Blog: You make me heart attack
Oceniająca: Carolle
Autor: Lexi E.
„Potrzebuję dawki
świeżego powietrza, więc decyduję się na spacer ulicami tętniącego życiem
Manhattanu. Jak zawsze atakuje on zmysły bezpardonowo i ze wszystkich stron.
Odór spalin miesza się z niewiele lepszą wonią jedzenia z ulicznych wózków.
Krzyki handlujących walczą o lepsze miejsca z instrumentami ulicznych grajków.
Fascynujący i jednocześnie straszny w swej różnorodności korowód twarzy, stylów
i akcentów, przytłaczające architektoniczne cuda - to właśnie Nowy Jork.”
— Nine / Who is
laughing now?, make-me-heart-attack.blogspot.com
Pierwsze Wrażenie 22/24
Kiedy pierwszy raz weszłam na bloga, a było to wtedy, gdy
przyjmowałam zamówienie na ocenę, od razu pomyślałam sobie: „dobra robota!”
Przez ostatni miesiąc swojego zdania nie zmieniłam, mam nadzieję, że już tak
pozostanie. Na blogu panuje estetyka, a szablon jest prześliczny — szczególnie
podobają mi się w nim wzorki wokół nagłówka i wzdłuż postów. Wszystko wygląda
ładnie i jest poukładane, w dodatku — dla uzupełnienia — każdą z notek ozdabia
gif, a w podstronach da się zauważyć sygnatury. Zresztą, co tu dużo mówić,
prace dziewczyn z Szablonownicy zawsze mi się podobały.
Wygląd bloga zadowala mnie w każdym calu, dlatego nie widzę
żadnych przeszkód przez zaczęciem czytania. Opowiadanie You make me heart attack będzie romansem, więc z niecierpliwością
czekam, aby dowiedzieć się, czy treść bloga jest tak samo dobra jak jego szata
graficzna.
Oryginalność autorki widać praktycznie we wszystkim: w
szablonie, w dodatkach, w ozdobnikach, w tytułach, w sposobie, w jakim
prezentują się posty pod nazwą „Chapters” w Menu.
Adres bloga, make-me-heart-attack,
jak i bardzo podobny do niego tytuł opowiadania, podsuwają mi na myśl piosenkę
Demi Lovato, „Heart Attack”. Natomiast Ashley Benson, która pojawia się na
nagłówku, przypomina mi serial „Pretty Little Liars” albo film „Spring
Breakers”. To mogłoby być ciekawe połączenie!
W oczy rzuca się długość bloga: gdy przewijam stronę główną
w dół, zdaje się ciągnąć bez końca. Sądzę, że jeden lub dwa rozdziały powinny na
niej wystarczyć, więc można by tę stronę skrócić — żeby nie psuć całego ładu,
który panuje na blogu.
W prawej kolumnie, praktycznie u samego jej dołu, widzę dużą
przerwę między „Oceną” a „Spisem”. Nie wiem, czy taki był zamiar autorki, czy
może coś tam jest, a mnie się po prostu nie wyświetla, ale sprawdzić tego nie
zaszkodzi, prawda?
Grafika 21/23
Blog posiada szablon; tak jak już wspominałam, jest naprawdę
śliczny. Na nagłówku widzimy Ashley Benson i jakiegoś mężczyznę przy jej boku,
ale nie jestem pewna, czy to na pewno Jamie Dornan. Nie jest do niego podobny.
Owa dwójka aktorów to odtwórcy ról postaci opowiadania — Anastasii i
Christiana. Wokół bohaterów da się zauważyć rzekę, zamek oraz schody; ponadto
wszystko ozdabiają bukiety czerwonych kwiatów (to róże?). Cały blog utrzymany
jest w podobnej kolorystyce: szare odcienie przeplata żywa czerwień, a mnie
podoba się to połączenie!
Na stronie udaje mi się wyróżnić kilka ciekawych dodatków.
