sobota, 23 maja 2015

Ocena #041

Oceniająca: Carolle
Autor: Agusi77♥



 Pierwsze wrażenie 20/24
     Gdy widzę bloga pierwszy raz, po prostu nie potrafię nie zatrzymać wzroku na Zaynie, którego postać widnieje na nagłówku. Zauważam, że pali papierosa, co może jedynie oznaczać, że a) to zdjęcie zostało wykorzystane przez szabloniarkę tak „po prostu”, żeby było, lub b) Beige Roses będzie opowiadaniem o „bad Zaynie”, jeśli mogę nazwać to w ten sposób. Jestem tego naprawdę ciekawa, ponieważ w całym moim życiu czytałam chyba jedno opowiadanie o tej „ciemnej” stronie Zayna i było to dawno, więc przyda mi się jakieś odświeżenie (po przeczytaniu: oczywiście zgodny z rzeczywistością jest podpunkt a).
     Szablon wygląda ładnie; podoba mi się też kolorystyka, która została użyta do jego wykonania. Lewa kolumna, w której zauważam różnego typu gadżety, również nie budzi moich zastrzeżeń. Całość prezentuje się estetycznie; myślę, że efekt psują jednie ilustracje beżowych róż umieszczane na początku i na końcu każdego rozdziału — sam obrazek jest za mały, nie pasuje kolorystycznie do reszty szablonu oraz jego ramka jest za szeroka.
     Śmiało mogę powiedzieć, że moje odczucia co do bloga są pozytywne; na pierwszy rzut oka wyłapuję naprawdę niewiele detali, które mnie nie zadowalają.
     Pomysłowość autorki zauważam na pewno w szablonie — jestem pewna, że maczała w nim palce; jeśli nie w samym jego tworzeniu, to w tworzeniu koncepcji — ale również w tytule oraz adresie bloga. Beige Roses, czyli, tłumacząc na polski, Beżowe Róże. Oryginalny pomysł jak na tytuł opowiadania; sądzę, że nie został on nadany blogowi bezmyślnie i ma swoje drugie dno; znaczy coś więcej, coś ważnego. To na pewno nie są zwykłe Beżowe Róże. Wspomnę jeszcze, tak odchodząc od tematu konwencji, że „róże” nie są nazwą własną, dlatego powinny napisane być małą literą — czy to po polsku, czy po angielsku.
     W oczy rzuca mi się to, o czym już wspomniałam na samym początku — Zayn palący papierosa na nagłówku oraz ilustracje beżowych róż na początku i na końcu każdego rozdziału. Co do róż: na miejscu autorki albo bym je usunęła, albo zmieniła grafikę na inną, większą, bez tej czarnej ramki.


Grafika 21/23
     Szablon prezentuje się bardzo dobrze. Do gustu przypada mi jego stonowana kolorystyka, ale także wygląd postów i lewej kolumny — ktoś wykonał tu naprawdę dobrą robotę przy tworzeniu kodu CSS. Nagłówek równie dobrze mogłabym nazwać mistrzostwem świata, bo jeśli szabloniarka w dobry sposób chciała przedstawić Zayna z papierosem, to jedynie w takich barwach, w jakich to zrobiła. Napisy, które otaczają głównego bohatera z obu stron, też są godne podziwu — od razu polubiłam i rodzaj czcionki, którą są napisane, i jej kolor świetnie prezentujący się na ciemnym, prawie czarnym tle.
     Wygląd bloga ma oczywiście powiązanie z jego treścią — na nagłówku widnieje czołowy bohater Beige Roses, Zayn Malik (dla niewiedzących — były członek zespołu One Direction). Oprócz niego, powiązanie ukazują również ilustracje tych nie podobających mi się, nieszczęsnych, beżowych róż — nawiązują do tytułu bloga, jak i do samej jego treści.
     Wybraną czcionkę czyta się dobrze — jej ciemny kolor widać wyraźnie na jasnym tle, choć muszę przyznać, że niespecjalnie podoba mi się barwa pierwszej litery każdego rozdziału oraz tekstu wstępnego i końcowego — taki jasny, brzydki brąz; nie będę mówić, z czym mi się kojarzy.
     Wszystko na blogu jest przejrzyste, czytelne oraz wygląda estetycznie. Barwy szablonu w jakikolwiek sposób nie przeszkadzają mi w odczytaniu treści.
     Elementów nie jest za dużo. Mimo że widzę różnorodne gadżety i dodatki, czuję niedosyt po prawej stronie bloga. Wydaje mi się, że ktoś niepotrzebnie wyciął prawą kolumnę, panuje tu taka pustka. Może to jedynie moje odczucie, pewnie blog miał wyglądać tak, jak wygląda teraz, ale jednak…
     Na pierwszy rzut oka dostrzegam kilka ciekawych podstron, a najbardziej nie mogę doczekać się obejrzenia zwiastuna — uważam, że to naprawdę fajne urozmaicenie i zawsze cieszę się, jeśli blogi z opowiadaniami ów zwiastuny posiadają. Przenoszenie własnej historii na ekran — chociażby ten z YouTuba — jest zawsze świetną przygodą.
     Jedyne, co bym zmieniła, to przeniosła dodatek „O mnie” z samego dołu do lewej kolumny lub po prostu go usunęła. Tam, gdzie jest, wygląda nieciekawie.


