niedziela, 28 grudnia 2014

Ocena #021

Oceniająca: Carolle
Autor: Royal Bee




Pierwsze Wrażenie 24/24
Kiedy wchodzę na bloga pierwszy raz, nie chce mi się wierzyć, że to naprawdę strona na blogspocie. Chyba nigdy wcześniej nie spotkałam się z szablonem tego typu i raczej nie potrafię określić, czy jest on lepszy niż ten zwykły, czy gorszy. Są one tak inne, że nie mogę ich porównywać. Mimo wszystko nadal pozostaje on ładny i schludny, co oczywiście zachęca mnie do dalszego czytania, tak samo jak sposób, w jaki wszystkie części bloga zostały rozmieszczone na stronie. Wszystko, co widzę, sprawia, że naprawdę chcę zapoznać się z wnętrzem tego bloga i jego historią.
Jestem zaciekawiona, zaintrygowana i w pewnym sensie również zainspirowana. Widzę przed sobą bloga, który powinien być przykładem dla innych autorów; szczególnie tych, którzy dopiero zaczynają swoją przygodę z bloggerem, pisaniem i ze wszystkim, co się z tym wiąże.
Nie da się nie zauważyć tu pomysłu autorki. Już sam wygląd bloga o nim świadczy, a gdy spoglądam na tytuł i adres strony czy ogrom wielu zakładek, aby zachęcić czytelników, nie zmieniam swojego zdania.
Aeis: Fałszywa Dusza” mówi mi tylko tyle, że może to być opowieść o kimś, kto okaże się być fałszywą i zakłamaną osobą, albo może kimś niechcianym w swoim społeczeństwie, odmiennym lub podszywającym się pod inną jednostkę. Adres bloga, bogini-aeis, podpowiada dodatkowo, że Aeis, czyli pewnie główna bohaterka (dużo się nie myliłam!), będzie jakąś boginią. Może władczynią? Wysoko postawioną w hierarchii państwa dziewczyną? Kobietą, która będzie mieć ogromne poparcie wśród ludności? Możliwości jest wiele, jednak nie mogę zapomnieć, że będzie to opowiadanie fantasy — jak pokazuje nam belka. Z czasem przyjdzie mi ocenić czy to low fantasy, urban czy jeszcze inna.
W oczy rzuca mi się dziewczyna, która znajduje się po prawej stronie nagłówka. Jest widoczna przede wszystkim dzięki swojej jasnej cerze. Mam rację, że to Aeis? (Okazuje się, że nie.)
Mimo dziewczyny, napis „Aeis” jest jeszcze bardziej widoczny. Wielki i biały, działa niczym poświata.


Grafika 22/23
Blog posiada szablon, choć i jego wygląd, i sposób rozmieszczenia różnych jego części jest inny niż w większości szablonów blogspota. Wizerunek strony, mimo niewielkiego powiązania, ma w sobie parę rzeczy, które mówią nam, gdzie się znaleźliśmy. Dobrym — i jednocześnie najlepszym — tego przykładem jest nagłówek bloga, na którym widzimy tytuł opowiadania, jak i główną bohaterkę. Po za tym chyba nic więcej z wyglądu bloga nie wiąże się z jego tematyką.
„Aeis: Fałszywa Dusza” posiada również parę ciekawych dodatków. Są nimi liczne zakładki tj. „Organizacyjnie”, gdzie znajdziemy dużo ciekawych i wartych przestudiowania podstron, jak i również „Shoutbox” — z tego co widzę używany nieczęsto, ale jednak; oraz „Toplista”, czyli link do strony z listą opowiadań fantasy. Na pewno tam zajrzę!
Wybraną czcionkę jak i jej kolor odbiera się przyjemnie, a wzrok przy czytaniu nie męczy się. Wygląd bloga nie przeszkadza w śledzeniu tekstu, a wręcz przeciwnie: zaprasza go w swoje progi. Kolorystyka jest przyjazna dla oka, a wszystkie elementy są poukładane, ładne i estetyczne — na blogu panuje spokój i porządek.
Nagłówek przedstawia scenę w lesie przy jakiegoś typu kamiennej budowli, możliwe, że bramie. Po prawej stronie widzimy młodą kobietę, która, trzymając dłonie przy swojej piersi, uważnie się czemuś przypatruje. Wydaje mi się, że jest zaciekawiona tym, na co patrzy, jednak może to tylko złudzenie. Natomiast po lewej stronie widnieje duży napis „Aeis”, a pod nim drugi, „Fałszywa Dusza”. Na tle ciemnego lasu białe literki są strasznie jaskrawe i odnoszę wrażenie, że trochę rażą moje oczy.
Po za nagłówkiem na blogu znajduje się kilka innych graficznych dodatków — chodzi mi głównie o „pulpiciki” przedstawiające rozdziały, newsy, aktualizacje, statystyki, itp.
Mimo tak dużego natłoku wszelakich rzeczy nie odnoszę wrażenia, jakby blog był przepełniony zbyt dużą ilością elementów. Według mnie jest ich na tyle sporo, na ile tego potrzeba.


