poniedziałek, 25 maja 2015

Ocena #042

Oceniająca: śliwka
Autor: Farbauti


Ocena rekrutacyjna śliwki. 
                                                                                                              ~Carolle

Pierwsze wrażenie (11/24)
Kiedy po raz pierwszy weszłam na bloga, w oczy automatycznie rzuciło mi się zdjęcie służące za nagłówek. Są na nim nogi dziewczyny, a na stopach widnieją trampki. Pomyślałam sobie, że jest to pierwszy element jako tako pasujący do tytułu i adresu bloga, które brzmią tak samo. Przejechałam wskaźnikiem od góry do dołu i niestety nie czuję żadnego przyciągania. W prawej kolumnie bocznej jest wiele niepotrzebnych gadżetów i – jeśli mam być szczera – sam szablon sprawił, że nie mam ochoty zaglądać do treści. Wszystko jest szare i pomarańczowe, mogłabym rzec, że monotonne. W takiej chwili przez moją głowę przechodzi myśl „Czemu nie zmienić nazwy na Szare trampki?” No właśnie, czemu nie? Co takiego autorka ukrywa pod nazwą? Jeszcze tego nie wiem, ale mam nadzieję, że po przeczytaniu treści uzupełnię tę malutką lukę w głowie.
Tak jak już wspomniałam, adres oraz tytuł bloga są takie same. Nie widzę w tym nic oryginalnego, ale rozumiem, że autorka nie zamierza niczym wprowadzać w błąd. Czasem adres całkowicie różni się od tytułu, cieszę się, że tutaj tak nie jest. Za to daję autorce plusa.
Kiedy wcześniej przejechałam od góry do dołu, od razu dostrzegłam charakterystyczny element dla każdego posta... choć wciąż nie wiem, czy Farbauti tylko od któregoś rozdziału zaczęła używać gifów – bo o tym właśnie mówię – czy może od samego początku. Jestem pewna, że rozwiążę tę zagadkę, gdy tylko rozpocznę czytanie, tak więc nie pozostaje mi nic innego. Muszę zabrać się za lekturę, żeby odpowiedzieć sobie na kilka pytań kłębiących się w mojej głowie.


Grafika (15/23)
Tak jak wspomniałam w powyższym punkcie – szablon jest nudny, monotonny i niczym nie zachęca do czytania. Nagłówek wygląda jakby był rozpikselowany, głównie przez napis, który na nim widnieje. Nie jestem jeszcze w stanie określić, jak szare kolory nawiązują do treści, ale w mojej młodej główce pojawia się pomysł na fabułę, choć pewnie nie będzie ani trochę pasował do tego, o czym Farbauti pisze.
Czcionka postów wyróżnia się na szarym tle, a rozmiar jest odpowiedni dla każdego czytelnika. Myślę, że przy takich warunkach nikt nie miałby problemu z czytaniem.
Pozbyłabym się buttonów znajdujących się w prawej kolumnie bocznej poprzez zwykłe stworzenie strony, na której byłyby pięknie uporządkowane. Teraz niepotrzebnie zajmują miejsce i sprawiają, że na blogu panuje chaos i nieład.
Nie omieszkam pominąć, że szablon wprowadza mnie w depresyjny nastrój. Kiedy na niego patrzę, myślę tylko o tym, jak smutną historię skrywa. A może Farbauti mnie zaskoczy i wcale nie będzie smutna? Już nie mogę się doczekać, więc jak najszybciej przenoszę się do wstępu.


Treść (47/92)
Fabuła/Akcja (13/28)
Przez całe opowiadanie potrafiłam przewidzieć, co się stanie pod koniec rozdziału, czy chociażby, co będzie w następnym. Farbauti zaskoczyła mnie tylko wtedy, gdy bohaterowie po raz drugi udali się do pubu. Nie spodziewałam się, że w opowiadaniu pojawi się ktoś, kto będzie chciał otworzyć przed Marysią drogę do muzycznej kariery, więc uważam to za jedyny i pozytywny zwrot akcji.
Strasznie szybko pochłonęłam tę opowieść, głównie dlatego, że nie było w niej nic zaskakującego. Nawet przez sekundę nie pomyślałam sobie, że mogłabym czytać to tak długo, dopóki nie pojawi się epilog. Błagałam, żeby rozdziały jak najszybciej się skończyły i to wszystko przez tą przewidywalność, ale najważniejszy powód wyjaśnię później.
Warto także wspomnieć, że kolejnym – i chyba nawet pierwszym – niespodziewanym momentem był dla mnie nagły wyjazd Marysi do domu rodzinnego z powodu śmierci babci. Dotychczas wszystko krążyło wokół mieszkania, pracy lub pubu, więc to była pozytywna zmiana.
Jedyny plus, jaki tu dostrzegłam, to fakt, że nie dopatrzyłam się więcej niż dwóch niespójności. O jednej z nich napiszę zaraz, drugą umieściłam już w poniższym punkcie.
Otóż w rozdziale drugim Marysia wyraźnie mówi, o której godzinie zaczyna pracę. Kilka rozdziałów później podana jest inna godzina. Czy ona ma jakieś specjalne przywileje, że najpierw zaczyna o 10 rano, a później o 9?
Nie podobało mi się wprowadzenie do opowiadania diabełka i aniołka jako głosu sumienia. Osobiście uważam to za całkowicie dziecinny pomysł.

