Oceniająca: Carolle
Autor: Raylie
Pierwsze wrażenie 22/24
Gdy jestem
na blogu po raz pierwszy, wypełnia mnie uczucie spokoju i w jakimś sensie wiem,
że znalazłam się w odpowiednim miejscu. Bardzo mi się tu podoba; szczególną
uwagę zwracam na kolorystykę, która jest trochę smutna, bo biało-czarna, ale
naprawdę nie mam nic przeciwko temu — wręcz jest dla mnie jakiegoś rodzaju
odskocznią od barwnych blogów z fanfikami, z którymi miałam ostatnio dużo
kontaktu.
Czytając treść gadżetów, od razu łapię bliższy kontakt z autorką, której
sposób pisania jest przyjazny dla czytelnika. Jedną z jej lepszych decyzji było
umieszczenie na blogu kółeczka „Jestem fejmem, piszę fanfiki” udowadniającego,
że jest fajną, miłą osóbką.
Sam wygląd bloga nie mówi mi wiele o jego treści, dlatego nie jestem
pewna, czy mam ochotę opowiadanie czytać — bo gdybym nie zapoznała się ze
złożonym przez Raylie zgłoszeniem, w którym określiła swojego bloga jako fan
fiction serialu Xiaolin, na pierwszy rzut oka nie wiedziałabym, że blog ma z
nim jakiekolwiek powiązanie. No bo w czym? Pierwsze oznaki świadczące o owej
tematyce wyłapuję z dodatku w prawej kolumnie zatytułowanego datą, w którym
zauważam imiona głównych bohaterów, a także — poniekąd — z gadżetów „Apel
bardzo ważny” oraz „Moje”.
Mimo wszystko z serialem Xiaolin nie spotykam się pierwszy raz, więc nie
jest mi obcy. Jestem pewna, że oglądałam go w dzieciństwie — z bohaterów
szczególnie dobrze zapamiętałam tego małego, żółtego, który ma na imię Omi.
Cieszę się, że po tak długim czasie wracam do serialu, który był dla mnie
bardzo ważną częścią życia, gdy miałam może z siedem lat. Teraz praktycznie nic
z niego nie pamiętam, jedynie same epizody, ale mam nadzieję, że podołam
ocenieniu innej-wersji. Moje odczucia
są więc pozytywne — dzięki blogowi mam szansę znowu poczuć się dzieckiem.
Pomysł autorki widać szczególnie w gadżetach, a także trochę głębiej —
na podstronach. Od zewnątrz nie ma w blogu nic nadzwyczajnego, albo po prostu
ja nie potrafię tego dostrzec.
Moją uwagę, jeśli o tę oryginalność chodzi, przykuwa najbardziej cytat z
belki. „Natura ludzka, a szczególnie kobieca, jest ciemna i pełna
sprzeczności.” Może zacznę od tego, że autorem owej złotej myśli jest Borys
Pasternak, rosyjski poeta i pisarz. Cytat wyraźnie mówi o kobietach, ich
nieprzewidywalności i spontaniczności, lecz jakie może mieć powiązanie z fan
fiction o serialu Xiaolin? Czy autorka wykorzystała go, ponieważ w opowiadaniu
pod lupę bierze, powiedzmy, Kimiko — jedną z głównych bohaterek? A adres, inna-wersja, mówi o tym, że Raylie
opowie nam o serialu w całkowicie nowy, nieznany sposób? Autorka prowokuje moje
przemyślenia, jeśli chodzi o belkę oraz tytuł i adres bloga. Na razie stanowią
dla mnie tajemnicę, jestem jednak ciekawa, co będzie potem. Przy okazji wspomnę
jeszcze, że w cytatach kropkę stawiamy dopiero po cudzysłowie, nie przed nim.
W
oczy rzuca mi się dziewczyna, którą widać po lewej stronie bloga. Jednak zwracając
uwagę na to, że w „Grafice” nie będę miała dużo do napisania, tam się o niej
wypowiem.
Grafika 18/23
Z
tego, co widać na samym dole witryny, mogę wywnioskować, że szablon wykonała Shalis
z Wioski Szablonów. Jestem tylko ciekawa, czy Raylie ów szablon zamówiła, czy
po prostu ściągnęła — a sądząc po naprawdę znikomej ilości podobieństw między
grafiką a treścią bloga, jestem bardziej skłonna ku tej drugiej wersji.
