środa, 20 maja 2015

Ocena #040

Oceniająca: Carolle
Autor: Lily S.



Pierwsze wrażenie 12/24
     Wchodzę na bloga i pierwszą rzeczą, na jakiej zawieszam wzrok, jest szablon. Bardzo podobają mi się jego barwy — są jakby wygasłe, a także to, że kolumna po lewej stronie jest ruchoma, więc zjeżdża wraz ze mną w dół witryny. Zauważam również, że na początku każdego rozdziału umieszczony został gif — ten w „Rozdziale 3” przedstawia rękę sięgającą po tabletki, a w „Rozdziale 2” dziewczynę tnącą żyletką swoje przedramię. Czy to znaczy, że autorka bloga przygotowała dla mnie historię poruszającą temat problemów dzisiejszej młodzieży? Na razie pachnie… nudą; takich opowieści jest pełno.
     Nie jestem pewna, czy bloga będzie czytało mi się łatwo, ale chcę temu podołać. Może czegoś się dzięki niemu nauczę? A może jego tematyka da mi sporo do myślenia?
     Z jednej strony czuję, że warto przeczytać Don’t worry be happy, ale z drugiej boję się, że problematyka, która zostaje tu poruszona, będzie przedstawiona po linii najmniejszego oporu i pokaże, że „cięcie jest fajne”, a nie nauczy, że niedobrze jest to robić. Tak trudne tematy ciężko jest przedstawić w odpowiednim świetle, ale mam nadzieję, że Lily podołała zadaniu.
     Pomysł autorki widać choćby w tytule bloga, który brzmi tak samo jak jego adres (w adresie mamy jeszcze dopisek na samym końcu: „please”). Może nie wykazała się ona zbyt wielką oryginalnością, w końcu to tylko „Don’t worry be happy”, czyli, tłumacząc na polski: „Nie martw się, bądź szczęśliwy”, ale mimo wszystko jest to coś łatwego do zapamiętania, wpadającego w ucho i prostego w przekazie. Gdy widzę te słowa, od razu przypomina mi się piosenka Bobby’ego McFerrina o tym samym tytule. Bardzo często grano ją w radiu, kiedy byłam mała, dlatego znam jej tekst praktycznie na pamięć. Mimo wszystko „don’t worry” a „be happy” powinny być oddzielone przecinkiem.
     Oprócz tego, co już wymieniłam, w oczy bardzo rzuca mi się „Archiwum” w prawej kolumnie. Wygląda brzydko i nieestetycznie. Białe paski nachodzą na siebie, a słowa są porozdzielane. Nie wiem, czy bym sobie z nim poradziła, gdybym miała odszukać jakiś konkretny post — szczególnie, że notek przybywa, a „Archiwum” będzie coraz bardziej zapchane.


Grafika 17/23
     Szablon jest jedną z najlepszych części bloga. Szczególnie podoba mi się jego kolorystyka — wykorzystano tu rozjaśnioną „zgniłą” zieleń oraz ciemny bordowy kolor.
     Na nagłówku można zobaczyć główną bohaterkę opowiadania, a wokół niej stocki z kwiatami, jakimiś wzgórzami i starymi budowlami. Naokoło porozrzucano napisy: „I don’t know why I’m scared” („Nie wiem, czemu się boję”), „I’ve been here before” („Byłam/em tu wcześniej”) oraz „Let me be your one and only” („Pozwól mi być twoją/im jedną/nym jedyną/nym”).
     Myślę, że szata graficzna w stu procentach spełnia swoją rolę — zachęca czytelnika do dłuższego poszperania w podstronach Don’t worry be happy i poczytania opowiadania.
     Mimo że Anastasię, czyli główną bohaterkę opowiadania, gra Ashley Benson, na nagłówku widzimy inną panią — choć jednak trochę do Ashley podobną. To chyba jedyna rzecz, która łączy szablon z treścią Don’t worry be happy. Zaczynam zastanawiać się, czy grafika nie została po prostu wzięta z Szablonownicy „ot tak”, bo na przykład się Lily spodobała, a z treścią żadnego związku nie ma. Zawsze myślałam, że autorzy blogów lubią, gdy szablon na ich stronie ma jakieś odzwierciedlenie w fabule opowiadania, które piszą, ich nastroju, czymkolwiek. Tu nie widzę nic podobnego.
      Nie zauważyłam żadnych ciekawszych dodatków; są raczej te, które wszyscy znamy od dawna: „Archiwum”, „O mnie” czy „Łączna liczba wyświetleń”.
     Wybrana czcionka jest czcionką prostą (o ile nie najprostszą), więc tekst czyta się bezproblemowo. W dodatku autorka wykorzystała uwielbiany przeze mnie biały kolor, dlatego nic z jej wyglądu nie może przeszkodzić mi w czytaniu.
     Wszystko wygląda raczej estetycznie — no, może oprócz tego nieszczęsnego „Archiwum”.
     Mimo że elementów nie jest ani za dużo, ani za mało, niektóre z nich wyglądają na, delikatnie mówiąc, niedopracowane. Jednym z takich jest gadżet „Szablon” — button się w nim nie mieści, co wygląda po prostu brzydko.