Pierwszym z nich jest „Menu”, nie tyle ciekawe, co bogate. Znajdziemy tam dużo
informacji, zwiastuny, ilustracje — wszystko, czego można wymagać od takiego
bloga. Mam tylko jedno zastrzeżenie: dlaczego tytuły podstron są w języku
angielskim? Rozumiem, że to takie uniwersalne, fajne i nowoczesne — sama kiedyś
tak robiłam — ale można mi wierzyć, że gdy bloga piszemy po polsku, to już
lepiej, żeby wszystko zostało
napisane w tym języku. Kolejnym ciekawym dodatkiem są na pewno „Nowości”, czego
nie spotykam aż tak często na blogach, jakbym tego wymagała, oraz „Informacje”
— ważne wiadomości do czytelników napisane krótko, zwięźle i na temat.
Czerwony jest dość niezwykłym kolorem na czcionkę do dłuższych
tekstów. W tym wypadku nie wygląda źle, ale też nie zachwyca. Może warto
spróbować czarnego?
Szata graficzna nie przeszkadza w czytaniu (prawie — patrz jedno zdanie wyżej),
kolorystyka jest przyjemna, a wszystko — łącznie z postami, podstronami i
dodatkami — wygląda estetycznie. Na stronie jest wystarczająca ilość dodatków:
ani ich tu za dużo, ani za mało; po prostu w sam raz.
Wygląd bloga ma odzwierciedlenie w treści opowiadania i
uwodzi, mam nadzieję, nie tylko mnie. Jest oryginalny i wyjątkowy, co sprawia,
że nawet tekst opowiadania czyta się przyjemniej.
Bardzo podobają mi się też tytuły rozdziałów i to, w jaki
sposób się prezentują. Wygląd postów mogą psuć jedynie gify, na które czytelnik
natrafia podczas czytania. Sądzę, że psują efekt opowiadania i są niepotrzebne.
Zwracając jeszcze uwagę na cytaty widniejące na początku każdego rozdziału:
dobrze byłoby zakańczać zdania kropkami i brać je w cudzysłów — nie kropki,
tylko całe myśli.
Treść 88/92
*Fabuła/Akcja 24/28
Tekst opowiadania jest spójny, choć natrafiłam na parę niezgodności.
Oto kilka z nich:
— Po pierwsze, w rozdziale drugim czytamy taką oto
wypowiedź: „Nie traktuje mnie jak równą sobie. Nie jak sekretarkę, podwładną
czy kogoś gorszego.” Jedno zdanie wyklucza drugie. Nie powinno być przypadkiem:
„traktuje mnie jak równą sobie” zamiast „nie traktuje[…]”?
— Po drugie, również w rozdziale drugim, natykam się na
wypowiedź: „To odświeża pomysł”. Z kontekstu, jak i z poprawności zresztą też,
wynika, że powinno być napisane „odświeża umysł”, a nie „pomysł”.
— Po trzecie, w rozdziale trzecim Ana kilka razy określa
słów opisujących więź między Christianem a Rebeccą, raz mówiąc, że jest ona
jego „dziewczyną”, a raz, że „narzeczoną”. Jeśli autorka chciała użyć
„narzeczonej” jako synonimu do „dziewczyny” to nie, nie może tak być. W takim
wypadku zostaje nam przykładowo „partnerka”.
Poza powyższymi przykładami nie natrafiłam na inne
niezgodności, które mogłyby rzucać się w oczy. Tekst jest ciekawy, czyta się go
szybko, przyjemnie i płynnie. To aż niemożliwe, żebym w jednej chwili zaczynała
rozdział dziewiąty, a już w następnej go kończyła. Czas przy „You make me heart attack” zleciał mi
bardzo, bardzo szybko!
Wątków w opowiadaniu jest naprawdę dużo, a czytelnik poznaje
całkiem sporo różnych postaci — czasami można się w tym pogubić! A skoro już o
gubieniu mowa, szczególnie pierwszy akapit z rozdziału pierwszego jest dla mnie
totalną gmatwaniną. Nawet teraz, kiedy jestem już po dziewięciu notkach, nadal
nie mam pojęcia — choć domyślam się — co Brody zrobił Anie. Może trzeba byłoby
to w końcu wyjaśnić? Jesteśmy przy dziesiątce, a temat ten wciąż jest
poruszany; mówi się, że Ana bardzo cierpi przez Brody’iego i nienawidzi go, a
czytelnicy nie mają pojęcia dlaczego. To trochę frustruje.