Świat przedstawiony (15/20)
Już w pierwszym rozdziale dowiedziałam się, że cała akcja rozgrywa się w stolicy naszego kraju, mianowicie w Warszawie. Dawno nie czytałam opowiadania, które rozgrywałoby się w jakimś innym kraju niż Wielka Brytania lub Australia, więc to już mnie zachęciło. Niestety od razu znalazłam pewną nieścisłość. Wcześniej jest napisane, że główna bohaterka studiuje marketing, a pod koniec pierwszego rozdziału dowiedziałam się, że już owe studia skończyła. Czy opowiadanie przenosi nas w czasie, a ja po prostu tego nie zauważyłam?
Główni bohaterowie widocznie pochodzą z dwóch różnych światów. Marysia jest dwudziestoczteroletnią dziewczyną, która przenosi się ze swojego rodzinnego miasta do Warszawy. Poznajemy ją, kiedy przychodzi na rozmowę kwalifikacyjną do kawiarenki. W kolejnych rozdziałach autorka dokładnie przedstawia jej historię. Ojciec, który zdradził matkę z młodszą asystentką; matka, która użala się nad sobą; dwójka młodszych braci oraz zdradzający chłopak. Marysia ma szansę na wiedzenie poukładanego życia, ale rezygnuje z tego, przez co zmuszona jest pracować jako kelnerka. Za to polubiłam tą postać. Nie chciała iść na skróty i wybrała swoją własną drogę, mimo że być może ta decyzja podjęta była poprzez impuls.
Z kolei Bartek od samego początku ma łatwe życie. Jest synem Katarzyny i Tadeusza – ludzi, którzy posiadają sieć hoteli w całym kraju, a mimo to wyjeżdża ze swoją dziewczyną do Anglii. Wspólnie z Patrycją wiodą dobre życie, dopóki nie dochodzi do pewnego wydarzenia. Bartek wraca do Polski, dzięki czemu poznaje Marysię. Ich wspólna przygoda rozpoczyna się niemiłym incydentem.
Bartek wydaje mi się bohaterem, który do niczego nie dążył ciężką pracą. W którymś rozdziale jest nawet wspomniane, że dostał pracę w Polsce w wydawnictwie, dlatego że pracuje tam znajoma jego matki. Dzięki temu wiem, że nie jest on osobą, która będzie walczyć o swoje pragnienia i cele... choć mogę się mylić.
Co łączy tę dwójkę? Oboje zostali zranieni przez bliską im osobę. Oboje pochodzą z dobrze ustawionej społecznie rodziny. Oboje czują coś do siebie już od pierwszego wejrzenia.
Jest także kilka pobocznych postaci, takich jak na przykład wspomniana Patrycja, Weronika – przyjaciółka Marysi, Hania – współpracownica Marysi oraz kilka innych, mniej ważnych osób.
Autorka nie używa wielu opisów otoczenia lub opisów bohaterów, ale moja wyobraźnia sprawnie działała, dzięki czemu nie miałam problemu z odegraniem danej akcji w mojej głowie.