Treść 46/92
*Fabuła/Akcja 11/28
     Don’t worry be happy ma dopiero prolog i trzy rozdziały, ale po ich przeczytaniu potrafię mniej więcej ustalić, że niektóre wątki są dobre i mogłyby być wciągające, gdyby autorka popełniała mniej błędów, a niektóre po prostu totalnie beznadziejne, niemające sensu i chaotyczne.
     Jednym z dobrych aspektów opowiadania jest poruszenie w nim tematu problemów psychicznych młodych ludzi: cięcie się, bulimia, anoreksja. Trzeba mówić o tym na głos, a nie udawać, że owych problemów w ogóle nie ma, że nie istnieją. Tym bardziej cieszę się, że poprzez treść autorka stara się uzmysłowić czytelnikom, iż zabawy z żyletką czy nadmierne odchudzanie to nic więcej niż samo zło.
     Mimo wszystko opowiadanie pisane jest niedbale: literówki, błędy ortograficzne, interpunkcyjne i stylistyczne, chaotyczność, nieprzemyślane sceny, szybko biegnąca akcja. Gdybym miała wybór — kontynuować czytanie tej historii czy nie — byłabym za „nie”.
     Najlepszym przykładem całej tej chaotyczności jest rozdział trzeci, a dokładniej jego końcówka. Anastasia ma iść na kolację, ale przed nią dostaje smsa od Chrisa, swojego przyjaciela, który chce spotkać się z nią na dachu hotelu, więc do niego zmierza. Wymieniają między sobą trzy, cztery zdania — co w ogóle jest śmieszne, jakby Chris po te cztery zdania nie mógł przyjść do niej, tylko ciągnął ją aż na dach — po czym kierują się do windy. W tym momencie następuje naprawdę przewidywalny zwrot akcji: winda się zacina. Gdy po dłuższym czasie rusza, Anastasia i Chris tego nie zauważają, ponieważ chłopak całuje swoją przyjaciółkę (wiedząc, że jest ona w związku z innym). I kolejny przewidywalny zwrot akcji: winda otwiera się, a prawowity chłopak Anie widzi ją całującą się z Chrisem. W tym momencie miałam dość. To tak oklepane! Naprawdę nie zdziwiłam się, że chwilę potem dziewczyna podeszła do swojego chłopaka jak gdyby nigdy nic i cmoknęła go w policzek. Rozumiem, że Anastasia nie chce być w związku z Tobym, ponieważ jest to spisek jej mamy, i może czuje coś do Chrisa, a Chris do niej, no ale ludzie! Wybrałaś chyba najbardziej banalny sposób, w jaki można było przedstawić zdradę Anie, Lily. Nie róbmy z czegoś, co może być naprawdę dobrą opowieścią, taniego melodramatu.
     Znalazłam też kilka innych scen potwierdzających banalność i/lub chaotyczność opowiadania:
     — [Rozdział 2] „Trafiłam do szpitala. Przez miesiąc byłam w śpiączce. Lekarze mówią ,że to był cud, że przeżyłam. Tylko pytanie brzmi czy ja chciałam przeżyć?” — Chwila. Przecież ona trafiła do szpitala dlatego, że wywołała u siebie wymioty, po czym się pocięła. I już od razu śpiączka, „cud, że przeżyła”? Naciągane.
     — [Rozdział 3] Chris i Anastasia wstają ze swoich miejsc w samolocie po lądowaniu. Wymieniają dwa, trzy zdania i już są przy samochodzie, wsiadają do niego, odjeżdżają w stronę hotelu. — Leciałaś kiedyś samolotem? Zwykle zanim wyjdzie się z lotniska trwa to trochę dłużej niż pięć minut, podczas których Anie i Chris rozmawiali.
     Ponadto nie mam pojęcia, czy treść trzyma się tematyki bloga. W zgłoszeniu napisano mi, że jest to romans/dramat. W rzeczywistości z romansu nic tu nie ma, chyba że pocałunek Chrisa i Anie, a z dramatu… też ciężko, muszę przyznać. Popracuj nad tym!
     Reasumując, dużo jeszcze trzeba cię nauczyć. Aby pisać dobrze, nie wystarczy po prostu zacząć to robić. Wprawy nabiera się z czasem. Miejmy nadzieję, że zaczniesz budować akcję wolniej i dokładniej, a twoje pomysły staną się bardziej oryginalne.