Treść 88/92
*Fabuła/Akcja 28/28
     Pomysł na fabułę Beige Roses zainteresował mnie dopiero po przeczytaniu pierwszego rozdziału. Powiedzmy sobie szczerze: ten krótki opis w podstronie „Fabuła” nie jest do końca zachęcający, a na pewno nie w takim stopniu, w jakim naprawdę okazuje się być samo opowiadanie. Bo ono, Beige Roses, jest o wiele, wiele lepsze, nieporównywalnie lepsze od tego opisu. Mogłabym je chwalić i chwalić, ponieważ podoba mi się jego wielowątkowość, tempo akcji, a także sposób, w jaki nakreślone zostały charaktery poszczególnych postaci. Najlepsze jednak jest to, że na pozór wydaje się takie zwykłe, normalne i nudne, a dopiero po jakimś czasie ujawnia swoją wielką tajemnicę; w dodatku wątki zaczynają być interesujące, aż trudno oderwać się od czytania.
     W tekście nie ma żadnych niegodności, zresztą to dopiero sześć rozdziałów i nic nie zdążyło się jeszcze zapętlić. Notki są spójne; nigdy nie jest tak, że nie wiadomo, co się dzieje, nie ma żadnych niepotrzebnych zagadkowych zachowań ze strony bohaterów, wszystko wydaje się być ułożone i biegnące na przód po właściwym torze.
     Akcja opowiadania nie stoi w miejscu, nie ciągnie się ani nie nudzi. Beige Roses jest świeże i zawsze ciekawe, nie ma żadnych schematów, według których by się kręciło.
     Treść trzyma się tematyki bloga. Jest to fan fiction o One Direction, mimo że występuje w nim tylko jeden członek ów zespołu — Harry Styles. Opowiadanie autorka zaczęła pisać na długo przed odejściem Zayna, więc to zrozumiałe, że zatytułowała je jako fan fiction o One Direction; ponadto Zayn, mimo wszystko, w sercach fanów na zawsze pozostanie jedną piątką tego wyjątkowego boybandu. W Beige Roses jest też coś z romansu, który dopiero się rozwija. Na razie wszystko idzie w dobrym kierunku.
     Gdyby tak wziąć pod uwagę całokształt bloga, zaskakuje mnie i zadziwia w nim naprawdę wiele detali. Pisałam o nich już i w „Pierwszym wrażeniu”, i w „Grafice”, a także wspomnę jeszcze wiele razy poniżej.
    
