Tytuł: „Irlandzki Romans”
Oryginalny tytuł: „Kungakronan”
Gatunek: Romans
Seria: Opowieści Margit Sandemo
Data wydania: 2001 (wydanie drugie poprawione)
Przekład: Anna Marciniakówna
Data wydania: 2001 (wydanie drugie poprawione)
Przekład: Anna Marciniakówna
Wydawnictwo: Pol-Nordica
Liczba stron: 236
Liczba rozdziałów: 26
Pierwsze zdanie: „Bez słowa i bardzo szybko posuwali się przez wrzosowiska.”
Co mówi okładka: Śliczna, ale nieśmiała Annika i Martin, najprzystojniejszy chłopak na uniwersytecie, są studentami celtologii. Wraz z grupą przyjaciół natrafiają przypadkiem na ślad starożytnej inskrypcji. Kim był książę Feornin, do którego adresowany jest tajemniczy zapis? Czy Martin zdobędzie serce Anniki i wygra zakład z kolegami? Czy żądny sławy doktor Parkinson zdoła wykraść studentom ważne dla nauki znalezisko...
Moja opinia: Moim zdaniem ta książka jest absolutnie niesamowita! Wiem, że być może przesadzam, ale to nie moja wina. Po prostu uwielbiam tego typu książki, a do tego Margit Sandemo jest jedną z moich ulubionych autorek. Ale nie o to tu chodzi. Książka jest napisana lekkim piórem i świetnie się ją czyta. Pani Sandemo wprowadza nas w prologu w wydarzenia z przeszłości, które musi odkryć grupa studentów. Jest wśród nich m. in. dwóch celtologów oraz archeolog. Odnajdują kolejne wskazówki, z których pomocą odszyfrowują stare inskrypcje. Na końcu kryje się skarb... W tle rozgrywa się romans. Annika lubi Martina, ale ten założył się o nią. Z drugiej strony jest Ron, lecz z powodu choroby nie może jej dotknąć. A może to wcale nie Ron? Książka nie ukazuje kim jest ów tajemniczy mężczyzna. Tę zagadkę musimy rozwiązać sami. Dodam też, że książka zawiera elementy fantastyki oraz kryminału. Życzę wszystkim chętnym miłej lektury.
Moja ocena: Bez zawahania daję książce 10/10.
Liczba stron: 236
Liczba rozdziałów: 26
Pierwsze zdanie: „Bez słowa i bardzo szybko posuwali się przez wrzosowiska.”
Co mówi okładka: Śliczna, ale nieśmiała Annika i Martin, najprzystojniejszy chłopak na uniwersytecie, są studentami celtologii. Wraz z grupą przyjaciół natrafiają przypadkiem na ślad starożytnej inskrypcji. Kim był książę Feornin, do którego adresowany jest tajemniczy zapis? Czy Martin zdobędzie serce Anniki i wygra zakład z kolegami? Czy żądny sławy doktor Parkinson zdoła wykraść studentom ważne dla nauki znalezisko...
Moja opinia: Moim zdaniem ta książka jest absolutnie niesamowita! Wiem, że być może przesadzam, ale to nie moja wina. Po prostu uwielbiam tego typu książki, a do tego Margit Sandemo jest jedną z moich ulubionych autorek. Ale nie o to tu chodzi. Książka jest napisana lekkim piórem i świetnie się ją czyta. Pani Sandemo wprowadza nas w prologu w wydarzenia z przeszłości, które musi odkryć grupa studentów. Jest wśród nich m. in. dwóch celtologów oraz archeolog. Odnajdują kolejne wskazówki, z których pomocą odszyfrowują stare inskrypcje. Na końcu kryje się skarb... W tle rozgrywa się romans. Annika lubi Martina, ale ten założył się o nią. Z drugiej strony jest Ron, lecz z powodu choroby nie może jej dotknąć. A może to wcale nie Ron? Książka nie ukazuje kim jest ów tajemniczy mężczyzna. Tę zagadkę musimy rozwiązać sami. Dodam też, że książka zawiera elementy fantastyki oraz kryminału. Życzę wszystkim chętnym miłej lektury.
Moja ocena: Bez zawahania daję książce 10/10.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz