piątek, 1 maja 2015

Ocena #038

Oceniająca: Ell s
Autorka: Ridi-culous


Pierwsze wrażenie (24/24)

Po pierwszej wizycie na blogu jestem zauroczona.
Autorka postawiła na minimalizm – nagłówek w postaci gifu z aniołem o czarnych skrzydłach, lewa szeroka kolumna z postami i prawa z dodatkami, które ładnie się prezentują. Dodatkowo czerń i szarości nadają tajemniczości oraz mroku, które wzbudzają niepokój, a tym samym ciekawość. Muszę przyznać, że na razie widzę same plusy, które zachęcają do czytania.
Każde otworzenie strony kończy się dla mnie tym samym – przez dłuższy czas nie mogę oderwać wzroku od rozpościerających się skrzydeł, a gdy już udaje mi się przerwać bezczynne wpatrywanie się w obrazek, dopiero wtedy zauważam pozostałe elementy. Oryginalność w doborze szablonu widać na pierwszy rzut oka już po nietypowym nagłówku. Mam nadzieję, że będzie on nawiązywać do wydarzeń przedstawionych w opowieści.
Adres śmierć-i-pomoc-przyjdą-z-nieba jest naprawdę interesujący, co więcej – zapisany w języku polskim. Niebo kojarzy mi się z Bogiem, który ma władzę nad śmiercią i życiem, co akurat jest ze sobą powiązane w adresie, a także pomoc, którą można otrzymać od Niego poprzez modlitwę. Zagadka rozwiązana, tylko należałoby się zastanowić, w jakim celu zwrócono na to uwagę. Podczas czytania rozdziałów na pewno zostanie to podkreślone, dlatego przejdę do równie intrygującego tytułu. Zbuntowany Jeździec Apokalipsy to trudniejsza do rozgryzienia nazwa. Bunt łatwo zdefiniować jako nieposłuszeństwo wobec kogoś, ale Jeździec Apokalipsy nic mi nie mówi. Jeżeli spojrzeć by na to od strony biblijnej, jak w przypadku adresu, do głowy przychodzi mi jedynie Apokalipsa św. Jana, aczkolwiek nie wiele wiem na jej temat. Jeździec natomiast kojarzy mi się z końmi. W żaden sposób się to nie łączy, dlatego na razie zostawiam to w spokoju. Cóż, mam nadzieję, że ta nazwa pojawi się jeszcze kilkakrotnie w opowiadaniu i zostanie wyjaśniona.
Jak wspomniałam, wzrok przykuwają „poruszający się” nagłówek oraz ciemne kolory, które podkreślają minimalizm zastosowany w szablonie.

Grafika (21/23)

Tutaj krótko i na temat.
Szablon jest minimalistyczny, co już wyróżniłam w pierwszym wrażeniu, a gif zamieszczony w jego lewej części nawiązuje do treści publikowanej na blogu. Ciekawym dodatkiem z pewnością jest „Wena na dziś”, który przedstawia obrazek oznajmujący o nastawieniu autorki do pisania. Nigdy z czymś takim się nie spotkałam, a jest to całkiem intrygujący pomysł.
Całość jest estetyczna i nie przeszkadza w czytaniu, wręcz je ułatwia, gdyż ciemne i niezbyt różnorodne kolory nie odwracają uwagi od czytanego tekstu. Nagłówek jest oryginalny, co już wiele razy zdążyłam powtórzyć, a czemu nie można zaprzeczyć, dodatkowo skutecznie zachęca czytelnika do zagłębienia się w opowiadanej historii.
Wybrana czcionka jest czytelna, choć ta użyta przy dodatkach nie zapisuje znaków polskich, przez co są one odmienne od reszty. Warto byłoby ją zamienić na inną, która nie sprawiałaby takich problemów.
Elementów nie ma wielu – wszystkie, które powinny się znaleźć, są na swoich miejscach i witryna nie zawiera zbędnych dodatków, wobec tego efekt przepełnienia tu nie występuje.

Treść (88/92)

Fabuła/Akcja (27/28)