*Świat Przedstawiony 20/20
     W bohaterach, którzy zostali przedstawieni, spodobało mi się praktycznie wszystko. Ich kontrastowość, skrajne charaktery, rozmaite upodobania — a wszyscy byli przecież ludźmi żyjącymi praktycznie w tym samym środowisku. Chętnie przyznałabym autorce jakąś nagrodę, ponieważ poradziła sobie z nimi po mistrzowsku.
     Kathleen Needle poznajemy jako młodą dziewczynę całkowicie podporządkowaną swoim rodzicom, nie mającą możliwości podejmowania własnych decyzji i katoliczkę z przymusu. Matka i ojciec dziewczyny do tego stopnia weszli butami w jej życie, że zaczęli ją nawet ubierać (spodnie dzwony, długie spódnice, koszule zapinane pod samą szyję — ma być niewyzywająco, ażeby ktoś się za nią nie obejrzał!), zabraniać rozmawiać z płcią przeciwną (oraz w wolnym czasie zabierać do ginekologa, aby sprawdzić, czy wciąż jest „czysta”) i, co najważniejsze, rozkazali jej się wiecznie uczyć, uczyć, tylko i wyłącznie uczyć. Kathleen od zawsze znosiła wyzwiska rzucane w jej stronę w szkole, mimo że ojciec dziewczyny był tam dyrektorem; on jednak nie zwracał uwagi na to, jak z tym wszystkim czuje się jego córka, zupełnie jak jego żona, jednocześnie matka Leen. Wszystko zmienia się dopiero wtedy, gdy Kath poznaje Zayna. Dzięki niemu odżywa i zaczyna się buntować; w końcu dociera do niej, że życie jest po to, aby o nie walczyć, a nie poddawać się apodyktycznym rodzicom. Strasznie spodobała mi się jej postać: silnej, pełnej werwy, młodej kobiety.
     Zayn Malik, w przeciwieństwie do majętnej Leen, wywodzi się z ubogiej rodziny. Ma jedną siostrę, jego ojciec notorycznie się upija, a matka pracuje za marne pieniądze jako księgowa. Dlatego też Zayn od najmłodszych lat uczony był, że sam musi zarobić na życie. Wyrósł na pracowitego, dobrze uczącego się młodego mężczyznę, ale tak samo nieakceptowanego z powodu statusu majątkowego jak Leen. Stał się kozłem ofiarnym całej szkoły; jego były przyjaciel, Harry Styles, wyżywa się na nim najbardziej. Gdy poznaje Kathleen, całe jego życie zaczyna się powoli wokół niej kręcić, przez co staje się bardziej odporny na zaczepki uczniów. Jest dobrym, pełnowartościowym i pomocnym człowiekiem.
     Czas akcji nie jest zbyt wyraźnie przedstawiony, lecz myślę, że to mało istotne. Ważne, że wiadomo, kiedy jest dzień, a kiedy noc.
     Treść opowiadania zawiera naprawdę wiele opisów, które są dokładne, barwne i interesujące oraz bardzo dużo wnoszą w fabułę. Szczególnie spodobały mi się opisy przeżyć Leen, najbardziej te w drugim i szóstym rozdziale. Mogłabym bić pokłony — z opisów tych płynie tyle ciekawych refleksji i pozytywnej energii, że jeszcze przez długi czas pozostaję pełna podziwu dla Agusi77. Naprawdę wspaniała robota!

*Styl/Dialogi 33/37
     Na początku, muszę szczerze przyznać, opowiadanie niezbyt przypadło mi do gustu. Byłam niemal pewna, że będzie to kolejna banalna opowieść o Zaynie i jakiejś dziewczynie, kolejny tani romans. To uczucie towarzyszyło mi tylko do wtedy, gdy przeczytałam pierwszy rozdział. Z czasem, jak zaczęłam poznawać bohaterów, polubiłam też rozwijającą się akcję. Teraz, po przeczytaniu sześciu rozdziałów, nie potrafię wymienić ani jednego wątku, który by mi się nie spodobał, i ani jednej postaci, która byłaby przedstawiona w zły, naganny sposób. Jestem pewna, że moje uprzedzenie wynikało tylko i wyłącznie z dużej ilości błędów, z którą męczyłam się, czytając prolog Beige Roses, ponieważ wszystkie te banalne fan fiction są tworami autorek nieznających podstaw poprawności językowej. A Agusi77 z każdym kolejnym rozdziałem udowadniała mi, że człowiek uczy się na swoich błędach — bo błędów właśnie malało.
     Zdarzyło mi się natknąć na parę nieprzewidywalnych zwrotów akcji; czasami coś szło zupełnie w inną stronę, niż myślałam, że pójdzie. To też było w Beige Roses naprawdę świetne — autorka w każdym momencie potrafiła mnie zaskoczyć.
     Opowiadanie całkowicie wciągnęło mnie dopiero przy czytaniu trzeciego lub czwartego rozdziału; wtedy dopiero zrozumiałam, że nie jestem w stanie się o niego oderwać. Szósty rozdział był dla mnie jak miód: praktycznie żadnych błędów, świetnie rozwinięte dialogi i ciekawie płynąca akcja.
     Styl Agusi77 jest dość charakterystyczny — mimo że pisze ona dość prostym, potocznym językiem, czasami używa słów, których, patrząc na całą resztę, kompletnie bym się nie spodziewała (przykładowo — szykanować, dewotka, ladacznica, apodyktyczny).
     Dialogi są bogate w całą gamę emocji: czasami były poważne, czasami rozbawiały mnie do łez. Taka różnorodność dobrze wpływa na całokształt opowieści.
     W Beige Roses występuje narracja trzecioosobowa, aczkolwiek widać, że kiedyś autorka pisała w osobie pierwszej — świadczą o tym nieliczne pomyłki (w niektórych zdaniach napotykałam oba typy narracji), a także to, że Agusi77 sama się do tego przyznaje. Uważam, że przestawienie opowiadania na trzecioosobową narrację było dobrym pomysłem; dzięki temu w tym samym czasie poznajemy uczucia i Zayna, i Leen, a nie jednego z nich.
     Zauważyłam, że praktycznie każdy rozdział — chyba prócz tych początkowych — zaczyna się imieniem głównej bohaterki. Było to zamierzone? Ciekawie wygląda.