Treść 73/92
*Fabuła/Akcja 21/28
Tekst opowiadania jest spójny i trzyma się razem, przez co nie mam wrażenia, jakbym leciała do kosmosu i z powrotem, choć zmieniam światy: z Ziemi ląduję w Ardmorze.
Nie powiedziałabym, że wątków jest dużo; ten najwyżej stojący i zarazem najważniejszy, którym pozostaje podróż Julii do Ardmoru oraz wszystkie jej przygody z tą wycieczką związane, przyświeca najjaśniej i to na nim czytelnik się skupia — na głównej bohaterce, i czy da sobie ona radę z utrzymaniem swojego prawdziwego jestestwa w tajemniczy czy też nie. Mimo tego jednego wątku akcja nie stoi w miejscu, a przynajmniej autorka stara się, żeby tak nie było. Może łatwiej stałoby się, gdyby tak — na początek — skrócić rozdziały przynajmniej dwa razy (za to dodawać je częściej — to zawsze cieszy czytelników) i wprowadzić więcej dialogów, zamiast samych opisów (długaśnych opisów), aby ta akcja poszła wartko do przodu. Nie ukrywam, że obszerność tekstu jest zbyt wielka do połknięcia na raz, jak ja to musiałam zrobić. Było mi ciężko, a tekst dłużył się w nieskończoność, choć napisany jest czytelnie, estetycznie i poprawnie. Na pewno wtedy „popłynęłabym” z tą akcją bez problemu: gdyby była ona bardziej wartka i lżejsza, bo — jak na razie — opisy zamieniają się w tym wypadku w ciężarki i mocno ją przygniatają.
Do pozytywnych rzeczy mogę zaliczyć to, że mimo iż opowiadanie zaczynało się dość banalnie: dziewczyna musząca odnaleźć się w nowej szkole, która nagle spotyka piękną blondynkę, w dodatku popularną (nie byłam zaskoczona), przeistacza się w tak zawiłą i złożoną opowieść, w której każdy szczegół jest wyjaśniany z precyzją godną Mendelejewa i dokładności jego pomiarów. Opowieść, mimo że może się dłużyć, sama w sobie nie nudzi czytelnika — po prostu męczy (tak jak wspomniałam powyżej), ale nie ze względu na treść.
Od samego początku wydawało mi się, iż autorka ustaliła wcześniej, że ta sytuacja będzie taka, ta rzecz znajdzie się tutaj, a te osoby będą towarzyszyły temu zdarzeniu, przez co nie zauważyłam żadnej niezgodności w tekście czy chociażby jakiegoś schematu, który mógłby się powtórzyć. Ba, tu nie było mowy o czymś takim!
Zakładka „O opowiadaniu” naprowadza mnie na myśl, że jest to po części romans, choć oficjalnie fantasy — o miłosnych wątkach nie jest pisane wprost, jednak domyślam się po kilkukrotnym użyciu tego słowa („romans”), jak i komentarzach oraz odpowiedziach autorki na owe komentarze. Zakładkę tę przestudiowałam zanim jeszcze przysiadłam do samego opowiadania, dlatego wielce się zdziwiłam po przeczytaniu wszystkich rozdziałów, gdy na żaden wątek miłosny nie trafiłam. Nawet chociażby zapowiedzi. No nic! A ja tak uwielbiam te małe romantyczne nutki.