Styl/Dialogi (16/37)
Autorka ma bardzo specyficzny styl pisania. Pamięta o tym, aby zachować wszelkie zasady dotyczące poprawnego pisania, jednak kiedy przeczytałam pierwszy rozdział, pomyślałam sobie, że musi mieć około czternastu lat. Nie wiem, czemu pozwoliłam sobie wysnuć taki wniosek, ale wiedziałam już wtedy, że opowiadanie nie będzie należało do tych, które się miło czyta... i miałam rację. Do samego końca dialogi pisane były w taki sposób, w jaki mówią nastolatkowie, a przecież Marysia ma dwadzieścia cztery lata, Bartek z kolei dwadzieścia osiem. Poza tym jest wiele niepotrzebnych słów typu „popaprany”. Ja rozumiem, że żyjemy w kraju, w którym niektórzy ludzie mają ubogie słownictwo, ale z ich życiowych opowieści dowiedziałam się, że są wykształceni, więc powinni wysławiać się na poziomie.
Uważam, że Farbauti popełniła wielki błąd, pisząc w taki sposób. Pomysł na opowiadanie jest dosyć ciekawy i intrygujący, ale styl pisania od razu odpycha, co w sumie – moim zdaniem – można zauważyć po zerowej liczbie komentarzy w wielu rozdziałach.
Czy opowiadanie mnie wciągnęło? Ani trochę. Mogę szczerzę powiedzieć, że żałuję, iż je przeczytałam. Początkowo myślałam, że będzie to zwykłe opowiadanie o dwójce zakochanych ludzi, po czym dowiaduję się, że jest więcej erotyzmu niż uczucia i przez chwilę przeszło mi przez myśl, że jest to słaba podróbka 50 twarzy Greya.
Zauważyłam także, że Farbauti ma problem z zachowaniem odpowiedniego czasu w narracji. Są momenty kiedy pisze „stoję”, a następnym razem „spojrzałam”. Warto pamiętać o tym, aby trzymać się jednego, ustalonego czasu. Potrafiłabym zrozumieć zmiany narracyjne w kilku rozdziałach po sobie, ale nie w jednym.


Oryginalność (3/7)
Jak już wspomniałam wyżej – odczuwam tu duże podobieństwo do książki 50 twarzy Greya. Jest dziewczyna, która przez namowy przyjaciółki idzie z nią do pubu. Podczas pobytu tam, wchodzi na scenę, żeby zaśpiewać piosenkę, pojawia się chłopak, który się nią zachwyca, a po skończonym występie wpada na niego. Po nagłej ucieczce dziewczyny, chłopak stara się ją odnaleźć i pewnego dnia wpada na nią w jej pracy. Mimo zmiany niektórych wątków, podobieństwo jest ogromne – przynajmniej dla mnie.


Poprawność (32/50)
W całym opowiadaniu nie ma wielu błędów, tylko czasami odnalazłam jakąś literówkę lub zgubiony przecinek, albo postawiony w złym miejscu. Niepokoi mnie fakt, że Farbauti notorycznie zapomina o poprawnym zapisie dialogów, ale z doświadczenia wiem, że jest to coś, czego każdy autor opowiadania musi się nauczyć. Początkowo sama miałam z tym problem i zapominałam o tym, że jeśli kończę pierwszą wypowiedź kropką, zdanie po pauzie muszę rozpocząć wielką literą. U Farbauti jest identyczny problem i to pierwsza rzecz, która stworzyła mi minimalną blokadę w czytaniu.
Dodatkowo wspomniane już przecinki. Często trafiałam na zdania, które nie miały żadnego sensu. Powód był jeden – brak przecinka. Wszyscy wiemy, jak poprawnie zapisane zdanie wpływa na tempo naszego odczytu.
Nie wypiszę tutaj wszystkich błędów, bo już i tak wiele punktów zostało straconych. Poza tym ocena znacznie by się wydłużyła, jeśli pokazałabym wszystko, co wymaga poprawienia.

Ortografia (10/15)
Rozdział 1
„- Dzień dobry – odezwałam się z stresową gulą w gardle – Nazywam się Maria…”
odezwałam się ze; Jeśli rozpoczynasz kolejną wypowiedź wielką literą, pamiętaj o stawianiu kropki w poprzednim zdaniu oraz o tym, że wypowiedzi nie zaczynamy od dywizu tylko pauzy lub półpauzy.