*Świat Przedstawiony 15/20
     Po trzech krótkich rozdziałach ciężko jest mi powiedzieć dużo rzeczy o bohaterach. Autorka nie zdążyła przedstawić ich jeszcze w pełnej okazałości, ukazać charakterów, ani opowiedzieć do końca o wyglądzie zewnętrznym.
     Wiem, że są oni nastolatkami żyjącymi w Stanach Zjednoczonych. Wiodą dość nadzwyczajne życie, ponieważ każdy z nich pochodzi z bogatej rodziny. Mają wszystko, czego chcą, ale mimo to okazują się całkiem mądrymi ludźmi, którym pieniądze nie odebrały rozumu. Niektórzy z nich szkolą się w Japonii, jedna zaś chodzi do szkoły tańca w Nowym Jorku, a jeszcze inna ma zamiar zostać modelką (albo raczej jej matka ma zamiar, żeby ta dziewczyna została modelką).
     Anastasia Clark jest śliczną blondynką, jednocześnie główną bohaterką Don’t worry be happy. Mimo pozorów, jej życie wcale nie jest takie kolorowe. Ma okropną, bezduszną matkę pragnącą spełniać swoje marzenia, używając do tego swojej córki — nadmiernie ją odchudza, krytykuje, wyzywa, a wszystko po to, aby Anie była wręcz idealną partią dla każdej agencji modelek w kraju. Przez matkę Anastasia zaczyna mieć problemy: wywołuje u siebie wymioty, bardzo mało je, okalecza się. Nie jest to życie idealne. Ponadto nie może mieć nawet własnego zdania: to matka załatwia jej wszystko. Włącznie z chłopakiem: największym casanovą i lalusiem na całym kontynencie. Nie jest dokładnie napisane, jak mają potoczyć się losy Anie, ale miejmy nadzieję, że Chris zauważy jej problemy i jako prawdziwy przyjaciel w końcu porządnie się nią zaopiekuje.
     Poza Anastasią w opowiadaniu występują inne postaci: Chris, Emma, Toby, matka Anie, Anna, Sara, Brody, Hanna i Logan. Mam wrażenie, że dwóch ostatnich bohaterów podczas czytania jeszcze nie napotkałam, a jeśli tak, to w ogóle ich nie zapamiętałam. Najlepiej poznałam chyba Chrisa — w końcu to on pojawia się w opowiadaniu najczęściej (zaraz po Anie), jednak na tyle mało, że nie potrafię powiedzieć o nim nic więcej, jak to, że wydaje się naprawdę szczerym i opiekuńczym chłopakiem, a Anastasia mu się podoba.
     Czas akcji nie jest wyraźnie przedstawiony, ale podczas czytania nie gubiłam się, dlatego wydaje mi się to w porządku.
     Z opisami nie jest najlepiej. Jak już wspominałam, większość akcji opisywana jest bardzo chaotycznie i trudno jest wyłapać z nich sens. Jeśli mam wziąć pod uwagę miejsca, zdarzenia i bohaterów, najgorzej idzie właśnie ze zdarzeniami. Jednak myślę, że gdy zwolnisz tempo, Lily, wszystko zacznie ci wychodzić.
    