*Świat Przedstawiony 20/20
Bohaterowie opowiadania są zwykłymi ludźmi, nie mają nadnaturalnych mocy (albo jeszcze czytelnikom o tym nie wiadomo) i zachowują się podobnie jak my na co dzień.
Główną postacią, która sprawia, że opowiadanie może istnieć jest Julia Potocka. Nieśmiała, niepewna swoich niektórych czynów, wrażliwa i delikatna siedemnastolatka. Ciekawska, zawsze mająca górę pytań do zadania, pozytywna bohaterka. Sądzę, że mogłabym ją polubić — ma w sobie wiele współczucia, z radością aklimatyzuje się z nieznanym sobie światem, potrafi skłamać w imię wyższego dobra, i co najważniejsze: jest osobą posiadającą umiejętność wzbijania się daleko poza rzeczywistość, tworzącą w głowie inną, lepszą cywilizację, wymarzony „dom”, w którym poczułaby się bardziej chciana i lubiana za to, kim jest naprawdę. Julia skrywa swoją osobowość za grubą ścianą, którą wytworzyła, aby przystosować się do kanonów panujących wśród nastolatków; czasami gubi się, nieustannie poszukując takiej wersji siebie, którą mogłaby uznać za prawdziwe jej odzwierciedlenie. Mimo iż opisywana jest nie jako kolejna Mary Sue, jej portret w „Bohaterach” śmie mówić mi co innego.
Drugą główną postacią opowiadania, sądzę, że tak samo ważną jak Julia jest Daniel z Shyadu. Chłopak, którego czytelnik poznaje już na samym początku opowiadania, kiedy to nastolatka zauważa go idącego w stronę szkoły, gdzie zaczyna się w historii wątek fantasy. Od momentu, kiedy dziewczyna wpada z impetem do świątyni i zostaje uznana za inkarnację bogini Aeis, Daniel jest dla niej najpierw złośliwy i sarkastyczny oraz trzyma się na dystans, jednak potem sytuacja trochę zmienia się: młodzieniec staje się jedyną osobą, która może pomóc Julce przetrwać te dwa miesiące w Ardmorze, więc zaczyna tłumaczyć jej historie Per’imskie, pomaga w każdej sytuacji i, mimo że strasznie wytrącają go one z równowagi, stara się odpowiadać na większość pytań nastolatki. Daniel jest wiernym wyznawcą kultu Aeis oraz chce nieść dobro, choć jednocześnie nie wykazuje się zbyt dużą cierpliwością czy powściągliwością.
Czas akcji przedstawiony jest na tyle wyraźnie, abym nie zagubiła się w jego przemijaniu. Treść zawiera naprawdę wiele opisów, które z łatwością pomagają mi wytworzyć w głowie obraz każdej sytuacji, postaci czy miejsca.

