Blog: Aeis: Fałszywa dusza
Oceniająca: Carolle
Autor: Royal Bee
Pierwsze Wrażenie 24/24
Kiedy wchodzę na bloga pierwszy raz, nie chce mi się
wierzyć, że to naprawdę strona na blogspocie. Chyba nigdy wcześniej nie
spotkałam się z szablonem tego typu i raczej nie potrafię określić, czy jest on
lepszy niż ten zwykły, czy gorszy. Są one tak inne, że nie mogę ich porównywać.
Mimo wszystko nadal pozostaje on ładny i schludny, co oczywiście zachęca mnie
do dalszego czytania, tak samo jak sposób, w jaki wszystkie części bloga
zostały rozmieszczone na stronie. Wszystko, co widzę, sprawia, że naprawdę chcę
zapoznać się z wnętrzem tego bloga i jego historią.
Jestem zaciekawiona, zaintrygowana i w pewnym sensie również
zainspirowana. Widzę przed sobą bloga, który powinien być przykładem dla innych
autorów; szczególnie tych, którzy dopiero zaczynają swoją przygodę z bloggerem,
pisaniem i ze wszystkim, co się z tym wiąże.
Nie da się nie zauważyć tu pomysłu autorki. Już sam wygląd
bloga o nim świadczy, a gdy spoglądam na tytuł i adres strony czy ogrom wielu
zakładek, aby zachęcić czytelników, nie zmieniam swojego zdania.
„Aeis: Fałszywa Dusza”
mówi mi tylko tyle, że może to być opowieść o kimś, kto okaże się być fałszywą
i zakłamaną osobą, albo może kimś niechcianym w swoim społeczeństwie, odmiennym
lub podszywającym się pod inną jednostkę. Adres bloga, bogini-aeis, podpowiada dodatkowo, że Aeis, czyli pewnie główna
bohaterka (dużo się nie myliłam!), będzie jakąś boginią. Może władczynią?
Wysoko postawioną w hierarchii państwa dziewczyną? Kobietą, która będzie mieć
ogromne poparcie wśród ludności? Możliwości jest wiele, jednak nie mogę
zapomnieć, że będzie to opowiadanie fantasy — jak pokazuje nam belka. Z czasem
przyjdzie mi ocenić czy to low fantasy, urban czy jeszcze inna.
W oczy rzuca mi się dziewczyna, która znajduje się po prawej
stronie nagłówka. Jest widoczna przede wszystkim dzięki swojej jasnej cerze.
Mam rację, że to Aeis? (Okazuje się, że nie.)
Mimo dziewczyny, napis „Aeis” jest jeszcze bardziej widoczny.
Wielki i biały, działa niczym poświata.
Grafika 22/23
Blog posiada szablon, choć i jego wygląd, i sposób
rozmieszczenia różnych jego części jest inny niż w większości szablonów
blogspota. Wizerunek strony, mimo niewielkiego powiązania, ma w sobie parę
rzeczy, które mówią nam, gdzie się znaleźliśmy. Dobrym — i jednocześnie
najlepszym — tego przykładem jest nagłówek bloga, na którym widzimy tytuł
opowiadania, jak i główną bohaterkę. Po za tym chyba nic więcej z wyglądu bloga
nie wiąże się z jego tematyką.
„Aeis: Fałszywa Dusza”
posiada również parę ciekawych dodatków. Są nimi liczne zakładki tj.
„Organizacyjnie”, gdzie znajdziemy dużo ciekawych i wartych przestudiowania
podstron, jak i również „Shoutbox” — z tego co widzę używany nieczęsto, ale
jednak; oraz „Toplista”, czyli link do strony z listą opowiadań fantasy. Na
pewno tam zajrzę!
Wybraną czcionkę jak i jej kolor odbiera się przyjemnie, a
wzrok przy czytaniu nie męczy się. Wygląd bloga nie przeszkadza w śledzeniu
tekstu, a wręcz przeciwnie: zaprasza go w swoje progi. Kolorystyka jest
przyjazna dla oka, a wszystkie elementy są poukładane, ładne i estetyczne — na blogu
panuje spokój i porządek.