Najbardziej zjawiskowa z całego szablonu jest dziewczyna, która znajduje
się po jego lewej stronie. Ma zasłonięte oczy, lekko rozchylone usta, a jej
włosy unosi wiatr. Wydaje mi się, że ktoś po prostu ją porywa — to byłoby dość
sensowne wyjście. Mimo wszystko kojarzy mi się też z klimatami sadomasochistycznymi,
wiązaniem i tymi rzeczami; może to głupie, ale naprawdę tak jest. Dobrze myślę?
A jeśli tak, to jakie ma to wszystko powiązanie z serialem Xiaolin?
Praktycznie każdy dodatek i każda podstrona na blogu są ciekawe.
Szczególnie zaintrygowała mnie ankieta: „Czytelniku, Czy IW Naprawdę Zniszczyła
Ci Dzieciństwo?”. Jest w pewnym sensie żartobliwa i właśnie to wyróżnia ją od
innych; to samo mogłabym powiedzieć o wspomnianym już wcześniej kółeczku —
„Jestem fejmem, piszę fanfiki”. Lubię takie gadżety, bo sprawiają, że czytelnik
czuje się na blogu mile przywitany i, co najważniejsze, chciany.
Wybraną czcionkę czyta się przyjemnie, a jej kolor nie zlewa się z tłem
postów, co bardzo dobrze działa na moje oczy. Jestem tylko ciekawa, dlaczego owo tło raz jest jaśniejsze, a raz ciemniejsze — wspomnę jeszcze, że to pierwsze
wydaje się być właściwsze.
Kolorystyka
bloga, jak już wspominałam, naprawdę mi odpowiada. Jest taka delikatna,
„smutna” — ale w dobrym znaczeniu — i nie razi moich oczu.
Nie zauważam niczego, co psułoby ogólną estetykę bloga. Nie rozumiem tylko,
o co chodzi z gadżetem „Klikaj” na samym dole bloga — cokolwiek to jest, mnie
nie działa.
Liczba elementów nie jest zbyt duża; wydaje mi się, że tyle, ile ich
jest, jest dobrze. Dodatki są ciekawe i interesujące, czegoś się można z nich
dowiedzieć, nawet zagłosować, dlatego nie mam nic przeciwko żadnemu z nich.
Treść 72/92
*Fabuła/Akcja 20/28
Serial Xiaolin oglądałam dawno temu, będąc
małą dziewczynką, dlatego teraz nie pamiętam już wielu szczegółów dotyczących
wojowników xiaolińskich, heylińskich również. Mimo mojej ubogiej wiedzy na
temat serialu, zrozumienie Innej Wersji nie
było problemem, ponieważ autorka wyjaśnia każdy xiaoliński szczegół od początku
do końca bardzo dokładnie. Myślałam, że choćby przy pierwszych rozdziałach
będę, delikatnie mówiąc, zmieszana; że nie zrozumiem, co się dzieje, o czym
postacie rozmawiają, jakie wątki są drążone. Okazało się być zupełnie inaczej,
co od razu mnie ucieszyło — jako osoba „nowa” w tej tematyce (no, oprócz
postaci, je pamiętałam) zrozumiałam wszystko, a to jedynie dzięki
umiejętnościom autorki, która w bardzo przystępny sposób rozpoczęła swoje
opowiadanie.
Po
przeczytaniu wszystkich rozdziałów mam dość mieszane uczucia. Mimo że tekst
wydaje się spójny, mam wrażenie, że cała opowieść idzie w złym kierunku. Jestem
pewna, że fani serialu rozczarują się, czytając Inną Wersję — a szczególnie ci najmłodsi, którym bym nawet wchodzić
na bloga zabraniała. Wydaje mi się, że Raylie przedstawia wykreowany świat zbyt
okrutnie, rygorystycznie. Przez pierwsze dziesięć rozdziałów czytało mi się
naprawdę dobrze, opowiadanie ciekawiło mnie i wciągało w swoje sidła bez końca,
ale wszystko zepsuło się gdzieś przy trzeciej notce od końca. Nie jestem pewna,
czy to dobry pomysł, aby z fan fiction na podstawie serialu Xiaolin robić coś
na miarę brutalnego erotyku. Nie tego spodziewałam się, wchodząc na bloga po raz
pierwszy; nigdy bym nie pomyślała, że opowiadanie może mieć taki charakter —
nawet gdy uznałam, że dziewczyna z szablonu pachnie mi klimatami
sadomasochistycznymi. Oczywiście rozumiem, że taki był zamiar autorki, że
właśnie tym torem chciała poprowadzić swoje opowiadanie, a czytelnikom — w
większości — to odpowiada, dlatego niech i tak zostanie; w końcu to jedynie
moje zdanie. Po prostu erotyczność Innej
Wersji zmieniła mój pogląd na sam serial Xiaolin, który oglądałam w
dzieciństwie zupełnie innymi oczami niż tymi, jakimi patrzę na świat dzisiaj —
oczami może siedmioletniego dziecka widzącego w Kimiko małą dziewczynkę, taką,
jaką byłam też ja, tyle że silniejszą, odważniejszą i muszącą walczyć ze złem.