*Styl/Dialogi 25/37
Napisanie opowiadanie „Aeis: Fałszywa Dusza” było naprawdę dobrym posunięciem i nie ma czego żałować.
Zwrotów akcji wiele nie było, tym bardziej nieprzewidywalnych, ale jakoś szczególnie nie odczułam ich braku. Wszystko toczy się po swoim torze.
Choć, muszę przyznać, jednak jest jedna sprawa, która mnie trapi. Mianowicie, co stało się głównym celem opowieści? Julia trafiła do równoległego świata, wpadła do świątyni Aeis i tak oto zaczęła się zabawa z obwołaniem jej inkarnacją bogini, w którą tak wierzyli wszyscy kapłani. Minęło kilka dni (konkretniej — dwa lub trzy, o ile się nie mylę), a Julia nadal grała swą nową rolę. Tak się zastanawiam, czy opowiadanie skończy się, gdy miną te dwa miesiące i przejście na Ziemię znów się otworzy? To byłoby chyba zbyt banalne, prawda? Po prostu nigdy nie strać celu historii, którą tworzysz, Royal Bee, bo smutno będzie usiąść i nagle nie wiedzieć, co dalej napisać. Parę początkujących autorów już tak skończyło.
Styl autorki jest dość charakterystyczny: dzięki jej umiejętnemu wpasowywaniu się w każdą rolę — czy była właśnie kapłanem, czy Danielem, czy samą inkarnacją bogini Aeis nie miało znaczenia — opowiadanie nabrało kształtu, którego wielu by pozazdrościło. Gdyby komuś dać trochę tego tekstu, założę się, że powiedziałby coś jak: „O, a z jakiej to książki?”. Spodobał mi się sposób, w jaki była budowana atmosfera dialogów, jak i również opisów. Te drugie przeszły same siebie; chyba nigdy wcześniej nie widziałam bardziej rozbudowanych i dokładniejszych opisów wnętrz, sytuacji czy postaci. Dzięki nim — choć na swój sposób — wyobrażałam sobie z łatwością wszystkie rzeczy narzucane mi przez treść.
Jeśli chodzi o słownictwo autorki: no właśnie. Gdzieś tam, w którejś zakładce na blogu, znalazłam krótką informację (a może nawet widziałam to w którymś komentarzu autorki) o tym, że opowiadanie kierowane jest wprost do nastoletnich panien, dlatego chociażby główna bohaterka ma siedemnaście lat, a w historii o Aeis pojawia się motyw szkoły, przyjaźni i warstw społecznych — ci popularni, ci nowi, ci nudni. Chodzi mi przede wszystkim o postać Angeliki.
Tak się składa, że jestem akurat jedną z tych nastoletnich panien i uważam się za osobę, której zasób słownictwa jest dość bogaty (kierując się spostrzeżeniami z życia codziennego i cóż, szkoły również), a tekst opowiadania nie zawsze był dla mnie łatwy do przebrnięcia. Pojawiały się słowa tj. „młodzieniec”, gdzie można byłoby użyć po prostu „chłopaka”, „odeń” oraz „weń”, „konwersacja” zamiast prostej „rozmowy” (choć ją można już zostawić, jest słowem — tak mi się zdaje — używanym przez młodych ludzi równie często, jak i „rozmowa”), „antagonistyczna postawa” i wiele, wiele innych. Rozumiem, że jest to opowiadanie wiążące się typowo z jakimiś wcześniejszymi czasami niż współczesne, ponieważ zostaje przedstawiona wiara w różne bóstwa i może niewłaściwe byłoby czasem użycie prostszego słowa, jednak nadal jest to treść kierowana do nastoletnich dziewczyn, młodych kobiet.
Oprócz tego typu słów pojawiło się jeszcze wiele innych, tym razem o wiele rzadziej stosowanych na co dzień (albo nawet, powiedziałabym, wcale nie stosowanych) i po prostu mnie nieznanych — dla przykładu: miałki (nijaki, powierzchowny), estyma (respekt, szacunek), eony (wiek, era), aparycja (wygląd, prezencja).
Występuje narracja trzecioosobowa z perspektywy Julii, głównej bohaterki; narracja jak najbardziej dobrze dobrana do treści utworu, przez co czyta się go, w większości, przyjemnie.