*Oryginalność 7/7
     Podczas czytania Beige Roses nie towarzyszyło mi uczucie, że gdzieś już z czymś podobnym miałam do czynienia. Autorka zadbała o to, aby i fabuła jej opowiadania, i charaktery postaci, a także liczne, ciekawe wątki były tylko i wyłącznie wymysłem jej własnej wyobraźni. W przypadku Beige Roses mogłabym tę oryginalność chwalić i chwalić, ponieważ dzięki temu, że opowiadanie jest kreatywne, wciągnęło mnie do tego stopnia, że z przyjemnością zechciałam czytać kolejne rozdziały. Myślę, że mogłabym przyznać Agusi77 jakąś nagrodę za mistrzostwo w kreśleniu charakterów postaci (o czym już wspominałam) — za ich nietypowość, wartości, które wyznawali, wielką wolę przetrwania w okrutnym dla nich środowisku i miłość, którą potrafili się obdarzyć. Nie tylko dwójka głównych bohaterów mnie zaciekawiła; oryginalne wydały mi się również sylwetki apodyktycznych rodziców Kathleen: ich surowość, bezwzględność, nadmierne zamiłowanie do Boga, a także brak skrupułów.
     Pomysły autorki na pewno nie są banalne i oklepane, a każdy ma w sobie to „coś”, co zachęca czytelników do pozostania na blogu Agusi77 na długi czas. Mam nadzieję, że pozostanie tak do końca opowieści, albo i jeszcze dłużej.


Poprawność 8/50
     Tyle się tego uzbierało, że aż trudno mi zacząć. Myślę, że autorka zdaje sobie sprawę z tego, jak przedstawia się u niej sytuacja z poprawnością językową, a szczególnie interpunkcją. Mogę szczerze powiedzieć, że na samym początku jest po prostu fatalnie; prolog i rozdział pierwszy czytało mi się najgorzej, ponieważ notorycznie zatrzymywał mnie jakiś błąd — to interpunkcyjny, to stylistyczny, ortograficzny, literówka czy powtórzenie. Jednak, co naprawdę bardzo mnie ucieszyło, wraz z każdym kolejnym rozdziałem jest coraz to lepiej. Czytając rozdział szósty byłam pod wielkim wrażeniem; to aż niesamowite, jak wielki progres zrobiła Agusi77!
     Poniżej wypisałam masę błędów do poprawienia; mam nadzieję, że autorka weźmie się za to i zadba, aby jej tekst był przyjemny w odbiorze, bez wszystkich tych rażących oczy pomyłek.

*Ortografia 3/15

Prolog
     W okół nich zrobiła się grupa gapiów. = „wokół”; może lepiej „zebrała się”
     […]zapytała z troską w oczach. = nie jestem pewna, czy w oczach można mieć troskę

Rozdział I
     Ale nie dla Państwa Needle. = „państwa”
     […]wrzeszczała, a dla dziewczyny stanęły łzy w oczach. = „a dziewczynie stanęły łzy w oczach”
     Wiedziała, że ich znajomość byłaby kompletnie nie możliwa. = „niemożliwa”, partykułę „nie” z przymiotnikami w stopniu równym piszemy łącznie