Od samego początku natrafiłam na tajemniczego jeźdźca apokalipsy – najpierw przy tytule bloga, a potem przy prologu. Zaintrygowana tym pojęciem poszperałam trochę w sieci i znalazłam. Czterej jeźdźcy apokalipsy występują w Biblii, a dokładniej w Apokalipsie św. Jana, czyli moje przypuszczenia się potwierdziły. Dodatkowo w prologu zawarty został cytat z ostatniej księgi Nowego Testamentu odnoszący się bezpośrednio do drugiego jeźdźca, czyli Wojny. Cóż, po tych wiadomościach coś mi się rozjaśniło w głowie, dlatego mogłam zacząć czytanie.
Rozdziały opatrzone ciekawymi tytułami są naprawdę obszerne, wobec czego zostało w nich zawarte wiele informacji i wydarzeń, które bezpośrednio wpływają na dalsze losy rodziny Moszkowiczów przedstawionej w pierwszym rozdziale. Nie jest to dobry pomysł, jeżeli autorka nie potrafi umiejętnie zapanować nad wszystkimi występującymi wątkami, aby każdy rozwinąć w odpowiedniej kolejności, ale tutaj takiego przypadku nie ma. Pomimo że pojawia się wiele rozbieżnych sytuacji, z których nie każda wynika z tej drugiej, to ciekawość czytelnika zostaje miarowo zaspokajana kolejnymi informacjami.
Choć w połowie opowieść jest realistyczna, Ridi-culous umie zadbać o to, by całość była spójna z rzeczywistymi wydarzeniami z II wojny światowej i nie pozostawiała żadnych niezgodności. Trudno przyczepić się także do aniołów, którzy są dla mnie nowością – podejrzewam, że dla fanów Supernatural nie, ponieważ zdążyłam „wyguglować” Castiela i Uriela, dowiadując się co nieco o nich, jako postaciach z serialu.
Akcja jest żywa, aczkolwiek nie pędzi na łeb, na szyję. Przeskoki do przodu ukazują, jak bardzo zmienia się życie Moszkowiczów, ale także poczynania Wojny w związku z nadchodzącą apokalipsą. Lenora jest zamieszana w całą sprawę z demonami i aniołami, wobec czego niekiedy w coś się wplątuje, jednak ma też chwilę odsapnięcia od przygód z udziałem sił nadprzyrodzonych.
Treść jak najbardziej trzyma się tematyki bloga, która została ukierunkowana już w jednym z gadżetów. Muszę przyznać, że wszystko zostało dopracowane w najdrobniejszym szczególe, co potrafi bardzo ucieszyć czytelnika.
Przy czytaniu miałam pewien kłopot, który, rzecz jasna, się wyjaśnił. Chodzi o banknoty używane w tamtym czasie. Początkowo miałam wątpliwości, czy rzeczywiście były to pieniądze o nominałach, które występują również w dzisiejszych czasach, ale sprawdziłam w sieci i okazało się, że autorka nie popełniła błędu. Cóż, źle mi się skojarzyło z banknotami o wartości dziesięciu–, dwudziestu tysięcy, które pojawiły się Polsce trochę później.

Świat przedstawiony (17/20)

Bohaterów choć (w dużej mierze) łączą więzy rodzinne i widać podobieństwo cech, to jednak każdy pozostaje inny, naturalny bym powiedziała, co nie zawsze udaje się przedstawić autorom opowiadań. Duży plus.
 Czytając prolog, poznajemy rodzeństwo – Wojnę i Śmierć, które jako ucieleśnione postacie ze sobą rozmawiają. Są to jeźdźcy apokalipsy, co akurat można wywnioskować z tekstu, ale ja posłużyłam się w tym celu internetem, przy okazji nabywając trochę wiedzy o apokalipsie. Sama dyskusja wydała mi się bardzo interesująca, dzięki czemu opowieść zaciekawiła mnie jeszcze bardziej.
W pierwszym rozdziale ukazani zostają bohaterowie, którzy odegrają główne role w opowiadaniu. Adolf Hitler został przedstawiony jako niedoceniane przez ojca dziecko, które miało dobry start w życiu, lecz później coś poszło nie tak, jak powinno. Wojna zaczęła ingerować w jego przyszłość, kiedy tylko dostrzegła iskrę, którą wystarczyło podniecić, aby się rozprzestrzeniła niemałym płomieniem. Przyznam się szczerze, że jego życiorysu kompletnie nie znam, dlatego nie jestem w stanie powiedzieć, czy autorka ukazała rzeczywistość.
Jednakże nie Hitler jest głównym bohaterem, lecz Lenora Moszkowicz, która jest jednym z czwórki dzieci ateistów żydowskiego pochodzenia Gertrudy i Tobiasza – małżeństwa mieszkającego w Warszawie. W 1937 roku dziewczyna ma siedemnaście lat i można by pomyśleć, że niczym nie odbiega od innych nastolatek – irytuje ją zachowanie młodszego rodzeństwa, jest dociekliwa, nie przepada za ciuchami, jakie każe jej ubierać mama… Odróżnia ją jedynie to, iż urodziła się w niekorzystnym dla Polski czasie. Jest pomocna i rozsądna, choć zdarza jej się działać instynktownie.
O ojcu Lenory nie ma zbyt wiele wspomniane oprócz tego, iż jest wykładowcą, wobec czego wiele czasu spędza na Uniwersytecie, zarabiając na utrzymanie rodziny, jednak jej matkę mamy szansę poznać bardzo dokładnie. Gertruda dba o swoje dzieci i chce dla nich jak najlepiej. W 1937 roku zajmuje się domem, szyje suknie dla swoich córek, aczkolwiek nie przygotowuje posiłków – ten obowiązek przejęła Lenora. Kobieta była w tamtym czasie osobą, która rozweselała rodzinę i podtrzymywała ciepłą atmosferę, za co szczerze ją polubiłam.
Abel jest starszym bratem Lenory, który zanim Moszkowicze zostali zmuszeni do przeprowadzki, prowadził z kolegą – Jankiem – kram ze starociami. O nim także niewiele można powiedzieć prócz tego, że ma poczucie humoru, ale wie, kiedy zachować powagę. Dodatkowo poświęcił bardzo wiele bez możliwości odzyskania. Niejako zgodził się na to, co mnie zdziwiło, choć można powiedzieć, że sam się o to prosił.
Michał to drugi brat głównej bohaterki, który w momencie rozpoczęcia akcji ma lat dwanaście. Jest bardzo energicznym chłopcem i najbardziej z rodzeństwa przypomina swoją matkę. Po przeniesieniu do getta traci swój entuzjazm i tak jak Lenora pragnie powrotu do czasów, kiedy wszystko się „układało”.
Kasia jest najmłodsza z całego rodzeństwa i została przedstawiona jako słodka dziewczynka, która jak każda jej rówieśniczka lubi kolor różowy. Jest posłuszna wobec swoich rodziców, ale często zadaje niewygodne dla Lenory pytania.
Uriel został wspomniany już w połowie pierwszego rozdziału jako duch, który stał u bram raju utraconego z mieczem ognistym w dłoni, lecz dopiero pod koniec tej notki czytelnik ma szansę poznać go „osobiście”. Jest on aniołem, dosyć pogardliwym i oschłym, jednakże tylko wobec ludzi, których uważa za słabe istoty. Wcale nie ucieszył się na myśl o pomocy Żydom, co można było przeczytać już w krótkim opisie fabuły publikowanej historii. Wypełnia swoje obowiązki, ale tylko w granicach obrony życia ludzi (za zdrowie już nie odpowiada).
Castiel to drugi anioł, brat Uriela, który także pojawił się w getcie warszawskim w poszukiwaniu odpowiedniego naczynia. Jest, powiedziałabym, ostrożniejszy w działaniu od Uriela, który pragnie wypełnić swoje zadanie jak najszybciej. Castiel musi dwa razy coś przemyśleć, zanim cokolwiek zrobi. Niekiedy wydaje się być zdezorientowany, ale stara się zrozumieć sytuacje, które dotyczą go bardziej, niż by przypuszczał.
Akcja jest rozłożona w czasie, ale nie ma mowy o pogubieniu się, gdyż rozdziały są opatrzone datą. Opowiadanie rozpoczyna się w roku 1937, choć na chwilę obecną wydarzenia dzieją się trzy lata później oraz, po przeskoku w czasie, w roku 73.
Rozdziały zawierają bardzo dużo szczegółowych opisów, które pozwalają czytelnikowi ujrzeć sytuacje, miejsca czy osoby „oczami wyobraźni”. Mimo długości nie są one ciężkie do przebrnięcia, wręcz przeciwnie – czytanie ich przychodzi z łatwością.

