących pisarzy nie potrafi sprawić, żeby dialog miał jakiś
związek z treścią go okalającą i często jest wyrwany z kontekstu. W tym
przypadku, na szczęście, jest inaczej.
Występuje narracja pierwszoosoba z perspektywy głównej
bohaterki i wydaje mi się ona dobrym wyborem autorki, aczkolwiek nie pogardziłabym
„Białymi Wróblami”, gdyby były też w formie narracji trzecioosobowej. Jedyny
problem polega na tym, że — szczególnie w początkowych rozdziałach — notorycznie
zmienia się czas, którym prowadzona jest opowieść. Raz przeszły, a raz
teraźniejszy.
Podsumowując: opowiadanie jest lekkie i szybko się je czyta,
towarzyszą przy tym ciekawość i — po części również — konsternacja, ponieważ
zazwyczaj przewidujemy inny przebieg akcji, a później okazuje się, że sprawy
biorą zupełnie nie ten obrót, co myśleliśmy i nastaje chwila, w której
zastanawiamy się, gdzie popełniliśmy błąd w przemyśleniach. Bardzo mi się to
podoba!
*Oryginalność 7/7
Jeśli autorka ściąga z książek, ja osobiście nigdy takich
nie czytałam. Dlatego też jej oryginalność oceniam bardzo wysoko.
Świat przedstawiony w opowiadaniu uwiódł mnie naprawdę mocno,
mimo że wciąż kiełkuje we mnie przeczucie, iż nie wszystko jest jeszcze tam,
gdzie być powinno, ale jestem pewna, że i to się wyklaruje.
Żywiołaki, Strach, Równoległa Rzeczywistość — naprawdę
podobają mi się nazwy całego paranormalnego świata przedstawionego przez
autorkę opowiadania. Szczególnie chwyciły mnie za serce tytuły rozdziałów,
które, jak dla mnie, są naprawdę świetne.
Pomysłów autorki nigdy nie nazwałabym nijakimi. Wciąż coś
się dzieje, a to jest bardzo dobre, jeśli chodzi o fantasy. Jestem pod
wrażeniem!
Poprawność 13,5/50
Błędów jest całkiem sporo, oczywiście nie we wszystkich
kategoriach, ale jednak. Najgorzej idzie z interpunkcją, muszę przyznać, że
jest naprawdę źle. Brak przecinków lub przecinki postawione w nieodpowiednich
do tego miejscach, błędny zapis dialogów powtarzający się przez wszystkie — jak
dotąd — opublikowane rozdziały oraz brak przecinków przed imiesłowami. Ponadto
błędy stylistyczne, przez które tekst czasami nie brzmi dobrze, pomyłki
popełniane przez nieuwagę, powtórzenia — szczególnie w opisach oraz błędy
ortograficzne, choć tych ostatnich z rozdziału na rozdział występuje coraz
mniej.
Niepoprawnie zapisany tekst czyta się zazwyczaj źle. I tak
było również w przypadku opowiadania „Białe Wróble”, mimo że nie wszystko, co
niepoprawne, raziło mnie w oczy bardzo mocno. Tak, jak już wspomniałam,
najgorzej było z interpunkcją, ale — przykładowo — ortografia jest już o niebo lepsza.
*Ortografia 8/15
Prolog
Kroki cichnął. = „cichną”
[…]oświetla całą sypialnie. = mówimy o l. poj., dlatego
powinno być na końcu „ę”
Je suis un Feu
[…]daję ci przyzwolenie na flirtowanie z tyloma chłopcami
ile tylko chcesz. = „ z iloma tylko chcesz” [+przecinek po „chłopcami]
Trudno, przyznaje, mój błąd. = „przyznaję”, jeśli mówimy w 1
os. l. poj.