Rozdział IV
     Czuła się strasznie upokorzona, ale po jakiś kilku minutach czytała dalej. = „jakichś”
     Dla niego nic nie znaczący gest wywołał w niej niemal palpitacje serca. = „nieznaczący”, partykułę „nie” z przymiotnikami w stopniu równym piszemy łącznie
     Wiedziała, że jej ojciec nie podarowałby jej tego. = po prostu „nie darowałby jej”

Rozdział V
     Gregory trzymał mocno córkę, a mu posłał kpiący uśmiech. = „jemu” a nie „mu”

Rozdział VI
     Malik naprawdę zauważał w niej wartościową dziewczynę, a nie puste lalki. = „a nie pustą lalkę”, odmieniamy
     Zapłatę należy umieścić w kasie — powiedziała swoją formułkę i oddaliła się. = „opłatę należy uiścić”

*Interpunkcja 0/10

Prolog
     Harry czuł ogromną satysfakcję, kiedy widział jak Malik zwija się z bólu. = przecinek przed „jak”
     Każdy kibicował Harry'emu, lub nie miał dostatecznej ilości odwagi. = niepotrzebny przecinek
     Nie chcę dostać jakiejś choroby, czy coś[…] = niepotrzebny przecinek
     Dziewczyna westchnęła ciężko, ze smutnym uśmiechem. = niepotrzebny przecinek
     Spojrzał na nią, pierwsze co zauważył, to przenikliwe, niebieskie oczy[…] = przecinek przed „co”
     —  Po prostu chciałam się upewnić czy mogę cię dotknąć[…] = przecinek przed „czy”
     […]a ten wyrwał się jakby ktoś go oparzył. = przecinek przed „jakby”
     […]zważając na to jak drobna była. = przecinek przed „jak”
     Chłopak zdał sobie sprawę jak wiele tajemnic kryje ta dziewczyna i jak dziwna się wydaje. = przecinek przed pierwszym „jak” i przed „i jak”
     […]pomogła dziewczynie  - o nieznanym mu imieniu - zaciągnąć go na kozetkę. = bez tych dywizów w środku
     W ogóle, dlaczego nie przychodzisz już do nas? = niepotrzebny przecinek
     — Tak, jasne, Zayn. […] Pokłóciliście się? — uważny obserwator od razu zauważyłby[…] = „uważny” dużą literą, to już nowa wypowiedź niemająca żadnego powiązania z tą, którą mówiła pani Tomlinson
     — Wszystko w porządku, proszę pani — kobieta odwróciła się w stronę dziewczyny. = kropka po „pani”, to koniec zdania, „kobieta” dużą literą, błąd jak wyżej
     — Dobrze, że go tu przyprowadziłaś Kathleen- powiedziała z uśmiechem. = przecinek przed imieniem dziewczyny, spacja między „Kathleen” a myślnikiem (no właśnie, myślnikiem, nie dywizem)
     — Zna pani jej adres? Muszę jej jakoś podziękować, a nie zdążyłem - Pani Tomlinson popatrzyła niego podejrzliwie[…] = zabrakło kropki po „zdążyłem”, to koniec zdania
     — Wiesz, że nie powinnam tego robić, prawda Zayn? Ale znamy się już dość długo - posłała Malikowi pełen szczerości uśmiech. = przecinek przed „Zayn”, kropka po „długo”, „posłała” dużą literą
     Nie chciał zaprzątać sobie tym głowy, więc zaczął myśleć w jaki sposób miał podziękować swojej bohaterce. = przecinek przed „w jaki”

*Inne błędy 1/15

Prolog
     "Paczka" Harry'ego[…] = używaj poprawnych cudzysłowów
     — Nie, dziękuję — odpowiedział chłopaki, kiedy skończył się na nią gapić. = „chłopak”
     […]zapytała, a chłopak zdziwiony jej głupim pytaniem posłał jej głupie spojrzenie. = powtórzenie
     […]doskonale zdawała sobie sprawę, że potrzebuje jej pomocny? = „pomocy”