*Oryginalność 7/7
Długo myślałam nad tym, czy aby na pewno nie czytałam czegoś choć trochę podobnego do opowieści o Aeis, jednak mimo głębokich starań nic nie wymyśliłam. Owszem, z mitologią grecką mam dużo do czynienia, i możliwe, że Per’im powstawał na jej podstawie, jednak nie widzę w tym przypadku żadnego oczywistego podobieństwa. Autorka stworzyła świat rodem ze starych ksiąg o bogach, bóstewkach i wierzeniach innych niż te, które towarzyszą nam na co dzień. Spotykam się z czymś takim pierwszy raz od dawna i nie śmiem wątpić, że Royal Bee pisze wszystko sama, a zanim napisze, dokładnie się nad tym zastanowi. W dużej mierze akurat przez ten szczegół wszystkie jej pomysły są tak wyjątkowe, ciekawe i niespotykane, a opowieść intryguje.


Poprawność 46/50
Błędów jest tak mało (a szukałam długo i mozolnie!), że praktycznie wcale ich nie widać. Nie doszukałam się pomyłek ortograficznych ani interpunkcyjnych — zdarza się to pierwszy raz w mojej krótkiej karierze oceniającej i jestem pod wrażeniem. Tekst czytało mi się przez to wręcz z ulgą, gratuluję!

*Ortografia 15/15
brak błędów

*Interpunkcja 10/10
brak błędów

*Inne błędy 12,5/15
ROZDZIAŁ I
Raz, ze wolała nie palnąć głupoty, zwracając się nie do tej osoby co trzeba[…] = „że”

ROZDZIAŁ VI
Trwało to całe wieki, ale w końcu jako Elmud jako ostatni podążył za kordonem wiernych[…] = niepotrzebne „jako”

ROZDZIAŁ VIII
Julia ciałem skierowana była na prawą stronę, gdzie kroku dotrzymywał jej Daniel. Chłopak szczęśliwie nie odstępował jej już na krok[…] = powtórzenie — „kroku”, „krok”

ROZDZIAŁ IX
Ale ta myśl[…] nie powodowała już u niej strachu; przynajmniej nie w obliczu obawy przed nieznanymi czynnikami z zewnątrz, takimi jak[…] rozdzieleniem z Danielem. = „rozdzielenie”
 […]ta melodia na pewno już kiedyś zabrzmiała w uszach młodej bogini. Lecz młoda bogini nie głowiła się już nad tym[…] = powtórzenie — „młodej bogini”, „młoda bogini”


