środa, 17 grudnia 2014

„Zostań, jeśli kochasz” - Recenzujemy


Oryginalny tytuł: If I Stay
Tytuł polski: Zostań, jeśli kochasz
Gatunek: Dramat
Rok produkcji: 2014r.
Data premiery za granicą: 18 sierpnia 2014r.
Data premiery w Polsce: 12 września 2014r.
Kraj produkcji: Stany Zjednoczone (USA)
Język oryginału: angielski
Czas trwania: 107 minut
Reżyseria: R.J. Cutler
Scenariusz: Shauna Cross
Budżet: 11 000 000 $
Na podstawie powieści: Gayle Forman „Jeśli zostanę”

Opis fabuły (wg Cinema City):
Mia Hall to nieśmiała, niezwykle utalentowana dziewczyna, która stoi przed najtrudniejszym życiowym wyborem. Jeśli zdecyduje się opuścić dom by podążać za muzycznymi marzeniami, straci miłość swojego życia. Wszystko zmienia się w wyniku pewnego wydarzenia, a Mia zawieszona przez jeden dzień między życiem a śmiercią musi zdecydować, po której stronie zostanie. Czy wielka miłość przezwycięży niepewność i strach? "Zostań, jeśli kochasz" to niezwykła historia o znajdowaniu swojego miejsca na Ziemi, umiejętności żegnania się z przeszłością i przyjmowania tego, co nadchodzi.

Moja opinia:
Kiedy przychodzi chwila, w której mam ocenić ten film i wyrazić swoją opinię, zaczyna brakować mi słów… Nie wiem, co mam powiedzieć.
Może zacznę od początku? Obejrzałam zwiastun kilkakrotnie, i tyle samo razy, ile go widziałam, tyle razy również mnie wzruszył.
Dziewczyna przedstawiona w filmie „Zostań, jeśli kochasz”, nakręconego na podstawie powieści „Jeśli zostanę”, Mia, ma całkiem nienaganne życie. Pasja, miłość i rodzina, która kocha ją najbardziej na świecie to coś, czego zazdrościłyby jej miliony ludzi na całej Ziemi. Sposób, w jaki zostały ukazane emocje i przeżycia Mii jest dla mnie niesamowity, a jej historia uderza mnie z każdej strony, sprawiając, że zaczynam czuć prawie taki sam ból, jaki towarzyszył jej przy utracie rodziców i brata.
Sama fabuła powieści bardzo przypadła mi do gustu, ponieważ jest ona o tematyce czysto refleksyjnej: o podejmowaniu trudnych decyzji i rozpoczęciu życia od początku, kiedy to poprzednie po prostu legnie w gruzach, niespodziewanie, z dnia na dzień.
Czułam się naprawdę bardzo smutno, praktycznie nie potrafiłam uwierzyć, że tak okropny scenariusz mógł przydarzyć się młodej, utalentowanej dziewczynie, chcącej po prostu… żyć. Zostało jej odebrane wszystko, dosłownie wszystko, na czym najbardziej jej zależało. Film pokazał mi, jak ważna do normalnego egzystowania człowieka jest rodzina.
Mimo tego wszystkiego, co opisałam powyżej, ekranizacja po prostu mnie zanudziła. Podczas ostatnich trzydziestu minut myślałam, że zasnę. Naprawdę.
Nie spodobało mi się, w jaki sposób to wszystko zostało przedstawione. Najpierw wypadek, potem sytuacja z Adamem, przewinięcie akcji w tył, następnie w przód... Wątki plątały mi się w głowie, nie wiedziałam, które są którymi. Nie mam pojęcia, kogo to wina, lecz mam przeczucie, że książkę czytałoby mi się o wiele, wiele lepiej, dlatego żałuję, że obejrzałam film najpierw. Nawet aktorzy nie przypadli mi do gustu, szczególnie dziewczyna grająca główną bohaterkę. Wydaje mi się ona zbyt słodka do roli tego typu.
O ekranizacji „Jeśli zostanę” jest naprawdę bardzo głośno, a wszyscy, którzy mieli okazję pójścia do kina na „Zostań, jeśli kochasz” mówili mi, że ludzie wychodzili z sal cali zapłakani. Pomyślałam, że pewnie ja również będę wzruszona — przecież już fabuła mówiła sama za siebie: film na pewno nie będzie łatwy. Zaopatrzyłam się w paczkę chusteczek higienicznych i byłam nieźle zdziwiona, kiedy podczas filmu w ogóle jej nie otworzyłam. W oku zakręciła mi się jedynie pojedyncza, mała łezka, kiedy dziadek Mii trzymał jej dłoń, siedząc w szpitalnej sali, podczas gdy ta leżała na łóżku w śpiączce, a on mówił jej, że pozwala jej umrzeć. No bo, któż został tej dziewczynie? Dziadkowie, to na pewno. Adam też, ale skąd wiemy, czy będzie on zawsze? Dziadek Mii doskonale rozumiał jej sytuację i ze łzami w oczach mówił, że to jedynie jej wybór — albo zostanie, albo umrze — z czego dziadek zrozumie, jeśli Mia wybierze drugą opcję.
Mam mieszane uczucia. Książka jest pewnie fantastyczna, ale jej ekranizacja nie uwiodła mnie na tyle, na ile bym chciała. Może po prostu zależy to od człowieka, może od zainteresowań. Niektórzy lubią to, inni tamto.
Cóż, polecam obejrzeć film jedynie „z nudów” lub braku pomysłu na zagospodarowanie czasu. Jestem pewna w stu procentach, że książka jest nieporównywalnie lepsza.

Moja ocena: 4/10

8 komentarzy:

  1. Myślę, że przeczytam na 100%. (Tak wiem recenzja była filmu..)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak dla mnie film jest świetny ♥ Byłam na nim z mamą i obie się popłakałyśmy :)
    Mam też książkę i w najbliższym czasie zamierzam ją przeczytać :3

    OdpowiedzUsuń
  3. Kiedy wyniki konkursu dziewczyny? Zapomniałyście?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, że nie zapomniałyśmy. Tak jak mówi regulamin: pojawią się jeszcze w tym miesiącu.

      Usuń
  4. Ulalala Nowy szablonik widzem. :3 Tak świątecznie. :3
    Niestety jeszcze nie dane mi było przeczytać ani obejrzeć. :"( Znając mnie, to prawdopodobnie najpierw sięgnę po książkę. O ile w ogóle dostanę je w swoje łapki.
    Znam ten ból, kiedy film wzbudza we mnie emocje, a jednocześnie dostrzegam tak wiele niedoskonałości i wad, że jestem całkowicie rozbita pomiędzy tymi skrajnościami. Czasem oczekiwania przerastają rzeczywistość, zwłaszcza gdy ma się do czynienia z dobrą zapowiedzią filmu. Ja podczas oglądania zwiastuna także się wzruszyłam, ale pewnie ekranizacja też by mnie zawiodła. Znając siebie, pewnie i tak bym ryczała, bo jestem zbyt wrażliwa na takie historie. Znajomi opowiadali mi, że film jest cudowny, ale to pewnie kwestia gustu. ;)
    Pozdrawiam!
    Eveline

    OdpowiedzUsuń
  5. Poznikały co niektóre zakładki. Dlaczego?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już wszystko powinno być w porządku.

      Usuń
    2. Ale nie jest. Komentarze są niewidoczne przez tą białą czcionkę, a już czytanie wpisów na tle tych czerwonych gwiazd jest prawdziwym dramatem.

      Usuń

Poprzednie Notki