*Styl/Dialogi 16/37
     Opowiadanie, przynajmniej na ten czas, nie jest zbyt dobre. Nie zrozum mnie źle, Lily, idea jest świetna i możesz stworzyć coś naprawdę fantastycznego, ale pamiętaj, że opublikowałaś dopiero trzy rozdziały, co kompletnie wiąże mi ręce — no bo ile ja mogę z tych trzech rozdziałów wyciągnąć wniosków? Zaczęłaś średnio, fakt, ale to dopiero początek! Możesz być lepsza, jeśli chcesz, trzeba jedynie popracować. Może zanim zaczniesz coś publikować, przejrzyj to jeszcze raz, albo zwróć się do kogoś, kto „siedzi” w tym dłużej niż ty, po pomoc.
     Zaciekawił mnie jeden wątek, konkretniej ten o problemach — byłam bardzo ciekawa, jak to wszystko przedstawisz i jakie refleksje wyciągniesz. Na razie temat ten rozwija się powoli: bohaterowie dopiero zaczynają głośno rozmawiać o swoich problemach, występują retrospekcje. Idzie to w dobrym kierunku. Z resztą natomiast trzeba bardziej się postarać, wymyślić coś oryginalnego i wciągającego, bo zdrady i latanie głównej bohaterki od jednego chłopaka do drugiego to nie jest dobre rozwiązanie, możesz mi wierzyć na słowo.
     Na tekst składa się raczej słownictwo potoczne, to, którego używają nastolatkowie. Styl mogę na ten czas określić jako „w stanie roboczym”. To dopiero początek, więc trudno byłoby już przy trzecim rozdziale mieć własną konwencję, strategię.
     Dialogi występujące w opowiadaniu nie wnoszą wiele do samej historii; są raczej przerywnikiem między opisami — ale czy miłym, to do końca pewna nie jestem. Gdyby pisane były poprawne, pewnie czytałoby się je o wiele przyjemniej, tak samo jak resztę tekstu. To wszystko przez błędy!
     W Don’t worry be happy występuje narracja trzecioosobowa, co znaczy, że poczynania bohaterów obserwujemy — że tak powiem — „z góry”. Myślę, że narracja jest odpowiednia względem treści. Moje zastrzeżenia budzi jedynie fakt, że Lily łączy często teraźniejszy czas z przeszłym, a warto pamiętać, że opowiadanie można pisać tylko w jednym z nich, a nie na przemian.

*Oryginalność 4/7
     Jako że jest to początek opowiadania Don’t worry be happy, nie ma czego w tej „Oryginalności” oceniać, szczególnie, że autorka nie umieściła na blogu żadnych dodatkowych informacji o fabule. Wiem jedynie, że ma to być romans/dramat i rzeczywiście, gdybym chciała, to gdzieś jakiś mały zalążek tego romansu widać. Natomiast z tym dramatem trzeba popracować, o czym Lily już wie.
     Na początku bałam się, że może to być opowieść o nastolatkach, którzy „tną się, bo to przecież fajne” (o czym już wspominałam); myślałam, że przedstawisz okaleczanie nie jako problem, a sposób na dobrą zabawę. I jakież to było miłe zaskoczenie, gdy okazało się, że w opowiadaniu do tego nie zmierzasz! Mam nadzieję, że pociągniesz ten temat w dobrym kierunku i Don’t worry be happy — jak sama nazwa wskazuje — skończy się szczęśliwie.
     Trzeba jedynie popracować nad resztą fabuły, żeby nie okazała się strasznie oklepana, wręcz nudna. Chodzi mi szczególnie o te akcje, o których opowiedziałam w „Fabule/Akcji” — warto do niej powrócić i przeczytać to, co napisałam, jeszcze raz.