Styl/Dialogi (37/37)

Napisanie tego opowiadania było z pewnością najlepszym pomysłem, na jaki mogła wpaść jego autorka. Temat nie jest prosty, ale wytrwali potrafią go umiejętnie wykreować, nie naruszając zbyt wiele w historii dwudziestego wieku, tak jak zostało to przedstawione tutaj.
Pojawiają się nieprzewidziane zwroty akcji, które podtrzymują czytelników w napięciu i wprawiają go w autentyczne zdumienie, niekiedy całkiem drobnymi szczegółami.
Od samego początku opowieść wywarła na mnie duże wrażenie, nie tylko względu na tematykę, ale również nieprzeciętny styl pisania, jaki zaprezentowała Ridi-culous. Pisze ona bardzo dobrze, zwracając uwagę na ważniejsze aspekty, a jednocześnie nie zapominając o tych mniejszych. Słownictwo jest bogate w zwroty potoczne, jakie używają postacie, a także w bardziej „oficjalne” wyrażenia typowe dla narratora. Tekst jest zrozumiały i posiłkowanie się słownikiem nie jest wymagane, chyba że języków obcych, jeżeli ktoś jest niecierpliwy. W opowiadaniu występują zdania zapisane w innym języku, lecz są wyjaśnione pod tekstem. Później autorka rezygnuje z takiego zapisu i rozmowy z Niemcami są po polsku, ale zapisane kursywą.
Całość wciągnęła mnie dopiero od czasu pojawienia się demonów, gdyż lubię, jak coś się dzieje, co nie oznacza, że wcześniej tekst przynudzał – co to, to nie. Może to dlatego iż oczekiwałam zejścia aniołów, które było zapowiedziane już w opisie fabuły, a jednak nie rozwinięte. Cóż, wreszcie się doczekałam i się nie zawiodłam.
Dialogi to zdecydowanie plus tego opowiadania. Autorka świetnie manipuluje postaciami, z których każda jest inna i wypowiada się inaczej, co widać. Bohaterowie używają typowych dla siebie zwrotów, mówią potocznie. Oprócz wiedzy na temat rozmówców, można także wiele wyciągnąć z wypowiedzi aniołów, które są interesujące i odkrywają rąbek tajemnicy. Muszę przyznać, że dialogi wypadają tu równie dobrze co opisy i nie wyobrażam sobie bez nich opowiadania, a szczególnie tej historii.
Zastosowana narracja trzecioosobowa jest odpowiednia do treści, bo pozwala skupić się nie tylko na Lenorze, ale również na pozostałych bohaterach, którzy odgrywają dużą rolę w opowiadaniu.
Całość czytało się bardzo przyjemnie.

Oryginalność (7/7)

Opowiadania o tematyce historycznej są rzadkimi okazami w blogosferze, a jeżeli już się w niej pojawiają, to zwykle giną w jej otchłaniach, dlatego ten blog jest, można powiedzieć, wyjątkowy. Blog sam w sobie nie jest dokładnym odzwierciedleniem historii dwudziestowiecznej Europy, gdyż pojawiają się w nim wydarzenia, które nie miały miejsca – m.in. te fantastyczne, które czynią opowieść częściowym fanfiction na podst. serialu Supernatural, którego, niestety, nie miałam okazji obejrzeć, jednakże wiedza na ten temat nie jest potrzebna, aby zrozumieć przesłanie tekstu.
Według mnie, całokształt jest jak najbardziej na plus. Kreatywność widać na pierwszy rzut oka.

Poprawność (23,5/50)

Aby odnaleźć błędy musiałam uważnie czytać, gdyż wyłapana została większość pomyłek (przynajmniej tych ortograficznych, bo pisanie „po za” jest tylko złym nawykiem). Widać, że Ridi-culous zależy na bezproblemowym odbiorze tekstu przez czytelnika.
Autorka jest zaznajomiona z regułami poprawnej pisowni, dlatego błędy to zwykle niedopatrzenia. Oprócz tego i „porozrzucanych” akapitów treść prezentuje się w miarę dobrze, a pomyłki nie przeszkadzają w czytaniu.