A nie niewolnicę i nimfomankę jak w Innej
Wersji.
W
opowiadaniu spodobała mi się przede wszystkim jego wielowątkowość — autorka
przedstawia nam trochę historii Kimiko, trochę Claya, Raimundo i Omiego, ale
także innych, mniej ważnych postaci — Wuyi, Jacka czy tajnego podziemnego
stowarzyszenia.
Tekst opowiadania jest spójny i trzyma się całości, natomiast mam pewne
zastrzeżenia co do akcji: otóż moim zdaniem czasami za bardzo się ona ciągnie —
pewnie przez te długie opisy wnętrz i uczuć bohaterów, którymi raczy nas
Raylie. Nie żebym je krytykowała, ponieważ są jak wisienka na torcie — barwne,
dokładne, dopracowane — lecz to trzeba przyznać: są też ciut za długie. Gdybyś
je skróciła, a dodała więcej dialogów, Raylie, akcja w końcu by ruszyła.
Treść bloga trzyma się jego tematyki: miało być fan fiction o serialu
Xiaolin, ale jak autorka zapowiedziała — w innej wersji. Mimo wszystko chyba
nikt nie spodziewał się aż tak innej wersji.
*Świat Przedstawiony 16/20
Jako że w opowiadaniu występuje wiele wątków, a autorka słynie z długich
i dokładnych opisów wszystkiego, Inna
Wersja bogata jest w różnorodnych, kontrastowych bohaterów: Kimiko,
Chase’a, Claya, Raimundo, Omiego, Wuyię, Jacka, Nefraima, Cho, Dianę, kocich
wojowników oraz wielu, wielu innych.
Główną parę będącą największą mieszanką wybuchową Innej Wersji, wokół której toczy się większość wątków owego opowiadania, bez wątpienia stanowią była wojowniczka xiaolińska Kimiko Tohokimo oraz książę ciemności Chase Young — i to na nich się w ocenie
skupię.
Na
początku myślałam, że Inna Wersja będzie
czymś w rodzaju romansu, choć nie takiego zwykłego: miałam nadzieję, że mimo
wielu potyczek i dzielących dobrą Kimiko od złego Chase’a różnic, ta dwójka na
samym końcu się zejdzie. Jednak gdy przeczytałam trzy ostatnie opublikowane
rozdziały, cała nadzieja, którą pokładałam w szczęśliwym Chamiko, ulotniła się wraz
z dymem.
Mimo że w początkowych rozdziałach nie było kolorowo — szczególnie dla
Kimiko — nic nie wskazywało na to, że wszystko potoczy się takim torem, jakim
się potoczyło. Doznałam chyba największego szoku w moim życiu: nigdy, nigdy,
przenigdy bym nie pomyślała, że Kimiko — cytując autorkę — zostanie dziwką Chase’a. Mimo że wcale mi się
taki zwrot akcji nie podoba, mogłabym klękać na kolana przed Raylie i błagać
ją, aby zdradziła mi, jak coś takiego przyszło jej do głowy — coś tak innego,
nieprzewidywalnego i zaskakującego czytelnika od stóp do głowy.
A teraz
o bohaterach: Kimiko i Chase, niewolnica i książę. Po prostu para z przypadku.
On — apodyktyczny, bezwzględny, ostry, zły, szanujący się władca świata. I ona
— jego niewolnica walcząca po całkiem innej stronie niż Chase, bo po stronie
dobra. Kto by pomyślał, że jedynie dla cielesnego spełnienia młoda Kimiko
pozbędzie się honoru i, mówiąc krótko, rozłoży nogi przed swoim odwiecznym
wrogiem?