Poprawność 0/50
     Gdy przychodzi mi napisać ten punkt, tak naprawdę nie mam pojęcia, od czego by tu zacząć. Błędów jest bardzo, bardzo dużo; praktycznie pomyłka na pomyłce. To jakaś literówka, to gafa ortograficzna czy brak przecinka. Nie wiem, z czego to wynika. Brak podstawowych informacji na temat poprawności językowej? Przepraszam, ale kto pisze, że „bohater rzucił coś do konta”? Albo „nienawidzę” zapisuje w trzech częściach: „nie”, „na” i „widzę”?
     Jeśli wypisałabym wszystkie błędy, dostałabyś sporo punktów na minusie — z samej interpunkcji około sześćdziesiąt. Może wypadałoby trochę to poćwiczyć, zamiast iść „na żywioł”? Nic w tym trudnego. W ostateczności po prostu załatw sobie betę, bo coś z tym zrobić musisz — inaczej reszcie czytelników, dokładnie tak jak mnie, czytać się będzie źle i opornie, ponieważ błędy rażą po oczach i utrudniają posuwanie się naprzód.

*Ortografia 0/15

Rozdział 1{Tak to się zaczęło}
     Jest jedyną osobą , która pomogła dla Chrisa i Sary w namówieniu dziewczyny do leczenia. = „pomogła Chrisowi i Sarze w namówieniu dziewczyny do leczenia”, odmiana się kłania
     Po ponad pół rocznej współpracy, zaczęła uważać Anastasię, raczej za własne dziecko niż pacjętke. = „półrocznej”, „pacjentkę” [+ przecinki są niepotrzebne]
     Anastasia była u nie jednego psychiatry ,ale to właśnie Kate, jej zdaniem był najlepsza. = „niejednego”, „nie” z liczebnikami piszemy łącznie [+ niepotrzebna spacja po „psychiatry”, brak spacji przed „ale”, niepotrzebny przecinek po „Kate”]
     […]a matka przekłada na nią  swoje nie spełnione marzenia. = „niespełnione”, „nie” z przymiotnikami w stopniu równym piszemy łącznie

Rozdział 2 {Specjalne lekarstwo}
     Przebież się i za piętnaście minut jedziemy. = „przebierz”
     […]włożyła dwunasto centymetrowe szpilki[…] = „dwunastocentymetrowe”
     Szatyn cicho westchną. = „westchnął”
     […]zapytała nie śmiale i uśmiechnęła się od ucha do ucha. = „nieśmiało”, „nie” z przysłówkami w stopniu równym piszemy łącznie
      Chłopak ciężko westchną i wyciągną ze swojego portfela fotografie. = „westchnął”, „wyciągnął”, „fotografię”
     Pod cięłam sobie żyły. = „podcięłam”
     […]i rzucając torbę w kont. = „kąt”
     Nie na widzę go[…] = „nienawidzę”

*Interpunkcja 0/10

Prolog
     Nie ważne jak bardzo się postarasz. = przecinek przed „jak”