Nagłówek przedstawia scenę w lesie przy jakiegoś typu
kamiennej budowli, możliwe, że bramie. Po prawej stronie widzimy młodą kobietę,
która, trzymając dłonie przy swojej piersi, uważnie się czemuś przypatruje.
Wydaje mi się, że jest zaciekawiona tym, na co patrzy, jednak może to tylko
złudzenie. Natomiast po lewej stronie widnieje duży napis „Aeis”, a pod nim
drugi, „Fałszywa Dusza”. Na tle ciemnego lasu białe literki są strasznie
jaskrawe i odnoszę wrażenie, że trochę rażą moje oczy.
Po za nagłówkiem na blogu znajduje się kilka innych
graficznych dodatków — chodzi mi głównie o „pulpiciki” przedstawiające
rozdziały, newsy, aktualizacje, statystyki, itp.
Mimo tak dużego natłoku wszelakich rzeczy nie odnoszę
wrażenia, jakby blog był przepełniony zbyt dużą ilością elementów. Według mnie
jest ich na tyle sporo, na ile tego potrzeba.
Treść 73/92
*Fabuła/Akcja 21/28
Tekst opowiadania jest spójny i trzyma się razem, przez co
nie mam wrażenia, jakbym leciała do kosmosu i z powrotem, choć zmieniam światy:
z Ziemi ląduję w Ardmorze.
Nie powiedziałabym, że wątków jest dużo; ten najwyżej
stojący i zarazem najważniejszy, którym pozostaje podróż Julii do Ardmoru oraz
wszystkie jej przygody z tą wycieczką związane, przyświeca najjaśniej i to na
nim czytelnik się skupia — na głównej bohaterce, i czy da sobie ona radę z
utrzymaniem swojego prawdziwego jestestwa w tajemniczy czy też nie. Mimo tego
jednego wątku akcja nie stoi w miejscu, a przynajmniej autorka stara się, żeby
tak nie było. Może łatwiej stałoby się, gdyby tak — na początek — skrócić
rozdziały przynajmniej dwa razy (za to dodawać je częściej — to zawsze cieszy
czytelników) i wprowadzić więcej dialogów, zamiast samych opisów (długaśnych
opisów), aby ta akcja poszła wartko do przodu. Nie ukrywam, że obszerność
tekstu jest zbyt wielka do połknięcia na raz, jak ja to musiałam zrobić. Było
mi ciężko, a tekst dłużył się w nieskończoność, choć napisany jest czytelnie,
estetycznie i poprawnie. Na pewno wtedy „popłynęłabym” z tą akcją bez problemu:
gdyby była ona bardziej wartka i lżejsza, bo — jak na razie — opisy zamieniają
się w tym wypadku w ciężarki i mocno ją przygniatają.
Do pozytywnych rzeczy mogę zaliczyć to, że mimo iż
opowiadanie zaczynało się dość banalnie: dziewczyna musząca odnaleźć się w
nowej szkole, która nagle spotyka piękną blondynkę, w dodatku popularną (nie
byłam zaskoczona), przeistacza się w tak zawiłą i złożoną opowieść, w której
każdy szczegół jest wyjaśniany z precyzją godną Mendelejewa i dokładności jego
pomiarów. Opowieść, mimo że może się dłużyć, sama w sobie nie nudzi czytelnika
— po prostu męczy (tak jak wspomniałam powyżej), ale nie ze względu na treść.
Od samego początku wydawało mi się, iż autorka ustaliła
wcześniej, że ta sytuacja będzie taka, ta rzecz znajdzie się tutaj,
a te osoby będą towarzyszyły temu zdarzeniu, przez co nie zauważyłam
żadnej niezgodności w tekście czy chociażby jakiegoś schematu, który mógłby się
powtórzyć. Ba, tu nie było mowy o czymś takim!