*Dodatki 15/15
Zakładek na blogu jest bardzo dużo. Może na początek zajmę się Menu:
ü     „Spis treści” — czyli, jak sama nazwa wskazuje: spis rozdziałów opowiadania; zrobiony w bardzo ciekawej, lekkiej i łatwej w obsłudze formie;
ü     „Informacje”, a w nich:
Ø     „O opowiadaniu” — geneza historii (literówka właśnie w słowie „historii”!), fabuła i technikalia; dowiaduję się, że stawiam czoła nie tylko Royal Bee, ale również becie; dodatek, sam w sobie, bardzo ciekawy i interesujący;
Ø     „Bohaterowie” — czyli coś, czego nie cierpię; ile ja się nagadam, że lepiej jest, kiedy czytelnik sam — poprzez opisy, może wyobrazić sobie postacie utworów, eh; widziałam tekst na początku, dlatego, jeśli czytelnicy chcą „bohaterów”, to niech ich mają, nic z tym nie zrobimy; podziwiam sposób, w jaki zostały stworzone portrety, są śliczne i majestatyczne, talent?; Julia miała nie być Mary Sue i nie być perfekcyjnie piękna, a portret mówi mi co innego;
Ø     „F. A. Q.” — najczęściej zadawane pytania; dowiedziałam się tu wielu ciekawych rzeczy, m. in. tego, że szablon został stworzony przez autorkę (z małą pomocą) i widzę, że ktoś tu jest bardzo wszechstronny!;
Ø     „Uniwersum” — geografia, geneza, zawiłości czasowe i polityka świata, do którego dane jest przybyć Julii; szczerze mówiąc na pierwszy raz trudno jest przełknąć ten nawał informacji, więc dobrym posunięciem można nazwać jedynie zerkanie do „uniwersum”, kiedy z samej opowieści zapomni się jakiegoś szczegółu;
Ø     „Statystyki” — kilka informacji o opowiadaniu, które przydadzą się każdemu fanowi;
ü  „Autorka”, a w niej:
ü  „O autorce” — parę słów od Royal Bee, które mówią o niej samej; z ciekawości wpisałam sobie w google „game art” (nigdy się z tym nie spotkałam, a powinnam chociaż domyślać się co to takiego z nazwy…) i, o ile dobrze się zorientowałam, jest to po części tworzenie postaci do gier, więc musi być naprawdę ciekawie!;
ü  „Kontakt” — czyli w jaki sposób skontaktować się z autorką;
ü  „Linki” — katalogi, ocenialnie, informowalnia, polecane blogi i spamownik; znalazłam tam odnośnik do Internetowego Spisu.
W kolumnie po prawej stronie też widać parę zakładek:
ü  „Rozpocznij czytanie” — link przenoszący czytelnika do prologu;
ü  „Rozdziały” — spis treści w formie postów oznaczonych „pulpicikami” z ilustracją oka;
ü  „Newsy” — ważne wiadomości od autorki dla czytelników;
ü  „Organizacyjnie” — wydaje mi się, że zostały rzucone tu wszystkie pozycje z Menu, mam rację?
Nadal mając na oku prawą kolumnę, kieruję się w dół. Na mój celownik trafia najpierw dodatek „Słowem wstępu…”, gdzie znajdziemy krótką informację o fabule opowiadania oraz parę wiadomości od autorki. Dalej widzę „Ostatnio dodane”, co mówi mi, iż niedawno pojawił się nowy rozdział, a dwie zakładki zaktualizowano. „Obserwatorzy” stoją w kolumnie jako ostatni. Jest ich całkiem sporo, gratuluję!
Po prawej stronie nagłówka widać lupę, która — po wpisaniu do niej odpowiedniej treści — przeniesie nas w każdy zakamarek bloga.
Na dole strony odznacza się ciemny prostokącik, a na nim kolejne dodatki:
ü  „Shoutbox” i „Toplista”, o których już wyżej wspominałam;
ü  „Odwiedzin” — a pod napisem licznik z niemałą liczbą wyświetleń bloga;
ü „Archiwum bloga”;
ü „Śledź bloga przez maila” — bardzo ciekawy dodatek, a ponadto prosty w obsłudze; szkoda, że na blogach tego typu widuję go tak rzadko;
ü „Prawa autorskie”.
Gdy z ciemnego prostokącika chcę wrócić na samą górę strony, aby zobaczyć nagłówek i wybrać jakąś pozycję z Menu, wciskam jedynie małą strzałkę u nasady tegoż prostokąta, a ona w mig przenosi mnie tam, gdzie chciałam się znaleźć. To również jest świetnym umileniem pobytu na blogu „Aeis”.
Wszystkie linki i odnośniki działają prawidłowo (oprócz drugiej oceny w „Statystykach”), są poukładane i wyglądają estetycznie. Mimo tylu zakładek i dodatków — to chyba najdłuższe „Dodatki”, jakie w życiu napisałam! — blog nie jest nimi przepełniony.


Mowa końcowa
Dodatkowe punkty od oceniającej: 2/5 punktów
Na początek przyznaję autorce dwa dodatkowe punkty. Są one za oryginalność i stworzenie ciekawej, nowatorskiej fabuły, która intryguje.
Pierwszy raz spotykam się z blogiem, który ma tak mało błędów — nawet nie wiesz, jak bardzo sobie to cenię, Royal Bee. Chcę ci tego pogratulować (albo może raczej twojej becie?), jak i również dużej ilości czytelników (wsparcie to podstawa) oraz zaskakującej wszechstronności — do pisania, robienia szablonów, rysowania. Czy coś mnie jeszcze zdziwi?
Co mogłabyś poprawić? Żeby zachęcić nowych czytelników, może pisz krótsze rozdziały (tak jak wspominałam już powyżej), aby nie stawały się nużące i dłużące. Ponadto to twoje słownictwo, ah, trudna sztuka!
Życzę powodzenia w dalszym pisaniu; mam nadzieję, że ocena jest wystarczająco wyczerpująca — jedna z moich najdłuższych — oraz że jesteś z niej zadowolona, Royal Bee.