Rozdział 1{Tak to się zaczęło}
     Przez chore ambicje, jej własnej matki. = niepotrzebny przecinek
     - Nie nie mogę. Kate, ja po prostu nie mogę - wyszlochała. = przecinek po pierwszym „nie” [+ używaj półpauz lub myślników (—), nie dywizów (-)]
     - Ana to nie twoja wina - szepnęła i pogładziła ją po plecach. = przecinek po „Ana”
     Dziewczyna spojrzała na nią, zaczerwienionymi od płaczu oczami. = niepotrzebny przecinek
     - To wszystko przez nią. Przez moją niewydarzoną matkę. - powiedziała to z niska blondynka, siedząc na skórzanej, czarnej kanapie. = bez kropki po „matkę”; bez „to”, wystarczy samo „powiedziała”
     - Masz na dzisiaj już dość? - zapytała podając jej pudełko z chusteczkami. Dziewczyna pokiwała przecząco głową . - Dobrze to opowiedz mi wszystko od początku. = przecinek przed imiesłowem „podając”, przecinek po „dobrze”
     - No dobra. - westchnęła i podkuliła nogi. = „westchnęła” dużą literą, wypowiedź bohatera nie odnosi się do komentarza narratora bezpośrednio
     To właśnie dzięki niej i szatynowi, wpakują się w kłopoty tylko po to[…] = niepotrzebny przecinek
     Każdy z nich, pochodzi z bogatego domu[…] = niepotrzebny przecinek
     - Anie, no na reszcie!!!- dziewczyna usłyszała krzyk swojej najlepszej przyjaciółki. = spacja przed myślnikiem (nie dywizem!), „dziewczyna” dużą literą — ta sama zasada co przy niebieskich/zielonych słowach trochę wyżej [+ „nareszcie”]
     Zawsze dostaje to czego w danej chwili chce. = przecinek przed „czego”
     - Znasz ją u niej obraza trwa góra pięć minut - powiedział ze śmiechem Chris, wysoki szatyn o czekoladowych oczach- jednym słowem najlepszy przyjaciel Anastasi. = przecinek po „ją”, spacja między „oczach” a myślnikiem (nie dywizem!)
     Nie mieli okazji, spędzić czasu razem[…] = niepotrzebny przecinek
     Chłopcy byli na szkoleniu, w Japonii, Emma leżała w szpitalu - taka nie przyjemna rzecz, chciała popełnić samobójstwo - no cóż, Sara wyjechała do Nowego Jorku, ponieważ przyjeli ją do wymarzonej szkoły tańca, a Anie podpisała kontrakt z agencją modelek i wygrała konkurs, w którym nagrodą był inny między innymi wyjazd za granice. = pierwszy przecinek niepotrzebny [+ „nieprzyjemna”, „przyjęli”, niepotrzebne „inny”, „za granicę”]
     Kiedy odeszli od siebie kawałek Chris nie mógł wytrzymać, i odezwał się po raz pierwszy. = przecinek przed „Chris”, niepotrzebny przecinek przed „i”
     Po wypowiedzeniu ostatnich słów, wszyscy wybuchnęli śmiechem. = niepotrzebny przecinek
     Młodsza Brawer położyła ręce na bokach i przekrzywiła głowę = kropka na końcu zdania
     Kiedy dziewczyna leżała w szpitalu jej brat przyjechał na kilka dni z Japonii[…] = przecinek przed „jej”
     - Okej, bo zaraz ktoś ucierpi - zażartowała Sara na co wszyscy wybuchnęli śmiechem. - To jak idziemy na plaże? = przecinek po „Sara”, przecinek po „jak [+ „plażę”]
     Bardzo chciał żeby to co wtedy mówiła blondynka było prawdą, ale przecież była chora. = przecinek przed „żeby”, przed „co” i przed „było” [+ powtórzenie, 2x „było”]
     Szkoda tylko, że chłopak nie wie jak się pomylił. = przecinek przed „jak” [+ napisałabym raczej: „jak bardzo się pomylił”]