Zakładka „O opowiadaniu” naprowadza mnie na myśl, że jest to
po części romans, choć oficjalnie fantasy — o miłosnych wątkach nie jest pisane
wprost, jednak domyślam się po kilkukrotnym użyciu tego słowa („romans”), jak i
komentarzach oraz odpowiedziach autorki na owe komentarze. Zakładkę tę
przestudiowałam zanim jeszcze przysiadłam do samego opowiadania, dlatego wielce
się zdziwiłam po przeczytaniu wszystkich rozdziałów, gdy na żaden wątek miłosny
nie trafiłam. Nawet chociażby zapowiedzi. No nic! A ja tak uwielbiam te małe
romantyczne nutki.
*Świat Przedstawiony 20/20
Bohaterowie opowiadania są zwykłymi ludźmi, nie mają
nadnaturalnych mocy (albo jeszcze czytelnikom o tym nie wiadomo) i zachowują
się podobnie jak my na co dzień.
Główną postacią, która sprawia, że opowiadanie może istnieć
jest Julia Potocka. Nieśmiała,
niepewna swoich niektórych czynów, wrażliwa i delikatna siedemnastolatka.
Ciekawska, zawsze mająca górę pytań do zadania, pozytywna bohaterka. Sądzę, że
mogłabym ją polubić — ma w sobie wiele współczucia, z radością aklimatyzuje się
z nieznanym sobie światem, potrafi skłamać w imię wyższego dobra, i co
najważniejsze: jest osobą posiadającą umiejętność wzbijania się daleko poza
rzeczywistość, tworzącą w głowie inną, lepszą cywilizację, wymarzony „dom”, w
którym poczułaby się bardziej chciana i lubiana za to, kim jest naprawdę. Julia
skrywa swoją osobowość za grubą ścianą, którą wytworzyła, aby przystosować się
do kanonów panujących wśród nastolatków; czasami gubi się, nieustannie poszukując
takiej wersji siebie, którą mogłaby uznać za prawdziwe jej odzwierciedlenie.
Mimo iż opisywana jest nie jako kolejna Mary Sue, jej portret w „Bohaterach”
śmie mówić mi co innego.
Drugą główną postacią opowiadania, sądzę, że tak samo ważną
jak Julia jest Daniel z Shyadu.
Chłopak, którego czytelnik poznaje już na samym początku opowiadania, kiedy to nastolatka
zauważa go idącego w stronę szkoły, gdzie zaczyna się w historii wątek fantasy.
Od momentu, kiedy dziewczyna wpada z impetem do świątyni i zostaje uznana za
inkarnację bogini Aeis, Daniel jest dla niej najpierw złośliwy i sarkastyczny
oraz trzyma się na dystans, jednak potem sytuacja trochę zmienia się:
młodzieniec staje się jedyną osobą, która może pomóc Julce przetrwać te dwa
miesiące w Ardmorze, więc zaczyna tłumaczyć jej historie Per’imskie, pomaga w
każdej sytuacji i, mimo że strasznie wytrącają go one z równowagi, stara się
odpowiadać na większość pytań nastolatki. Daniel jest wiernym wyznawcą kultu
Aeis oraz chce nieść dobro, choć jednocześnie nie wykazuje się zbyt dużą
cierpliwością czy powściągliwością.
Czas akcji przedstawiony jest na tyle wyraźnie, abym nie
zagubiła się w jego przemijaniu. Treść zawiera naprawdę wiele opisów, które z
łatwością pomagają mi wytworzyć w głowie obraz każdej sytuacji, postaci czy
miejsca.
*Styl/Dialogi 25/37
Napisanie opowiadanie „Aeis:
Fałszywa Dusza” było naprawdę dobrym posunięciem i nie ma czego żałować.
Zwrotów akcji wiele nie było, tym bardziej
nieprzewidywalnych, ale jakoś szczególnie nie odczułam ich braku. Wszystko
toczy się po swoim torze.
Choć, muszę przyznać, jednak jest jedna sprawa, która mnie
trapi. Mianowicie, co stało się głównym celem opowieści? Julia trafiła do
równoległego świata, wpadła do świątyni Aeis i tak oto zaczęła się zabawa z
obwołaniem jej inkarnacją bogini, w którą tak wierzyli wszyscy kapłani. Minęło
kilka dni (konkretniej — dwa lub trzy, o ile się nie mylę), a Julia nadal grała
swą nową rolę. Tak się zastanawiam, czy opowiadanie skończy się, gdy miną te
dwa miesiące i przejście na Ziemię znów się otworzy? To byłoby chyba zbyt
banalne, prawda? Po prostu nigdy nie strać celu historii, którą tworzysz, Royal
Bee, bo smutno będzie usiąść i nagle nie wiedzieć, co dalej napisać. Parę początkujących
autorów już tak skończyło.
Styl autorki jest dość charakterystyczny: dzięki jej
umiejętnemu wpasowywaniu się w każdą rolę — czy była właśnie kapłanem, czy
Danielem, czy samą inkarnacją bogini Aeis nie miało znaczenia — opowiadanie
nabrało kształtu, którego wielu by pozazdrościło. Gdyby komuś dać trochę tego
tekstu, założę się, że powiedziałby coś jak: „O, a z jakiej to książki?”.
Spodobał mi się sposób, w jaki była budowana atmosfera dialogów, jak i również
opisów. Te drugie przeszły same siebie; chyba nigdy wcześniej nie widziałam
bardziej rozbudowanych i dokładniejszych opisów wnętrz, sytuacji czy postaci.
Dzięki nim — choć na swój sposób — wyobrażałam sobie z łatwością wszystkie
rzeczy narzucane mi przez treść.
Jeśli chodzi o słownictwo autorki: no właśnie. Gdzieś tam, w
którejś zakładce na blogu, znalazłam krótką informację (a może nawet widziałam
to w którymś komentarzu autorki) o tym, że opowiadanie kierowane jest wprost do
nastoletnich panien, dlatego chociażby główna bohaterka ma siedemnaście lat, a
w historii o Aeis pojawia się motyw szkoły, przyjaźni i warstw społecznych — ci
popularni, ci nowi, ci nudni. Chodzi mi przede wszystkim o postać Angeliki.
Tak się składa, że jestem akurat jedną z tych nastoletnich
panien i uważam się za osobę, której zasób słownictwa jest dość bogaty
(kierując się spostrzeżeniami z życia codziennego i cóż, szkoły również), a
tekst opowiadania nie zawsze był dla mnie łatwy do przebrnięcia. Pojawiały się
słowa tj. „młodzieniec”, gdzie można byłoby użyć po prostu „chłopaka”, „odeń”
oraz „weń”, „konwersacja” zamiast prostej „rozmowy” (choć ją można już
zostawić, jest słowem — tak mi się zdaje — używanym przez młodych ludzi równie
często, jak i „rozmowa”), „antagonistyczna postawa” i wiele, wiele innych.
Rozumiem, że jest to opowiadanie wiążące się typowo z jakimiś wcześniejszymi
czasami niż współczesne, ponieważ zostaje przedstawiona wiara w różne bóstwa i
może niewłaściwe byłoby czasem użycie prostszego słowa, jednak nadal jest to
treść kierowana do nastoletnich dziewczyn, młodych kobiet.
Oprócz tego typu słów pojawiło się jeszcze wiele innych, tym
razem o wiele rzadziej stosowanych na co dzień (albo nawet, powiedziałabym,
wcale nie stosowanych) i po prostu mnie nieznanych — dla przykładu: miałki
(nijaki, powierzchowny), estyma (respekt, szacunek), eony (wiek, era), aparycja
(wygląd, prezencja).
Występuje narracja trzecioosobowa z perspektywy Julii,
głównej bohaterki; narracja jak najbardziej dobrze dobrana do treści utworu,
przez co czyta się go, w większości, przyjemnie.
*Oryginalność 7/7
Długo myślałam nad tym, czy aby na pewno nie czytałam czegoś
choć trochę podobnego do opowieści o Aeis, jednak mimo głębokich starań nic nie
wymyśliłam. Owszem, z mitologią grecką mam dużo do czynienia, i możliwe, że
Per’im powstawał na jej podstawie, jednak nie widzę w tym przypadku żadnego
oczywistego podobieństwa. Autorka stworzyła świat rodem ze starych ksiąg o
bogach, bóstewkach i wierzeniach innych niż te, które towarzyszą nam na co
dzień. Spotykam się z czymś takim pierwszy raz od dawna i nie śmiem wątpić, że
Royal Bee pisze wszystko sama, a zanim napisze, dokładnie się nad tym
zastanowi. W dużej mierze akurat przez ten szczegół wszystkie jej pomysły są
tak wyjątkowe, ciekawe i niespotykane, a opowieść intryguje.
Poprawność 46/50
Błędów jest tak mało (a szukałam długo i mozolnie!), że
praktycznie wcale ich nie widać. Nie doszukałam się pomyłek ortograficznych ani
interpunkcyjnych — zdarza się to pierwszy raz w mojej krótkiej karierze
oceniającej i jestem pod wrażeniem. Tekst czytało mi się przez to wręcz z ulgą,
gratuluję!
*Ortografia 15/15
brak błędów
*Interpunkcja 10/10
brak błędów
*Inne
błędy 12,5/15
ROZDZIAŁ
I
Raz, ze wolała nie palnąć głupoty, zwracając się nie do
tej osoby co trzeba[…] = „że”
ROZDZIAŁ VI
Trwało to całe wieki, ale w końcu jako Elmud jako ostatni podążył za
kordonem wiernych[…] = niepotrzebne „jako”
ROZDZIAŁ VIII
Julia ciałem skierowana była na prawą stronę, gdzie kroku dotrzymywał
jej Daniel. Chłopak szczęśliwie nie odstępował jej już na krok[…] = powtórzenie — „kroku”,
„krok”
ROZDZIAŁ IX
Ale ta myśl[…] nie powodowała już u niej strachu;
przynajmniej nie w obliczu obawy przed nieznanymi czynnikami z zewnątrz, takimi
jak[…] rozdzieleniem
z Danielem. = „rozdzielenie”
[…]ta melodia na
pewno już kiedyś zabrzmiała w uszach młodej bogini. Lecz młoda bogini
nie głowiła się już nad tym[…] = powtórzenie — „młodej bogini”, „młoda
bogini”
*Dodatki 15/15
Zakładek na blogu jest bardzo dużo. Może
na początek zajmę się Menu:
ü
„Spis treści” — czyli, jak sama nazwa wskazuje:
spis rozdziałów opowiadania; zrobiony w bardzo ciekawej, lekkiej i łatwej w
obsłudze formie;
ü
„Informacje”, a w nich:
Ø
„O opowiadaniu” — geneza historii (literówka
właśnie w słowie „historii”!), fabuła i technikalia; dowiaduję się, że stawiam
czoła nie tylko Royal Bee, ale również becie; dodatek, sam w sobie, bardzo
ciekawy i interesujący;
Ø
„Bohaterowie” — czyli coś, czego nie cierpię;
ile ja się nagadam, że lepiej jest, kiedy czytelnik sam — poprzez opisy, może wyobrazić
sobie postacie utworów, eh; widziałam tekst na początku, dlatego, jeśli
czytelnicy chcą „bohaterów”, to niech ich mają, nic z tym nie zrobimy;
podziwiam sposób, w jaki zostały stworzone portrety, są śliczne i
majestatyczne, talent?; Julia miała nie być Mary Sue i nie być perfekcyjnie
piękna, a portret mówi mi co innego;
Ø
„F. A. Q.” — najczęściej zadawane pytania;
dowiedziałam się tu wielu ciekawych rzeczy, m. in. tego, że szablon został
stworzony przez autorkę (z małą pomocą) i widzę, że ktoś tu jest bardzo
wszechstronny!;
Ø
„Uniwersum” — geografia, geneza, zawiłości
czasowe i polityka świata, do którego dane jest przybyć Julii; szczerze mówiąc na
pierwszy raz trudno jest przełknąć ten nawał informacji, więc dobrym
posunięciem można nazwać jedynie zerkanie do „uniwersum”, kiedy z samej
opowieści zapomni się jakiegoś szczegółu;
Ø
„Statystyki” — kilka informacji o opowiadaniu,
które przydadzą się każdemu fanowi;
ü
„Autorka”, a w niej:
ü
„O autorce” — parę słów od Royal Bee, które
mówią o niej samej; z ciekawości wpisałam sobie w google „game art” (nigdy się
z tym nie spotkałam, a powinnam chociaż domyślać się co to takiego z nazwy…) i,
o ile dobrze się zorientowałam, jest to po części tworzenie postaci do gier,
więc musi być naprawdę ciekawie!;
ü
„Kontakt” — czyli w jaki sposób skontaktować się
z autorką;
ü
„Linki” — katalogi, ocenialnie, informowalnia,
polecane blogi i spamownik; znalazłam tam odnośnik do Internetowego Spisu.
W
kolumnie po prawej stronie też widać parę zakładek:
ü
„Rozpocznij czytanie” — link przenoszący
czytelnika do prologu;
ü
„Rozdziały” — spis treści w formie postów
oznaczonych „pulpicikami” z ilustracją oka;
ü
„Newsy” — ważne wiadomości od autorki dla
czytelników;
ü
„Organizacyjnie” — wydaje mi się, że zostały
rzucone tu wszystkie pozycje z Menu,
mam rację?
Nadal
mając na oku prawą kolumnę, kieruję się w dół. Na mój celownik trafia najpierw
dodatek „Słowem wstępu…”, gdzie znajdziemy krótką informację o fabule
opowiadania oraz parę wiadomości od autorki. Dalej widzę „Ostatnio dodane”, co mówi
mi, iż niedawno pojawił się nowy rozdział, a dwie zakładki zaktualizowano.
„Obserwatorzy” stoją w kolumnie jako ostatni. Jest ich całkiem sporo,
gratuluję!
Po
prawej stronie nagłówka widać lupę, która — po wpisaniu do niej odpowiedniej
treści — przeniesie nas w każdy zakamarek bloga.
Na
dole strony odznacza się ciemny prostokącik, a na nim kolejne dodatki:
ü
„Shoutbox” i „Toplista”, o których już wyżej
wspominałam;
ü
„Odwiedzin” — a pod napisem licznik z niemałą
liczbą wyświetleń bloga;
ü
„Archiwum bloga”;
ü
„Śledź bloga przez maila” — bardzo ciekawy dodatek,
a ponadto prosty w obsłudze; szkoda, że na blogach tego typu widuję go tak
rzadko;
ü
„Prawa autorskie”.
Gdy z ciemnego prostokącika chcę wrócić
na samą górę strony, aby zobaczyć nagłówek i wybrać jakąś pozycję z Menu, wciskam jedynie małą strzałkę u
nasady tegoż prostokąta, a ona w mig przenosi mnie tam, gdzie chciałam się
znaleźć. To również jest świetnym umileniem pobytu na blogu „Aeis”.
Wszystkie linki i odnośniki działają
prawidłowo (oprócz drugiej oceny w „Statystykach”), są poukładane i wyglądają
estetycznie. Mimo tylu zakładek i dodatków — to chyba najdłuższe „Dodatki”,
jakie w życiu napisałam! — blog nie jest nimi przepełniony.
Mowa
końcowa
Dodatkowe
punkty od oceniającej: 2/5 punktów
Na początek przyznaję autorce dwa
dodatkowe punkty. Są one za oryginalność i stworzenie ciekawej, nowatorskiej
fabuły, która intryguje.
Pierwszy raz spotykam się z blogiem,
który ma tak mało błędów — nawet nie wiesz, jak bardzo sobie to cenię, Royal
Bee. Chcę ci tego pogratulować (albo może raczej twojej becie?), jak i również
dużej ilości czytelników (wsparcie to podstawa) oraz zaskakującej
wszechstronności — do pisania, robienia szablonów, rysowania. Czy coś mnie
jeszcze zdziwi?