Ortografia (9/15)

Prolog
Po za tym, mam na myśli zupełnie inny rodzaj przebywania na Ziemi.” = Poza pisze się łącznie.

Rozdział pierwszy: Kolekcjonerski traf
Po za tym, chodzenie po ulicach getta z rana było niebezpieczne.” = Jak wyżej.

Rozdział drugi: Naczynia
„Wydarzenia tak oderwane od okrutnej rzeczywistości wojny, były dla niej nie małym zaskoczeniem.” = Niemałymnie z przymiotnikami piszemy łącznie.

Rozdział trzeci: Niecodzienna propozycja
„Castiel, który do tej pory był po za polem widzenia dziewczyny, teraz zjawił się za towarzyszem broni, ratując go przed ciosem w plecy.” = Poza pisze się łącznie.
„Anioły nie mogą wykraczać po za powierzone im zadanie.” = Jak wyżej.

Rozdział czwarty: Niezapowiedziana
„Jestem naprawdę wielką fanką, słyszałam pani koncerty jeszcze po za gettem, ale czasami obserwuję jak występuje pani na scenie przez witrynę kawiarenki.” = Jak wyżej.

Interpunkcja (0/10)

Prolog
„Stałaby się wybawicielką.” = Brak kropki na końcu zdania.

Rozdział pierwszy: Kolekcjonerski traf
„— Jakaś pani pyta o miedziany, ozdobiony czterema kamieniami granatu kluczyk— oznajmił tylko, nawet się nie witając.” = Brak spacji pomiędzy wyrazem kluczyk a myślnikiem.
„— Żadne daj spokój! — przerwała jej Gertruda.” = Brak kropki na końcu zdania.
„Drzwi zaskrzeczały, jakby protestowały przed otworzeniem.” = Brak przecinka po zaskrzeczały rozdzielającego dwa orzeczenia.
„Wypadł z kuchni, gdzie zwykle odprawiał poranną modlitwę, przyciskając dłonie do uszu i jęcząc po nosem, jakby ból, który czuł, był nie do wytrzymania.” = Brak przecinka po czuł rozdzielającego dwa orzeczenia w zdaniu podrzędnym.
„Mróz natychmiast uderzył w jej twarz, a gardło bolało, od brania dużych haustów powietrza.” = Niepotrzebny przecinek po bolało.
„Dziewczyna widziała, jak jasna poświata zalewa twarz matki, gdy ta otwierała drzwi.” = Brak przecinka po widziała rozdzielającego dwa orzeczenia.

Rozdział drugi: Naczynia
„Stolica walczyła z Niemcami stosunkowo krótko i skapitulowała, mając za sobą zaledwie dwadzieścia osiem dni oporu.” = Brak przecinka po skapitulowała rozdzielającego zdanie nadrzędne od podrzędnego, wyrażonego równoważnikiem imiesłowowym.
„Cas nie umiał wyrobić sobie zdania na temat siły owego miasta, gdyż nie był przekonany, CZEGO dokładnie użyła Wojna, by je zdobyć.” = Brak przecinka po przekonany rozdzielającego dwa orzeczenia.
„Beniamin Dudała nie pasował do wnętrza kościoła ze swoimi białymi, potarganymi włosami i rozbieganym, zdenerwowanym spojrzeniem, którym sunął po kratkach w konfesjonale, jakby doszukiwał się kurzu.” = Brak przecinka po konfesjonale rozdzielającego dwa orzeczenia.
„Wciąż zastanawiał się nad wyborem Dudały na swoje naczynie, przez co nie zauważył, jak ten odchyla się nieznacznie, rozchylając usta ze zdziwienia i nie spuszczając spojrzenia z jednego punktu.” = Brak przecinka po jak rozdzielającego dwa orzeczenia.
„Jestem zwykłym człowiekiem, przeciętnym. Pracuję w cukierni Wedla, przy ulicy Szpitalnej, nie wiem, czy już kojarzysz…” = Brak przecinka po nie wiem rozdzielającego dwa orzeczenia.
„Weszło im to w krew tak bardzo, że nawet oni czasami nie rozpoznawali, co jest prawdą a co fikcją.” = Brak przecinka po rozpoznawali rozdzielającego dwa orzeczenia.
„— Wiem — potaknęła. — za chwilę zejdę po więcej śniegu, jednak ty masz całkowity zakaz wychodzenia na dwór.” = Jeżeli didaskalia kończy się kropką, to wypowiedź bohatera zaczynamy dużą literą.