*Inne błędy 0/15

Rozdział 1{Tak to się zaczęło}
     Wybaczenie jest atrybutem silnyh ludzi. = „silnych”
     Najgorsze jest to ,że czasu nie możesz cofnąć. = niepotrzebna spacja po „to”, brak spacji przed „że”
     Nigdy nie  cofniesz się do przeszłości. = za dużo o jedną spację między „nie” a „cofniesz”
     Jedyne  co możesz zrobić to iść w przyszłość z wysoko uniesioną głową. = za dużo o jedną spację między „jedyne” a „co”
     W przeszłości tej dziewczyny najgorsze jest to ,że zachorowała przez własną matkę. Anastasia żywiła do niej taką nienawiść ,że czasem[…] = niepotrzebna spacja po „to” i „nienawiść”, dwukrotny brak spacji przed „że”
     […]jak sprała je z błotem. = nie ma takiego wyrażenia
     Kate, psycholog, ma  około 33 lata, wysoka brunetka. = „trzydzieści trzy”, liczebniki piszemy słownie; „jest wysoką brunetką” jak już coś, chyba że usuniesz „ma”
     Jest jedyną osobą , która pomogła dla Chrisa i Sary w namówieniu dziewczyny do leczenia. = no i po co ta kolejna spacja przed przecinkiem?
     Wiedziała ,że straciła wszystko i zdawała sobie sprawę z tego ,że nic już nie odzyska. = popraw błędy analogicznie do wcześniejszych
     Miasto Aniołów, które ma w sobie to "coś"[…] = staraj się używać poprawnych cudzysłowów
     Właśnie w tym mieście niska blondynka o długich , blond włosach, brązowych oczach i czarnych okularach jedzie na deskorolce . = „blondynka o blond włosach”, okeej; „i z czarnymi okularami na nosie”
     Natomiast na noga dostrzec można białe trampki. = „nogach”
     […]pracy w najważniejszej nowojorskiej gazecie, "New York Time". = chyba raczej „New York Times”
     […]która  marzy to tym, żeby jej jedyna córka została modelką[…] = „o tym”
     Oczywiście, że nie, ale to nie zależy od niej. Jej matka tego chciała i to było najważniejsze. = nie mieszaj czasów; albo teraźniejszy, albo przeszły

Rozdział 2 {Specjalne lekarstwo}
     "Po co cieszyć się dniem dzisiejszym, skoro możesz martwić się jutrem?. = niepoprawny cudzysłów
     […]do uszu blondynki dobiegł głosy matki. = „głos”
     […]a zgrabne ciało obinał drogi[…] = „opinał”
     Szare, zwyczajne dery, ściągane na kostce i czarny, szeroki top. = a nie „dresy”?
     […]warknęła i zaczęła wchodząc bo schodach na górę. = „wchodzić”, „po”
     Widziała na całym ciele fałdu tłuszczu[…] = „fałdy”
      Szybko odwróciła głowę od lustra, wzięła pierwszą lepszą sukienkę i ruszyła do łazienki. Wzięła szybki prysznic[…] = powtórzenie
     - No i znowu razem - powiedział szaty stojąc na lotnisku razem z Clark[…] = „szatyn”


*Dodatki 9/15
     Na blogu można znaleźć kilka podstron, a dokładniej cztery. Są to:
     — „Tu zaglądam” — linki do różnych stron, w tym do Internetowego Spisu; a czemu ta podstronka nie na końcu?;
     — „Bohaterowie” — zaglądam na tę podstronę i dziwię się; mam w sobie myśl, że gdzieś widziałam już coś podobnego; oczywiście nie mylę się — klik! — podobieństwa: imiona dwójki głównych bohaterów, praktycznie identyczne nazwisko Chrisa, imię Brody’ego i jego postać, ten sam gif przy Chrisie, prawie ten sam przy Anastasii; jeśli nie z tej strony, to nazwisko Chrisa pewnie stąd — klik!; nie wiem, czy to przypadek, ale fajnie nie wygląda;
     — „Spis treści” — czyli spis rozdziałów; żaden link nie działa;
     — „Kontakt z prowadzącą” — czyli jak skontaktować się z autorką bloga; nie powinno być kropki na końcu tytułu podstrony; nie rozumiem też, czemu mail i Twitter napisano kursywą, a Instagram (bez kropki na końcu) i Ask.fm („f” małą literą!) zwykłą czcionką.
     Oprócz tego jest tu parę dodatków:
     — „Tekst” — zapowiedź nowego rozdziału (która jest bardzo dobrze napisana, do mnie przemawia!) i informacja o prawach autorskich; błędy:
     *Czasem wyjade nam się, że uciekając od problemów[…] = „wydaje”
     *Może i w wyjątkowych sytuacjach, nawet jest to prawdą. = zbędny przecinek
     — „O mnie” — link do konta Google Lily S.;
     — „Archiwum” — według mnie najgorszy gadżet ze wszystkich; jeśli tak nieładnie wygląda, po prostu go usuń, przecież i tak dzięki „Spisowi treści” (o ile będzie on działać) nie jest potrzebny;
     — „Szablon” — link do Szablonownicy;
     — „Łączna liczba wyświetleń”.
     Najgorsze jest chyba to, że na blogu nie ma żadnych, dosłownie żadnych dodatkowych informacji o opowiadaniu. Nawet słowa o fabule, gatunku literackim, nic. Myślę, że wypadałoby to nadrobić.
     Wszystkie linki i odnośniki są poukładane i wyglądają estetycznie, ale nie wszystkie działają — przykładowo te w „Spisie treści”. Nie jest ich zbyt dużo, więc nie powiem, że wywarły na mnie jakieś specjalne wrażenie.
     Nie zauważyłam zbędnych zakładek, jedynie usunęłabym „Archiwum” (o ile „Spis treści” zacznie działać) i przeniosła „Tu zaglądam” na sam dół podstron.