Punkty w sumie 183,5/209

Ocena:


ok. 87%, czyli Na piątkę!

9 komentarzy:

  1. Jezu ... naprawdę jestem ciekawa tego opowiadania, po twojej recenzji i tym bardziej teraz boję o mojego biednego bloga i moje biedne błędy, które kochają towarzyszyć mi nieustannie :)
    Gratuluję autorce bloga piątki :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Gratulacje :).

    Ale czcionka oceny koszmarna, musiałam w chrome zrobić powiększenie na 150%, żeby w ogóle móc odczytać ten mały druczek :P. A ten dziwny cień wcale nie pomaga :/.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szablon zmieniony ;) Mnie wystarcza już 100% w chrome, żeby czytać.

      Usuń
    2. Zdecydowanie lepiej ;). Choć najpierw się przeraziłam, gdzie ja wlazłam, że tak inaczej xD. Ale można już czytać normalnie :).

      Usuń
  3. Dziękuję pięknie za ocenę! <3 Jako że jestem teraz mocno zabiegana, daję tylko znać, iż przeczytałam z przyjemnością całość i zamierzam treściwie odpowiedzieć w ciągu najbliższych kilku dni. ^^

    Tymczasem życzę wszystkim szczęśliwego Nowego Roku! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właściwa odpowiedź znajduje się już poniżej. :)

      Usuń
  4. Hej! Dzięki wielkie za ocenę mojego bloga oraz opowiadania, bardzo miło przeczytać, że Ci się podobały! Pora zatem na adekwatną odpowiedź! :>

    Cieszy mnie niezwykle fakt, że szata graficzna przypadła Ci do gustu. Kiedy ją robiłam, byłam nowa w blogosferze i szczerze powiedziawszy nie orientowałam się zupełnie w trendach na szablony. Wykombinowałam zatem coś, co najbardziej mi pasowało pod względem funkcjonalności. I tym bardziej jestem zadowolona, że spotyka się to z aprobatą. :)

    Jeśli chodzi o długość rozdziałów, to przyznam, ze trochę zaskoczył mnie „zarzut” o ich zbytniej długości. :D Piszę bardziej w stylu powieści niż opowiadania, zatem nie sądzę, aby zmniejszanie objętości poszczególnych części wyszło całości na dobre. Akcja rozwija się na tyle powoli, że nawet nie miałabym za bardzo jak podzielić obecne rozdziały, aby nie wyglądało to sztucznie i pretensjonalnie.
    Piszesz, że tekstu jest zbyt dużo „do połknięcia na raz” - rozumiem, że jako oceniająca masz ograniczone połacie czasowe i mógł to być dla Ciebie problem, jednak przeciętny czytelnik ma ten komfort, iż może sobie rozłożyć czytanie na tak wiele części, jak mu będzie wygodnie. ^^

    Natomiast zgodzę się w kwestii dialogów – jest ich faktycznie zbyt mało, jak na tekst kierowany do nastolatek. :P Ale wierz mi, w każdym możliwym momencie staram się wcisnąć ich jak najwięcej! Unikam jedynie oklepanych, „pustych” rozmów, które nic by nie wniosły do fabuły, a których niestety pełno jest w wielu współczesnych publikacjach. I może dlatego dialogów jest tak niewiele... (spoiler alert: w X rozdziale będzie ich całkiem sporo!;)

    Przykro mi, że rozczarował Cię brak wątku miłosnego! On się pojawi, obiecuję, jest nawet tuż tuż za rogiem (pssst – w rozdziale X! xD), jednak aby wyszedł naturalnie i – przede wszystkim – wiarygodnie, muszę odpowiednio stopniować rozwój fabuły. Biorąc pod uwagę sytuację, w której nagle znalazła się Julia, amory i miłostki z oczywistych powodów nie byłyby pierwszymi rzeczami, jakie przyszłyby człowiekowi do głowy. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oh, wiedziałam, że prędzej czy później ktoś przyczepi się do wyglądu Julii w zakładce „Bohaterowie”! ;p Fakt, nie jest kropka w kropkę taka, jak ją opisywałam w tekście, jednak jestem absolutnie zbyt przyzwyczajona do rysowania samych standardowo ładnych postaci i trudno było mi się przemóc, aby zrobić z niej przeciętniaka. Może z czasem to poprawię...