[…]nie zważając na gratulację mijanych ludzi[…] =
„gratulacje”
Zaufanie
[…]nawet w tedy gdy upadałam. = „wtedy” piszemy jako jeden
wyraz
Już nie daleko…. Nie daleko… = „niedaleko” razem, „nie” z
przysłówkami w stopniu równymi piszemy łącznie
*Interpunkcja 0/10
Prolog
Niewiele myśląc rzucam się przez
płomienie[…] = przecinek po „myśląc”
Żar buchający ze wszystkich stron,
odbiera mi siły[…] = zbędny przecinek
Czuję jak ktoś łapie mnie za kostkę. =
przecinek przed „jak”
- On tu jest.-charczy, patrząc mi w oczy.
= prawidłowo: — On tu jest — charczy, patrząc mi w oczy. [myślniki, nie dywizy;
spacja między myślnikami(!); bez kropki, przecież nie stawiamy jej w środku
zdania]
Czekam aż ogień dosięgnie i mnie[…] =
przecinek po „czekam”
Je suis un Feu
[…]witał wszystkich przybyłych, z
niezmiernie ważną miną[…] = zbędny przecinek
[…]szept tuż przy uchu, sprawił[…] =
zbędny przecinek
[…]powiedziałam patrząc siostrze w
niebieskie zielone oczy. = przecinek przed „patrząc” [+chyba raczej
„niebieskozielone”, jeśli chodziło o zielone o odcieniu niebieskim lub
„niebiesko-zielone”, jeśli myślałaś raczej o dwukolorowych (niebieskich i
zielonych) oczach]
Odett, przechyliła zawadiacko głowę. =
zbędny przecinek
No, chyba, że Remi, coś z siebie
wskrzesi… = zbędny przecinek po „chyba” i
po „Remi”
Po pokazie goście przeszli do obszernej
wykwintnie urządzonej Sali[…] = przecinek po „obszernej”
[…]gotyckich świeczników i zimnych
woskowych świec. = przecinek po „zimnych”
Cała służba dobrze pamiętała nakaz Alice
aby nigdy nie rozpalać[…] = przecinek przed „aby”
Zapisałam sobie w pamięci, by przestrzec
Yves’a, przed jej humorami. = zbędny przecinek po „Yves’a”
Widząc moją minę uśmiechnął się[…] =
przecinek przed „uśmiechnął”
Chłopak wyprostował się szeleszcząc
długim[…] = przecinek przed „szeleszcząc”
[…]powiedział nieznajomy szczerząc białe nieco
zaostrzone zęby. = przecinek przed „szczerząc” i przed „nieco”
Widząc moją reakcję na swoją propozycję
chłopak ukłonił się nisko[…] = przecinek przed „chłopak”
Byłam pewna, że, gdybym raz jeszcze
spojrzała[…] = zbędny przecinek po „że”
[…]widząc jego niknącą w tłumie sylwetkę
wciągnęłam przed siebie rękę[…] = przecinek po „sylwetkę” [ +„wyciągnęłam”, a
nie „wciągnęłam”]
Wciąż wpatrzona w plecy tajemniczego
chłopaka mrugnęłam. = przecinek po „chłopaka”
*Inne
błędy 4,5/15
Prolog
Dotykam jej jednym palem. = podejrzewam, że chodziło o
„palcem”
W piersiach kołacze się moje oszalałe serce. = bez „się”
Napinam wszystkie mięsnie[…] = „mięśnie”
- On przyszedł……. po ciebie. = po co tyle tych kropek?