Postać Kimiko spodobała mi się już na samym
początku; była silną, młodą kobietą, która nigdy się nie poddawała, nie traciła
honoru i nawet w niewoli pozostawała wierna wyznawanym przez siebie, jako przez
mnicha Xiaolin, wartościom. Z czasem coś zaczęło ją łamać: stawała się coraz
bardziej podatna na wpływy księcia ciemności, oddawała się cielesnym
przyjemnościom, aż w końcu Chase pochłonął ją w całości, a ona wcale się temu
nie przeciwstawiła. Myślę, że na tym etapie, teraz, jest naprawdę zagubiona;
rozdarta pomiędzy dawnym życiem, które już nie istnieje, a nowym, pełnym niemoralnych
zachowań, całkowicie niepodobnych do dawnej Kimiko.
Chase również podobał mi się na początku: ostry i zły władca mający w
rękach cały świat. Był bezwzględny już od pierwszych rozdziałów, to fakt, lecz
w ostatnich — mam na myśli rozdział Zawód
— stał się po prostu tyranem. Myślałam, że wcale taki nie jest i zawsze miałam
nadzieję, że pozostała w nim choć odrobina dobra. Czyżbym się myliła? Może po
prostu skrywał najciemniejszą stronę siebie aż do Zawodu? No cóż, ani zmiana Kimiko, ani zmiana Chase’a wcale mi się
nie podobają.
Czas akcji jest podany w latach od momentu, w którym książę ciemności
zawładnął światem, a xiaolińscy wojownicy musieli całkowicie mu się podporządkować.
Jak już wspomniałam, opisy są jedną z najlepszych części opowiadania —
długie, wyczerpujące i dokładne. Czasami jest ich jednak za dużo, co sprawia,
że skutecznie zwalniają tempo akcji. Trzeba by nad tym pomyśleć i dodać więcej
dialogów.
*Styl/Dialogi 29/37
Napisanie Innej Wersji na
pewno było dobrą decyzją! Nie jestem jedynie pewna, czy pociągnięcie fabuły w
kierunku erotycznym również jest „dobrą” częścią owej decyzji — mnie ten zwrot
akcji się nie spodobał i myślę, że bez niego opowiadanie byłoby o wiele lepsze,
aczkolwiek ludzie są różni, dlatego o gustach się nie dyskutuje. Ważne, że Inna Wersja pisana jest porządnie i z
sercem, a autorka wkłada w nią wiele swojej pracy.
Opowiadanie naprawdę zaciekawiło mnie, o czym wspominałam już nie raz; w
pewnym momencie totalnie się w nie wciągnęłam. Uczucie to minęło dopiero przy
dwóch ostatnich rozdziałach — Łasce i
Zawodzie. Notki były długie, opowiadały
o temacie, który nie za bardzo mi odpowiadał, i naprawdę trudno mi się przez
nie przechodziło — może gdyby opisów było o jedną trzecią mniej, łatwiej bym te
rozdziały przełknęła.
Wreszcie przychodzi czas, kiedy mogę wypowiedzieć się o stylu pisania
Raylie. Otóż jest on po prostu niezwykły.
Dawno już nie spotkałam się z kimś, kto pisałby w tak swobodny i łatwy do
przyjęcia sposób — z nutką żartobliwości, a także prosto z mostu i bez owijania
w bawełnę. Mogłabym chwalić ten styl i chwalić, bo dzięki niemu czytało mi się
naprawdę bardzo dobrze. To byłby grzech, gdybyś teraz, Raylie, po prostu
pisanie rzuciła.
Zasób słów autorki jest bogaty, a ona sama potrafi wczuć się w rolę
każdej xiaolińskiej czy heylińskiej postaci oraz odwzorować jej sposób mówienia
w dialogach.
Z
kolei o dialogach mogę powiedzieć tyle, że jest ich po prostu za mało. Gdy
patrzę na objętość każdego z opisów, chcę gdzieś pomiędzy linijki wcisnąć jakąś
rozmowę. Podczas czytania od czasu do czasu naprawdę odczuwałam ich brak.
W opowiadaniu występuje narracja
trzecioosobowa, a czytelnicy obserwują poczynania bohaterów „z góry”. Jest to
dobry typ narracji, szczególnie, jeśli w tej samej chwili chcemy poznać uczucia
każdej z uczestniczących w danej scenie postaci.
