piątek, 9 września 2016

"Zanim się pojawiłeś" - Recenzujemy


Gatunek: Dramat
Rok produkcji: 2016
Data premiery za granicą: 02.06.2016r.
Data premiery w Polsce: 10.06.2016r.
Kraj produkcji: USA
Język oryginału: angielski
Czas trwania: 109 min
Reżyseria: Thea Sharrock
Scenariusz: Jojo Moyes
Kontynuacja: brak
Budżet:$20 000 000


Fabuła:
Film opowiada o zabawnej 26 latce, która kocha pasiaste rajstopy i nieszczęśliwie szuka pracy.
Po dziesięciu nieudanych próbach, trafiła na pracę, w której musiała zajmować się niepełnosprawnym mężczyzną. Nasza bohaterka o imieniu Lou, powoli zaczyna otwierać się przed podopiecznym, który jest arogancki i egoistyczny. Will próbuje się zabić, ponieważ nie potrafi zapomnieć o swoim życiu poprzedzającym nieszczęśliwy wypadek. Dziewczyna próbuje pokazać mu, że ma inne wyjście, niż własna śmierć.

Moja opinia:
Emilia Clarke i Sam Claflin są niezastąpieni! Pełen profesjonalizm, kiedy powiedziałam Emilię na ekranie miałam wrażenie, że nie jest sztuczna, grała naturalnie, czego nie można powiedzieć o innych aktorach odgrywających role w innych wysokobudżetowych filmach. Co do  Sama... Nie umiem, nie potrafię i nie chcę oprzeć się jego urokowi! Już od pierwszej roli, w której go  zobaczyłam, był to film "W pierścieniu ognia", podbił moje serce! Kolejne jego projekty, które mnie zaskoczyły to:  "Kosogłos" i następnie w "Love Rosie", gdzie zagrał chyba najlepiej. Sam jest stworzony do takiej roli, jaką zagrał w tej produkcji i zrobił to bardzo dobrze.
W ekranizacji popularnej ostatnio książki, pojawia się również Matthew Lewis, słynący z roli Neville'a Longbottoma w "Harrym Potterze". Tutaj całkiem inaczej wypadł, niż w sadze o czarodzieju, jednak to dobrze, gdyż widać, że aktor potrafi wcielić się w daną postać. W dziełach Rowling grał ciamajdę, który potem stał się bohaterem. W filmie "Zanim się pojawiłeś" jest chłopakiem Lou,  jest on tak zapatrzony w swoje wyniki sportowe, iż nie widzi potrzeb swojej wybranki.
Szczerze mówiąc, fabuła mnie nie urzekła. Kto oglądał film, ten wie, że koniec jest strasznie łatwy do przewidzenia, czego bardzo nie lubię. Ekranizacja byłaby ciekawsza, gdyby skończyła się inaczej.  Produkcję dobrze się oglądało, jednak po prowadzonej z takim rozmachem promocji, spodziewałam się czegoś lepszego. Muszę przyznać, że bardzo łatwo mnie wzruszyć (płaczę na bajkach, a na "Odlocie" otacza mnie morze łez). Mimo to "Zanim się pojawiłeś" nie wycisnęło łez z mych oczu.

Ocena:
6/10


Recenzja napisana przez:
victorious

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Poprzednie Notki