[…]obraz zaczyna zamazywać mi się przed suchymi oczami[…] = naprawdę
przenigdy nie słyszałam jeszcze o suchych oczach
Je suis un Feu
Stałam samotnie na szycie ciemnych, kamiennych schodów. = „szczycie”
Nie chciała aby zauważył, że mu się przyglądam. =
„chciałam”
Ważne jest to, że jest
wolny[…] = powtórzenie — 2x „jest”
[…]Alice nic ni też nie powie, jeśli trochę zgorszycie
pokojówkę[…] = „ci”
Teraz w moim lodowym świcie było mi jak w bajce. = „świecie”
[…]choćby domem na drzewie zrobiony własnoręcznie przez tatę
= „domek”
Teraz gdy wiodłam to życie gdy miałam czternaście lat. =
nie rozumiem tego zdania
[…]Remi miał nam zając miejsca. = „zająć”
[…]zatrzymałam się w ostatniej chwil[…] = „chwili”
[…]o wytapetowaną na karmazyn ścian. = „ścianę”
[…]ruszył korytarzem, a później po schodach, prowadzą
mnie na parkiet. = „prowadząc”
Zaufanie
[…]na rozczulanie nad sobą, bo oto zobaczyłam lecący nad sobą ogromny filar. = powtórzenie — 2x „nad sobą”
Początek końca
Miałam wrażenie, że to nigdy nie było mojej życie.
= „moje”
[…]do zastygłej, na wpół zamknę tej dłoni,
zwracając tym samym[…] = „zamkniętej”
- Wesz czym to jest? = „wiesz”
Poczułam jak moje żebra przestają istnień. = „istnieć”
*Dodatki 12,5/15
Blog zawiera siedem dodatkowych zakładek, a są to:
ü „Zwiastun”
— zwiastun bloga z youtube; sądzę, że odkrywa on rąbek tajemnicy osnutej wokół
opowiadania, co napawa czytelników ciekawością, a to dobry znak;
ü „Bohaterowie”
— krótkie opisy postaci występujących w opowiadaniu bez zdjęć, które mogłyby
przedstawiać ich wygląd zewnętrzny, co naprawdę bardzo mi się podoba; same
opisy są ciekawe i intrygujące; mimo że nie rozumiem z nich wiele przed
rozpoczęciem czytania opowiadania, sprawiają, że chcę je poznać od zaraz;
ü „Katalogi
i Zwiastunownie” — spis pięciu linków, prowadzących do różnorakich katalogów i
zwiastunowni; wyświetla się tylko pierwszy i ostatni odnośnik, a reszta dopiero
wtedy, gdy najedzie się na nie kursorem, dlatego radzę coś z tym zrobić;
ü „Legenda
o Żywiołakach” — legenda o ludziach, posiadających moce władania nad żywiołami;
nie wiem, ile z tego jest prawdą i czy w ogóle cokolwiek nią jest, lecz brzmi
to całkiem wiarygodnie, a ponadto oryginalnie;
ü „Legenda
Złodziei Chaosu” — legenda opowiadająca o Żywiołaku zwanym Mateem oraz o jego dziewczynie,
Evicie, którzy ukradli z Piekła Chaos; bardzo ciekawa, krótka i barwna
historia; przez chwilę poczułam się, jakbym czytała baśń, a to zdarza mi się
nieczęsto;
ü „Rysunki
Wróbli” — kilka rysunków przedstawiających głównych bohaterów opowiadania; po
opisie śmiem sądzić, że autorka bloga jest również autorką tych małych dzieł;
naprawdę bardzo mi się podobają, szkoda tylko, że jedynie trzy z nich można
powiększyć.
W prawie każdej z
powyżej wymienionych zakładek możemy znaleźć jakieś informacje o opowiadaniu,
jednak brakuje mi tu czegoś konkretnego. Chciałabym kiedyś zobaczyć na tym
blogu krótkie streszczenie (opis) fabuły oraz gatunek literacki utworu — choć
możemy się domyślać nawet i bez tego.
Na blogu widnieje
również kilka dodatków:
ü „Nowy
Rozdział Wróbli” — odliczanie do nowego rozdziału;
ü „Logo
Design” — logo przypominające o tym, jak ważne dla autora są komentarze;
ü „Czy
podobają Ci się Wróble?” — ankieta, która sądzę, że jest zbędna, skoro nikt w
niej nie głosuje;
ü „Google+
Followers”, „O mnie”, „Archiwum bloga” oraz „Translate” — nie ma potrzeby, abym
tłumaczyła, co się w nich znajduje;
ü „Białe
wróble: Wattpad” — link do opowiadania „Białe Wróble” na Wattpadzie.