      Trochę nie rozumiem Twojego pytania: „Co stało się z głównym celem opowieści?”. A jaki miał być jej cel według Ciebie? ;) Dokładnie wiem, co i kiedy chcę przekazać (co sama przyznałaś), i mam zaplanowany dokładnie ciąg dalszy historii. Nie należę do osób, które idą na żywioł i piszą, byle dalej do przodu, zapominając o tym, co znajdowało się na początku. No worries. :D
      Tak samo dziwi mnie trochę Twoja reakcja na niektóre słowa, które są w moim odczuciu zwykłymi synonimami użytymi w celu uniknięcia powtórzeń i wzbogacenia tekstu. Przyznałaś, że z łatwością wszystko sobie wyobrażałaś, zatem pomimo ewentualnej nieznajomości niektórych wyrazów (które zresztą nie są nawet archaizmami i jestem przekonana, że sama się nimi posługiwałam w liceum) opowiadanie było zrozumiałe, a o to przede wszystkim chodzi. Problem wystąpiłby w momencie, w którym natłok nieznanych słów utrudniłby bądź wręcz uniemożliwił przyswojenie tekstu i śledzenie akcji.
      Ale dziękuję za zwrócenie uwagi z perspektywy przedstawicielki grupy wiekowej, którą powinnam mieć na względzie. :) (i tym bardziej się cieszę, że całościowo „Aeis” Ci się podobała!)


      Teraz kwestia poprawności. Pomijając literówki/powtórzenia, za których wytknięcie bardzo dziękuję, muszę przyczepić się do paru uwag:

      1. „Zmęczyli tymi samymi opowieściami” - jest to kontynuacja orzeczenia z poprzedniego zdania („zawiedli się”), czyli ciąg dalszy tej samej konstrukcji.
      2. „pozostawiając w zupełnej nieświadomości obecności bogini w spotkanej właśnie grupie” - tutaj chodzi o „nieświadomość obecności bogini”, a nie, że „obecność” była pozostawiona w nieświadomości, co wyszłoby po Twojej zmianie. ;)
      3. „ta melodia na pewno już kiedyś zabrzmiała w uszach młodej bogini. Lecz młoda bogini nie głowiła się już nad tym” - powtórzenie było świadome, ale z perspektywy czasu widzę, że faktycznie dziwnie brzmi. ;p

      Raz jeszcze zatem dziękuję ślicznie za czas poświęcony w ocenianiu mojego bloga. Reakcje takie, jak Twoja, mobilizują mnie do dalszej pracy i rozwijania tej historii. Mam nadzieję, że od czasu do czasu zajrzysz na mój blog i zerkniesz na kolejne rozdziały.

      Pozdrowienia! :>
      Royal Bee

      Usuń
    2. Cieszę się, że ocena przypadła ci go gustu. Bardzo mi miło. ;)
      Co do błędów - dwa pierwsze: racja, zrozumiałam zdania inaczej niż chciałaś je przekazać. Już to poprawiam.
      Jeśli chodzi o główny cel opowieści, chodziło mi właśnie o to, abyś nigdy o nim nie zapomniała, żeby ci nie umknął tak, że któregoś dnia siądziesz do pisania, a w twojej głowie pojawi się tzw. "pustka". Z tego co napisałaś, widzę, że jednak tak się nie stanie. W takim razie nie mam żadnych zastrzeżeń.
      Pozdrawiam!

      Usuń

Poprzednie Notki