Rozdział 2
„Kocham ich, ale mam już dość bycia psychologiem dla mojej mamy, a ojcem, matką, starszą siostrą, opiekunką, kucharką, sprzątaczką……itede, itepe….dla moich dwóch 13 letnich braci”
......itede, itepe.... Przepraszam bardzo, ale od kiedy w języku polskim mamy takie słowa? I co to za wielokropek? Osobiście nie znam takiego, który zawiera sześć lub cztery kropki. 13-letni to poprawna wersja – brakuje dywizu.
„Świętujemy i nie chce słyszeć odmowy.”
chcę

Rozdział 35
Cos mi tu śmierdziało.”
Coś
„Kobieta, która zawsze miałem za wzór klasy i piękna, zachowywała się jak ktoś całkiem mi obcy.”
którą

Interpunkcja (7.5/10)
Rozdział 1
„- Pani Maria?! - kobieta patrzyła na mnie, z niecierpliwością oczekując odpowiedzi.”
Brakuje przecinka przed wyrażeniem z niecierpliwością.
„A co gorsza, bałam się, że jego gały wpadną mu prosto do ust i się nimi zadławi – to byłaby głupia śmierć. ”
Brakuje przecinka przed że. Człowiek ma gały? Dotąd sądziłam, że oczy.

Rozdział 2
„Tak, wiem, że są denne, ale ta kobieta, z nogami aż do nieba, słyszy je codziennie.”
Brakuje przecinka pomiędzy słowami tak oraz wiem; zbędny przecinek po słowie kobieta.

Rozdział 35
„- Staram się z tobą porozmawiać od kilku dni, ale ty mnie ignorujesz – matka odepchnęła mnie ręką, taranując sobie drogę do wnętrza mieszkania.”
Po pierwsze, dywiz nie pełni funkcji myślnika. Po drugie, wypowiedzi tego typu kończymy kropką, jednocześnie rozpoczynamy kolejne zdanie z wielkiej litery. Po trzecie, brakuje przecinka po słowie ręką. Po czwarte, taranując? Bardziej pasuje tu słowo robiąc.

Rozdział 36
„- To prawda – powiedziała smutno i siadła prosto, obracając w obu dłoniach kieliszek wypełniony czerwonym trunkiem.”
Dywiz nie pełni funkcji myślnika. Usiadła zamiast siadła. Brakuje przecinka po słowie prosto.

Inne błędy (11.5/15)
Rozdział 1
„-Pani Maria?”
Brakuje spacji.
„- Pani Maria?! - kobieta patrzyła na mnie, z niecierpliwością oczekując odpowiedzi.”
Dywiz nie pełni funkcji myślnika; podstawowa zasada – po kropce, znaku zapytania i wykrzykniku stawiamy wielką literę.
„- Tak, tak , widziałem Pani CV. Pani siada.”
Nie piszesz listu do ewentualnego przyszłego pracodawcy, zwrot taki jak pani piszemy z małej litery. Pani siada brzmi prostacko, lepiej użyć słów Niech pani usiądzie.
„Powiedzieć mu prawdę, że muszę zarabiać, że musze tą prace mieć teraz, że nie mam za co żyć od jednej rozmowy rekrutacyjnej do drugiej, że moje problemy rodzinne…, że mama i moi bracia,…że czynsz, …że tu chodzi o moją wolność, niezależność, godność…”
muszę; Całe to zdanie nie ma sensu przez tą wstawkę od jednej rozmowy rekrutacyjnej do drugiej. Można to zwyczajnie pominąć i użyć w kolejnym zdaniu, przez co całokształt prezentował by się o wiele lepiej. Po za tym, po co te wielokropki?

Rozdział 2
„Za kilka rozpocznie się październik.”
Za kilka godzin? Dni? A może minut?

Rozdział 35
„Była zimna. Lodowata, nie przypominająca tej ciepłej Mani sprzed paru minut.”
Była zimna, lodowata. Nie przypominała tej ciepłej Mani sprzed paru minut. – Brzmi o wiele lepiej.
„Chciałem złapałem Manię za dłoń, ale szybko się uwolniła.”
Przepraszam, chyba nie rozumiem początku zdania. Zdaje się, że słowo Chciałem jest tu zbędne.

Rozdział 37
„Na kilometr czuć było od niej oszustwem
Brakuje kropki na koniec zdania; kłamstwo


Dodatki (7/15)
Jak już mówiłam, na blogu panuje chaos. Wszystkie dodatki umieszczone są w prawej kolumnie, co ani trochę nie wygląda ładnie. Nie zauważyłam ani jednej zakładki, a myślę, że to jak najlepsze rozwiązanie dla autorki, aby wprowadzić na blogu porządek. Jestem pewna, że wtedy całość prezentowałaby się o wiele lepiej niż obecnie.
Zatrzymałam się na chwilę przy ankiecie, która znajduje się pomiędzy gadżetem z czytanymi blogami, a pierwszym buttonem. Ankieta jest już zamknięta, więc po co wciąż trzymać ją na stronie? Nie dość, że zajmuje zbędne miejsce, to nawet nie widać jej w całym tym bałaganie. Nie zauważyłabym, że się tam znajduje, gdybym nie skupiła się na elemencie z czytanymi, bądź polecanymi blogami.
Oprócz wspomnianego buttonu, zaraz pod nim znajduje się osiem kolejnych, w tym na samym końcu button ISu.
W całym tym bałaganie, jedyne, co okazuje się bardzo przydatne, to archiwum, dzięki któremu mogłam szybko przenieść się do odpowiedniego rozdziału.