Akcja opowiadania nigdy nie stoi w miejscu i nie przeplata
się przez nią żaden schemat; wszystko jest świeże i oryginalne. Napięcie
pojawiało się we mnie od czasu do czasu, szczególnie przy scenach z Gregiem —
jak ja nie cierpię tego gościa! — ale znów tak często to nie było.
W zgłoszeniu autorka napisała mi, iż opowiadanie „You make me heart attack” jest romansem.
W podstronie „About my blog” dowiedziałam się, że jest to dodatkowo dramat. No
cóż, po przeczytaniu pierwszych dziesięciu notek jestem skłonna, żeby nazwać
treść dramatem. Ale romans? Chris i Ana nawet nie flirtują, to raczej coś
między flirtem a przyjacielskimi rozmowami. Anie podoba się Chris i mam
wrażenie, że Ana Chrisowi również, ale on ma dziewczynę (czy narzeczoną?), wciąż ją ma. Relacja między głównymi
bohaterowi zacieśnia się, fakt, ale praktycznie tego nie widać. Sądzę, że już
najwyższy czas, aby wprowadzić wątek miłosny do tego romansu, którego na razie
— niestety — romansem nazwać nie mogę.
Podsumowując najdłuższy w mojej „karierze” opis fabuły i
akcji, napomknę jeszcze, że zadowala mnie ona — fabuła, chociaż akcja również —
prawie w każdym calu. Jest wprost świetna dla młodych ludzi!
*Świat Przedstawiony 20/20
W opowiadaniu autorka wykreowała dużo postaci, co w pewnym
sensie ubarwiło całą treść i nadało jej wielu wątków, świeżości i ciekawej
akcji. Głównymi bohaterami są z pewnością Anastasia
Crawford oraz Christian Brewer.
W postać Any wcieliła się Ashley Benson, a w Chrisa znany z filmu „50 twarzy
Greya” Jamie Dornan. Choć udało mi się poznać charaktery obu bohaterów, sposób
ich zachowywania się i umiejętności, autorka nie wspomniała zbyt dużo razy o
ich wyglądzie zewnętrznym. Gdybym nie znała aktorów, którzy wcielają się w role
Any i Chrisa, nie wiem, czy wiedziałabym chociażby jakie kolory włosów mają.
Trzeba sobie zapamiętać, że nawet, jeśli nasi bohaterowie (albo raczej ich
odzwierciedlenia w wyglądzie zewnętrznym) chodzą po tym świecie, są na
szablonie oraz gifach podczas treści, i tak powinniśmy opisać ich w naszym
tworze. W książce nigdy nie ma podstrony „bohaterowie” ani obrazków postaci,
prawda? Trzeba dodać coś więcej od siebie; oczywiście nie wszystko, bo już
trochę tego w treści jest.
Anastasia to
dziewczyna, która wiele przeszła w swoim życiu, zmaga się z problemami tak
ciężkimi, że nawet jej przyjaciółka zna jedynie małą część prawdy. Jest skryta
i cicha, czasami też niedostępna i nieśmiała. Zawsze wątpi w to, czy cokolwiek
jej się uda, choć stara się poskramiać takie uczucia. Walczy o swoje, nie
pozwala się wyzyskiwać i wyzywać. Czasami pojawia się w barach i klubach, choć
preferuje zacisze swojego mieszkania. Ma bardzo dobry kontakt ze swoim szefem,
Christianem.
Christian określany
jest jako „duże dziecko”. Mimo iż został właścicielem wielkiej korporacji, nie
traci głowy, wciąż jest miły i wdzięczny za to, co ma. Wyjawia o wiele więcej
ludzkich uczuć niż większość tak wysoko postawionych w hierarchii biznesowej
pracodawców. Onieśmielający, wiecznie uśmiechnięty, sarkastyczny. Zawsze
dostaje to, czego chce; ma dziewczynę, choć daje wyraźne znaki, iż między nimi
nie jest zbyt dobrze. Skacze z wysokości; jego współpracownikiem, podzielającym
pasję Christiana, jest Dylan; dogadują się jak mało kto.