Rozdział trzeci: Niecodzienna propozycja
„Lenora rzuciła się z powrotem na klatkę, lecz demon zdążył złapać ją za nadgarstek i jednym ruchem powalić na podłogę.” = Brak przecinka po klatkę rozdzielającego dwa orzeczenia.
„Dziewczyna uderzyła głową mocno w posadzkę, na kilka sekund straciła i słuch, i widoczność.” = Brak przecinka po słuch – przed drugim i w jednym zdaniu należy postawić przecinek.
„Demon, który ją gonił, ubrał ciało chłopca, mającego nie więcej niż szesnaście lat, choć przez to nie mniej strasznego.” = Brak przecinka po gonił rozdzielającego dwa orzeczenia.
„Ach, czy mógłbyś mi jeszcze z tym pomóc ?” = Zbędna spacja przed znakiem zapytania.
„Gertruda mogła stracić ostatnią dorosłą osobę, na której mogła polegać.” = Brak kropki na końcu zdania.
„Wstrzymała oddech, czując, jak ból znika stopniowo, z dołu do góry.” = Brak przecinka po oddech rozdzielającego zdanie nadrzędne od podrzędnego, wyrażonego równoważnikiem imiesłowowym.
„Wyglądał, jakby w małym stopniu przejął się sytuacją Moszkowiczów.” = Brak przecinka po wyglądał rozdzielającego dwa orzeczenia.
„Jego oczy były dziwnie niespokojne, jakby właśnie zebrała w nich burza.” = Brak przecinka po niespokojne rozdzielającego dwa orzeczenia.
„Wciąż nie wiem, jak powinienem się zachować, by nie zmienić biegu wydarzeń.” = Brak przecinka po nie wiem rozdzielającego dwa orzeczenia.
„Z takim tokiem działań nie zajdziemy daleko…moje naczynie zostało uszkodzone już pierwszej bitwy.” = Brak spacji po wielokropku.
„Uriel nie wyglądał, jakby podzielał zdanie Casa.” = Brak przecinka po wyglądał rozdzielającego dwa orzeczenia.

Rozdział czwarty: Niezapowiedziana
„Nie wiem jak Niemcy zareagują na trupa w naszym domu i nie chcę się dowiedzieć.” = Brak przecinka po nie wiem rozdzielającego dwa orzeczenia.
„Jeśli nie chcesz zostać uznana za dziwadło z przyszłości, to nie odezwiesz się już więcej, dopóki nie zabijemy Elezara.” = Brak przecinku po przyszłości rozdzielającego dwa orzeczenia.

Inne błędy (9,5/15)

Prolog
„— Nigdy w mojej prawdziwej postaci — odparła sucho, ponownie spoglądając na ulicę am Lustgarten.” = Am, jako nazwa własna, dużą literą.
„— Ty… - odezwała się ponownie po chwili milczenia.” = Dywiz (-) nie pełni funkcji myślnika (—).

Rozdział pierwszy: Kolekcjonerski traf
„W tym czasie stoiska pilnował jego przyjaciel - Janek, który również był kolekcjonerem.” = Jak wyżej.
„— Kochanie, co ty na siebie zakładasz?! — wybuchnęła.” = Słowo wybuchnęła jest zapisane innym kolorem, dlatego jest niewidoczne. Należałoby to poprawić. Dodatkowo nie rozumiem, dlaczego zostało ono zapisane kursywą.
„Głos miała pewny. Musiała, jeśli chciała okłamać również siebie.” = Drugie zdanie brzmi trochę dziwnie w nawiązaniu do pierwszego. Trzeba by to inaczej sformułować.
„Słychać było tylko szuranie sztućców o talerze, ponieważ każda próba rozpoczęcia rozmowy kończyła się fiaskiem.” = Bardziej skłaniałabym się ku stukaniu (choć to też nie to słowo, teraz nie mogę go sobie przypomnieć); szurać mogą buty o podłogę.
„Teraz pani Moszkowicz nie chciała nawet spojrzeć na puste krzesło po jej prawej stronie.” = Raczej po lewej. Może nie powinnam czepiać się takich szczegółów, ale wcześniej jest wspomniane, że Gertruda siadała po prawej stronie swojego męża, dlatego z jej punktu widzenia była to strona lewa.
„Jako, że brat zabrał swoją kurtkę, chwyciła za cienki płaszcz, wcisnęła swoje stopy w czarne buty i wybiegła za Ablem, co chwila krzycząc jego imię.” = Raczej co chwilę.

Rozdział trzeci: Niecodzienna propozycja
„Trwało to dłużej niż założyli, ale najwyraźniej wojna również lizała rany, ponieważ przez następne kilka dni nie było żadnych ataków, a nowi żołnierze na terenie getta wciąż zachowywali swoją tożsamość, nie dzieląc się ciałem z demonami.” = Wojna, jako Jeździec Apokalipsy, dużą literą.

Rozdział czwarty: Niezapowiedziana
„Lenora, zmarznięta do szpiku kości, wracała do domu, gdy wpadła na Marysię Ajzensztadt, kobietę znaną w getcie ze słowikowego śpiewu.” = Literówka w nazwisku, a przynajmniej takie mam wrażenie, gdyż później jej nazwisko brzmi: Ajzenszradt.
„Następnie agresywne otwieranie drzwi i drwiące „guten abend”.” = Nie można jednocześnie stosować kursywy i znaku cudzysłowu – albo jedno, albo drugie.

Dodatki (13,5/15)

Blog posiada cztery zakładki:
– „Strona Główna” – tego wyjaśniać nie trzeba;
– „Linki” – posegregowane, prawidłowo działające odnośniki do stron o różnej tematyce, w tym do Działu Ocen ISu (warto byłoby to zamienić na link do oficjalnej strony, a nie wyszczególnionego działu);
– „Ridi-culous” – kilka słów o autorce, jej życiu prywatnym i wirtualnym w blogosferze;
– „Wstęp” – krótki opis fabuły, który zachęca do czytania.
Dodatkowo ładniej by się prezentowało, jeżeli zakładka „Linki” byłaby umieszczona na ostatnim miejscu, gdyż nie jest aż tak ważna, jak pozostałe.