Opowiadanie czyta się na ogół bardzo przyjemnie. Mimo że zdarzają się
błędy, są one w większości (prawie) niewidoczne. Czasami miałam „zastoje”,
kiedy po prostu musiałam przerwać opowieść i odpocząć od niej, ponieważ
strasznie mi się ciągnęła — a to przez obszerne opisy oraz miejscami zbyt wolne
tempo akcji.
*Oryginalność 7/7
Bardzo
spodobał mi się początkowy pomysł autorki na fabułę — chciała przedstawić inną
wersję serialu Xiaolin, mianowicie od odcinka czterdziestego (z ciekawości aż
obejrzałam ów odcinek): co by było, gdyby wojownicy xiaolińscy przegrali z
księciem ciemności i zostali jego niewolnikami. Jak się okazało, świat wywrócił
się do góry nogami i porobiło się dużo złego.
Mimo że nie spodobał mi się wątek erotyczny, nie przyszło mi ujmować za
to punktów; raczej wypowiedzieć się, czy było to kreatywne posunięcie — a
oczywiście było. Nigdy wcześniej nie
spotkałam się z podobną opowieścią, ani z takim rodzajem relacji
niewolnik-władca, dlatego myślę, że przyznanie maksymalnej liczby punktów nie
będzie błędem.
Osobiście zrezygnowałabym z całej tej nadmiernej
erotyczności i prostytucji, o ile mogę nazwać to w ten sposób.
Poprawność 10/50
Patrząc na powyższą punktację, można by stwierdzić, że błędów jest
naprawdę dużo. W jakimś sensie jest to prawda — czasami zdarzy się w tekście
błąd ortograficzny, interpunkcyjny, rzadziej też literówka — ale przy tak dużej
objętości każdego z rozdziałów śmiem twierdzić, że mimo wszystko błędów dużo
nie jest. Większość z nich nie rzuca się w oczy i nie razi, a opowiadanie czyta
się przeważnie dobrze.
Poniżej powypisywałam błędy ortograficzne, interpunkcyjne, a także tzw.
„inne błędy”, czyli literówki, powtórzenia czy mniej istotne pomyłki. Niektóre
gafy są przypadkowe, lecz trafiałam także na takie, które popełniane były
notorycznie.
To
nie są wszystkie błędy (oczywiście ortograficzne i interpunkcyjne, „inne” nie);
gdybym miała je wypisywać, musiałabym dać Raylie dużo punktów na minusie, z
czego wolę jednak zrezygnować.
Z
tego, co zauważyłam, blog jest sprawdzany pod kątem poprawności językowej przez
betę (no, powiedzmy, że betę). Czyżby zawiodła?
*Ortografia 0/15
Rozliczenie
[…]lecz nie grzeszące przy tym rozumem[…]
= „niegrzeszące”, partykułę „nie” z imiesłowami piszemy
łącznie
[…]Mistrzem Mnichem Guanem oraz smokiem na
szkoleniu Chase Youngiem[…] = [z kim?] „[z] Chasem Youngiem”, imiona angielskie
odmieniamy
[…]zajmowanych przez nią pokojach, w
jakich dominujący fiolet oraz róż skutecznie wprawiał w drgania żołądki
odwiedzających ją gości. = „[fiolet oraz róż] wprawiały” (+ „w których” brzmi
lepiej niż „w jakich”)
Nawet jeśli taką przedstawicielką była nic
nieznacząca wojowniczka pokonanego klasztoru. = „nieznacząca”, partykułę „nie”
z imiesłowami piszemy łącznie
Banda zapchlonych chujów nie umiejących
spuścić po sobie... = „nieumiejących”, partykułę „nie” z imiesłowami piszemy
łącznie
[…]rzucając ochłapy dzikim bestią[…] =
„bestiom”, to liczba mnoga
A tygryskom miło było uczestniczyć w tak
intymnych momentach egzystencji Chase Younga[…] = „[kogo?] Chase’a Younga”,
odmieniamy imiona angielskie
Łaska
Niebieskie oczy młodej kucharki znów
wypełniły się idiotycznymi łzami, jakie zamazywały obraz jej sypialni. =
„które”, nie „jakie”
[…]a te której jej zostały,
najprawdopodobniej spędzi na powolnym gniciu w ramionach Chase Younga. =
„[kogo?] Chase’a Younga”, odmiana imion angielskich [+ przecinek przed
„której”, choć dałabym sobie głowę uciąć, że chodziło ci pierwotnie o wyraz
„które”]
Wstręt do samej siebie przeżerał ją niby
rdza trawiąca metal. = „niczym”, bo „niby” tu nie pasuje
[klikaj!]