Punkty od oceniającego (1/5)
Daję ten jeden punkt tylko za to, że akcja dzieje się w Warszawie. Wspominałam już, że od dawna nie spotkałam się z opowiadaniem, które rozgrywałoby się w innym kraju niż Wielka Brytania lub Australia, także to dla mnie coś zupełnie nowego. W zasadzie ani razu nie czytałam opowiadania związanego z naszym państwem.
Jeśli chodzi o całokształt, mam mieszane uczucia. Farbauti, nie masz pojęcia, jak wielkie było moje zdziwienie, gdy zauważyłam, że w kwietniu dodałaś AŻ dwadzieścia osiem postów, bo większość z nich to rozdziały, jednak mój podziw szybko zniknął, kiedy zobaczyłam ich objętość. Zaniepokoiłam się także, gdy przy pewnym poście w tytule był dopisek „napisane w trakcie czekania na wizytę do lekarza”. To wszystko wyjaśnia. Jeśli piszesz rozdziały na przerwach w szkole, lub gdy czekasz na wizytę u lekarza, nie dziwię się, że opowiadanie napisane jest tak okropnie.
Z ciekawości zaczęłam także czytać komentarze, które z czasem zaczęły się pojawiać przy kilku rozdziałach. Dwa razy ktoś wspomniał, że chętnie przeczytałby książkę napisaną przez Farbauti. Nie wiedziałam wtedy, czy zacząć śmiać się tak jak osoba, która dopiero uciekła z zakładu psychiatrycznego, czy po prostu załamać ręce i zacząć płakać. Jeśli w polskich wydawnictwach pojawią się książki napisane takim językiem, poważnie zacznę zastanawiać się nad zmianą obywatelstwa.
Na szczęście teraz mogę już sobie sama odpowiedzieć na pytanie, które postawiłam w pierwszym punkcie mojej oceny, mianowicie „Czemu nie zmienić nazwy na Szare trampki?” Wbrew temu, jaki szablon widnieje na blogu, Marysia posiada granatowe trampki, które są charakterystycznym elementem jej codziennego ubioru, tak więc zmiana nazwy skutkowałaby automatyczną zmianą koloru obuwia.
Podsumowując, pomysł na opowiadanie jest przeciętny, ale całkiem dobry. Rozwinęłabym niektóre wątki poprzez dodanie do nich większej liczby niespodziewanych zwrotów akcji. Czytelnicy lubią, kiedy coś się dzieje, więc myślę, że warto się nad tym zastanowić. Polecam też zmienić coś w wyglądzie bloga, wprowadzić żywsze kolory. Może warto byłoby dodać więcej elementów, które pasowałyby do fabuły, ale jednocześnie nie będą tylko kolejnym zbędnym gadżetem.


Punkty w sumie 113/209

Ocena: 3 (ok. 54%)

2 komentarze:

  1. przez moją głowę przechodzi myśl „Czemu nie zmienić nazwy na Szare trampki? ”
    Brakuje kropki po znaku zamknięcia cytatu. http://sjp.pwn.pl/zasady/Cudzyslow-i-znak-zapytania;629881.html

    Nie omieszkam pominąć, że szablon wprowadza mnie w depresyjny nastrój.
    To zdanie wypala oczy i sprawia, że mózg sączy się uszami. -.-

    wszystko przez tą przewidywalność
    Za to polubiłam tą postać.
    przez tą wstawkę
    Tę.