Mowa końcowa
Dodatkowe punkty od oceniającej: 0/5 punktów
     Przy pisaniu oceny musiałam odjąć strasznie dużo punktów, co nie było jakąś bardzo wielką przyjemnością, dlatego tutaj, przy „dodatkowych punktach”, już nie będę tego robić. Nic też niestety nie dodam: no bo za co?
     Lecąc od samego początku oceny, na twoim miejscu, Lily, najbardziej zwróciłabym uwagę na „Fabułę/Akcję”, „Styl/Dialogi” oraz „Poprawność” — a nad tą ostatnią posiedziałabym trochę dłużej niż nad pozostałymi. Pamiętaj: poprawność językowa jest ważna. To dlatego z książek, które są wydawane, usuwają wszystkie błędy — bo przez błędy się „potykasz”, zatrzymujesz i, ogólnie rzecz biorąc, źle ci się czyta. Myślę, że gdybyś ciężej popracowała, niedługo dostrzegłabyś efekty.
     Licząc punkty, naprawdę bałam się, że wyjdzie jedynka, która tobie naprawdę się nie należy. Jedynka mówi sama za siebie — „zostaw to, to nie ma sensu, po prostu skończ, bo tak będzie dla ciebie lepiej”. Ty masz potencjał i ja potrafię go dostrzec, czego niestety nie umiałam zrobić przy innym blogu (jedynym takim kiedykolwiek), który obdarzyłam jedynką. Na szczęście u ciebie wyszedł o jeden stopień wyżej, co powinno zmotywować cię do pracy.
     Gdyby na blogu było więcej rozdziałów, punktacja przedstawiałaby się całkiem inaczej — może nie lepiej, choć tego do końca nie wiem, ale na pewno inaczej. Wróć do nas, kiedy trochę popracujesz i pociągniesz tę historię o paręnaście rozdziałów do przodu.
     Na koniec: nie pozwól, żeby inni byli lepsi od ciebie. Tylko nie zniechęcaj się! Powodzenia!

Punkty w sumie 84/209

Ocena:

ok. 40%, czyli Dwójka, nie postarałeś się!

2 komentarze:

  1. Bardzo dziękuje za ocenę. Na pewno popracuję nad opowiadaniem. Tylko jest jedna sprawa. Ocenę mogłam przeczytać tylko od dodatków. Początek mi się nie wyswietlił i tak na prawdę nie wiem dlaczego.
    Jeśli chodzi o bohaterów to to czysty przypadek. Pierwszy raz widzę bloga, do którego podałaś link. Imiona mo ich bohaterów zostały zainspirowane imionami moich przyjaciół, a jeśli chodzi o nazwisko głównego bohatera, no cóż kiedyś pisałam opowidania o serialu ,,Kickin It'' i tam właśnie pojawiał się bohater o tym nazwisku. Więc tak już jakoś zostało. Archiwum... No cóż tak naprawdę to mi też się nie podoba, ale nie mogę go usunąć. :(
    Jeszcze raz dziękuje za ocenę (chociaż nie mogłam przeczytać początku) i pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie przeczytałaś chyba około 1/10 oceny, skoro od dodatków. Weszłaś w nią na telefonie? Może spróbuj na komputerze? U mnie wszystko jest w porządku.
      Nie ma za co dziękować!

      Usuń

Poprzednie Notki