„Osobista nałożnica księcia ciemności
Chase Younga” = „[kogo?] Chase’a Younga”
[…]wielki znawca ludzkiej psychologi[…] =
„psychologii”
[…]dzięki odbytym w ramach poszukiwań
Sheng Gong Wu podróżom i setką książek[…] = „setkom”, to liczba mnoga
Serce i żołądek ścisła niewidzialna ręka o
nieprawdopodobnej sile[…] = „ścisnęła”, ścisłe są nauki
W pamięci powstał na nowo obraz
wymizerniałego staruszka handlującego gratami, jaki z gadaniną mogącą spokojnie
uchodzić za żargon średniowiecznego kupca sprzedał cudem znalezione zdjęcie. =
„który”, nie „jaki”
Zgiął łokieć i podniósł głowę, chcąc
zrównać poziom oczu z wojowniczką, jakiej mięśnie spięły się w panice, a bluzkę
na plecach zalała wilgoć. = „której”, nie „jakiej”
Zawód
[…]rozerwała poszewkę, wyrzucając garściami
pierz, jaki wkrótce spoczął na podłodze białym dywanem. = od słowa „pierze” nie
ma liczby pojedynczej [klikaj!]
*Interpunkcja 0/10
Niewolnica cz. 1
„Przynajmniej będzie wykonywała tę najbardziej
niewdzięczną robotę.” = kropkę stawiamy zawsze po cudzysłowie, nie przed nim
[…]„jako kobieta lepiej będzie operować
łyżką do mieszania zupy niż bronią.” = reguła z kropką po cudzysłowie jak wyżej
„Dopóki nie dorośniecie, będziecie harować
jak zwykli śmiertelnicy.” = znów cudzysłów i kropka powinny zamienić się
miejscami
A może gdyby była szybsza, silniejsza
Chase nie wytrąciłby jej piłki? = przecinek przed „Chase”
Rozliczenie
„Sukinsyn.” = kropka ma być po cudzysłowie
Podły nastrój potęgowało kołatające po
głowie stwierdzenie: „nie jesteś już tą samą co dawniej, potężną istotą, której
samo głośne wypowiedzenie imienia budziło strach. Znajdujesz się na łasce i
niełasce gówniarza.” = kropka po
cudzysłowie
Kiedy Wuya przeczesywała pałac, z zamiarem
wcielenia w życie jakże misternego planu usidlenia księcia, w ustępach na ósmym
piętrze młody przywódca tajemnej[…] = pierwszy przecinek jest niepotrzebny
Ogromny, odziany w płaszcz ze skóry
lamparta, wojownik spiorunował wzrokiem smoka wiatru[…] = drugi przecinek jest
niepotrzebny
[…]aż nazbyt widoczna pogarda względem
niej rzucała wyzwanie: „Dobrze, patrz. I co teraz zrobisz?” = zabrakło kropki
po cudzysłowie [klikaj!]
Łaska
Zwilżyła usta przywołując w umyśle zapach
oraz smak księcia[…] = przecinek przed „przywołując” [to imiesłów]
W wyniku pasji targającej dziewczyną
fotografia uwieczniająca przyjaźń między czwórką szlachetnych mnichów,
ześlizgnęła się z łóżka i opadła na
podłogę. = zabrakło przecinka po „dziewczyną”
[…]jak wiła się na kolanach księcia i
jęczała tkliwie, krzycząc mu do ucha: „Mocniej, mocniej!” = zabrakło kropki po
cudzysłowie
Krzywe uśmieszki oblepiające ohydne gęby
kuchcików wyrażały jednogłośnie: „Cipkodajka!”, „Chujolizka!” = znów zabrakło
kropki na końcu
[…]zaś tę która czeka cierpliwie do
ustalonej daty[…] = przecinek przed „która”
–
Proszę nie... – zdołała wystękać, nim dłoń mężczyzny skutecznie zatkała jej
usta. = przecinek przed „nie”
– Nie ma żadnego: nie. […] Chyba nie
chcesz mnie rozgniewać? – Uśmiechnął się podle, by po chwili przerwy
kontynuować – pamiętaj, że w uczciwej walce wygrałem[…] = po „kontynuować”
powinnaś dać dwukropek, a „pamiętaj” zacząć dużą literą
„A to mała suka, tak chce się bawić.” =
kropka powinna stać po cudzysłowie
– Pytanie tylko czy jesteś godna tegoż
zaszczytu, bo wiesz, odbierasz mi całą zabawę. = przecinek przed „czy”
Zawód
Nie zastanawiając się ani trochę,
zacisnęła palce na smukłej, wspinającej się w stronę sufitu, wieży. = ostatni
przecinek jest niepotrzebny
*Inne błędy 5,5/15
Niewolnica cz. 1
Od chwili, w której dziewczyna pojawiła
się w pałacowej kuchni, kobieta obserwowała ją bacznie w absolutnym milczeniu,
zaś ignorując ją, chciała pokazać, że ma [jej obecność] zupełnie
gdzieś. = Ma zupełnie gdzieś, ale co?