Wszystkie linki i
odnośniki działają jak należy, wyglądają estetycznie i są uporządkowane. Na
blogu widnieje odnośnik do ISu.
Zbędnych zakładek,
jak dla mnie, nie ma, lecz usunęłabym niepotrzebną ankietę.
Szczególnie
spodobały mi się legendy, które wywarły na mnie naprawdę spore wrażenie,
ponieważ są oryginalne i nietypowe, a rzadko zdarza się, aby takowe były na
blogach.
Mowa
końcowa
Dodatkowe
punkty od oceniającej: 3/5 punktów
Może zacznijmy od dodatkowych punktów, które przyznałam. Są
one na zachętę — chciałabym, żebyś ćwiczyła interpunkcję i żeby z czasem twoje
teksty stawały się coraz lepsze pod tym względem. I chyba to jest jedynym, co
musisz (albo raczej: powinnaś; nie będę rozkazywać) zmienić na lepsze:
poprawność. Możesz też popracować nad grafiką bloga, aby zawsze wywierał na
czytelniku dobre pierwsze wrażenie, bo, co jak co, jest ono podstawowym — o ile
nie najważniejszym — elementem, jeśli chcemy zdobyć nowych zwolenników. Zadbaj
o estetykę, ład i porządek tak, jak robisz to teraz, a będzie dobrze.
Pierwszy raz mówię o czyimś stylu pisania, jako o „bajowym”.
Naprawdę bardzo mi się spodobał i nie obraziłabym się, gdybyś wydała kiedyś
jakąś książkę lub chociaż starała się osiągnąć sukces w tej branży.
Jeśli pisanie jest twoją pasją, nie mogę życzyć ci nic
innego, jak pozostania w tym jak najdłużej. Sama uczestniczę w mojej małej
podróży z tworzeniem podobnej sprawy, dlatego wiem, że jest to niesamowite pod
każdym względem — ciężka, ale satysfakcjonująca robota, siedzenie po nocach,
sny podpowiadające dalszy rozwój akcji, pomysły nadchodzące w najmniej
oczekiwanych momentach, wyrazy uznania po dobrze napisanym tekście, dumni
bliscy. Czasami zdaje mi się, że to jest tym, co pcha nas, jako ludzi, do
dalszego tworzenia. Jest inspiracją.
Dlatego też chciałabym życzyć ci wytrwałości.
Gratuluję wszystkich rzeczy, które były najwyżej punktowane!
Punkty w sumie 128/209
Ocena:
ok. 61%, czyli
Trójka też nie jest taka zła!
Na początku czytania tej recenzji serce mi zamarło- aż tak źle z moją grafiką? Już to poprawiam. Tak nie będzie! Jeśli chodzi o interpunkcję, to wiem, że u mnie z tym cienko. Wszystkie przecinki stawiam „na czuja”. Nad ortografią pracuję…
OdpowiedzUsuńNie boję się krytyki. Krytyki kulturalnej, oczywiście. Dlatego wezmę pod uwagę wszystko, o czym napisałaś. Będzie idealnie. No, bardzo dobrze.
Bardzo mi miło, że doceniłaś moją pracę, jeśli chodzi o świat przedstawiony i bohaterów. Pracowałam nad tym długo ( prawie dwa lata) i starałam się (wciąż staram) by historia i osoby były naprawdę żywe. Miały mózg i serce. Wciąż uśmiecham się na wspomnienie twojego zdania: „Pierwszy raz mówię o czyimś stylu pisania, jako o <>.” Niektórych pochwały stopują, ale dla mnie to dodatkowa motywacja do dalszych starań.
Chciałabym podziękować za tę ocenę. Za krytykę i pochwałę. Za wszystko!
Pozdrawiam. +D