Oprócz Any i Chrisa, w treści pojawiają się także: Clarie,
Stella, Vanessa, Dylan, Brody, Alison, Henry, Ariana, Rebecca oraz kilku innych
bohaterów. Są to postaci drugoplanowe, niektóre nawet epizodyczne, choć w
opowiadaniu pojawia się dużo wątków, w których grają oni główne role.
Występuje narracja pierwszoosobowa z perspektywy Any.
Opowiadanie pisane jest w czasie teraźniejszym. Podczas treści występuje naprawdę
sporo opisów, są one dokładne, bogate w barwne słownictwo i pojawiają się
często. W dużej mierze pokazują mi pogląd autorki na sytuacje, bohaterów i
miejsca, w których toczy się akcja. Szczególnie upodobałam sobie wewnętrzne
monologi Any, są naprawdę interesujące i dają wspaniałe efekty!
*Styl/Dialogi 37/37
Napisanie tego opowiadania było bez dwóch zdań świetnym
pomysłem. Wartka akcja, wiele wątków, fabuła rozwijająca się na jeden z
najlepszych, jakie autorka mogła wymyślić, sposobów — po prostu miód!
W treści nie natrafiłam się na wiele nieprzewidywalnych
zwrotów akcji, choć wcale nie odczułam ich braku. Opowiadanie nie jest zdane na
jedno, określone zakończenie — przecież wszystko może się wydarzyć, lecz to,
jak autorka przedstawia stan rzeczy, jasno przedstawia nam niektóre treści, na
przykład nieunikniony związek Christiana i Any.
Utwór zaciekawił mnie jak żaden inny, przeczytałam wszystko
bardzo szybko i chętnie wróciłabym do niego jeszcze nie raz. Rozdziały są dość
długie i przekazują masę informacji, lecz mijają w takim tempie, jakbym czytała
je w minutę. W rzeczywistości wahało się to od pięciu do dziesięciu minut,
czasami więcej.
Styl autorki jest dość charakterystyczny. Widać wyraźnie, że
swoje opowiadanie kieruje do młodzieży; używa typowego dla młodych osób
słownictwa — choć przyznaję, że jest ono naprawdę barwne, aż z chęcią zawarłam
dowód na początku oceny. Do zrozumienia tekstu nie musiałam pomagać sobie
słownikiem.
Dialogi są małymi przerywnikami między opisami, sprawiają,
że opowiadanie staje się bardziej interesujące, czasami też rozśmieszają albo
wprowadzają w tak zwaną „ciszę przed burzą”. Odebrałam je bardzo pozytywnie.
Tak jak już wspominałam powyżej, opowiadanie czytało mi się
przyjemnie i szybko. Z chęcią zapoznałabym się z następnymi dziesięcioma
rozdziałami.
*Oryginalność 7/7
Autorka przyznaje, że częściową inspiracją „You make me heart attack” była trylogia
„Pięćdziesiąt odcieni”. Rzeczywiście, Jamie wcielający się w rolę Christiana,
imiona bohaterów, zwiastun zapowiadający dalszą fabułę oraz muzyka mu
towarzysząca, początek opowiadania — szczególnie postać Christiana jako
bogatego człowieka i jednocześnie właściciela jednej z wielkich korporacji,
mogą przypominać nam trylogię E. L. James, jednak są to jedynie małe szczegóły.
Praktycznie całe opowiadanie jest pomysłem autorki, oryginalnym i
niepowtarzalnym, a inspirować się przecież można, prawda? Fabuła jest w stu
procentach autentyczna i zgodzi się ze mną osoba, która nie czytała trylogii
„Pięćdziesiąt odcieni”, jak i ta, która to zrobiła. Dlatego też sądzę, że z
czystym sercem przyznaję tyle punktów, ile opowiadaniu się należy.
Poprawność 10/50
Skłamałabym mówiąc, że błędów jest mało, oraz że nie
przeszkadzają podczas czytania. W rzeczywistości bardzo psują efekt, jaki daje
opowiadanie w formie samej treści i jej przekazu.
Jeśli chodzi o ortografię, jest problem z pisaniem końcówki „ę”,
gdy mówi się w 1 os. l poj., z partykułą „nie”, oraz z odróżnianiem „tą” od „tę”.