Co mogłabyś poprawić? Żeby zachęcić
nowych czytelników, może pisz krótsze rozdziały (tak jak wspominałam już
powyżej), aby nie stawały się nużące i dłużące. Ponadto to twoje słownictwo,
ah, trudna sztuka!
Życzę powodzenia w dalszym pisaniu; mam
nadzieję, że ocena jest wystarczająco wyczerpująca — jedna z moich najdłuższych
— oraz że jesteś z niej zadowolona, Royal Bee.
Punkty w sumie 183,5/209
Ocena:
ok. 87%, czyli
Na piątkę!
Jezu ... naprawdę jestem ciekawa tego opowiadania, po twojej recenzji i tym bardziej teraz boję o mojego biednego bloga i moje biedne błędy, które kochają towarzyszyć mi nieustannie :)
OdpowiedzUsuńGratuluję autorce bloga piątki :)
Gratulacje :).
OdpowiedzUsuńAle czcionka oceny koszmarna, musiałam w chrome zrobić powiększenie na 150%, żeby w ogóle móc odczytać ten mały druczek :P. A ten dziwny cień wcale nie pomaga :/.
Szablon zmieniony ;) Mnie wystarcza już 100% w chrome, żeby czytać.
UsuńZdecydowanie lepiej ;). Choć najpierw się przeraziłam, gdzie ja wlazłam, że tak inaczej xD. Ale można już czytać normalnie :).
UsuńDziękuję pięknie za ocenę! <3 Jako że jestem teraz mocno zabiegana, daję tylko znać, iż przeczytałam z przyjemnością całość i zamierzam treściwie odpowiedzieć w ciągu najbliższych kilku dni. ^^
OdpowiedzUsuńTymczasem życzę wszystkim szczęśliwego Nowego Roku! :D
Właściwa odpowiedź znajduje się już poniżej. :)
UsuńHej! Dzięki wielkie za ocenę mojego bloga oraz opowiadania, bardzo miło przeczytać, że Ci się podobały! Pora zatem na adekwatną odpowiedź! :>
OdpowiedzUsuńCieszy mnie niezwykle fakt, że szata graficzna przypadła Ci do gustu. Kiedy ją robiłam, byłam nowa w blogosferze i szczerze powiedziawszy nie orientowałam się zupełnie w trendach na szablony. Wykombinowałam zatem coś, co najbardziej mi pasowało pod względem funkcjonalności. I tym bardziej jestem zadowolona, że spotyka się to z aprobatą. :)
Jeśli chodzi o długość rozdziałów, to przyznam, ze trochę zaskoczył mnie „zarzut” o ich zbytniej długości. :D Piszę bardziej w stylu powieści niż opowiadania, zatem nie sądzę, aby zmniejszanie objętości poszczególnych części wyszło całości na dobre. Akcja rozwija się na tyle powoli, że nawet nie miałabym za bardzo jak podzielić obecne rozdziały, aby nie wyglądało to sztucznie i pretensjonalnie.
Piszesz, że tekstu jest zbyt dużo „do połknięcia na raz” - rozumiem, że jako oceniająca masz ograniczone połacie czasowe i mógł to być dla Ciebie problem, jednak przeciętny czytelnik ma ten komfort, iż może sobie rozłożyć czytanie na tak wiele części, jak mu będzie wygodnie. ^^
Natomiast zgodzę się w kwestii dialogów – jest ich faktycznie zbyt mało, jak na tekst kierowany do nastolatek. :P Ale wierz mi, w każdym możliwym momencie staram się wcisnąć ich jak najwięcej! Unikam jedynie oklepanych, „pustych” rozmów, które nic by nie wniosły do fabuły, a których niestety pełno jest w wielu współczesnych publikacjach. I może dlatego dialogów jest tak niewiele... (spoiler alert: w X rozdziale będzie ich całkiem sporo!;)
Przykro mi, że rozczarował Cię brak wątku miłosnego! On się pojawi, obiecuję, jest nawet tuż tuż za rogiem (pssst – w rozdziale X! xD), jednak aby wyszedł naturalnie i – przede wszystkim – wiarygodnie, muszę odpowiednio stopniować rozwój fabuły. Biorąc pod uwagę sytuację, w której nagle znalazła się Julia, amory i miłostki z oczywistych powodów nie byłyby pierwszymi rzeczami, jakie przyszłyby człowiekowi do głowy. :D
Oh, wiedziałam, że prędzej czy później ktoś przyczepi się do wyglądu Julii w zakładce „Bohaterowie”! ;p Fakt, nie jest kropka w kropkę taka, jak ją opisywałam w tekście, jednak jestem absolutnie zbyt przyzwyczajona do rysowania samych standardowo ładnych postaci i trudno było mi się przemóc, aby zrobić z niej przeciętniaka. Może z czasem to poprawię...