No tak, dziewczynę, ale czegoś tu brakuje. Można by było napisać: „że ma ją
zupełnie gdzieś”, ale wtedy „ją” by się powtórzyło. Dlatego proponuję: „że ma
jej obecność zupełnie gdzieś”.
Postanowiła więc dać jej szansę,
zatrzymując [ją] u siebie na dłużej. = znów czegoś tu brakuje; „ją”
się nie powtarza, dlatego możesz to słowo umieścić w dziurze
Chase Young, który ją znalazł, bardzo
szybko poznał się na talencie kulinarnym młodej wówczas dziewczyny i przygarnął
[Cho] do siebie. = Nie może być „ją”, dlatego posłuż się
imieniem. Zauważyłam, że notorycznie zostawiasz takie „pustki” w zdaniach.
Boisz się powtórzeń? Zawsze znajdzie się jakiś synonim, a zdanie możesz
zbudować na dużo różnych sposobów — ale proszę, nie zostawiaj w swoim tekście
właśnie takich „pustek”.
Rozliczenie
Możliwe, iż osiągnie jakąś korzyć.
= „korzyść”
Łaska
Musiała minąć dłuższa chwila, nim
podźwignęła się z trudem [z] łóżka, starając
zapanować nad płytkim oddechem. = „[…]z trudem z łóżka[…]”
Napis głoszący całemu światu, kim jest
smok ognia, gdy tylko ręka Younga ścięgnie po zabarwione na czerwono majtki[…] =
„sięgnie”
Wydawać się mogło, że plan dokonały,
lecz szybko uświadomiła sobie jego dwie wady: po pierwsze, jeśli księciu zleży,
pozbędzie się i tych blizn[…] = „doskonały”, „zależy”
[…]a także - Kimiko nie miała co do tego
żadnych wątpliwości - wyleczy ją intymnym miejscu, że nawet ślad nie
pozostanie. = nie jestem do końca pewna, o co tu chodziło; może „wyleczy jej
miejsce intymne”?
Wszytko mi jedno! = „wszystko”
Lewie zdusiła jęk pełen
zniecierpliwienia[…] = „ledwie”
Zdjął
dłoń z ust smoka ognia i pochylił się nad niem jeszcze bardziej[…] = „nim” lub „nią”
Nawet
z cenę własnego życia. = „za”
Choć
waśnie
stała się oficjalną kurtyzaną[…] = „właśnie”
Zawód
Przez grubą warstwę umytych na połysk
okien światło wdzierało się do przytłaczającej swymi rozmiarami i wszechogarniającą
pustką sali. = „wszechogarniającej”
[…](jakby faktycznie takiej pomocy
potrzebowała - Kimiko wysnuła kolejną ku [temu] teorię, według
której wysyłając jej personel „od spraw kobiecych”, Chase dostarcza sobie
uciechy)[…] = zabrakło słowa „temu”
[…]który po prostu wykonywał polwcenie,
stojąc niewzruszenie w miejscu[…] = „polecenie”
Parzcież należy do księcia; jest jego niewolnicą[…]
= „przecież”
Kimiko wreszcie pojęła swoje krytyczne płożenie[…]
= „położenie”
*Dodatki 14/15
Blog zawiera pięć dodatkowych zakładek:
— „O…” — czyli coś o autorce i o Innej Wersji; czytam to i czytam, i nie
mogę wyjść z podziwu; bardzo podoba mi się styl pisania Raylie, poza tym śmiem
twierdzić, że jest ona naprawdę interesującą osóbką; znalazłam trzy małe błędy:
*O Innej Wersji = „wersja” nie jest nazwą
własną, więc powinna być pisana małą literą;
*Mam wówczas ochotę zapaść się pod ziemie.