W prawej kolumnie znajdują się następujące dodatki:
– „Menu” – mieszczą się tam wyżej wymienione strony;
– „Archiwum bloga” – chronologiczny spis miesięcy, w których były publikowane notki (według mnie, lepiej byłoby opisać archiwum tytułami notek, co byłoby ułatwieniem w ich poszukiwaniu);
– „Statystyka” – liczba wyświetleń bloga;
– „Wena na dziś” – dodatek z gifem, który obrazuje nastrój autorki i jej chęć do pisania kolejnych rozdziałów, muszę przyznać, że jest to całkiem ciekawy i oryginalny pomysł;
– „Witaj!” – krótki tekst oznajmujący o tematyce publikowanej historii oraz procentowa informacja o stanie ukończenia kolejnego rozdziału;
– „Obserwatorzy” – gadżet, który umożliwia prenumerowanie bloga.

Punkty od oceniającej (4/5)

Po przeczytaniu całości na ochotę na więcej, więc dzięki tej ocenie zyskałaś jedną czytelniczkę więcej! Ktoś mógłby powiedzieć, że pisze to przy każdej ocenie, ale podczas stażu natrafiłam na naprawdę dobre blogi prowadzone przez autorki z wielkim potencjałem.
Pomimo występujących błędów opowiadanie nadrabia zachwycającą treścią i piękną grafiką, dlatego wystarczy poprawić występujące pomyłki. Jeżeli spojrzeć na częstotliwość błędów to tylko wydaje się ona taka duża, ale w rzeczywistości jest to tylko złudzenie, bo rozdziały są bardzo szczegółowo opisane, przez co po prostu obszerne, wobec czego nieprawidłowości nie pojawiają się po sobie, lecz z przerwami.
Historię Ridi-culous z czystym sercem mogę polecić każdemu, nawet tym którzy nie przepadają z tematem II wojny światowej, ale są wielkimi fanami fantasy (albo odwrotnie dla ulubieńców ważnych wydarzeń historycznych, którzy dotąd fantasy omijali szerokim łukiem) – tutaj te wątki są świetnie rozwinięte.
Jedyną dosyć sporą wadą jest częstotliwość dodawania rozdziałów. Niestety, na dobry tekst trzeba poczekać trochę dłużej, dlatego opowiadanie nadaje się tylko dla cierpliwych.

Punktów w sumie: (174/209)
Ocena: Dobry (ok. 83%)

5 komentarzy:

  1. Przepraszam, że odpowiadam tak późno, miałam drobne problemy z Internetem.
    Adres śmierć-i-pomoc-przyjda-z-nieba miał odnosić się bardziej do bombardowań, których było sporo podczas wojny światowej. Pomoc to anioły, które również przybyły „z góry”. Gif pochodzi z filmu Constantine, polecam serdecznie.
    Podzielam zdanie co do szablonu, Mrs. Grey z Gallery Gold naprawdę się postarała. Czcionka w tytułach została zapisana w CSS, więc teraz trudno będzie ją zmienić, aczkolwiek postaram się coś z tym zrobić. Niedługo i tak planuję zmianę szablonu.
    „Nie jest to dobry pomysł, jeżeli autorka nie potrafi umiejętnie zapanować nad wszystkimi występującymi wątkami, aby każdy rozwinąć w odpowiedniej kolejności, ale tutaj takiego przypadku nie ma”– przyprawiłaś mnie tym zdaniem o zawał serca. Jak w teleturnieju, gdzie najpierw mówią: przykro mi, naprawdę mi przykro, ale... przechodzisz dalej.
    Przesiedziałam na czytaniu o banknotach i kartkach żywnościowych kilka godzin. Zrobiłam swój reaserch, choć uwierz mi, było to wyjątkowo nudne. Miło, że zwróciłaś na to uwagę.
    O Adolfie czytałam dużo, wszystko, co napisałam w opowiadaniu o nim jest prawdą, choć tego, jak się czuł po tych wydarzeniach w jego życiu, musiałam się domyślić.
    Nie powiedziałabym o Lenorze, że jest specjalnie rozsądna, ale teraz sobie przypominam, że na pewno był jeden taki moment, gdy tym rozsądkiem się wykazała (przy przeprowadzce do getta). Najczęściej jednak działa pod wpływem impulsu, nie myśląc o konsekwencjach. Pomocna – zgadzam się, lecz ta pomocniczość też wiąże się z lekkomyślnością (zaproszenie sąsiadki do środka).
    Wiem, że nie rozwinęłam wątku Tobiasza, prawie w ogóle nie dałam go poznać, ale na to przyjdzie jeszcze czas. Ojciec Lenory będzie miał swoje pięć minut w opowiadaniu.
    Abel widocznie został przeze mnie zaniedbany, ponieważ wydawało mi się, że nie muszę go już bliżej przedstawiać. Starałam się go opisać jako uszczypliwego, ale dobrego brata, kierującego się w życiu pasją. Najwyraźniej powinnam mu poświęcić więcej czasu.
    Michał był dla mnie wielkim dylematem. Uwielbiałam o nim pisać, gdy Moszkowicze mieszkali jeszcze poza (nauczyłam się : )) gettem. Mniej przyjemne to już jest po przeprowadzce, bo musiałam ostudzić jego entuzjazm, trochę zmienić charakter.
    Castiela i Uriela zobaczyłaś dokładnie takich, jacy powinni być, dziękuję bardzo.
    Dobrze słyszeć, że nie jest łatwo się pogubić. Mam do wprowadzenia jeszcze mnóstwo wydarzeń, ale jak do tej pory wiesz co, gdzie, jak to super.
    Niemiecki nie jest moją mocną stroną, więc wolałam nie zrażać osób, które posługują się tym językiem w stopniu zaawansowanym. Postanowiłam użyć kursywy dla większości języków w opowiadaniu, żeby, jak wspomniałaś, nie trzeba było co chwila posługiwać się słownikiem czy przewijać na sam dół po tłumaczenie.
    Oryginalność cenię sobie najbardziej, dlatego serdecznie dziękuję za siedem punktów. Nadrabiaj serial, jest fenomenalny : )
    Bardzo dziękuję za wytknięcie wszystkich błędów. Wiem, że czasami bywa to męczące, ale dzięki temu mogę zobaczyć, na co mam zwracać uwagę przy pisaniu. Mam jednak co do tego jedną uwagę:
    „Podczas obrony Warszawy amunicja, umieszczona na teranie kościoła, eksplodowała, ale nie przyniosła wielu strat, przez co przebywanie w nim nie było niebezpieczne.” = Zbędny przecinek po amunicja. – czy umieszczona na terenie kościoła nie jest wtrąceniem, które powinno się oddzielać przecinkami?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi


    1. „Słychać było tylko szuranie sztućców o talerze, ponieważ każda próba rozpoczęcia rozmowy kończyła się fiaskiem.” = Bardziej skłaniałabym się ku stukaniu (choć to też nie to słowo, teraz nie mogę go sobie przypomnieć); szurać mogą buty o podłogę. – racja. Internet podpowiada, że powinien być to brzdęk, choć jak teraz się nad tym zastanowiła, to najbardziej pasuje zgrzyt.
      „Teraz pani Moszkowicz nie chciała nawet spojrzeć na puste krzesło po jej prawej stronie.” = Raczej po lewej. Może nie powinnam czepiać się takich szczegółów, ale wcześniej jest wspomniane, że Gertruda siadała po prawej stronie swojego męża, dlatego z jej punktu widzenia była to strona lewa. – jestem pod wrażeniem, że to zauważyłaś. Masz rację, dziękuję : )
      „Lenora, zmarznięta do szpiku kości, wracała do domu, gdy wpadła na Marysię Ajzensztadt, kobietę znaną w getcie ze słowikowego śpiewu.” = Literówka w nazwisku, a przynajmniej takie mam wrażenie, gdyż później jej nazwisko brzmi: Ajzenszradt. – Ajzenszradt jest z błędem. Miałam ogromne problemy z jej nazwiskiem.
      „Następnie agresywne otwieranie drzwi i drwiące „guten abend”.” = Nie można jednocześnie stosować kursywy i znaku cudzysłowu – albo jedno, albo drugie. – Ok, ok będę używać do tego tylko kursywy.
      Poprawię kolejność w menu, masz rację.
      Nowi czytelnicy zawsze mile widziani, witam serdecznie w skromnych progach mojego bloga.
      Chciałabym częściej dodawać rozdziały, ale nigdy mi się to nie udaje, bo zawsze coś pozostanie do sprawdzenia, a to pochłania czas wolny, jaki przeznaczyłam na pisanie. Kilka miesięcy temu myślałam, że wykonałam już cały reaserch i nic więcej nie będę musiała, a tu trzeba się zatrzymywać co kilka zdań.
      Cieszę się, że to Ty oceniłaś tę historię. Zrobiłaś to wyczerpująco i dobrze, bardzo przyjemnie było czytać ocenę. Za chwilę zabiorę się za poprawianie błędów, majówka wykończyła mnie tak, że teraz leżę chora w domu, więc mam czas. Na pewno zgłoszę się do Ciebie za kilka rozdziałów, albo gdy już skończę.
      Pozdrawiam ciepło i jeszcze raz dziękuję!

      Usuń
    2. Nie spotkałam się jeszcze z tak długim komentarzem, ale przyznam, że jest do bardzo miłe i potrafi ucieszyć. ;)
      Adresu nawet nie przyszło mi do głowy skojarzyć z wojną, choć teraz wydaje mi się to dosyć oczywiste. Powiedziałabym "mądra po szkodzie"...
      Film na pewno dopiszę do swojej listy, która od pewnego czasu już wisi i nic z niej nie jest wykreślane, bo brak czasu na jakąkolwiek rozrywkę oprócz czytania lektury bardzo dokucza. ;-;
      Szablon, jak już mówiłam, od razu wpadł mi w oko. Czcionka w gadżetach nie przeszkadza aż tak bardzo, zwróciłam tylko na to uwagę ze względu na ocenę, jeżeli mam być szczera. xD
      To się nazywa zbudowanie napięcia. Ha ha. Zastanawiałam się czy tego zdania nie zmienić, bo nie byłam pewna, jak na to zareagujesz, ale zostawiłam.
      Banknoty właśnie wzbudziły moje wątpliwości, ale do kartek żywnościowych wolałam się w ogóle nie mieszać, dlatego nie poruszyłam ich tematu w ocenie.
      Bohaterowie... Cóż, nie wiedziałam o Adolfie takich rzeczy – oznacza to, że warto przeczytać to opowiadanie, choćby po to, aby dowiedzieć się kilku informacji na temat ważnych ludzi dwudziestego wieku. :D
      Z rozsądkiem u Lenory może rzeczywiście przesadziłam, bardziej pasowałoby, że kieruje się dobrem rodziny, stara się pomóc na różne sposoby. Dodatkowo miło wiedzieć, że wątek Tobiasza się jeszcze rozwinie, bo w większości pobyt w obozie pracy kończy się nieprzyjemnie.
      Abel faktycznie pojawił się w naprawdę niewielu sytuacjach, ale nie mówię przez to, że został zaniedbany. Może ja nie do końca uwzględniłam w ocenie to, co powinno się w niej znaleźć, bo szczerze nie byłam do niej przekonana, kiedy ją publikowałam. Chciałam wykorzystać trochę więcej czasu, ale nie spodziewałam się, że rozdziały są tak obszerne. ;) Michał, według mnie, wyszedł Ci świetnie w czasie, gdy jego entuzjazm zaczął maleć.Tej zmiany sama lepiej bym nie napisała.
      Seriale jakoś mnie nie kręcą (oglądanie tych wszystkich odcinków, których jest po kilkanaście w każdym sezonie jest, moim zdaniem, stratą czasu). Od czasu do czasu coś obejrzę, ale dotąd wytrwałam tylko z pierwszym sezonem PLL.
      Co do przecinka - faktycznie, mój błąd. Musiałam przeoczyć. Zaraz to poprawię. ;)
      Dodawanie rozdziałów też mi sprawiało problemy, bo to, bo tamto i tak się przedłużało. Ale dobrą historię warto dopracować przed publikacją.
      Bardzo miło mi to słyszeć/czytać, że jesteś zadowolona. :) Zdrówka!
      Ell s