UsuńTrochę nie rozumiem Twojego pytania: „Co stało się z głównym celem opowieści?”. A jaki miał być jej cel według Ciebie? ;) Dokładnie wiem, co i kiedy chcę przekazać (co sama przyznałaś), i mam zaplanowany dokładnie ciąg dalszy historii. Nie należę do osób, które idą na żywioł i piszą, byle dalej do przodu, zapominając o tym, co znajdowało się na początku. No worries. :D
Tak samo dziwi mnie trochę Twoja reakcja na niektóre słowa, które są w moim odczuciu zwykłymi synonimami użytymi w celu uniknięcia powtórzeń i wzbogacenia tekstu. Przyznałaś, że z łatwością wszystko sobie wyobrażałaś, zatem pomimo ewentualnej nieznajomości niektórych wyrazów (które zresztą nie są nawet archaizmami i jestem przekonana, że sama się nimi posługiwałam w liceum) opowiadanie było zrozumiałe, a o to przede wszystkim chodzi. Problem wystąpiłby w momencie, w którym natłok nieznanych słów utrudniłby bądź wręcz uniemożliwił przyswojenie tekstu i śledzenie akcji.
Ale dziękuję za zwrócenie uwagi z perspektywy przedstawicielki grupy wiekowej, którą powinnam mieć na względzie. :) (i tym bardziej się cieszę, że całościowo „Aeis” Ci się podobała!)
Teraz kwestia poprawności. Pomijając literówki/powtórzenia, za których wytknięcie bardzo dziękuję, muszę przyczepić się do paru uwag:
1. „Zmęczyli tymi samymi opowieściami” - jest to kontynuacja orzeczenia z poprzedniego zdania („zawiedli się”), czyli ciąg dalszy tej samej konstrukcji.
2. „pozostawiając w zupełnej nieświadomości obecności bogini w spotkanej właśnie grupie” - tutaj chodzi o „nieświadomość obecności bogini”, a nie, że „obecność” była pozostawiona w nieświadomości, co wyszłoby po Twojej zmianie. ;)
3. „ta melodia na pewno już kiedyś zabrzmiała w uszach młodej bogini. Lecz młoda bogini nie głowiła się już nad tym” - powtórzenie było świadome, ale z perspektywy czasu widzę, że faktycznie dziwnie brzmi. ;p
Raz jeszcze zatem dziękuję ślicznie za czas poświęcony w ocenianiu mojego bloga. Reakcje takie, jak Twoja, mobilizują mnie do dalszej pracy i rozwijania tej historii. Mam nadzieję, że od czasu do czasu zajrzysz na mój blog i zerkniesz na kolejne rozdziały.
Pozdrowienia! :>
Royal Bee
Cieszę się, że ocena przypadła ci go gustu. Bardzo mi miło. ;)
UsuńCo do błędów - dwa pierwsze: racja, zrozumiałam zdania inaczej niż chciałaś je przekazać. Już to poprawiam.
Jeśli chodzi o główny cel opowieści, chodziło mi właśnie o to, abyś nigdy o nim nie zapomniała, żeby ci nie umknął tak, że któregoś dnia siądziesz do pisania, a w twojej głowie pojawi się tzw. "pustka". Z tego co napisałaś, widzę, że jednak tak się nie stanie. W takim razie nie mam żadnych zastrzeżeń.
Pozdrawiam!