= „ziemię”;
*[…]a tych naprawdę dobrych to już w ogóle
ze święcą szukać.
= „świecą”;
— „Rozdziały” — blogowy spis treści; punkt
za wyśrodkowanie linków!;
— „Linki” — odnośniki do opowiadań, spisów
i ocenialni, w tym link do Internetowego Spisu; znów wyśrodkowany tekst, czyli znów
punkcik;
— „Specjały” — ilość napięcia seksualnego
zawartego w tych obrazkach (szczególnie końcowych) aż mnie przeraziła; może
jednak gdy pisałam przy „Grafice” o sadomasochizmie, to o wiele się nie
pomyliłam?;
— „Księga Gości” — czyli po prostu spam.
Mamy też dość dużo gadżetów:
— „12.05.15” — czyli stan następnego
rozdziału na dzień dwunastego maja, kilka przydatnych dla czytelników linków,
informacja o becie oraz ostrzeżenie o treściach opowiadania;
— „Apel bardzo ważny” — kółeczko
zachęcające do założenia bloga o Chamiko; no właśnie, zakładajcie, bo mało ich
(a przynajmniej tych porządnych)!;
— „Moje” — odnośniki do trzech innych
blogów Raylie;
— ankieta „Czytelniku, Czy IW Naprawdę
Zniszczyła Ci Dzieciństwo?”;
— „Klikaj” — jak już wyżej wspominałam,
nie wiem, o co chodzi z tym gadżetem;
— „Statystycznie” — łączna liczba
wyświetleń bloga;
— „Prawa autorskie” — nic innego jak
informacja o prawach autorskich;
— „Kółeczka” — czyli „Jestem fejmem, piszę
fanfiki” (w takim razie też nim jestem!); tylko czemu w tytule gadżetu liczba
mnoga, a kółeczko jedno?
Bardzo przydatne dodatkowe informacje o
opowiadaniu znajdziemy na podstronie „O…”.
Wszystkie linki i odnośniki działają jak
należy, są poukładane oraz wyglądają estetycznie. Zbędnym dodatkiem — jak dla
mnie — jest „Klikaj”.
Mowa końcowa
Dodatkowe punkty od oceniającej: 3/5 punktów
Zdecydowałam się przyznać autorce aż trzy
dodatkowe punkty, a wszystkie za jedną rzecz, która sprawiła, że opowiadanie
praktycznie „połknęłam” w całości (nie licząc dwóch, trzech ostatnich
rozdziałów): styl pisania Raylie, który jest naprawdę niezwykły. Nazwałabym go
darem, lecz wiem, że żeby tak pisać, trzeba poświęcić temu naprawdę sporo pracy
i czasu, bo styl pielęgnuje się latami. Gdybyś teraz, Raylie, zrezygnowała z
pisania, naprawdę nie wiem, co bym ci zrobiła (choć wiele zrobić nie mogę).
Wydaje mi się, że dość wyraźnie dałam do
zrozumienia, które rzeczy wymagają poprawy. Głównie jest to po prostu
„Poprawność” — czyli coś, co praktycznie zawsze pogarsza wynik końcowy każdej
oceny. Tak to jednak jest: język polski nie należy do najłatwiejszych, dlatego
uczymy się go przez całe nasze życie.
Czytanie Innej Wersji było dla mnie jak powrót do dzieciństwa: na początku
dość miły, potem trochę bardziej skomplikowany, ale narzekać nie będę. Ważne,
że ten powrót w ogóle i na chwilę poczułam się małą, siedmioletnią dziewczynką.
Zapamiętaj na przyszłość, Raylie: Chamiko
ma być (może w lżejszym dla Kimiko wydaniu?), tak samo jak chamikowe dzieci i
chamikowy ślub. Powodzenia na przyszłość!
Punkty w sumie 139/209
Ocena:
ok.
67%, czyli Trójka też nie jest taka zła!
Ślicznie dziękuję za ocenę. C:
OdpowiedzUsuńOczywiście skomentuję, ale trochę później, bo teraz cierpię na napięcie przedsesjowe. xD