    Marysia wyraźnie mówi, o której godzinie zaczyna pracę. Kilka rozdziałów później podana jest inna godzina. Czy ona ma jakieś specjalne przywileje, że najpierw zaczyna o 10 rano, a później o 9?
    Od kiedy zaczynanie pracy WCZEŚNIEJ to przywilej? Poza tym, lol, widać, że jeszcze nie pracowałaś, bo to, czasem trzeba przyjść wcześniej lub zostać dłużej z pierdyliarda różnych powodów, to nic dziwnego. (Szczególnie w zawodzie aktora pracuje tak bardzo od-do, co do minuty. Zapamiętaj. ;D)

    Poza tym jest wiele niepotrzebnych słów typu „popaprany”. Ja rozumiem, że żyjemy w kraju, w którym niektórzy ludzie mają ubogie słownictwo, ale z ich życiowych opowieści dowiedziałam się, że są wykształceni, więc powinni wysławiać się na poziomie.
    Cóż za afront, milordzie.

    jest więcej erotyzmu niż uczucia i przez chwilę przeszło mi przez myśl, że jest to słaba podróbka 50 twarzy Greya.
    Nie wiem, co ma Grey do erotyki, przecież nawet obok niej nie leżał.

    Jak już wspomniałam wyżej – odczuwam tu duże podobieństwo do książki 50 twarzy Greya. Jest dziewczyna, która przez namowy przyjaciółki idzie z nią do pubu. Podczas pobytu tam, wchodzi na scenę, żeby zaśpiewać piosenkę, pojawia się chłopak, który się nią zachwyca, a po skończonym występie wpada na niego. Po nagłej ucieczce dziewczyny, chłopak stara się ją odnaleźć i pewnego dnia wpada na nią w jej pracy.
    Totalnie jak w Greyu, a nie jak w pierdyliardzie innych historii. Oh, wait...

    ......itede, itepe.... Przepraszam bardzo, ale od kiedy w języku polskim mamy takie słowa?
    A jednak. http://sjp.pwn.pl/poradnia/haslo/itepe;6652.html

    „- Pani Maria?! - kobieta patrzyła na mnie , z niecierpliwością oczekując odpowiedzi.”
    Niepoprawnie cytujesz. Kropka powinna stać po znaku zamknięcia cudzysłowu, nie przed. Nawet jeśli należy do cytowanego zdania. http://sjp.pwn.pl/zasady/;629880
    http://sjp.pwn.pl/poradnia/haslo/b-kropka-b-po-cudzyslowie;11581.html

    „A co gorsza, bałam się , że jego gały wpadną mu prosto do ust i się nimi zadławi – to byłaby głupia śmierć. ”
    Brakuje przecinka przed że. Człowiek ma gały? Dotąd sądziłam, że oczy.

    Pojęcie gałek ocznych jest mi całkowicie obce, ale innym wypomnę leksykalne ubóstwo. Gały w znaczeniu oczy to zgrubienie i potocyzm, ale funkcjonujący w języku. http://sjp.pwn.pl/slowniki/gała.html

    „- To prawda – powiedziała smutno i siadła prosto , obracając w obu dłoniach kieliszek wypełniony czerwonym trunkiem.”
    Dywiz nie pełni funkcji myślnika. Usiadła zamiast siadła. Brakuje przecinka po słowie prosto.

    Lol, siadła też jest poprawne. http://sjp.pwn.pl/slowniki/siąść.html

    „- Pani Maria?! - kobieta patrzyła na mnie , z niecierpliwością oczekując odpowiedzi.”
    Dywiz nie pełni funkcji myślnika; podstawowa zasada – po kropce, znaku zapytania i wykrzykniku stawiamy wielką literę.

    Nawet w takim przypadku:
    „– Mamo, gdzie moja lalka? – zapytała Kasia”.
    Tak, totalnie.

    piszemy z małej litery.
    Rusycyzm. (Małą literą.)

    tą prace
    Tę pracę.

    prezentował by się
    Prezentowałby się.

    Po za tym
    Poza tym.

    gdybym nie skupiła się na elemencie z czytanymi, bądź polecanymi blogami.
    Zbędny przecinek.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. button ISu.
      IS-u. http://sjp.pwn.pl/poradnia/haslo/odmiana-skrotowcow;2065.html
      http://sjp.pwn.pl/zasady/Koncowka-fleksyjna-po-spolgloskach-twardych;629586.html

      W całym tym bałaganie, jedyne, co okazuje się bardzo przydatne, to archiwum
      Bez pierwszego przecinka.

      Wspominałam już, że od dawna nie spotkałam się z opowiadaniem, które rozgrywałoby się w innym kraju niż Wielka Brytania lub Australia, także to dla mnie coś zupełnie nowego.
      Także (czyli również) =/= tak więc.

      pomysł na opowiadanie jest przeciętny, ale całkiem dobry
      No tak.

      Usuń

Poprzednie Notki