Przenosząc się do interpunkcji, zwróciłabym uwagę na to, jak poprawnie pisać
dialogi, ponieważ czasami wkradały się do nich małe błędy; zerknąć również na
pisownię wyrażeń tj. „chyba że” czy „tyle że”, oraz na pisownię przecinków
ogólnie.
Na samym końcu wypisałam wszystkie powtórzenia, wyrazy ze „
zjedzonymi” literkami i niezrozumiałe zdania.
*Ortografia 4/15
One / Fall in love
with that moment
Nie koniecznie podoba mi się, gdy jakiś[…] = „niekoniecznie”
[„nie” z przysłówkami w stopniu równym piszemy łącznie]
[…]jest pewny siebie i w ogóle nie spięty. = „niespięty” [„nie”
z przymiotnikami w stopniu równym piszemy łącznie]
Seven / Too much love
can hurt you
Chyba, że Stella wybrała tą samą kawiarnię co my[…] = „tę
kawiarnię”; „tą kawiarnią”
Wspominała kiedyś, że nie specjalnie darzy[…] = „niespecjalnie”
Parskam śmiechem, czym go zaskakuje. = „zaskakuję” [„ę” na
końcu, gdy mówimy w 1 os. l. poj.]
Gdyby jakiś mężczyzna zobaczyłby tą fotografię[…] = „tą
fotografią”; „tę fotografię”
[…]nic nie wartym śmieciem. = „niewartym”
Eight / My own
guardian
Nie powinnam wychodzić z domu i zostawiać Arianę samą. = „Ariany
samej” [zostawiać (kogo? czego? Ariany]
[…]nie specjalnie za nią przepadam. = „niespecjalnie”
Nine / Who is laughing
now?
[…]nic nie znaczącą podwładną[…] = „nieznaczącą”
Dlaczego nie może dać mi spokój? = „spokoju”; co jak co, ale
wyrazy odmieniamy
*Interpunkcja 1/10
One / Fall in love
with that moment
- Kiedyś mi podziękujesz, kochanie –
nawet nie zliczyłam, ile razy słyszałam[…] = kropka po „kochanie”; „nawet” z
dużej litery, początek zdania
Na szczęście, nie muszę zaczynać. =
zbędny przecinek
Nie to, co ja. = zbędny przecinek
Seven
/ Too much love can hurt you
[…]no chyba, że codzienną kawę można
nazwać posiłkiem. = zbędny przecinek
Chyba, że Stella wybrała tą samą
kawiarnię co my[…] = zbędny przecinek
[…]skoro nie ma ani Chrisa, ani Dylana
myślicie, że mieliby coś przeciwko temu[…] = przecinek przed „myślicie”
Nie jestem specjalną fanką filmów akcji,
no chyba, że mowa tu[…] = zbędny przecinek przed „że”
Wiem tyle, że jest ona najgorszą
produkcją[…] = zbędny przecinek
Bez tego temu dupkowi ujdzie to na sucho[…]
= przecinek przed „temu”
Eight
/ My own guardian
Muszę jeszcze złapać Erica zanim wyśle
umowę[…] = przecinek przed „zanim”
Nine
/ Who is laughing now?
Ma kruczoczarne włosy sięgające do ramion
okalające jego dość zmizerniałą twarz. = przecinek przed „okalające”
Gdy dochodzi dwudziesta druga żadna z nas
nie ma ochoty na powrót do domu. = przecinek przed „żadna”
Obawiam się tylko, że data mojej
nieobecności w Nowym Jorku, może pokrywać się z wizytą Toby'ego i matki. =
zbędny przecinek przed „może”
- Dostał jakiś telefon i musiał szybko
wracać - z dnia na dzień kłamstwo przychodzi mi coraz łatwiej. = kropka po „wracać”;
„z” z dużej litery, to początek zdania
Na pewno Christian się dowie… a skoro tak
to jakimś cudem sprawi, że mu wszystko wyśpiewam. = przecinek przed „to”
Odkładając telefon na biurko od razu
przekazuje mi ważną informację. = przecinek przed „od razu”
*Inne
błędy 0,5/15
Prologue
/ We can do everything but... alone
Na
te pytania już nigdy
nie poznam odpowiedzi. Życie nigdy nie stało w miejscu, zawsze coś się działo.
Raz było dobrze, raz źle, ale ja nigdy nie zrażałam[…] = powtórzenie — 3x „nigdy”
One / Fall in love with that moment
Mimo
że kobieta nigdy
schodzi na jego temat podczas
wspólnych rozmów[…] = a nie „nigdy nie schodzi”?
[…]zawiadamia
kobieta przed swojemu szefowi i pozwala mi wejść do pomieszczenia. = nie za
bardzo rozumiem
Seven / Too much love can hurt you
Po
wejściu do budynku od razu się rozstajemy. Do szatyna od razu doskakuje[…] = powtórzenie — 2x „od razu”
Gdyby jakiś mężczyzna zobaczyłby tą
fotografię[…] = „zobaczył”
Słyszę, że podciąga nosem. = „pociąga”
To co, ze był pijany[…] = „że”
Co jeśli jutro znowu będzie pijany,
przyjdzie i to powtórzy. = znak zapytania na końcu
Nie mogę zrobić nic wiele[…] = „nic więcej” albo samo
„wiele”
Mam nadzieję, że to pierwszy i ostatni
raz, kiedy ta przez niego płaczę. = „płacze”
Wpełzam kołdrę i
nakrywam się nią cała. = „wpełzam pod kołdrę”
Eight
/ My own guardian
Prawdopodobnie dzisiaj również nie będzie
miał ze mnie żadnego pożytku. Będę cały czas myślami gdzie indziej. =
powtórzenie — „będzie”; „będę”
Problem tkwi w tym, że nie chcę mi
się słuchać o Stelli[…] = „chce”
Widzę, że nie tylko mi napsuł trochę krwi. = „mnie”
Och, co bym dała, żeby mój ukochany był w połowie taki
jak Christian Brewer. = „ile”
Mi tych cech brakuje. = „mnie”
Nikt nas nie zauważa, a to dość dziwne, gdyż na ulicy
co chwila mijają nas ludzie. = powtórzenie — 2x „nas”
[…]ma za pół godziny swoje ostatnie
dzisiaj spotkanie. = lepiej będzie brzmiało: „ma za pół godziny ostatnie
spotkanie na dzisiaj”
Przyciąga mnie do siebie jaką
niewidzialną siłą[…] = „z jakąś”
Nie zakrada się tak! = „zakradaj”
Nine
/ Who is laughing now?
Na dodatek [Alison] ją naśladuję
i robi tą specjalną minę, która zawsze zwiastowała dla mnie kłopoty. = „naśladuje”
Krzyki handlująch walczą o lepsze miejsca[…]
= „handlujących”
Co chwilę jakaś karetka, samochód
policyjny albo wóz strażacki próbują z rozdzierającym uszy dźwiękiem syreny próbuje
sforsować żółte taksówki. = zbędne „próbuje”
Nie jest on byt daleko, więc mogę[…] = „zbyt”
Miło z twoje strony, ale umówiłam się z
przyjaciółkami. = „twojej”
[…]więc zmywam makijaż, myję zęby i biorę
gorący prysznic, który zmywa ze mnie[…] = powtórzenie — „zmywam”; „zmywa”
jednej chwili potrafi być milutka, a
sekundę później ma o coś pretensję. = „pretensje”
To chyba ni jest zbyt dobry pomysł. = „nie”
[…]ma tylu pracowników, tyle obowiązków,
że zapamiętanie mojego nazwiska winno stanowić problem. = „powinno”
*Dodatki
13/15
Na blogu mamy aż sześć dodatkowych zakładek. Może opiszmy je
wszystkie po kolei:
ü
„Characters” — imiona i nazwiska bohaterów, do
których dołączono gify; zakłada jest prosta, ale ładna, nie istnieje tu coś, co
burzyłoby powstały efekt doskonałości;
ü
„Chapters” — na podstronie wita mnie sygnatura,
choć nie wiem, jakie ma ona powiązanie z treścią opowiadania — w każdym razie
jest śliczna; rozdziały wraz z krótkimi zapowiedziami, jaki ciekawy pomysł!;
jedynie na końcu ostatnia linijka tekstu oddzieliła się od reszty, a po lewej
stronie sygnatury widzę literę „ł”,
nie wiadomo dlaczego;
ü
„About my blog” — kolejna sygnatura, a zaraz po
niej kilka informacji o opowiadaniu oraz krótki opis fabuły — czy tak nie może
być na każdym blogu?;
ü
„Questions” — sygnaturka, tekst, a potem
pytania: od kilku miesięcy pojawiły się tylko trzy z nich, i to odnośnie nowych
rozdziałów, jest więc sens pozostawiania tej zakładki?;
ü
„Trailer (new)” — link przekierowujący nas do
YouTube i zwiastuna; filmik łudząco kojarzący się z „50 Twarzami Greya”, nawet
ta muzyka!; kilka gifów jest rozciągniętych, ale zwiastun odbieram pozytywnie;
ü
„Contact” — sygnatura, a zaraz po niej kilka
informacji na temat tego, w jaki sposób można skontaktować się z autorką.