Rozdział I
     Jasna, otwarta na salon kuchnia była oddzielona od salonu niewielkim stołem barowym. = powtórzenie
     Terakota w kolorze białym idealnie współgrała z jasnym meblami kuchennymi. = „jasnymi”
     […]kiedy jakiś chłopak się kręcił wokół jej córki, a ta właściwie.. to żaden nigdy tego nie robił. = „tak”
     Wzrokiem omiotła - jak zawsze - czystą kuchnię. = „Wzrokiem omiotła — jak zawsze czystą — kuchnię”.
     Kobieta uśmiechnęła się Kathleen ciepło. = „się do Kathleen ciepło”
     […]które stało na przeciwległej ścianie od drzwi w samym roku[…] = „rogu”
     A jeżeli już by mu odbiło, to jej ojciec z pewnością by wszystko zepsuł i zamknąłby ją w jakimś klasztorze - Tak myślała. = „tak” małą literą
     Wielkie bryle za 200 funtów zakrywały całą jej twarz[…] = „dwieście”, liczebniki zapisujemy słownie
     Podniosła wzrok i ujrzałam znienawidzoną przeze siebie osobę. = „ujrzała”
     […]położył dłonie na jej ramionach i odsunął moje ciało na ich długość. = nie może być „moje”, to narracja trzecioosobowa
     […]a tę koszulkę nosi co najmniej 3 razy w tygodniu. = „trzy”, liczebniki zapisujemy słownie
     Skóra na jego ramionach ma z 3 lata[…] = „trzy”, błąd jak wyżej

Rozdział IV
     Cholernie się bała, ze coś pójdzie nie tak. = „że”
     […]w końcu był lunch u wszyscy siedzieli w stołówce. = „i”
     Pokazałaś, że ona mają naprawdę tragiczny sposób podrywu[…] = „one”
     Okazało się, że posiada 300 funtów. = „trzysta”
     Choć matematyka nigdy nie była jego najmocniejszą stroną, to prawie nigdy nie miewał z nią problemów. = powtórzenie
     Taki był już jego urok. Alia była trochę inna[…] = powtórzenie

Rozdział V
     Co prawda słyszał, że córka dyrektora chodzi na tego college[…] = „do”
     Ciężki orzech do zgryzienia: Edukacja czy świetna dziewczyna? = „edukacja” małą literą

Rozdział VI
     Mimo że mieszkała w tym mieście od urodzenia, to nigdy nie miała okazji jakoś bliżej poznać zakątków tego miasta. = powtórzenie
     Chłopak uśmiechnął się do siebie, patrząc Kathleen. = „patrząc na Kathleen”
     […]powinien być na miejscu za około 3 minuty. = „trzy”
     Nie wiedziała o nim wszystkiego, to normalne, ale miała poczucie, że jest cudowny, jeden nauczyciele  milion. = nie rozumiem końcówki tego zdania


*Dodatki 11/15
     Blog Beige Roses jest bogaty w podstrony, ponieważ ma ich aż sześć! Zobaczmy, co w nich piszczy:
     — „Bohaterowie” — gify, imiona i nazwiska, wiek oraz krótkie przedstawienie każdej z czołowych postaci opowiadania; świetnie nakreślone charaktery bohaterów, od razu zaczynają mi się podobać!; kilka błędów:
     *Nosi okulary, pomimo braku wady wzroku. = niepotrzebny przecinek;
     *Nienawidzi kiedy mówi się jej, że wygląda jak dziecko. = przecinek przed „kiedy”;
     *Zayn świetnie się uczy, dzięki temu chodzi do najlepszej szkoły w Londynie. = raczej „dzięki czemu”;
     *Jest dyrektorem szkoły, do której uczęszcza Kath, Zayn i Harry. = „uczęszczają”;
     *Jego zdaniem dziewczyna będzie "rozwiązła", tak jak jej starsza siostra. = Rozwiązła? A jest takie słowo? [+ staraj się używać poprawnych cudzysłowów];
     — „Informowani” — czyli lista osób informowanych o nowych rozdziałach;
     — „Spis treści” — tylko czemu te linki takie nierówne?;
     — „Zwiastun” — nie dość, że mi się spodobał, to jeszcze muzyka dopełniła we mnie to uczucie, dobra robota!;
     — „Fabuła” — krótki opis fabuły i kilka dodatkowych informacji o blogu; błędy:
     *Zapomniałaś napisać „Czasu akcji”;
     *[…]to nie wiesz co przeżyła Kathleen. = przecinek przed „co”;
     *Łatka "nadopiekuńczych" rodziców, to zbyt mało aby określić państwo Needle. = niepotrzebny przecinek przed „to”, zabrakło przecinka przed „aby”, „[…]aby określić państwa[…]”;
     *Zawsze mówili co ich córka ma robić, mówić i ubierać. = przecinek przed „co”;
     *Jednakże chłopak nie wiedział co ona ma w sobie. = przecinek przed „co”;
     — „Spam” — jak sama nazwa wskazuje;
     — „Linki” — linki do zwiastunowni, szabloniarni, katalogów i spisów, w tym odnośnik do Internetowego Spisu; linki do „Zaczarowanego Ogrodu”, „Katalogu Euforia”, „Spisu Opowiadań” i „Spisu FF” nie działają.
     Oprócz podstron, na blogu zauważyć można również parę dodatków:
     — „Wyświetlenia” — łączna liczba wyświetleń bloga;
     — „Informacje” — kilka krótkich informacji od autorki; przy trzeciej gwiazdce przed „oraz” nie powinno być przecinka!;
     — ankieta „Czytasz?” — „komentuję” lub „nie komentuję”, błędy ortograficzne;
     — „O mnie” — link do profilu autorki na Bloggerze z krótkim opisem.
     Dodatkowe informacje o opowiadaniu znajdziemy w podstronie o „Bohaterach” i „Fabule”. Nie wszystkie linki działają — te z „Linków”, nie wszystkie wyglądają też ładnie i estetycznie — te ze „Spisu treści”. Nie ma zbędnych zakładek.
    