      Usuń
  2. Jeździec Apokalipsy nic mi nie mówi.
    Serio? o.O Przecież to powinno być w podstawie programowej języka polskiego w liceum... Już nie mówiąc o tym, że motywy z Apokalipsy są obecne w szeroko pojętej kulturze.

    aczkolwiek nie wiele wiem na jej temat.
    Niewiele.

    który zanim Moszkowicze
    Moszkowiczowie. http://sjp.pwn.pl/slowniki/-wicz.html

    Opowiadanie rozpoczyna się w roku 1937, choć na chwilę obecną wydarzenia dzieją się trzy lata później oraz, po przeskoku w czasie, w roku 73.
    Czy to przeskok do tyłu, do roku 73, czy może w przód, do roku 1973? Jeśli opcja nr dwa, to powinnaś zapisać to albo (...) w roku 1973, albo (...) w roku '73. http://sjp.pwn.pl/poradnia/haslo/apostrof-w-datach;9995.html

    Pojawiają się nieprzewidziane zwroty akcji, które podtrzymują czytelników w napięciu i wprawiają go w autentyczne zdumienie
    Jeśli go, to czytelnika.

    Słownictwo jest bogate w zwroty potoczne, jakie używają postacie
    Jakich.

    które było zapowiedziane już w opisie fabuły, a jednak nie rozwinięte.
    Nierozwinięte.

    bo pisanie „po za” jest tylko złym nawykiem
    Nope, jest błędem.


    „ Po za tym, mam na myśli zupełnie inny rodzaj przebywania na Ziemi.” = Poza pisze się łącznie.

    Niepoprawnie cytujesz. Kropka, pomimo że należy do cytowanego zdania, powinna stać po znaku zamknięcia cudzysłowu, nie przed nim: http://sjp.pwn.pl/zasady/;629880
    http://sjp.pwn.pl/poradnia/haslo/b-kropka-b-po-cudzyslowie;11581.html

    „Dziewczyna uderzyła głową mocno w posadzkę, na kilka sekund straciła i słuch, i widoczność.” = Brak przecinka po słuch – przed drugim i w jednym zdaniu należy postawić przecinek.
    Racja, ale czasem powtarzające się spójniki nie są równorzędne i trzeba też umieć rozróżniać, przed którym kolejnym i należy przecinek postawić: http://www.prosteprzecinki.pl/przecinek-przed-i

    „Jako, że brat zabrał swoją kurtkę, chwyciła za cienki płaszcz, wcisnęła swoje stopy w czarne buty i wybiegła za Ablem, co chwil a krzycząc jego imię.” = Raczej co chwilę.
    Zbędny przecinek przed że. // http://sjp.pwn.pl/so/co-chwila;4421471.html
    http://sjp.pwn.pl/poradnia/haslo/dwie-zagadki;5986.html

    „Trwało to dłużej niż założyli, ale najwyraźniej wojna również lizała rany, ponieważ przez następne kilka dni nie było żadnych ataków, a nowi żołnierze na terenie getta wciąż zachowywali swoją tożsamość, nie dzieląc się ciałem z demonami.” = Wojna , jako Jeździec Apokalipsy, dużą literą.
    Przecinek przed niż.

    Po przeczytaniu całości na ochotę na więcej
    Mam ochotę.

    Ktoś mógłby powiedzieć, że pisze to przy każdej ocenie
    Piszę.

    Jeżeli spojrzeć na częstotliwość błędów to tylko wydaje się ona taka duża
    Przecinek przed to.

    nawet tym którzy nie przepadają z tematem II wojny światowej
    Przecinek przed którzy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co do wymienionych błędów, zgadzam się i je poprawię, ale są trzy sprawy. Pierwsza: mam jeszcze niecałe cztery miesiące, zanim pójdę do liceum; nie wiem, na jakiej podstawie już teraz mnie tam przydzieliłaś, ale jest mi miło, że niektórzy uważają mnie za starszą niż jestem. xD
      Druga: chodzi o przeskok do tyłu. Masz rację, źle sprecyzowałam.
      Trzecia: "po za" jest błędem, ale jeżeli ktoś nauczył się pisać ten wyraz rozdzielnie, nie będzie się zastanawiał nad jego pisownią, bo wie, że jest poprawna. Dlatego nazwałam to złym nawykiem.

      Usuń

Poprzednie Notki