Nie zapominajmy też o dodatkach!
Zacznę od lewej kolumny:
ü
„Menu” — tak jak już wspominałam, warto jest
zmienić język tytułów na polski;
ü
„Nowości” — data, kiedy autorka opublikuje nowy
rozdział;
ü
„Informacje” — wiadomości do czytelników na
temat treści i organizacji, link do zwiastuna wcale to niego nie przekierowuje;
ü
„Moje blogi” — których, tak przy okazji, jest
całkiem sporo (a na ¾ praktycznie nic nie ma);
ü
oraz „Czytam i polecam” — wraz z linkami.
Prawa kolumna:
ü
„Liczby” — ile osób odwiedziło bloga;
ü
„Archiwum” — praktycznie to samo co „Chapters”,
dodatkiem są posty tj. „Przepraszam”, „Ciao, ragazzi!” oraz „Informacja +
zapowiedź”;
ü
ankieta „Czytasz?”;
ü
„Szablon” z odnośnikiem do Szablonownicy;
ü
„Profil” autorki w Google;
ü
„Obserwatorzy” — litera „y” nie mieści się w
linijce, może spróbuj zamienić to słowo na inne;
ü
„Ocena” wraz z buttonem Internetowego Spisu;
ü
oraz „Spis” z linkiem do Katalogu Opowiadań.
Wszystkie linki i odnośniki działają prawidłowo — oprócz
tych, które wymieniłam powyżej, są poukładane i wyglądają estetycznie, ładnie.
Nie ma zbędnych zakładek, chyba że „Questions”, ale to już według własnego
uznania.
Mowa
końcowa
Dodatkowe
punkty od oceniającej: 2/5 punktów
Postanowiłam przyznać blogowi dwa
dodatkowe punkty, ponieważ zachwyciło mnie praktycznie wszystko, co mi
zaoferował. Punkty poleciały w dół jedynie przez poprawność. To jednak da się
okiełznać, wystarczy trochę ćwiczeń. W końcu trzeba pracy, aby stać się
mistrzem!
Myślę, że ocena jest sprawiedliwa, choć
boleję nad tymi błędami. Bez nich byłaby taka śliczna, mocna piątka!
No cóż, nic nie mogę na to poradzić.
Czekam na dalszy ciąg opowiadania, szczególnie na wątek miłosny, skoro to
romans! Życzę ci też, Lexi, żebyś była coraz lepsza w tym, co robisz. Nigdy się
nie poddawaj.
Gratuluję mocnej czwóry! To wcale nie
taka zła ocena, jak sądzą wszyscy.
Punkty w sumie 156/209
Ocena:
ok. 75%,
czyli Mocna czwóra!
A ja tak nie na temat: co z blogami z wolnej kolejki?
OdpowiedzUsuńTrzeba czekać, aż jedna z oceniających przyjmie blog do swojej kolejki, bądź przenieść się samemu.
Usuńdziękuję Ci bardzo za ocenę. Teraz wiem, co muszę poprawić:)
OdpowiedzUsuńA propos nagłówka - nie, to nie Jamie. To Chase Crawford - w opowiadaniu Jack, który pojawi się za kilka rozdziałów.
Pozdrawiam♥
L x