Mowa końcowa
Dodatkowe punkty od oceniającej: 3/5 punktów
     Nie wyobrażam sobie nie przyznać tych trzech dodatkowych punktów autorce, ponieważ daję je za coś, co naprawdę mi się spodobało, wręcz zaimponowało mi i miałam ochotę klękać przed nią na kolana. Mianowicie: nakreślenie charakterów postaci Beige Roses. Agusi77 zrobiła to po prostu po mistrzowsku; zadbała o każdy szczegół, każdego bohatera z osobna. Bardzo to cenię!
     Gdy przeglądam ocenę jeszcze raz, nie zauważam nic, co jakoś bardzo mocno skrytykowałam. Wszystko wydaje się być w porządku, odjęłam tylko parę punktów za niedociągnięcia. „Poprawność” również nie stanowi wyjątku — to prawda, autorka nie zdobyła nawet jednej piątej punktów, które miała szansę uzyskać, ale nie to jest najważniejsze. Bardzo istotne natomiast jest to, że zauważyłam ogromny progres między prologiem a rozdziałem szóstym, ostatnim, gdzie, w porównaniu do pierwszej notki, nie ma prawie żadnych błędów! Naprawdę cieszę się z tego powodu, ale nie chcę też, żebyś ty, Agusi77, osiadła na laurach. Nadal musisz ciężko pracować, bo tylko wtedy osiągniesz sukces — zupełnie jak twój Zayn!
     Pozostaje mi tylko pogratulować ci tak wysokiego wyniku. Mam nadzieję, że jesteś zadowolona z oceny, którą publikuję dla ciebie aż tydzień wcześniej, niż było to planowane.
     Powodzenia!

Punkty w sumie 151/209

Ocena:

ok. 72%, czyli Mocna czwóra!

2 komentarze:

  1. Ufffff... właśnie poprawiłam wszystkie błędy, które mi wytknęłaś :D Przyznam, że trochę ciężko było je znaleźć, a często zastanawiałam się dlaczego takie głupie błędy w ogóle zrobiłam.
    Chcę ci bardzo podziękować za tak szybką ocenę, no cóż, jestem pod wrażeniem. I przepraszam, że musiałaś się przedzierać przez taką ilość błędów wszelkiego rodzaju. Wybacz, że ten komentarz wyjdzie pewnie długi i pełen błędów, ale ja naprawdę lubię komentować oceny swoich blogów! W ten sposób próbuję ukazać, że dana osoba nie poświęciła swojego czasu na marne ;)
    Od zawsze miewałam problemy z interpunkcją, polonista zawsze się ze mnie śmieje, bo przez takowe błędy mam czwórki z wypracowań. Mały sukces VI rozdziału polegał na tym, że pisałam go z poradnią językową PWN. Ale się liczy! Zauważyłam, że wiele błędów dotyczyło przecinka przed "co". Głupi wyraz!
    Wow, byłam bardzo zaskoczona, że tak wysoko oceniłaś świat przedstawiony. Wydawało mi się, że stworzyłam po prostu dość dopracowanych bohaterów, którzy odrobinę się różnią od tych innych.
    W życiu bym nie pomyślała, że będziesz pod takim wrażeniem. Oczywiście cieszy mnie to, ale teraz toczę ciężko batalię o to, aby nic nie zepsuć. W końcu Gregory i Charlotte nie mogą być tacy źli bez powodu, prawda? ^^
    Opisy? No cóż, naprawdę je uwielbiam. Moim zdaniem wychodzą mi najlepiej, ale zawsze może być lepiej, prawda? A jak już jestem przy nich, czy nie za mało opisuję nowe miejsca? Tzn. pomieszczenia, widoki itd.? Zawsze mam wrażenie, że czegoś nie dopisałam.
    Imię głównej bohaterki na początkach rozdziałów? Dwa pierwsze razy były przypadkiem, ale potem spodobało mi się to i przy tym zostanę. Takie moje widzimisię ;)
    Masz rację, od zawsze pisałam w pierwszej osobie. Było to o tyle niewygodne, że nie mogłam czytelnikowi przedstawić kilku perspektyw jednocześnie. A do tego, według mnie, brzmi bardziej profesjonalnie.
    Oryginalność? No cóż, koleżanka ,,wjechała mi na ambicję" Po tym jak usłyszała, że to będzie opowiadanie o bogatej dziewczynie i biednym chłopaku, powiedziała: ,,harlequin!". A tego przecież nie chciałam! Nie powiem, podsunęło mi to parę naprawdę fajnych pomysłów, które ukażą się niedługo ;) A z resztą, mało jest opowiadań, w których niezbyt urodziwa dziewczyna dostaje kwiaty, ot co.
    Pomyłki? Błędy? Powtórzenia? Brak przecinka? No jasne! U mnie to norma :D Najwięcej takich błędów występuje w tekście, ponieważ nigdy nie chce mi się go czytać po napisaniu. Często śpieszę się w opisach, bo akurat przyszło mi kilka fajnych słów na myśl.
    Muszę ci powiedzieć, że cieszę się, że tyle tych błędów znalazłaś. W końcu trafiłam do osoby kompetentnej, która zna się na tym, co robi. Mówiąc szczerze to śmiałam się, czytając tę recenzję. Tyle błędów, naprawdę banalnych! Głupie lenistwo, które nie pozwala poprawić rozdziału!
    Na laurach nie spocznę, ponieważ nie ma na czym spoczywać, patrząc na masakryczny wynik za poprawność :D Jednak będę nad tym pracować, postaram się dokładniej sprawdzać rozdziały. Twoja recenzja naprawdę bardzo mi pomogła. Nie spodziewałam się, że będzie tak szybko! Na początku pomyślałam: ,,Oho, ale będzie ochrzan!". W jakimś stopniu się nie pomyliłam, ale to dobrze! Niczego bym z tego nie wyniosła, gdybyś pokazała tylko te dobre strony.
    Jeszcze raz bardzo ci dziękuję i przepraszam, że zapewne przeczytałaś tę nudną paplaninę :D Na pewno zgłoszę się do ISu po kolejną ocenę i mam nadzieję, że wynik będzie wyższy!

    A co do tego: ,,Nie wiedziała o nim wszystkiego, to normalne, ale miała poczucie, że jest cudowny, jeden nauczyciele milion".
    Sprawdzałam błędy na telefonie, a zdanie miało brzmieć ,, ...jeden na milion". Ale widocznie mój bardzo mądry telefon ze słownikiem zmienił słowo ,,na" na "nauczyciele", haha :D
    I nielubiane przez ciebie obrazki róż też usunęłam! xx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że poprawiłaś te błędy; wiele autorów mimo wszystko je zostawia. Czytelnikom będzie się czytało ze sto razy lepiej!
      Rozdział szósty był twoim wielkim postępem. Może pisanie z pomocą poradni językowej PWN się opłaca. ;p
      Jak w ocenie wspominałam, bohaterowie bardzo mi się spodobali. Naprawdę wielkie brawa!
      Co do opisów - nie, niczego w nich nie brakuje, a przynajmniej ja jakoś wyraźnie nic takiego nie zauważyłam.
      Cieszę się, że ocena się spodobała. To dużo dla mnie znaczy, a myśl, że dodatkowo w jakimś małym stopniu ci pomogłam, jest jeszcze lepsza!
      Nie ma za co dziękować. To na pewno nie była nudna paplanina. ;p
      Z chęcią ocenię twojego bloga jeszcze raz, o ile zgłosisz się akurat do mnie. ;)

      Usuń

Poprzednie Notki